|
Forum |
|
|
2186. | Przypomnę. Bohaterskiego anonima „res” (2123) zapytałem o następujące kwestie (2151):
1. Czy 5 innych nauczycieli też miało taką szansę dostania pracy w szkole? (jak syn burmistrza Maśkiewicza). NIE!
2. Czy 10 innych firm miało szansę poprowadzić usługi na cmentarzach miejskich? (jak firmy ojca, żony i szwagierki sekretarza Dzieniszewskiego). NIE!
3. Czy 15 innych kobiet pozostających na bezrobociu „od ośmiu lat” też miało szansę udowodnić swoją wyższość w umiejętnościach pracy w księgowości centrum sportu? (jak żona wiceburmistrza Lisaja). NIE!
Oprócz bełkotu, posłuchajcie co odpowiedział (2155):
„1. Czy pięciu innych nauczycieli chciałoby podjąć pracę w jakiejkolwiek szkole na 1/2 etatu?
2. Nie, bo wygrać może tylko jedna. Ale każdy może do przetargu przystąpić, a wygrywa najlepsza lepsza oferta.
3. Oczywiście, ale trzeba było stanąć do konkursu, bo nieobecni nie mają głosu”.
Normalnie ręce same opadają, a szczęka wali z łoskotem o brzeg biurka... Czy zna ktoś z was lepsze słowo w tej sytuacji jak „kompromitacja”? No i jak w internecie dyskutować z takimi anonimowymi zadymiarzami? Co zrobić, żeby dyskusja była dyskusją, a nie – powodowaną interesownością – prostytucją?
|
|
| Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| Sobota 08-04-2006 |
|
2185. | Dla Andrzeja Kleiny określenie „gminny Passent” to – moim zdaniem – całkiem fajny komplement.
Dalej rzeknę. „Ani Passentem, ani Grońskim, Toeplitzem czy Pilchem” na pewno nie będzie. Będzie Kleiną. Będzie Andrzejem Kleiną. Będzie całym sobą. Świadomy swej wartości (takiej czy innej). Bez fałszywej skromności. Mający coś do powiedzenia. Bliski na wyciągnięcie dłoni, namacalny facet. Mający odwagę wprost powiedzieć jak się sprawy mają. Mający odwagę podpisać się własnym imieniem i nazwiskiem (jak mało, a jak wiele!) pod bardzo wyrazistymi sądami własnymi, i dzięki temu – w internecie przesiąkniętym wypaczoną anonimowością – oponentów zostawiający w blokach. Kościec i tkankę gąbczastą posiadający w takiej ilości kilograma i gramów, że wystarcza na rozjechanie co najmniej tuzina sfrustrowanych, anonimowych łajdaków, którzy niemal codziennie sączą nikczemny jad (pomówienia i nawet wyzwiska, zero argumentów) – i, za anonimem skrywając się przed oceną ogółu, jeszcze mają czelność pouczać kogoś (najczęściej mnie), co to jest wolność słowa lub cenzura. Niepojęte!
Ciągle się zastanawiam i pojąć nie mogę, ile trzeba mieć w sobie z prymitywu, żeby tego fajnego staruszka (o usposobieniu młodzieniaszka) szufladkować jako nawiedzonego bufona z wybujałymi ambicjami, kiedy – moim zdaniem – jest w nim morze samorodnej auto-ironii...
Moi drodzy, można się z nim nie zgadzać, ale nie wolno mu odbierać prawa do posiadania poglądów. |
|
| Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| Sobota 08-04-2006 |
|
2184. | Owidiusz do Pana Andrzeja Kleiny.
Proszę wybaczyć operowanie skrótami, bez głębszej analizy Pańskich artykułów i zawartych w nim treści. Młode poklenie w 90 procentach nie czyta takich wypowiedzi. Ich to nie interesuje. To, że nie gustuje Pan w stylu wypowiedzi biskupa Gocłowskiego, to Pana rzecz. Chodzi mi o prostotę, którą każdy rozumie. Wymienionych autorów, nad którymi w zachwyt Pan popada, ludzi z "forum" [...] nie obchodzą. Ani Pilch, ani Stomma, ani Passent. Mało powiedziane – w większości ich nie znają. Ale niech... Zaś pseudo "owidiusz" nie musi mnie zobowiązywać, obym tylko nie szkalował i nie czepiał się do ludzi wprost. |
|
| owidiusz |
| Sobota 08-04-2006 |
|
2181. | A JA MYŚLĘ, PANIE KLEINA... że OWIDIUSZ ma rację. Nie jesteś Pan ani Passentem, ani Grońskim, Toeplitzem czy Pilchem i na pewno Pan nie będziesz. Ot, taki gminny Passent z wybujałymi ambicjami. Pozdro. |
|
| żartowniś |
| Sobota 08-04-2006 |
|
2180. | Do „Łysego” (2161).
Bardzo pana przepraszam, że wypadam z każdej strony FORUM. Jak zapewne pan zauważył, jestem dość mocno i regularnie atakowany. Proszę mi pozwolić na obronę.
Dwa zdecydowanie zbyt długie teksty – jak na konwencję nawet kurierowego FORUM – tylko dlatego nań się znalazły, iż spadły z „wokandy papierowej”.
Chyba z litości dla mnie, że tyle się napracowałem, redaktor naczelny Jarosław Synowiec je przemycił na forum. |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Sobota 08-04-2006 |
|
2179. | Do „pani Ani” (2153).
Nie istnieje pojęcie sensu w ogóle. Poza logicznym. A z tym ma pani na bakier! Niestety! To wynika z każdej frazy pani tekstu. Oto moja propozycja z serca. Proszę skoncentrować się na tym, co pani najlepiej wychodzi. I doskonalić tę umiejętność. Nawet jeśli jest to proste pranie.
Byłbym zdziwiony, gdyby Jarek Synowiec zaszczycił panią odpowiedzią! Pozdrawiam życzliwie. |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Sobota 08-04-2006 |
|
2178. | Podwyżka i nie tylko (2150 „Karolina”).
„Ciekawe dlaczego nie napisze Andrzej Kleina nic złego o lubawskiej gminie wiejskiej”? – pyta pani Karolina. Gwarantuję, że jak coś „złego” wyszperam, to na pewno napiszę. Poza tym, nieszczególnie piszę również „dobrze”. Chyba dlatego, że nie mam ambicji być dziennikarzem. Jestem tylko okazjonalnym felietonistą, a to nie to samo...
Proszę spróbować to zrozumieć.
Pan Marian Licznerski, pani zdaniem, popełnił falstart. W mojej ocenie, pozostając przy konwencji sportowej, on wstrzelił się niezwykle w strzał startera. To powoduje określone napięcie konkurencji. Tej jawnej zarówno, jak i ukrytej. Proszę zapytać pana Licznerskiego, czy „obiecał mi jakąś posadę jak wygra wybory”.
Mam szereg wad, ale i kilka zalet. Żadna z moich subiektywnie postrzeganych zalet, nie współgra z koszykiem kompetencji potrzebnych do pracy magistrackiej. Poza tym, jak sądzę, pan Licznerski po wygraniu wyborów będzie stosował inne procedury naboru jak aktualny burmistrz. Na pewno sekretarzem nie zostanie polonista, człowiekiem od kultury – niedouczony wiejski nauczyciel, specjalistą zaś od sportu – całkowicie przypadkowy, zagubiony i niekompetentny człowiek.
I jeszcze jedno. Ja nie szukam posady ani innego „sobie miejsca” w życiu! A już na pewno nie w magistracie! |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Sobota 08-04-2006 |
|
2177. | Do 2147 („Ziuta”).
Dziękuję Pani za ciepłe słowa.
Po raz pierwszy osoba o tym imieniu, jako jedyna, bite 2 lata temu – kiedy na FORUM „Kuriera” byłem atakowany bez skrupułów w sposób ordynarny – wypowiedziała słowa, które zapamiętałem: „Kleiniaku nie znikaj”.
Była to odpowiedź na słowa Justy (pozdrawiam!): „Nie możesz zniknąć z tej gazety!”.
Pani Ziuta kontynuowała do mnie: „Nie słuchaj odmieńców. Jak im nie odpowiada styl dojrzałego arbuza, to niech (poczytają im mamo). A w różnorodności jest piękno... i ta waszaaaaa męęęęskaaaa siłaaaa...”.
Może ta Pani sprzed dwóch lat, to ta aktualna? Zmartwiłbym się, gdyby to był... „Jarek Synowiec”, w ten sposób dodający mi otuchy...
Serdecznie pozdrawia „dojrzały arbuz”, czyli... |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Sobota 08-04-2006 |
|
2176. | Do wpisu 2145 („Pipsztyl”).
Wpis 2048 stanowił zarzut, iż nie odpowiadam na pytania. Tym razem spotyka mnie zarzut, iż „moja wrażliwość objawia się tym, że każda publikacja dotycząca jego (czyli mnie) spotyka się z kontr publikacją. To stara praktyka”. Jak więc tu chłopcom dogodzić?
Nigdy nie „boksowałem” się z Jarosławem Maśkiewiczem, w okresie gdy był burmistrzem w Lubawie. Nie pisałem wówczas w żadnej gazecie. Wystosowałem raz jedyny list otwarty do kierowanego przez red. Marka Sapińskiego Głosu Lubawskiego. Maśkiewicz odpowiedział, co skutkowało moją ripostą. I tylko tyle! Na czym miała polegać forma „docenienia mnie przez następną ekipę” (czyli Standarę)? Konkretnie! Nie liczę na gratyfikację ze strony „trzeciej ekipy”, bo niby dlaczego? Kim jest „trzecia ekipa”? Na czym polega moja pomoc? Konkretnie!
Rzeczywiście! „Szczytem obciachu była przegrana sromotnie sprawa sądowa z Urbańskim”. Nie ze względu na to, że Urbański miał rację. Popełniłem szkolny błąd, źle adresując swe pismo procesowe do sądu. I to spowodowało przegraną! To, i tylko to!
Nie wylewam „wiadra pomyj” na Standarę. Obserwuję i oceniam. Czyli wypowiadam własne subiektywne sądy. Można się z nimi oczywiście nie zgadzać. Denis Diderot twierdził: „Fakty można podzielić na trzy kategorie: działanie bóstwa, zjawiska natury i działanie ludzi. Wszystkie w różnej mierze podlegają krytyce”. Zajmuję się obserwacją ludzi. I wypowiadam sądy. Czasami krytyczne!
Czy rzeczywiście cechuje mnie słowotok? Potok słów (logorrhoea) jest przejawem przyśpieszenia myślenia. Skoro nie zarzuca mi się stanu wzmożonego nastroju, czyli manii, podczas której słowotok występuje, to każdy inny przypadek musi być postrzegany jako dar natury, talent...
Autor wpisu podpowiada mi, ażebym zajął się autorefleksją. Czynię to również, co najmniej od 20 lat. Fraza „dość obciachu i robienia sobie wstydu” jest dla mnie formą bodźca podprogowego, który nie jest w stanie wywołać mojej reakcji. Proszę spróbować raz jeszcze. DUŻYMI LITERAMI!
Dwa moje ostatnie teksty internetowe dotyczące „snu” oraz „aleksji-dysleksji” będące rzeczywiście morzem słów dla osób zmęczonych przy trzecim, jakimkolwiek, czyimkolwiek zdaniu, były tekstami w pewnej mierze „edukacyjnymi”. Tak przypadkowo wyszło. W tekście do którego się ustosunkowuję teraz, autor wpisu poruszył pojęcie „frustracji”. Może będzie okazja poruszyć ten wątek oddzielnie...
Cieszę się, nie ukrywam, że chcą mnie w „Kurierze”.
Rozpocząłem przygodę żurnalisty w „Starym Kurierze”. Romans trwał 3 miesiące. Gazeta splajtowała... [Synowiec ją wykończył]. Równolegle pisałem w „Głosie Lubawskim”. Wniosłem tam nową wartość. Nie, nie żebym był tak dobry. Po prostu tą nową jakością były teksty opiniujące, komentujące, których w Głosie nigdy nie było. Miłość moja do Głosu trwała 6 tygodni. Okazało się, że była jednokierunkowa, bez wzajemności. Podziękowano mi w momencie, kiedy zacząłem „przypatrywać” się Edmundowi Standarze. A to było – zdaniem Macieja Radtke – świętokradztwo. Tego samego Macieja, który chwalił niezwykle moje teksty w „Starym „Kurierze”. Tego samego, który zaproponował mi, nie będąc już pracownikiem Głosu, z nim współpracę. Tego samego, który przez „figuranta”, jakim w mojej ocenie był, jest i będzie redaktor naczelny Błażej Urbanski – podziękował mi za współpracę w Głosie.
Ale cieszę się, że chcą mnie w „Kurierze”.
Moje „chcenie” jest podobne... |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Sobota 08-04-2006 |
|
2175. | Do wpisu 2143 („Owidiusz”).
Proszę uważnie przeczytać odpowiedź skierowaną do 2141 [poniżej]. Moje teksty nie są adresowane ani do młodych ani do starych. Są adresowane do ciekawych świata, posiadających elementarną wiedzę o świecie ich otaczającym. Są adresowane do tych przedstawicieli gatunku Homo Sapiens, który wiedzą, że to od myślenia pochodzi, a nie sapania...
Dziękuję co oczywiste, za zaproponowany wzorzec prostego i komunikatywnego języka. Nie jest to jednak moje marzenie. Moimi niedościgłymi punktami odniesienia, a raczej swoistymi wzorcami „felietonistycznego metra” są: Daniel Passent z jego wybitną umiejętności puentowania i ironizowania, Marek Ryszard Groński z niezwykłą lekkością słowa, nawet, a może przede wszystkim rymowanego, Krzysztof Teodor Toeplitz, bez słabych stron w ogóle, Hamilton za specyficzny, dziwny język, ale nie tylko, genialny krakus, zdecydowanie lepszy w mojej ocenie „gazeciarz” jak pisarz, czyli Jerzy Pilch. Czy muszę przywoływać fenomenalnego, nie do podrobienia Krzysztofa Skibę, bądź wszystkowiedzącego, umiejącego wpleść nutki osobiste, łącznie z czereśnią z ogródka, prof. Ludwika Stommę?
Imię „Owidiusz” zobowiązuje. Może warto zmusić się do wysiłku? |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Sobota 08-04-2006 |
|
2174. | Do wpisu 2141 („nie !!! polityk”).
Zdaniem autora, moje wypowiedzi (domyślam się mało odkrywczo, że te ostatnie na FORUM, ale nie tylko) ocierają się o paranoję. Szanuję Pana autonomiczne zdanie, niemniej jednak chciałbym zauważyć (w niezwykłym skrócie), iż paranoja to choroba psychiczna cechująca się urojeniami prześladowczymi, manią wielkości itp. przy zachowaniu zdolności logicznego myślenia i orientacji w czasie i przestrzeni... Być może posiadam jakieś zaburzenia, na pewno nie jest to jednak paranoja.
Wypowiada też Pan, z mocą aksjomatu, tezę o mojej nienawiści do magistratu. Nic bardziej błędnego! Nazywa mnie Pan też jednym tchem zarówno psedo-intelektualistą a także pseudo felietonistą. Ma Pan do tego pełne prawo. Przyjmuję to z pokorą. Przedrostek „pseudo” oznacza jednak „fałszywy, symulowany, zmyślony, nierzeczywisty, fikcyjny” itp. Nazwać tak faceta po studiach uniwersyteckich, to chyba jednak mało eleganckie...
Nie dziwią mnie wyniki Pańskiego sondażu, zważywszy, iż Pan sam nie rozumie „mojego dziwnego, specyficznego języka”. Jest to po prostu dowód wprost na to, iż grupa kulturowa do której się Pan sam zaliczył naznaczona jest „stygmatem monokonkretności”. Nie jest to jednak dowód, na to, iż mój język to „bełkot”, a jedynie dowodzi tego, że nadajemy na „różnych falach”.
Proponuję założenie stowarzyszenia zatroskanych – przed wypaczaniem przeze mnie „naszej” (czyli waszej) „kultury, tradycji i wartości”, cokolwiek miałoby to oznaczać. Byłbym zobowiązany za udzielenie mi informacji, nie tak specyficznym i dziwnym jak mój językiem, co naturalne. Informacji o tym, w jaki to ja sposób niszczę lubawską (chyba?) kulturę, tradycję i wartości (domyślam się, że miejskie, a nawet narodowe i chrześcijańskie). Obawiam się jednak, że mnie Pan zdecydowanie przecenia. Skąd miałaby się brać we mnie taka siła? Monstrualna bez mała! I niszcząca! Jak tsunami! |
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Sobota 08-04-2006 |
|
2173. | No też dużo szokującego o nim słyszałem.
Znajomy z Kwidzyna przysłał mi ciekawe info, że w tamtejszym "Dzienniku Bałtyckim" pisali kiedyś o wysokim rangą policjancie [...][...], który ponoć po pijaku miał biegać jak szalony po centrum miasta... na golasa. A może to tylko plotki... No ale ponoć prasa nie kłamie! Kurierze, prosimy o sprawdzenie tematu. Macie tam kumpli w Gdańsku? |
|
| BOLO
bolo333@op.pl |
| Sobota 08-04-2006 |
|
2172. | OWIDIUSZ!!! [wpis 2159.]
Ty się nie ciesz nowym szeryfem. Ty o niego popytaj w Kwidznie i Nowym Dworze Gdańskim, gdzie rządził. Hehehe!!! |
|
| żartowniś |
| Piątek 07-04-2006 |
|
2170. | Ciekawe z której iławskiej szkoły średniej maturzyści popisali się "przedsiębiorczością" pozyskiwania unijnych środków na stypendia dla biednych. Zatem powiedzenie "głupiś bo biednyś", traci na swej aktualności. Tylko pogratulować placówce, ktora nauczyła własciwego programu pozyskiwania unijnego stypendium i polecić na żywo, jako dobry wybór przyszłej renomowanej szkoły sredniej. Tylko która z nich, co na razie tajemnicą poliszynela. Jednak coś w trawie piszczy, że... |
|
| bolo-tw |
| Piątek 07-04-2006 |
|
2168. | [do wpisu 2164]
Bolo! :-) Jak to „bez pomysłu na treść i formę”? A te wstawki np. o cudnych spinkach do włosów, tajemniczych plastrach na twarzy po goleniu czy durnostojkach na kredensach „vipów”... Toż to rewelka... Kto by na to wpadł?!... :-))) Tak na marginesie, nie kupuję taj gazety, a przeglądam dzięki uprzejmości koleżanki z pracy. |
|
| NickOla |
| Czwartek 06-04-2006 |
|
2167. | Moi drodzy rodacy! Niech ktoś powstrzyma tych debili i ich szalone pomysły za społeczną kasę.
Ich najnowszy poroniony pomysł znakowania samochodów pijanych kierowców. Nie żebym bronił pijaków za kierownicą, ale co ma do tego samochód? Przecież w naszych warunkach przeważnie w rodzinie jest jedno auto i co może za to żona, że jej mężulek prowadził po pijaku, a oznakowali auto całej rodziny. Jak będzie wyglądała kobieta - powiedzmy: w ciąży - z plakietką za szybą „PROWADZIŁAM PO PIJANEMU”. Albo córeczka, która ledwo skończyła 18 lat i po zdobyciu prawa jazdy wykonuje pierwszą jazdę tatusia oznakowanym ślicznie autem. A jak są w rodzinie 2 auta, to pijaczek będzie używał tego auta zarejestrowanego na żonę lub innego członka rodziny.
Wniosek: niech się ten sejm rozwiąże i nigdy już nie wybierajmy takich twórczych ludzi do rządzenia.
Może ktoś ma większą siłę przebicia i uświadomi tym Panom i Paniom posłom, ile krzywdy swoimi pomysłami mogą wyrządzić ludziom. Jeżeli już, to taki pijaczek powinien nosić taką nalepkę na czole, ale to chyba nie przejdzie. |
|
| Kay |
| Czwartek 06-04-2006 |
|
2164. | [do 2162]
Pokazywanie zwłok i innych potworności to atrybut chybionej wolności prasy. Prezydent LECH I WAŁĘSA, (obecny to LECH II) mawiał: "Jak masz goraczkę to zbij se termometr" (w domyśle nie bedziesz miał problemów z gorączką). Podobnie radzę wszyskim tym, którzy czytają plugastwo, aby zmogli się wewnętrznie i nie kupowali prymitywnych czytadeł.
Człowieczek, redaktorek bez pomysłu na treść i formę wypowiedzi w swoim czytadle, sięga do niskich sposobów w kreowaniu siebie na rynku medialnym. Ale to jego sprawa. |
|
| bolo-tw |
| Czwartek 06-04-2006 |
|
2163. | Dziękuję redakcji Kuriera Iławskiego za zwrócenie uwagi na nieaktualne informacje w Biuletynie Informacji Publicznej (BIB). Braki te zostaną natychmiast usunięte. Staramy się na bieżąco aktualizować informacje. Niestety tak jak każdemu człowiekowi tak i nam zdarzają się błędy i za to odwiedzającym BIP należą się przeprosiny. Proszę tylko, aby nie zapędzać się w swoich osądach. Ani strona miasta, ani BIP, nie istniały jeszcze w marcu 2003 roku, zatem nie może być mowy o ostatniej modyfikacji niektórych informacji od tego czasu. Jestem pracownikiem Urzędu Miasta w Lubawie. Z racji tego, że zajmuję się stroną internetową, zaglądam również na Wasze forum. Pojawiają się na nim opinie na temat naszej pracy. Moim zdaniem należy uważne słuchać co mówią potencjalni interesanci, wyciągać z tego wnioski i starać się poprawić swoją pracę. Jeszcze raz dziękuję za zwrócenie uwagi na to niedociągnięcie. |
|
| Robert Swat |
| Czwartek 06-04-2006 |
|
2162. | "Burmistrzowski Tydzień" to szmatławiec do kwadratu. Pokazują zdjęcia martwego dziecka, pytanie: po co? Wystarczająco straszny jest fakt, że maluch nieżyje! Ale im to za mało - muszą spotęgować wrażenie na czytelniku!!! Udało im się - nie mogę spać! Z drugiej strony- jeżeli ktoś lubi robić zdjęcia w trumnach, to niech je sobie sam ogląda, a nie pozwala na ich publikacje. Rozpacz?! Ok. Ale są jakieś granice... tak mi się wydaje. |
|
| NickOla |
| Czwartek 06-04-2006 |
|
2161. | Widzę że jestem drugim i pewnie ostatnim anonimem w sprawie "Dyrektorskiej afery" (nr 13 KI). Był artykuł, z którego jasno wynika, że zostało złamane prawo, ale bezkarnie, bo "kierowano się tym, by ta sama osoba kierowała placówką do końca roku szkolnego", a co to zmienia?
Każdy zainteresowany wie, że ten Pan unika podejmowania decyzji i jest wyjątkowo niezdarnym zarządcą, cała administracja trzyma się siłą woli, a nierzadko też robi co chce :) Jego problem z nadużywaniem trunków też jest znany pracownikom.
Wiem, bo Ja wiem, wicestarosta zresztą też, więc może ma mocne "plecy"?
Albo plotki o jedynie słusznej kandydatce, która jeszcze nie spełnia, ale niedługo będzie spełniać "wymogi formalne" są prawdziwe? Pewnie się nie dowiemy. Tak jak rozwiązania wielu spraw i afer w IV RP!
PS. Gratuluję Byłemu komendantowi policji awansu, ale szkoda że taki szeryf odszedł z naszej policji.
Fajne forum, tylko za dużo Andrzeja Kleiny, a za mało naprawdę ciekawych wątków. |
|
| Łysy |
| IŁAWA, Czwartek 06-04-2006 |
|
2160. | Do "chłopców z lubawskiego magistratu" i nie tylko!
Ostatnio dużo Was na tym forum, ale proszę zajać się pracą i aktualizacją strony urzędu miasta oraz ustawowego BIP-u. Ostatnia sesja w mieście Lubawie była w lutym?
Wiele materiałów umieszczonych na stronie jest nieaktualnych. Niektóre od kilku lat .
Kierownikiem przedszkola od kilku lat jest inna osoba . Dyrektorem OSIR jest pan Różański . MOK -pan Romek Krauze itd itd. Ostatnia modyfikacja niektórych informacji miała miejsce w marcu 2003 roku.
Czy Wy chcecie, żeby pan burmistrz Edmund Standara przegrał wybory? |
|
| Maciej |
| Lubawa, Środa 05-04-2006 |
|
2159. | NARESZCIE SZERYF Z ZEWNĄTRZ
To bardzo dobre posunięcie władz, szkoda że tylko w policji. Tak powinno być z burmistrzami, też z dyrektorami szkół i innych nawet drobnych instytucji. Otóż, co by nie mówic, dyrektor zawsze musi być "z nas". Nie ważnie, że pijak, lewus, nie znajacy się na dydaktyce, czasem łapownik, ale nasz. Uwikłany w szkolne personalne powiazania, "dydaktyczne miłostki i romanse", również koalicje z oświatowymi władzami, ale nasz... Prawda zawsze poraża, ale niestety to prawda. Naprawę państwa musimy również zacząć na "dołach". Na "górze", owszem tak, ale co z tego, skoro "dół" ogarnie zgnilizna? A co Szanowni Panstwo o tym sądzą? Czekam. |
|
| owidiusz |
| Środa 05-04-2006 |
|
2158. | Panie Andrzeju Kleina.
Burmistrz Lubawy Edmund Standara umorzył podatek parafii św. Anny, a nie św. Jana. Ja to wiem jako stary członek POP.
|
|
| kapelan |
| Lubawa, Środa 05-04-2006 |
|
2155. | [do wpisu 2151 redaktora naczelnego]
[...] Odpowiadam:
1. Czy pięciu innych nauczycieli chciałoby podjąć pracę w jakiejkolwiek szkole na 1/2 etatu?
2. Nie, bo wygrać może tylko jedna. Ale każdy może do przetargu przystąpić, a wygrywa najlepsza lepsza oferta.
3. Oczywiście, ale trzeba było stanąć do konkursu, bo nieobecni nie mają głosu. [...] |
|
| res |
| Wtorek 04-04-2006 |
|
2154. | Podpis pod poprzednim wpisem to „Ania z Lubawy”, choć to nie pisała dziewczyna. Chodzi o to, aby pokazać bezsens takiego podpisu. Jest to tak samo bezsensowene jak wymyślanie zdań i twierdzenie, że ktoś inny to napisał. |
|
| Jurek z Lubawy |
| Wtorek 04-04-2006 |
|
2153. | Panie Jarku (redaktor naczelny Kuriera), zacytuję Panu co Pan Kleina wymyślił i nich Pan to oceni na forum.
„Zarzuca mi też Polonista, że słowo „chyba” jest niczym innym jak wyrażeniem wątpliwości, gdzie dla mnie jest również formą przypuszczenia, przewidywania”. Czy to, co napisał Pan Kleina, ma sens? Co kogo obchodzi czym dla Kleiny jest słowo „chyba”? Ważne jest tylko to, co ono oznacza. Nie jest to żadne przypuszczenie.
Dalej czytamy: „Dla Polonisty zdanie: „Janek nie przejdzie chyba do następnej klasy” jest odbiciem wątpliwości, co do przejścia Janka do klasy następnej”. Przeszukałem wszystkie teksty i nikt oprócz samego Pana Kleiny nigdy nigdzie nie napisał podobnego zdania. Sam je sobie wymyślił i sam sobie odpowiada. Czy to jest zdrowe? Zastanawiano się tylko nad znaczeniem wyrazu „chyba”, a Pan Kleina dodał powyższe zdanie o Janku, a potem napisał co ono znaczy dla Polonisty.
Proszę, aby Pan, jako jako redaktor naczelny Kuriera, jako właściciel forum i w pewnym sensie jako jego zwierzchnik - zabrał głos na forum. Niech Pan wypowie się autorytatywnie czy to wszystko ma sens? |
|
| Ania z Lubawy |
| Wtorek 04-04-2006 |
|
2151. | Do wpisu 2123
„Czemu nikt nie wspomniał o tym, że rok temu uczniowie z SP nr 4 prowadzeni przez syna burmistrza wygrali konkurs wiedzy o Iławie”. Zaraz zaraz. No jak to nie?!... Przecież Kurier o tym pisał. I była nawet fotka Maśkiewicza (juniora) ze swoją klasą. Miły, sympatyczny materiał.
„Nie możesz zniszczyć człowieka, zacznij niszczyć jego rodzinę”. No przykro mi. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Rodzina jest jak firma handlowa – bierze udział w zyskach, ale również w problemach. Cała sztuka na tym polega, żeby ją od iskrzenia trzymać jak najdalej, a za brak tej umiejętności zainteresowani mogą obwiniać tylko siebie.
„Od mieszkańców Iławy wiele mogli by się nauczyć oprawcy rodem z SS i NKWD”. Moja rada: zanim kolejny raz kiedykolwiek i gdziekolwiek przyjdzie ci do głowy znów tego rodzaju przegięcie, najpierw wyjdź – chłopaku – np. na balkon i weź kilka głębokich wdechów świeżego powietrza. Powinno pomóc. Jak nie, pozostaje wizyta u lekarza.
„Drżyjcie rodziny iławskich dygnitarzy, bo i na was może przyjdzie pora”. No jasne, drżyjcie! Jeśli pójdziecie w ślady Maśkiewiczów, Dzieniszewskich i Lisajów – drżyjcie! Drżyjcie po stokroć, jeśli spróbujecie uprawiać nepotyzm (faworyzowanie krewnych przy obsadzaniu wysokich stanowisk).
Reasumując. Sedno problemu sprowadza się do prostej zabawy w pytanie i odpowiedź.
1. Czy pięciu innych nauczycieli też miało taką szansę dostania pracy w szkole? (jak syn burmistrza Maśkiewicza). NIE!
2. Czy dziesięć innych firm miało szansę poprowadzić usługi na cmentarzach miejskich? (jak firmy ojca, żony i szwagierki sekretarza Dzieniszewskiego). NIE!
3. Czy dziesięć innych kobiet pozostających na bezrobociu „od ośmiu lat” też miało szansę udowodnić swoją wyższość w umiejętnościach pracy w księgowości centrum sportu? (jak żona wiceburmistrza Lisaja). NIE!
Jakieś pytania jeszcze? Czy mam przeliterować?
|
|
| red. nacz. Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| http://clips.interia.pl/stm/play.html?attId=983780&type=V... |
| Iława, Wtorek 04-04-2006 |
|
2150. | [do wpisu poniżej] Nawet dwie podwyżki, bo to sumienie narodu lubawskiego.
Ciekawe dlaczego nie napisze Andrzej Kleina nic złego o lubawskiej gminie wiejskiej? Czytałam gdzieś, że zastępca wójta, Marian Licznerski, który popełnił falstart i już miesiąc temu krzyczał, że chce być burmistrzem, obiecał Kleinie jakąś posadę jak wygra wybory. Powiedział Licznerski [...], że Edmund Standara się obstawia prasą. A on kogo zatrudnił? Niejaką K.[...], która pisze mu biuletyn propagandowy. Czy ona przypadkiem nie miała nic wspólnego z obecnym sekretarzem miasta Lubawy? |
|
| Karolina |
| Lubawa, Wtorek 04-04-2006 |
|
2149. | Panie Redaktorze Naczelny.
Jako mieszkaniec Lubawy, postuluję, aby Panu Andrzejowi Kleinie dać podwyżkę za wspaniałe felietony. |
|
| stary lubawiak |
| Wtorek 04-04-2006 |
|
2148. | Pani Ziuto, nikt nie chce odbierać Pani przyjemności, jaką Pani czerpie z czytania gazety, nawet jeśli to są artykuły, których połowy znaczenia Pani nie rozumie, bo nikt tego nie rozumie.
Proszę bardzo, niech Pan Kleina pisze, niech pastwi się na tym czy tamtym delikwentem, ale niech ktoś te teksty czyta zanim je wydrukuje. Wystarczy powycinać kilka bełkotliwych zdań i radość Pani będzie jeszcze większa, bo to, co zajmuje całą stronę można zmieścić na pół i nic z właściwej treści Pani nie straci. |
|
| mieszkaniec Lubawy |
| Wtorek 04-04-2006 |
|
2147. | Ja jestem pod ogromnym wrażeniem felietonów Pana Andrzeja Kleiny. Powiem nawet więcej. Po obejrzeniu pierwszej strony, od właśnie Jego tekstów zaczynam lekturę Kuriera.
A wy – magistraccy chłopcy radarowcy (oraz ich interesowne rodziny), jak nie potraficie zrozumieć słowa pisanego na ciut wyższym poziomie niż Język Polski w zawodówce, to zapiszcie się do Samoobsługi Andrewa Opalonego (pse. kuchenka mikrofalowa). |
|
| Ziuta |
| Wtorek 04-04-2006 |
|
2146. | Pani Honorato (wpis 2144).
To był cudowny występ! Brawo dla całego chóru! Brawo! |
|
| Marcin |
| Wtorek 04-04-2006 |
|
2145. | WRAŻLIWOŚĆ ANDRZEJA KLEINY.
Nie będzie to tekst o wrażliwości (awtomatu Kałasznikowa), tylko o wrażliwości Andrzeja Kleiny. Od pewnego czasu z niejakim rozbawieniem obseruję aktywność publiczną tego Pana. Ale aktywność to mało powiedziane, to jest nadaktywność.
Publikuje ten niezmordowany producent tekstów gdzie tylko może, a chcą go tylko w jednej gazecie: w Kurierze Iławskim [...][...][...][...][...].
Tak samo na forum internetowym KI. Wrażliwość Kleiny objawia się tym, że każda publikacja dotycząca jego spotyka się z kontrpublikacją. To stara praktyka.
Jako lubawianin czytałem jak w Głosie Lubawskim boksował się kiedyś z Maśkiewiczem. Niedoceniony przez następną po Maśkwieiczu ekipę w mieście, wylewa swoje wieloletnie frustracje lejąc wiadra pomyj na biednego Standarę. Za wszystko: za dziurę w płocie, za kałużę na ulicy, za obecność drogi, za brak drogi, za budowę, za brak budowy, za kredyt, za brak kredytu. Liczy, że do trzech razy sztuka i może trzecia ekipa, której tak usilnie pomaga, wynagrodzi jego wysiłki.
Jako rasowy [...] ma dużo czasu i na każde zdanie odpowiada słowotokiem. Sypie słowami jak awtomat Kałasznikowa. Niestety, starawa to już broń i nieco przestrzelana, więc celność musi nadrabiać hałasem i siłą ognia. Wali w płot, Panu Bogu w okno, czasem nawet we własne stopy.
Szczytem obciachu był samostrzał, czyli przegrana sromotnie sprawa sądowa z Urbańskim. Nawet dwie sprawy, bo apelacja została oddalona.
Panie Kleina, nie musi mi pan odpowiadać kleiną – ups! – kolejną epopeją. Zamiast morza słów na papierze lub w internecie o innych, niech Pan pokusi się o kilka zdań refleksji na swój własny temat w ciszy i skupieniu.
Dość obciachu i robienia sobie wstydu... |
|
| Pipsztyl |
| Lubawa, Wtorek 04-04-2006 |
|
2144. | Jesteśmy pełni wrażeń po wykonaniu koncertu pod nazwą. „Dziekujemy Janie Pawle II” (sobota 1 kwietnia – w iławskim czerwonym kościele).
Myślę, że udało nam się stworzyć muzyką i słowem atmosferę potrzebną do wspomnień, zarówno dnia śmierci papieża, jak i jego nauki. Łzy wzruszenia same cisnęły się do oczu, a odtwarzany z nagrania głos papieża przywowywał jego postać, jego miłość do Boga i ludzi oraz mądrość. Do programu włączyliśmy m.in. papieskie pieśni: „Barkę”, „Abba Ojcze” i „Tłumy serc”. Publiczność i wykonawcy wyszli z kościoła bardzo wzruszeni. |
|
| Honorata Cybula, chór „Camerata” |
| Iława, Wtorek 04-04-2006 |
|
2143. | To prawda, iż teksty Pana Andrzeja Kleiny są niezrozumiałe i nikt z „młodych” czytał ich nie będzie. Podobnie jak teksty facia z przepaską na głowie. Piszą i starają się błysnąć wypowiedzią, ale... proszę po wzór i styl języka sięgnąć do wypowiedzi Biskupa Gocłowskiego. Ten prosty i komunikatywny język powinien zagościć na łamach. Nie trzeba też „walić” słowem po łbie, aby kogoś skarcić czy wytknąć mu błedy, nie tylko językowe. |
|
| owidiusz |
| Wtorek 04-04-2006 |
|
2142. | Hehe! Zobaczcie państwo, prawy Polak się odezwał, pewnie ten z tych 96% katolików (wpis 2130). Większość społeczeństwa to komuchy, tylko on jeden prawiczek. Aż mi przez usta przejść nie chce, ale pewnie CZŁONEK (czyli uczestnik - to miałem na myśli) PiSuaru. Widzicie wredne komuchy? Prawi ludzie są wśród was, prawdziwi katolicy. Czeka taki prawiczek z katolicką nadzieją aż pomiot komuchowaty wyzdycha, a Polska wówczas będzie PiSuarowo-katolicko-narodowa, tylko dla prawych ludzi. Ja, czyli ta komuchowata większość pomodlę się jednak za zdrowie dla ciebie. Fizyczne, bo z psychicznym to już ci nikt nie pomoże. |
|
| żartowniś |
| Wtorek 04-04-2006 |
|
2141. | Do redaktora Jarosława Synowca. Czy Pan czytał odpowiedzi Pana Andrzeja Kleiny? To jakaś paranoja.
Ten człowiek pała nienawiścią do magistratu tak bardzo, że nie widzi, kiedy zwyczajnie ktoś zwraca mu uwagę na jego - nie wiem jak to nazwać delikatnie - „bełkot”. Nie wszyscy zajmują się polityką, dla niektórych jest to wręcz nudne i odrażające. Dla niego to forum czyta tylko Pan Radtke. Zapewniam Pana, że w Lubawie - poza sekretarzem i pseudo-intelektualistą Kleiną - są jeszcze inni ludzie i zwyczajnie wstyd, że w naszym mieście są tacy ludzie jak ów pseudo-felietonista.
Zrobiłem swój prywatny mały sondaż i okazało się, że nikt nie rozumie jego specyficznego, dziwnego języka. Ludzie tylko starają się wychwycić „komu tym razem i za co przyłożył, do kogo się przyczepił itp.”.
Dzisiejsza młodzież odchodzi od czytania mając do wyboru komputery i telewizję, a wy serwujecie im jeszcze „bałagan myślowy” i niezrozumiałe, inne od tego co naucza się w szkole znaczenie poszczególnych wyrazów.
To, co tu piszę – to nie jest żadna POLITYKA, a wielkie zatroskanie o naszą kulturę, tradycję i wartości, które ten człowiek wypacza i niszczy.
Przyznam, że zainspirował mnie do napisania tego tekstu znienawidzony przez Pana Kleinę „Nowy”, ale zapewniam, że nie mam z nim nic wspólnego.
Tylko błagam, niech Pan Andrzej Klejna, jeżeli zechce coś napisać na tę wypowiedź, niech nie odwołuje się do magistratu i do pracowników tam zatrudnionych, bo w Lubawie są jeszcze ludzie, którym nie podoba się jak Pan Kleina kaleczy język polski, jak wypacza logikę, jak za nic ma zdrowy rozsądek. |
|
| nie !!! polityk |
| Wtorek 04-04-2006 |
|
Odp. | Gdybym miał się tak bardzo denerwować jak pan, to bym już dawno tego cholernego Kleiny – na pana miejscu – po prostu nie czytał.
Pan zrobił mały sondaż, a ja co tydzień widzę liczby, które mówią mi, że ilość czytelników z Lubawy, którzy sięgają po Kuriera, powoli acz systematycznie wzrasta. A z liczbami się nie dyskutuje.
Błagam, tylko bez pouczeń o kulturze, bo ludzie kulturalni, wartościowi i odpowiedzialni nade wszystko przedstawiają się gdy zabierają głos... (nie tylko do słuchawki). |
|
| red. nacz. Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| Iława, Wtorek 04-04-2006 |
|
2140. | Po 10 zł od łebka...
Jesli do rzeczy mówić, to stosowne byłoby zastanowienie sie nad sytuacją kochanej druzyny [piłkarskiej] bi-es-a [Jeziorak Iława], którą nalezałoby albo rozwiązać, albo wesprzeć. Znamienity sponsor, z jego medialną wizytówką, krasawicą jak z obrazka co się zowie, nie da rady. Krasawicę naszą wiele wykosztowała kampania na kurierową "kobitkę roku". Drużynce jak zawsze musimy wpomóc, zaiste ona naszym iławskim najwyższym dobrem. Dlatego pronowałbym dobrowolną składkę po Mszy Rezurekcjnej do koszyka po 10 złotych od rodziny.
|
|
| trenerro |
| Poniedziałek 03-04-2006 |
|
2134. | Ad rem, czyli do rzeczy o polityce zatrudniania dzieci ludzi u władzy, różnej maści kierowników, dyrektorów, nauczycieli, lekarzy, też radnych itd, itp. I gdyby ich tylko zatrudnić, to - szanowni państwo - w Iławie pracowaliby tylko rodziny miejscowych "gangów", co groziłoby wynaturzeniem i skarłowaceniem elit rzadzących Iławą. No oczywiście, wielu tak sadzi. Jednak nam karłowatość nie grozi. Poważny procent z nich, bardziej wykształconych, opuszcza matkę Iławę za chlebem, idąc w kraj i zagranicę. No jeśli ten czy ów zechce tutaj dolę wiązać, zakorzenia się mimo wszystko w wychudzonym podglebiu i próbuje wrastać w naszą rzeczywistość. Chwała mu za to. Niech to będzie syn czy córka, nawet żona burmistrza, starosty, radnego, nauczyciela, czy też innego naszego obywatela. Tylko chodzi o to, aby osoba była pracowita, uczciwa, sumienna i w miarę kompetentna. Natomiast ohydne czepialstwo i dawne "liberum veto!" - stało się w dobrej wierze - miarą naszej kultury społecznej, uznawanej jako przyzwolenie na krytykę i kontestację (protestowanie) w imie dobra publicznego. |
|
| owidiusz |
| Poniedziałek 03-04-2006 |
|
2132. | Do sprawiedliwego i obiektywnego redaktora Synowca. Łatwo komus wytykać błędy – nawet burmistrzowi i jego sekretarzowi, że jego rodzina cmentarzami się zajmuje. Ale z pewnością zaciekawi pana informacja, że przeprowadzona została kontrola poprzedniego administratora. Nieoficjalnie mówi się, że [...]. Chyba coś Kurier napisze na ten temat, co? |
|
| Karolina |
| Poniedziałek 03-04-2006 |
|
2130. | ODPOWIEDZ DO POLITOLOGA (2119.)
SAMOOBRONY NIE LUBIE, ALE PIS STARA SIE ZNISZCZYC STARYCH KOMUCHOW I ZA TO NIE SA LUBIANI, BO WIEKSZOSC LUDNOSCI, SZCZEGOLNIE W TYCH OKOLICACH, TO NIESTETY KOMUCHY! |
|
| również politolog |
| Sobota 01-04-2006 |
|
2129. | PANIE NACZELNY! (wpis 2121.)
A czy to wypada takie teksty pisać? Jak Pana lubię, tak
twierdzę, że nie warto zniżać się do poziomu przeciwnika.
Na cholerę to Panu? Pozdro. |
|
| żartowniś |
| Sobota 01-04-2006 |
|
2127. | Frustracji to może tu nie widać, ale nienawiści to na tym forum sporo – szczególne skierowanej w stronę Masy. |
|
| Koniu |
| Sobota 01-04-2006 |
|
2123. | Z tego co ja wiem, bo znam syna burmistrza, to on sam zrezygnował z pracy w SP nr 4, gdyż interesowało go tylko pół etatu. Studiuje dziennie i tylko taki wymiar godzin pozwala mu na połączenie pracy ze studiami. Co do córki to pracowała też w „budowlance”, ale to odrębne i długie historie.
Czemu nikt nie wspomniał o tym, że rok temu uczniowie z SP nr 4 prowadzeni przez syna burmistrza wygrali konkurs wiedzy o Iławie, bijąc tym samym na głowę pozostałych uczestników przygotowywanych przez nauczycieli z wieloletnim stażem. Ale zaraz ktoś napisze, że to przecież wygrali uczniowie (i będzie miał rację), ale ktoś ich przygotował.
Widzę rodzącą się w Iławie niechlubną tradycję: „nie możesz zniszczyć człowieka, zacznij niszczyć jego rodzinę”. Może to co napiszę jest ostre, lecz staje się prawdziwe - od mieszkańców Iławy (oczywiście nie wszystkich) wiele mogli by się nauczyć oprawcy rodem z SS i NKWD.
Czepiam się...? Przecież mamy wolność słowa, tylko czy o taką wolność słowa nam chodziło? Drżyjcie rodziny iławskich dygnitarzy, bo i na was może przyjdzie pora. |
|
| res |
| Sobota 01-04-2006 |
|
2122. | Ludu Iławy!!! Wiadomość dnia!!! BURMISTRZ Pan MAŚKIEWICZ zrzekł się dobrowolnie stanowiska. Władzę w IŁAWIE ma sprawować zarządca komisaryczny. |
|
| iławianin |
| Iława, Sobota 01-04-2006 |
|
2121. | Jeszcze miesiąc temu porno-redaktor z burmistrzowej gadzinówki (o wdzięcznej nazwie roboczej „Pornolski Tydzień”) na wysokim C przepowiadał autorytatywnie, że Człowiekiem Roku zostanie niechybnie Aleksandra Skubij.
Aż tu nagle przyszła wiosna i próbuje udawać nasz „dziennikarz” z Ząbrowa – teraz już na upartego – że choć dawno słoń mu na ucho (i nie tylko) nadepnął, to jednak on śpiewać będzie dalej, a i na dodatek kroku niby nie pomyli w tańcu.
I bazgroli z głupka frant, jakby od niechcenia, jak gdyby nigdy nic: „(...) Nasze przypuszczenia się sprawdziły. Człowiekiem Roku została Beata Piotrowska (...)”.
Ja tam inżynierem nie jestem i nie będę, ale żeby nawet na oko Aleksandrę Skubij pomylić z Beatą Piotrowską, to trzeba mieć bardzo sfermentowaną kiszonkę w miejscu, które anatomicznie głowie przynależy...
Jest takie porzekadło: „Jak pies się boi, to szczeka jak najęty”. Dopowiem od siebie: Jak jest bezsilny, to strumieniami toczy pianę z pyska. A gdy wpada w potrzask, zjada własny ogon. |
|
| red. nacz. Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| http://clips.interia.pl/stm/play.html?attId=983780&type=V... |
| Iława, Sobota 01-04-2006 |
|
2119. | Misie chyba już czują, że po wyborach zabiorą im zabawki i zostaną z kupą gnoju... Pewnie szybko otrą łzy, tacy ludzie zawsze będą do wynajęcia... Frustracja na prowincji jest olbrzymia, to taka iskra przy beczce z prochem. Zawsze wisi w powietrzu plebejska rewolucja - zabrać tym, co MAJĄ. To cały PiS i Samoobrona - ludzie ziejący nienawiścią i sfrustrowani - doskonałe podłoże faszyzmu. |
|
| politolog |
| Sobota 01-04-2006 |
|
2116. | Panie Naczelny, widziałem wynik pani Piotrowskiej w plebiscycie na Człowieka Roku 2005.
Zastanawiam się jakiego rabatu udzielił Pan na zakup takiej ilości gazet. Niemożliwym jest, by tak małe miasto było w stanie wygenerować tak wielką liczbę głosów.
Poza tym nie wierzę, by tyle osób głosowało na kogoś kto prowadzi obóz pracy. Nie mówię tego ze złości, tylko wynika to z opinii ludzi, którzy tam pracowali. [...]
Kiedyś bardzo chętnie sięgałem po Kurier, ale od czasu kiedy w co drugim wydaniu oglądam na pierwszej stronie albo [...] Piotrowską albo [...] Piotrowskiego, to jakoś dalsze brnięcie w strony z dużym trudem mi coraz częściej przychodzi. |
|
| trol |
| Piątek 31-03-2006 |
|
Odp. | Cieszę się, że nawet sfrustrowani malkontenci dostrzegają w Kurierze to, co na pierwszy rzut oka wydaje im się niemożliwe. Takie małe miasto, a wygenerowało taaaaaaką ilość głosów na „Człowieka Roku”... No widział kto takie dziwy... |
|
| red. nacz. Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| http://clips.interia.pl/stm/play.html?attId=965867&type=V... |
| Iława, Sobota 01-04-2006 |
|
2115. | Wielkie zdziwienie... Właśnie...
Tymczasem nawet DZIWISZ SIĘ NIE DZIWI temu, co w Polsce się wydarzyło i... niedługo wydarzy... |
|
| owidiusz |
| Piątek 31-03-2006 |
|
2114. | Do 2084 [dario].
Sam o taka polske walczyles, a teraz sie dziwisz? O policji sie nie wypowiadaj, bo to naprawde niesmaczne, zwlaszcza od ciebie. Prowokujesz - a to o poslach, a teraz o policji, o wladzach miejskich nie wspomne. Czy ty nie wybierales tych wladz? O ile nie, to tym bardziej pochyl glowe, bo wybory po to sa, by wybierac. Rada dla ciebie: kandyduj w nadchodzacych, wtedy bedziemy mieli pretensje do ciebie. Oj dario, a co ty zrobiles dla tego miasta? Nudzisz sie okrutnie i prowokujesz. Zreszta to twoje ulubione zajecie. |
|
| aq |
| Piątek 31-03-2006 |
|
2091. | Zmarł przyjaciel Lubawy, Ryszard Bogdanowicz. Wieloletni pedagog, radny i lokalny działacz. Smutno nam...
[i][i][i][i][i][i][i][i][i][i][i][i][i][i] |
|
| lubawianin |
| Piątek 31-03-2006 |
|
2087. | Do wpisu 2063 Pana Andrzeja Kleiny.
Aleksja według słownika Kopalińskiego to „dyslekcja, med. niezdolność czytania, wrodzona a nabyta skutkiem uszkodzenia lewej półkuli mózgu, ślepota słowna”.
Drogi Panie, to nie jest to, co Pan pisze. Nie ma to związku z nierozumieniem znaczenia wyrazów, a to zarzuca Panu „Nowy”.
Człowiek z aleksją czy dysleksją rozumie znaczenie zwrotów i wyrazów, a kłopoty ma tylko ze słowem pisanym. Panu zarzucono coś więcej, że Pan nie rozumie wyrazów, których używa, a to jest zupełnie coś innego.
To jest kolejny przykład, że tak właśnie jest.
Kolejna sprawa. Wyraz wszeteczny wg. Słownika Języka Polskiego znaczy „rozpustny; bezwstydny, nieprzyzwoity, gorszący, sprośny”. Pana zestawienie tych słów „wsteczny, czyli wszeteczny” wskazuje, że i znaczenia tego wyrazu Pan nie rozumie.
To jest dopiero dobre. Brawo!!! Formuła „(...) próbuje... chyba”, to nic innego przecież jak przewidywanie „bycia dowcipnym”. Próbuje chyba być dowcipnym to nie jest przewidywanie bycia dowcipnym. Jak człowiek używa wyrazu chyba, to chce przez to wyrazić swoją wątpliwość, a nie przewidywanie czegoś. |
|
| synek |
| Piątek 31-03-2006 |
|
Odp. | ALEKSJA, CZYLI DYSLEKSJA
MAGISTRACKIEGO POLONISTY
Zarzucono mi brak rozumienia słów, których używam w swoich tekstach. Zapewne tak się zdarza, i to z wielu powodów, czy jednak przykład cytowany przez sympatycznego Polonistę z lubawskiego magistratu jest diagnostyczny?
Traktuję swoją odpowiedź, co naturalne, nie jak swoistą „obronę Częstochowy”, a jako kolejny kawałek treningu erystycznego, którego nigdy przecież za dużo. Treningu, u podłoża którego leży rzetelna, jak sądzę, wiedza akademicka. I dlatego też przyświeca mi, jak zawsze zresztą, myśl Monteskiusza, który mówił: „Nikt nie jest wolny od mówienia bredni, źle jest jedynie mówić je z wysiłkiem”.
Zdaniem owego Polonisty (pseudonim: Nowy, Synek) moje teksty „są żenujące, poziom intelektualny poniżej przeciętnej, często używam wyrazów, których znaczenia nie rozumiem”. W innym miejscu, została zawarta uwaga, iż „stoję w miejscu, a nawet cofam się w rozwoju”. Innymi słowy, postawił Nowy diagnozę, żem oligofrenik (upośledzony umysłowo).
Z kolei dziwnie podobny Polonista powiada: „Aleksja według słownika Kopalińskiego, to dyslekcja (literówka – uwaga moja), med. niezdolność czytania, wrodzona a nabyta skutkiem uszkodzenia lewej półkuli mózgu, ślepota słowna”. I kontynuuje Polonista: „Drogi Panie, to nie jest to, co Pan pisze. Nie ma to związku z nierozumieniem znaczenia wyrazów, a to zarzuca Panu Nowy”.
Z całym szacunkiem dla wielkości Kopalińskiego, ale reprezentuję zdecydowanie inną szkołę rozumienia aleksji. Aleksja jest niczym innym jak utratą zdolności rozumienia języka pisanego, innymi słowy – utratą zdolności czytania (czasami aleksję określa się mianem afazji semantycznej).
Dla Polonisty, cytującego Kopalińskiego, „aleksja – dysleksja” to „wrodzona a nabyta” (przecież to oxymoron, w stylu wałęsowskiego „nie chcem ale muszem”). Jeśli wrodzona, to nie nabyta! Czy Polonista przepisując definicję, nie zastanawiał się nad tym co czyta? Niektórzy autorzy zaliczają dysleksje (liczba mnoga) za zaburzenia typu apraksji, a więc utratę jakiejś wyuczonej, złożonej, dowolnej czynności (również czytania!). Dla Polonisty, który posiadł wiedzę na temat aleksji ze słownika, jest ona niczym innym jak dysleksją.
Dla mnie natomiast, dysleksje (dyslexiae) to, odrobinę spłycając, duże trudności w nauczeniu się czytania (przypomnę: aleksja – utrata zdolności czytania). Wyrażają się one w błędach wymowy trudniejszych wyrazów, w przemieszczaniu sylab, przekręcaniu i nie kończeniu słów. Często łączy się z podobnymi błędami przy pisaniu.
Reasumując wątek „aleksji – dysleksji”. Na przykładzie tym, moim zdaniem, jak w szkle powiększającym widać różnice pomiędzy „wiedzą” naprędce nabytą z słownika nad wyraz ogólnego przez Polonistę, a wiedzą moją – zwietrzałą, naruszoną zębem czasu, ale jednak wiedzą dość profesjonalną. Od czasu do czasu cytowaną dla potrzeb wykonywanych „usług felietonistycznych”.
I kolejny, cytowany przez Polonistę przykład mojego rzekomego nie(z)rozumienia słów, które używam.
Po raz pierwszy słów „wsteczny” i „wszeteczny” użyłem w Kurierze w zestawieniu „jestem wsteczny i wszeteczny”. Przesłanie tej frazy było jednoznacznie kokieteryjne, z niewielką ilością autoironii. Odpowiadając Poloniście poszedłem świadomie krok dalej i stwierdziłem, że „reprezentuję rozwój wsteczny czyli wszeteczny”.
Ale poucza mnie Polonista, że zgodnie ze słownikiem (a jakże) „wszeteczny to nic innego jak „bezwstydny, gorszący, sprośny”. Znam znaczenie obu słów, natomiast użyłem ich zamiennie na podkreślenie tego, iż w moim rozumieniu wsteczność w znaczeniu regresji będącej jeszcze normą (brak patologii szeroko pojętej) jest wręcz nie moralne (bezwstydne). Taka moja prywatna ocena! I tylko tyle. Jeśli nawet, metafora była dla zaściankowej umysłowości Polonisty zbyt dalece idąca, to czy można mi zarzucać „aleksję – dysleksję” w rozumieniu Polonisty? A nawet upośledzenie umysłowe?
Zarzuca mi też Polonista, że słowo „chyba” jest niczym innym jak wyrażeniem wątpliwości, gdzie dla mnie, jest również formą przypuszczenia, przewidywania. Dla Polonisty, zdanie: „Janek nie przejdzie chyba do następnej klasy” jest odbiciem wątpliwości, co do przejścia Janka do klasy następnej. Dla mnie też, ale również jest formą antycypacji, czyli przewidywania, że Janek może „polec”. W klasie do której aktualnie uczęszcza! Dla Polonisty „cegła” służy do i tylko do budowania (założenie moje a priori, czyli „chyba” jako nie wątpliwość, a przypuszczenie). Dla mnie też do budowania, ale służyć też może jako przycisk, towar wymienny etc.
I tym między innymi różni się typ mojego myślenia od typu myślenia Polonisty z magistratu...
|
|
| ANDRZEJ KLEINA
nki@nki.pl |
| Lubawa - Iława, Poniedziałek 03-04-2006 |
|
2086. | MIAŁEM SEN
Pierwsze pytanie do Andrzeja Kleiny (będą następne).
Śniło mi się kiedyś, że przyszedł do mnie Kubuś Puchatek i poprosił o troszkę miodu. Gdy dostał słoiczek upragnionego miodu, zadał takie oto pytanie. „Czy to prawda, że Pan Andrzej Kleina atakuje obecne władze samorządowe miasta Lubawy, bo mu opozycja obiecała stanowiska dla niego lub jego bliskich, gdy ona wygra nadchodzące wybory?”. Nie wiedziałem co odpowiedzieć i pomyślałem, że może Pan Andrzej Kleina pomoże misiowi. |
|
| przyjaciel misia |
| Piątek 31-03-2006 |
|
Odp. | O CZYM ŚNI GĘŚ, czyli sen przerywany Macieja Radtke
Mam bezwzględną świadomość, iż „mój obraz” przywołany w rzekomym śnie jest zaiste prostym pretekstem. Zważywszy jednak to, iż „moje postrzeganie” osoby burmistrza Edmunda Standary jest diametralnie różne od „samopostrzegania” się burmistrza, a także różne od postrzegania go przez grupę klakierów – komensali, realizujących przy nim swoje żywotne, egzystencjalne potrzeby (sekretarz, dyrektorzy, większość radnych) – jestem nolens volens, wrogiem publicznym całego tego układu (nie mylić z UKŁADEM w rozumieniu stricte PiS-owskim).
A skoro zostałem wywołany do tablicy, to odrobinę w podobnej konwencji! Świadomie wchodząc w grę zaproponowaną przez magistrackiego Polonistę.
„O czym śni gęś”? Mądrość ludowa odpowiada: „O kukurydzy”!!! I w tych dwóch zdaniach zawiera się cała teoria mówiąca o tym, że „sny, to spełnienie marzeń”. Można nie podzielać freudowskiej teorii marzeń sennych, niemniej jednak idąc dalej tym tropem, można stwierdzić, iż w śnie polonisty wystąpiła typowa projekcja senna, najogólniej rzecz ujmując polegająca na tym, iż polonista, przypisał mi swoje tęsknoty i marzenia dotyczące przedłużenia własnego „kontraktu magistrackiego” w nowej kadencji...
Zdaniem Carla Gustava Junga, sen to „małe drzwiczki ukryte w najciemniejszych i najskrytszych głębinach duszy, otwierające się na ową kosmiczną pranoc, którą była dusza na długo przedtem, nim otrzymała świadomość JA”.
Powiada dalej Jung: „Sny nie zwodzą, nie kłamią, nie przekręcają, nie tuszują czegoś, lecz w naiwny sposób wieszczą to, czym są i co myślą. Jeśli więc irytują i zwodzą, to tylko dlatego, że ich nie rozumiemy. Nie posługują się żadnymi sztuczkami, żeby coś ukryć, lecz mówią to, co tworzy ich treść, na swój sposób na tyle wyraźnie, na ile to jest możliwe”.
Powiada też Jung, iż każdy sen składa się z 4 faz. Pierwszą jest ekspozycja. Na przykład: „Jestem na ulicy Rzepnikowskiego w Lubawie. To ulica przy której mieści się magistrat”. W drugiej fazie występuje intryga: „Jestem na ulicy, gdzie mieści się magistrat. Od strony Dworcowej wynurza się mały, ciemny opel. Szybko nadjeżdża. Świta mi myśl, że kierowca jest pijany”. W fazie trzeciej, nazywanej kulminacją lub perypetią – wydarza się coś rozstrzygającego, dochodzi do nagłej zmiany, np. „Nagle widzę, że w tym samochodzie, to ja jestem tym pijanym”. Bądź, reprezentując wyższy poziom intelektualny, czy wręcz kulturowy, stwierdzam „jadę wężykiem, czci bachusowej składając dowody”. W fazie czwartej i ostatniej, zwanej lysis – rozwiązanie lub rezultat dochodzi do...
I na tym poprzestanę, choćby i z tego powodu, iż ponadnormatywny wysiłek edukacyjny który w tej chwili wyrażam, nie zapewnia mi żadnej ponad normatywnej gratyfikacji, w tym również gratyfikacji elementarnie narcystycznej... Gdyby zechciał polonista poszerzyć jednak wiedzę i nie bazować tylko na słowniku, bądź mojej wypowiedzi, to polecam kilka pozycji: Zygmunt Freud: 1. „Objaśnianie marzeń sennych”, 2. Psychopatologia życia codziennego. Marzenia senne” oraz C. G. Jung: 1. „Wspomnienia, sny, myśli”, 2. „O istocie snów”.
I to samo, ale inaczej! Obawiam się, niestety, że misiu przedwcześnie się obudził. Proponuję przeto sen powtórzyć. Przedtem jednak twardy dysk własny zresetować. Następnie śnić skutecznie. Do końca... Przygotować płaską bateryjkę i w końcówce snu, językiem własnym dotknąć dwóch elektrod. Na raz! Mózgowe fale REM w połączeniu z wyładowaniem elektrycznym bateryjki, pozwolą misiowi sen „dośnić”. Wtedy dopiero zgłosić się do mnie z kompletnym snem o pomoc w wyjaśnieniu...
Reasumując. „Śniący”, według własnej oceny, w sposób dowcipny, krotochwilny stworzył mi problem – problem, polegający na moim rzekomym też udziale w opozycji politycznej wobec burmistrza, który on bohatersko ujawnił. Zamierzając tym samym podważyć moją wiarygodność, obiektywność i rzetelność publicystyczną! Chcąc nie chcąc jednak, dokonał polonista specyficznie prostej projekcji sennej, polegającej na przypisaniu mi własnych oczekiwań, polegających na wątpliwym przedłużeniu kadencji.
Nie szukam, podobnie jak moje córki żadnej pracy. Obie, z wykształcenia, są psychologami i obie związane są w sposób trwały z Poznaniem. Rodzinnie i zawodowo! Wyrażam ponadto nadzieję, że jeśli „opozycja” wygra najbliższe wybory samorządowe, to skończy z nepotyzmem, rozdawnictwem stanowisk, brakiem przejrzystości. Zacznie się wreszcie normalnie, poprzez konkursy, uczciwie, fachowo, kompetentnie.
Czy jestem niepoprawnym optymistą? Zobaczymy, jak „opozycja” wygra wybory! O czym jestem przekonany! Moja „gra” polega na przyśpieszeniu zakończenia pewnej archaicznej rzeczywistości. Gratyfikacją jest sama gra. Przeto zdaniem Stacha jestem bardzo groźny. Bo gra, jego zdaniem, to uzależnienie...
|
|
| ANDRZEJ KLEINA
nki@nki.pl |
| Lubawa - Iława, Poniedziałek 03-04-2006 |
|
2084. | Czy naszej szanownej wladzy w Ilawie w glowach sie poprzewracalo? Czy to my czulsi sie zrobilismy na to ze "nas w konia robia" i okradaja? Nasze media "robia" za policje i detektywow, bo na nich nie mozna liczyc, a szczegolnie na tych pierwszych. Co chwile slyszy sie ze policja to ze policja tamto, ale jest bezsilna i tak naprawde to scigaja tylko uczciwych obywateli. No dobrze nie jest tak do konca jak napislaem ale jakby sie temu przyjrzec z innej perspektywy to faktycznie jest jak pisze. Wladza jest nie do ruszenia, przestepcy sa zawsze nie uchwytni lub wychodza na wolnosc, a biedni uczciwi ludzie ida siedziec do paki na dlugie lata, albo maja same probelmy przez pierwszych i drugich , ktorych wymienilem...
Chyba nie o taka Polske nam chodzilo! |
|
| dario |
| Piątek 31-03-2006 |
|
2083. | Bogumił M. - wychodząc naprzeciw oczekiwanej społecznie reformie w edukacji - bardzo zaangażował sie w nowoczesność polskiej oświaty. Jako młody i jeszcze nieposkromiony z natury człowiek, a przyszły nauczyciel, pragnął sprostać nowoczesności nauczania i wychowania. Eksperymentując na żywej tkance naszego młodego pokolenia "kreatywnością metod", naraził sie ospałej i niechętnej zmianom starszej populacji pedagogów. |
|
| owidiusz |
| Piątek 31-03-2006 |
|
2081. | UDANA PROWOKACJA
Nareszcie... Poznaliśmy AWANS ZAWODOWY Bogusia M. - według wewnetrznej ustawy "Masy". |
|
| BOLO-TW |
| Piątek 31-03-2006 |
|
2080. | Panie Kleina (2068), Pana intelektualny bełkot jest nie do wytrzymania!!! A teraz apel do Pana Jarosława Synowca! Jest Pan redaktorem naczelnym i to na Panu ciąży obowiązek dbania o poziom gazety. Pan Kleina jest zapewne dla Pana wygody - przyczepia się do władzy, a to czytelnicy lubią i zapewne sprzedaż wzrasta, ale niech przynajmniej Pan te teksty odda poloniście. Przecież ta gazeta trafia do ludzi i nie może być kojarzona z intelektualnym bełkotem. Niech Pan wyrzuci te bezsensowne zdania, a pozostawi tylko te kilka zdań, które dotyczą tematu danego artykułu, czy wypowiedzi. |
|
| synek |
| Piątek 31-03-2006 |
|
2078. | BOLO! To chyba Ty jesteś tym nieudanym synem burmistrza, co? Szczerze współczuję Wam obydwu. |
|
| Gita |
| Czwartek 30-03-2006 |
|
2077. | ALE WSTYD...
ZAWSZE BYŁEM DUMNY, ŻE MIESZKAM W IŁAWIE, ALE TERAZ JAK POJADĘ W POLSKĘ TO LEPIEJ SIĘ NIE PRZYZNAWAĆ SKĄD JESTEM... WSYD MI, ŻE MOIM KOCHANYM MIASTEM RZĄDZĄ TACY LUDZIE... WSTYD I ŻENADA. BRAK SŁÓW. |
|
| BOLO
bolo333@op.pl |
| Iława jest stolicą świata, Czwartek 30-03-2006 |
|
2076. | Koniec z rodzinnymi mafiami !!! Brawo telewizja POLSAT!
Brawo tygodnik Kurier Iławski! |
|
| Ziuta |
| Czwartek 30-03-2006 |
|
2075. | BOLO-TW, dałeś plamę ;-). "Nauczycielka" cię sprostowała.
A wracając do "Masy". Ćwierkają ptaszki, ale nie te zarażone H5N1, że "Masa" znów poszukuje wśród SLD poparcia w nadchodzących wyborach :) Niezłe, naprawdę niezłe... :) |
|
| ~wściekły iławianin (teraz znowu rozbawiony)
masa_na_madagaskar@wp.pl, lat 54 |
| Iława, Czwartek 30-03-2006 |
|
2074. | Ale skandal!!! Dobrze, że mieszkam w Lubawie. W moim mieście takie patologie są niemożliwe!!! |
|
| rogaty |
| Lubawa, Czwartek 30-03-2006 |
|
2073. | Należy się sprostowanie do tych kłamstw niżej, które są chyba celową manipulacją.
Syn burmistrza Iławy, Bogumił M.[...] tylko dzięki ojcu dostał pracę najpierw w Szkole Podstawowej nr 4, gdzie w krótkim czasie bardzo podpadł każdemu, komu tylko można było (nawet rodzicom), więc dyrektor Olszewski pozbył się tego zarozumiałego bufona, zresztą przy pełnej aprobacie całego grona nauczycielskiego. Otóż wydarzył się mały skandal z jego postępowaniem [...], a jednocześnie był to dobry pretekst do pozbycia się problemu ze szkoły.
Następnie tatuś załatwił pracę dla synka w Gimnazjum nr 2. Tutaj też szlag trafił grono pedagogiczne, bo okazało się, że po osobistej interwencji burmistrza (ojca!) chłopczyk dostał pracę kosztem zarobków pozostałych nauczycieli.
Zarówno szkoły podstawowe, jak i gimnazja podlegają pod burmistrza miasta. A więc tutaj sytuacja dwuznaczna i bardzo demoralizująca środowisko, wszak które ma wychowywać i świecić przykładem.
Padło słowo o liceum. Owszem, pracował tam, ale nie syn, tylko córka burmistrza. I też nie przedłużono z nią umowy. |
|
| nauczycielka |
| Czwartek 30-03-2006 |
|
2071. | [Burmistrzowi] nie podlegają szkoły średnie, tylko gimnazja i podstawówki. Jego syn [Bogumił] pracuje w LO. Zatem czy dzieci naszych pryncypałów mają wynosić się z tego miasta?
O tempora, o mores! |
|
| BOLO-TW |
| Czwartek 30-03-2006 |
|
2068. | Jak się zarabia w Iławie...
Jarosław Maśkiewicz - burmistrz Iławy, Andrzej Dzieniszewski - sekretarz miasta. Jak twierdzi miejscowa opozycja, na rządach tych samorządowców, najbardziej zyskują członkowie ich rodzin. Tak jak np. żona i szwagierka Andrzeja Dzieniszewskiego.
Pierwsza z nich wygrała przetarg na sprzątanie ratusza, druga - na administrowanie miejskimi cmentarzami. Co ciekawe, siedziba jednej i drugiej firmy mieści się w prywatnym domu sekretarza.
Obie firmy powiązane z sekretarzem, zarobiły tylko na tych dwóch przetargach, prawie 350 tysięcy złotych. W Iławie nie jest to mało. Właściciele firm, które przegrały w obu przetargach nie chcieli wypowiadać się. Boją się zemsty najwyższych miejskich urzędników, którzy jak się okazuje od kilku lat są nierozłączni.
Burmistrzowi miasta podlegają nie tylko przetargi, ale i instytucje samorządowe - na przykład szkoły. W jednej z nich od września ubiegłego roku pracuje syn burmistrza, który uczy historii. Czy to przypadek?
Te wszystkie niejasności spowodowały, że od włodarzy miasta odwrócili się prawie wszyscy radni. Sesje rady z udziałem burmistrza i jego najbliższych współpracowników to jedna wielka kłótnia. A najbardziej tracą na tym mieszkańcy miasta.
Kliknij na odnośnik poniżej i obejrzyj materiał filmowy:
|
|
| Reporter Leszek Tekielski - Telewizja POLSAT
nki@nki.pl |
| http://clips.interia.pl/stm/play.html?attId=983780&type=V... |
| Iława - Warszawa, Czwartek 30-03-2006 |
|
2067. | Praca dla żony wiceburmistrza
Iława na Mazurach. Rządzi tutaj dwóch ludzi: burmistrz Jarosław Maśkiewicz i jego zastępca - Henryk Lisaj. Dwa miesiące temu, żona zastępcy burmistrza - Jolanta, dostała pracę jako... „inspektor ds. księgowości” w Iławskim Centrum Sportu, Turystyki i Rekreacji.
Ten ośrodek podlega właśnie burmistrzom. Henryk Lisaj twierdzi, że nie pomógł żonie w zdobyciu pracy. Jednak jak się okazało, o konkursie na stanowisko w Iławskim Centrum Sportu nie poinformowano Powiatowego Urzędu Pracy. A to właśnie tu szukają zatrudnienia bezrobotni. W Iławie, co czwarty mieszkaniec pozostaje bez pracy.
To nie pierwszy raz, kiedy żona wiceburmistrza dostała pracę w instytucji podległej mężowi. Przed laty Henryk Lisaj był wójtem gminy Iława. Zatrudnił wtedy swoją żonę na stanowisku informatyka w urzędzie, którym kierował.
Kliknij na odnośnik poniżej i obejrzyj materiał filmowy:
|
|
| Reporter Leszek Tekielski - Telewizja POLSAT
nki@nki.pl |
| http://clips.interia.pl/stm/play.html?attId=965867&type=V... |
| Iława - Warszawa, Czwartek 30-03-2006 |
|
2066. | Wielkanoc nadchodzi i Niedziela Palmowa. Zatem pamiętajcie Panowie [radni]: Woźniak, Rychlik, Rygielski, że skoro "bez winy jesteś, to weź cegłe spod ratusza i rzuć nią w burmistrza". |
|
| bolo-tw |
| Czwartek 30-03-2006 |
|
2065. | Nie dosc ze papuga, to jeszcze rachube straciles. To ty jestes ogonek ;-) Chyba wiesz dlaczego cie tak nazwalem, a moze jod do glowy ci uderzyl... |
|
| dario |
| Czwartek 30-03-2006 |
|
2064. | Do 2062.
Ale się pieseczek zdenerwował. Następna porcja lizaczków pilnie potrzebna. Przyznaję, że dowcip mam na miejscu. O ile masz żonę, to szczerze jej współczuję. Pa ogonku. |
|
| Łężóśćą |
| Czwartek 30-03-2006 |
|
2063. | Nowemu w odpowiedzi
(uprasza się o percepcję ze zrozumieniem !!!)
Przepraszam, że zachwiałem niechybnie poziomem samoregulacji chłopcom z magistratu i kazałem im tak długo czekać. Czekać na wyjaśnienie nurtujących ich spraw. Przepraszam raz jeszcze, ale byłem kilka dni w podróży służbowej w imieniu i na rzecz „Porno-Tygodnia” w Cieśninie Dardanelskiej. Byłem tam dobrać parkę rasowych osiołków, klasycznych dardanelskich, bo wreszcie na rasowych chcą w tej zacnej redakcji oprzeć swój intelekt.
W wypowiedzi 2048 jeden z chłopców magistrackich powiada: „Pan Andrzej Kleina tak dalece NIE ROZUMIE tego co sam pisze, że nie udzielił odpowiedzi Nowemu na jego zapytania”.
Czy brak odpowiedzi jest tożsamy z brakiem wiedzy? Artur Schopenhauer podpowiadał: „Nie należy dyskutować z pierwszym lepszym. Należy dyskutować za pomocą argumentów, nie zaś apodyktycznych wypowiedzi. Należy tych argumentów wysłuchiwać i w nie wnikać”.
Podzielam zdanie Schopenhauera i nie ukrywam, nie chciałem dyskutować z Nowym, który brak argumentów polemicznych, brak kultury osobistej próbował zastąpić formułą niezwykle apodyktyczną: „Kleina NIE ROZUMIE słów których używa”. Zmieniłem zdanie i o niezwykłą koncentrację chłopców z magistratu przeto proszę. Będzie to zaiste pouczająca lekcja...
Nie jest prawdą, że stwierdziłem, jak twierdzi Nowy, iż „człowiek nie może cofnąć się w rozwoju”. To Nowy stwierdził, że „stoję w miejscu, a nawet cofam się w rozwoju”. Ja stwierdziłem tyle i tylko tyle (patrz wpis: 2026): „Człowiek może postępować różnie, bo różne mogą być jego postępki, natomiast rozwój może postępować tylko do przodu”. Niezbyt rozważnie, delikatnie rzecz ujmując, że nie powiem manipulacyjnie grzebie przy moim tekście Nowy, wkładając mi w usta słowa, których nie wypowiedziałem...
Mówiąc o postępkach, zaakcentowałem kwestię morale (wrócę do tego wątku przy słowie „wszeteczny”!), rozwój natomiast postępujący do przodu, zasadzał się w moim rozumieniu na progresji, pochodzącej od łac. „progressio” - co oznacza postęp(owanie) naprzód. Pominąłem co naturalne przeciwstawny biegun progresji, czyli regresję (łac. regressio - cofanie się), bo nie to było przedmiotem mojego zainteresowania.
Jest oczywiste, że nie miałem na myśli rozwoju regresywnego, czyli wstecznego, w jego ortodoksyjnym biologicznym znaczeniu, ponieważ wypowiedź moja nie dotyczyła uproszczenia budowy ciała, czy poszczególnych narządów, aż do ich zaniku włącznie. Sądzę, że jeszcze zarówno Nowy, jak i wspomagający go Obserwator, których postrzegam jako jednego Macieja Radtke, mój wywód śledzę i rozumieją.
Nowy powiada też, że medycyna zna wiele przypadków, gdzie rozwój nie postępuje tylko do przodu. W konkretnym przypadku, który pobieżnie i symbolicznie dotknąłem, mówiłem o progresji nie zaś regresji. Polecam Nowemu bardzo ciekawą teorię Kazimierza Dąbrowskiego o dezintegracji pozytywnej (prawda, że interesujący oxymoron?) związanej z fazami i poziomem rozwoju psychicznego i kształtujących go czynników. („Dezintegracja jako pozytywny etap w rozwoju jednostki” oraz „O dezintegracji pozytywnej” – obie pozycje posiadam, gdyby ich nie było w lubawskiej bibliotece, z przyjemnością pożyczę. Niech zawędrują pod strzechę...)
Czynniki te, to prymitywizm, automatyzm, czy determinacja biologiczna pierwszej fazy, z której Nowy się jeszcze nie wydostał... Czyli etapu „rozwoju do tyłu” nie zaliczył i dlatego nie reprezentuje twórczej oryginalności, przewagi dynamizmów autonomii i autentyzmu, oddeterminowania biologii, czy wyraźnej indywidualizacji. Ja wiem, że to co mówię teraz, trudne dla Nowego jest niebywale, ale cóż, warunkiem intersubiektywnej komunikowalności jest intersubiektywna kontrolowalność. A zresztą, zawsze mądrzejszego od siebie, który nie tylko słowa rozumie, ale i ich wzajemne zależności, zapytać można...
Ale się rozgadałem... a tu jeszcze dwie rzeczy. Powiada Nowy, ażebym wyłuszczył, dlaczego uważam, że w słowie „chyba” zawiera się „antycypacja”, bowiem dla niego „chyba”, to wyrażenie wątpliwości. Antycypacja (z łac. anticipare - poprzedzać) to nic innego jak wyprzedzanie, przewidywanie, pogląd jeszcze nie udowodniony, ale słuszny. Takie swoiste a priori! Nowy stwierdził, że „Pan Kleina jak zawsze próbuje być CHYBA dowcipny”. Formuła „(...) próbuje... chyba”, to nic innego przecież jak przewidywanie „bycia dowcipnym”. Zbyt skomplikowane? To prościej spróbuję. W sformułowaniu : „Jan nie przejdzie chyba do następnej klasy” zawiera się oczywista „wątpliwość (opcja Nowego), co do przejścia chłopca do następnej klasy”. Zawiera się też antycypacja (opcja moja), czyli przypuszczenie, przewidywanie, że „Jan nie przejdzie...”. W przypadku, który ja użyłem, wyłapując lapsus (?) Nowego, chodziło nie o wątpliwość, a zdecydowanie o „przewidywanie”, „przypuszczenie”.
I wreszcie rozwój wsteczny czyli wszeteczny. Zdaniem Nowego wyrazy te oznaczają co innego, błędem jest połączenie ich wyrazem „czyli” i konkluduje, iż nie rozumiem, co znaczą poszczególne wyrazy.
Doskonale wiem co oznaczają obydwa wyrazy, niemniej muszę przywołać całą frazę, w której wspólnie wystąpiły. Stwierdziłem: „Czyli reprezentuję rozwój wsteczny, czyli wszeteczny. Szanuję tezę Nowego, niemniej, jako błąd ją postrzegam, ponieważ człowiek może postępować różnie, bo różne mogą być jego postępki, natomiast rozwój może postępować tylko do przodu”.
Mówienie o „rozwoju wstecznym” własnym, było formą kpiny z Nowego, natomiast formuła „wszeteczny” dotyczyła postępku człowieka w znaczeniu stricte aksjologicznym. Czyli rozwój wsteczny, jawił mi się i jawi jako specyficznie niemoralny, czyli wszeteczny. A więc wsteczny, czyli wszeteczny! W języku komunikacji, nie psychologii, czy psychiatrii). I tylko tyle!
Rzeczy niezwykłej naprawdę Maciej Radtke ode mnie oczekuje. Ja naprawdę teksty swoje nie dla wszystkich piszę. I nie mam takich ambicji... Kod orientacji i struktura procesów emocjonalnych Nowego diametralnie różni się od mojego. To widać! Myślenie heurystyczne, też nie jest zbyt silną stroną Nowego. Ale, pretensje do rodziców i nauczycieli winien zanieść nie do mnie. Niezrozumienie przez Nowego formuły: „wsteczny czyli wszeteczny” jest niezwykle charakterystyczne, wręcz diagnostyczne. Jasne, że wsteczny to coś innego jak wszeteczny. Ja chciałem przekazać pewien stan ducha własnego – że po prostu cofanie się, w języku potocznym, jest zdarzeniem nie moralnym, czyli wszetecznym.
Podkreślam na każdym kroku, że pisanie jest niezwykle niebezpieczne dla piszącego. Pokazuje bowiem jego wnętrze. Czy on tego chce, czy nie. I odkrywa piszący: wiedzę, wykształcenie, a nawet zapotrzebowanie terapeutyczne. I Nowy odkrywa. I ja to widzę. Wszak wróżbitą z wykształcenia jestem! Co z mojego pisania, przecież też widać. Dla średnio wtajemniczonych...
Przypisuje mi Nowy wręcz utratę zdolności rozumienia języka pisanego, którym się posługuję. Ma prawo tak twierdzić. Utrata taka zwie się aleksją. To, gdyby nie wiedział!
Pozdrawiam Nowego i całą ferajnę magistracką. Macie chłopcy naprawdę pecha!
|
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| http://interwencja.interia.pl/news?inf=733369 |
| Lubawa - Iława, Czwartek 30-03-2006 |
|
2062. | Do wpisu 2058.
Alez z ciebie menda, straciles u mnie caly szacunek! Ty nawet Boga sie nie boisz ze swietych mieszasz w sprawy pisowni polskiej. Obrazasz nie tylko mnie ale i katolikow. Wszpolczuje wszystkim, z ktorymi masz kontakt. Musisz uchodzic za mistrza cietej riposty. ;-)
Nie bede z toba dyskutowal ani sie przekamarzal na slowa, bo owa dyskusja nie ma sensu i nie prowadzi ku niczemu dobremu. Pozdrawiam. |
|
| dario |
| Czwartek 30-03-2006 |
|
2061. | Mam pytanie do redakcji.
Nigdzie nie mogę znaleźć, kto wchodził w skład kapituły, która przyznaje "Osobowość Roku". Czy to nie jest tajemnicą? |
|
| Michał |
| Czwartek 30-03-2006 |
|
2060. | Panie Jarku, [nie?] musi Pan popracować na swoim wizerunkiem. Pomówienia o "próbę szantażu" zdarzają się dość często. |
|
| synek |
| Czwartek 30-03-2006 |
|
2059. | Krótki wpis dotyczący "polskich ogonków"
(2044/2047/2055/2057/2058)
Do "óżćśł" - myślę, że się czepiasz troszkę na wyrost. Gdybyś orientował się bardziej to wiedziałbyś, że jeśli masz system operacyjny w innej wersji językowej niż polska, a zdarza się to czasem gdy ktoś na przykład pracuje w francuskiej czy hiszpańskiej firmie i tam komputery piszą po "inszemu", lub korzysta z kafejki internetiwej w Londynie czy Mediolanie, to i polskie znaki sa wyświetlane z błędami.
Jest jeszcze coś takiego jak przyzwyczajenie. Jakiś czas temu komputery "rozmawiały" tylko w innych językach niż polski, i uzyskanie tam polskich znaków polegało na wgrywaniu nakładek (mazowia itp). W chwili obecnej to się zmieniło i jeśli jest możliwość można pisać z polskimi literami, ale jeśli piszę maile do znajomych przebywających za granicą to piszę im bez polskich znaków aby nie mieli "krzaczków" ale normalne litery i przeczytali w dokładnie o co mi chodzi. |
|
| iławski iławianin z Iławy, lat 54 |
| Iława, Czwartek 30-03-2006 |
|
2058. | Do 2057.
Oto durny ment. Pewno na "wloskiej" pisałeś donosy na JP II. Aleś się napracował. To i słuszna emerytura. SB czuwa! Żal mi ciebie, bo już nic cię nie naprawi. |
|
| Łąćśę |
| Czwartek 30-03-2006 |
|
2057. | "Polski swinski ogonku", alez oczywiscie ze lizaki smakowaly ;-) Tylko jest jeden szczegol - mialem wloska maszyne do pisania ;-)
Pozdrawiam Cie lizaczku... |
|
| dario |
| Środa 29-03-2006 |
|
2055. | Do wpisu 2047.
Na komendzie mieli tylko poniemiecką maszynę do pisania, to zrozumiałe skąd ten wstręt do polskiej pisowni.
Ps. Lizaki smakowały? |
|
| Łężóśćą |
| Środa 29-03-2006 |
|
2054. | WYDAWCY TUŻ PRZED WYROKIEM (według ITka)
„Z sądu znika główny dowód: taśma z nagraniem próby szantażu” – zauważa anonimowy Itek, tracąc tym samym możliwość dodania blasku swemu nazwisku (wstydzi się swojego nazwiska ten „redaktor” z Porno-Tygodnia?).
Jest to niewątpliwy dowód wprost na to, że iławski sąd – zdaniem Itka – umoczony jest w UKŁAD niebywały jakiś. Z Synowcem Jarosławem też. No, to w Ziobro ich! Nieistotne jest to, że 12 pracownic sądowego sekretariatu twierdzi, że taśma na ich ręce nie została złożona. W tej sytuacji więc panie z sądu albo krzywo przysiężą, albo świadek składający rzekomo taśmę, chałupy pomylił. Jest wyjście - podłączyć go pod wariograf jaki sprawny. Może świadek wyśpiewa na nutę C-moll choćby – prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.
Itek twierdzi jednak swoje. Wbrew zeznaniu gromadki babek z sądu. Z sądu znika główny dowód. A może Itek miską olejową własną, mózgową o glebę zahaczył? I olej przed wymianą, z główki – wypłukało mu doszczętnie?
„Oskarżeni kwestionują istnienie taśmy prawdy” – Itek dalej z powagą niezwykłą powiada. Dziwne to jednak niebywale, że świadek żadnego zapasiku nie posiada, żadnej odbiteczki nie zrobił? Na wszelki wypadek! Nieroztropny to jakiś świadek, oj niebywale nieroztropny...
„Sędzia zakazuje dziennikarzom IT robienia zdjęć na sali sądowej” – skarży się zbolały Itek. To kolejny dowód zapewne na to, że sąd układ jakiś diabelski z Synowcem ma zawarty. „To niektóre z okoliczności tylko, jakie towarzyszą głośnemu procesowi właścicieli jednej z lokalnych gazet” - informuje dalej Itek. Domniemywać więc należy, że okoliczności kolejne, nie mniej ważne dla sprawy, a nawet ważniejsze, podane być nie mogą. Z uwagi na jaką klauzulę wszechmocną. Układu tajemniczości... sądu z Synowcem!
„Sprawa stała się głośna, gdy o przestępczych działaniach Jarosława S. i Artura F. napisała POLITYKA” – uprzejmie Itek doniósł. I tu kolejna, ogromna, jeśli nie największa wpadka Itka. „Polityka” nie napisała o przestępczych działaniach wydawców, bo po pierwsze pisała o rzekomej próbie szantażu w liczbie pojedynczej. W jej ujęciu było to usiłowanie próby szantażu, polegającego na odstąpieniu od publikacji niekorzystnego artykułu, za kwotę 10.000 PLN.
Mówienie więc przez Itka o „przestępczych działaniach wydawców” jest zarówno naruszeniem prawa, jak i zwykłej przyzwoitości. Gdybym był na miejscy wydawców, Itek miałby, niezwykle jak sądzę, poważne problemy prawne. Z mojego powodu! Łącznie z odszkodowaniem... Wyceniłbym je... no... na jakieś 200.000 PLN.
|
|
| Andrzej Kleina
nki@nki.pl |
| Lubawa - Iława, Środa 29-03-2006 |
|
2053. | Dziś, w środę o godzinie 17, na bocznym boisku przy ulicy Sienkiewicza w Iławie. Czarni Rudzienice w meczu kontrolnym podejmować będą juniorów Jezioraka. |
|
| www[...]
www.paryskirodzynek@wp.pl, lat 52 |
| http://[...] |
| Iława, Środa 29-03-2006 |
|
2052. | Do gościa poniżej.
Brzydkie słowa tylko w kierunku niektórych - patrz: Obserwator. [...] |
|
| Mike |
| Środa 29-03-2006 |
|
2051. | Jestem zaszczycony tym zainteresowaniem moją osobą, jednak porównanie do Andrzeja Kleiny w takiej postaci jest dla Pana Andrzeja niebezpieczne.
„Surowy jak Kleina”. Masz na myśli surowy, nieobrobiony?
A o tej osobie, która podpisuje się „Mike”, wiele może powiedzieć język wypowiedzi i wyzwiska, które rzuca w stronę innych ludzi. |
|
| Obserwator |
| Środa 29-03-2006 |
|
2050. | Hej Obserwator! Jeśli zapomniałeś kim jesteś to przeczytaj uważnie o sobie wpis 1983. Myślę, że Mike ma rację.
|
|
| nike |
| Środa 29-03-2006 |
|
2048. | Pan Andrzej Kleina tak dalece NIE ROZUMIE tego co sam pisze, że nie udzielił odpowiedzi „Nowemu” na jego zapytania (patrz wpisy 2033, 2027). Jak trzeba do kogoś się przyczepić to pierwszy, ale teraz milczy !!!
Ogłaszam zatem mały konkurs na wyszukiwanie, co nie będzie trudne, dziwnych wyrażeń Pana Andrzeja Kleiny. |
|
| Obserwator |
| Środa 29-03-2006 |
|
2047. | Do 2044.
Jesli masz jakis problem, to nie czytaj, nikt Cie o to nie prosi ani nie jest to pod przymusem, ale widze ze Ty nagminnie naduzywasz polskich znakow ;) |
|
| dario |
| Wtorek 28-03-2006 |
|
2046. | Do wpisów 2041 i 2042.
Czy nie mowa tu przypadkiem o PiS-uarowych kumplach tego, jak on tam się zwie, Przemysława K.[...] z „Porno-Tygodnia”, którego Andrzej Kleina nazwał – wcale zresztą daleko się nie pomylił moim zdaniem – niespełnionym polonistą ze wsi Ząbrowo... Słyszałam, że poprzednia ekipa wywaliła tego „redaktorka” z agencji Ajaks na zbity pysk za machlojki, taki był z niego nierób i hochsztapler. Biura mieli w Lubawie, więc nikt, wyobraźcie sobie, nie chciał dojeżdżać jednym autem razem z tym psycholem. I ten burak śmie dzisiaj obwoływać siebie kaczym paziem i sumieniem Iławy?! Klakier skompromitowanego burmistrza Iławy – w dodatku z SLD! – odnowicielem standardów moralnych?! Nie no, jaja do kwadratu! Co człowiek jeszcze zobaczy w tym kraju?... |
|
| Ziuta |
| Wtorek 28-03-2006 |
|
2045. | Do odpowiedzi na wpis 2037.
Pan jest właścicielem tego geszeftu. Jak powiada mój kolega: "Kogo pieniądze, tego zabawa". Przyjemnej zabawy życzę. |
|
| sen |
| Wtorek 28-03-2006 |
|
2044. | Ciekawe, wg ciebie, do czego służy gmach sejmu? Jak posłowie mają siedzieć w biurach poselskich? A tak na marginesie, zainstaluj program, by można czytać po polsku. Widzę, że obce są tobie litery takie jak ó, ż, ł, ń, ś, ć itd. |
|
| óżćśł |
| Ąęść, Wtorek 28-03-2006 |
|
2043. | To nie wszystko! Myslicie ze kazdy posel ma biuro poselksie? Otoz nie do konca. Biuro owszem moze i ma, ale czysto teoretycznie bo praktycznie dostaje na nie 10 tys. zł ale w nim nikt nie siedzi i jest ono nieczynne. Kim jest posel ? Posel jest naszym reprezentantem a jako taki powiecn siedziec w tym ..... biurze i czekac na nas. A tymczasem jest odwrotnie. Poslowie nas olewaja i maja gdzies co my mamy do powiedzenia. Maja gdzies sprawy z jakimi chcemy sie do niech zglosic. Co to wszystko oznacza? Oznacza to tylko tyle, ze nas okradaja i nie sa dla nas zadnymi osobami reprezentujacymi NAS, spoleczenstwo. Pragne podkreslic w tym momencie, ze nie wszyscy sa tacy. |
|
| dario |
| Wtorek 28-03-2006 |
|
2042. | TKM kwitnie całą gębą. Były wielkie obietnice o walce z nepotyzmem, o konkursach. PiS skutecznie zwalcza bezrobocie, ale tylko we własnych partyjnych szeregach. A mialo byc tak pieknie... Jeżeli ministrem rolnictwa jest geolog, który wszystko olewa i w ministerstwie otwiera firmę TAXI, to już mnie nic nie zaskoczy. Po prostu ŻENUJĄCE!!!
Tyle gadania o kompetencjach... Dyrektor biura poselskiego?! To może moja sekretarrka jest dyrektorem sekretariatu??? Miało być uczciwie, a tu taki wstyd! |
|
| gość |
| Wtorek 28-03-2006 |
|
2041. | Nowy dyrektor rządowej agencji w Olsztynie (TERAZ K... MY 2)
Zbigniew Żujewski, dyrektor biura poselskiego Aleksandra Szczygły, został nowym dyrektorem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji w Olsztynie.
Nominacja Żujewskiego nie jest zaskoczeniem. Mówiło się, że jest stuprocentowym kandydatem jeszcze przed rozstrzygnięciem konkursu na dyrektora Agencji.
Aby dostać to stanowisko - zgodnie z wymogami centrali Agencji - trzeba mieć przynajmniej trzyletnie doświadczenie na stanowisku dyrektorskim.
Żujewski wcześniej pracował w olsztyńskim oddziale Agencji Rynku Rolnego, później – za czasów AWS – w wydziale środowiska i rolnictwa Urzędu Wojewódzkiego, skąd przeszedł do olsztyńskiego oddziału Pocztowego Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych. Nigdzie nie pracował na samodzielnym stanowisku kierowniczym. Odpowiednie doświadczenie zdobył dopiero jako... dyrektor biura poselskiego Aleksandra Szczygły. Kierował nim od 2001 roku.
- Czy ma pan odpowiednie wykształcenie, aby kierować agencją?
- Oczywiście, że tak. Skończyłem technikum mechanizacji rolnictwa i zootechnikę oraz podyplomowe studia zarządzanie zasobami ludzkimi - wymienia bez wahania Żujewski. |
|
| „Gazeta Wyborcza” |
| Olsztyn, Wtorek 28-03-2006 |
|
2039. | Informacja dla czytelników spoza Iławy. Wyniki konkursu „Człowiek Roku 2005”:
1. Beata Piotrowska – 13.726 pkt.
2. Katarzyna Rydzewska – 9.823 pkt.
3. Adam Żyliński – 5.014 pkt.
Gratulujemy! |
|
| Artur Fota
fota@nki.pl |
| Iława, Wtorek 28-03-2006 |
|
2038. | Panie Sławomirze Piotrowski, a może zamiast testować kandydatów do pracy "wykrywaczem kłamstw" użyć "serum prawdy"? Podobno daje lepsze rezultaty. Przecież pracownicy i kandydaci do pracy w Waszej wspaniałej firmie i tak się zgodzą - przy takim bezrobociu... ale to temat rzeka.
Skopolamina jest pochodną hioscjaminy, która powstaje w wyniku utworzenia przez specyficzny układ enzymów epoksydowego mostka w pierścieniu tropanu. Jest ona kompetencyjnym antagonistą acetylocholiny w obrębie receptora M (parasympatykolityk). Ma słabsze działanie obwodowe niż atropina. W przeciwieństwie do niej, już w małych dawkach działa uspokajająco - wywołując senność i otępienie. Powoduje także osłabienie woli - była kiedyś stosowana jako "serum prawdy" przy przesłuchaniach. |
|
| prosto w oczy |
| Poniedziałek 27-03-2006 |
|
2037. | Do odpowiedzi na post 2001:
Nie muszę podawać swoich personaliów, bo na każdym forum internetowym mam prawo do zachowania anonimowosci, po to są nicki. Nie widzę ponadto powodu, żeby ujawniać swoje personalia w sytuacji, gdy to raczej redaktor naczelny jest agresywny w swym domaganiu się ujawnienia tożsamości autora wypowiedzi. Nie wypowiadam się wulgarnie, wyrażam jedynie swoją opinię o produktach firmy Bi-es. Nie interesuje mnie, czy i za ile NKI dokonuje jakichś transakcji handlowych z Bi-es. Nie jestem również rzecznikiem ani zwolennikiem jakiejkolwiek lokalnej czy też krajowej opcji politycznej, bo cała ta tzw. scena polityczna żenuje mnie. Jeśli wyrażam na tym forum jakieś opinie, są one całkowicie moje własne. Nie wylewam żółci, bo wątrobę mam zupełnie zdrową, wypowiadam sie jedynie na temat szumu medialnego wątpliwej wartości, wywołanego wokół wymienionej wyżej firmy. |
|
| sen |
| Poniedziałek 27-03-2006 |
|
Odp. | W którym miejscu powiedziałem, że cokolwiek „musisz”? Proszę więc – bez takich pokrętnych konstrukcji i zbitek, dobrze! A teraz do rzeczy, krótko i na temat.
Twierdzisz, że „jeśli wyrażasz na forum jakieś opinie, są one całkowicie twoje własne”. No właśnie, czyli kogo? Cóż jest bowiem warta opinia bez jej autora? Jakie ma znaczenie? Jakie mogą być intencje pisarza chowającego się za anonimem, zwłaszcza wtedy, gdy stąpa po kruchej granicy pomówienia? Czy można debatować nie posiadając twarzy? Zwłaszcza na forum publicznym! Co pcha do wykrzykiwania ocen w tłumie i zarazem skrywania się w nim?
Odpłyń zatem w swoje „prawo” internetowej anonimowości. Oddaj się potędze strachu, przyobleczonej w ładne słówka, gwarantującej spokój i fałszywe poczucie wartości własnej.
Własnej, no właśnie, czyli... czyjej? Do kogo mówię?
Mówię do kogoś, czy tylko mi się zdaje?... |
|
| red. nacz. Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| Iława, Wtorek 28-03-2006 |
|
2036. | LIST OTWARTY DO MIESZKAŃCÓW
REGIONU IŁAWSKIEGO
W ostatnich kilku tygodniach zrobiło się głośno na temat badania pracowników firmy Bi-es wariografem. Ponieważ wokół sprawy narosło wiele plotek, postanowiliśmy publicznie odkłamać serię pomówień na ten temat.
Na początku należy się wyjaśnienie, dlaczego list otwarty zamieszczamy w „Kurierze”, zaś dziennikarzom innych redakcji odmówiliśmy komentarza.
Po pierwsze: nie lubimy działać pod presją i szantażem, jak to robił Tomasz Więcek z gazety „Iławski Tydzień”, dzwoniąc do naszej firmy kilkanaście razy dziennie, chcąc rozmawiać w sprawie przeprowadzanych badań i wariografu. Gdy otrzymał informację, że nie mamy mu nic do powiedzenia w tej sprawie, wówczas dalsze telefony pana Więcka były już groźbami w naszą stronę, że jeżeli nie udzielimy mu odpowiedzi na jego pytania, to i tak napisze artykuł.
Po drugie: nie mamy zaufania do gazety „Iławski Tydzień”, ponieważ nasze wypowiedzi mogłyby zostać zniekształcone, przekazane w sposób nieprawdziwy i niewłaściwy.
Artykuły w IT jednak się ukazały. Zawierają one kłamliwe informacje i oskarżenia. Myślę, że pan Więcek oraz wydawca, Przemysław Kaperzyński, zdają sobie sprawę z konsekwencji tych artykułów. Opublikowane zostały również zdjęcia firmy Bi-es bez naszej zgody, które nigdy nie zostały zrobione przez IT.
W artykułach tych nie ma żadnych nazwisk. Wszystko opiera się na wybujałej wyobraźni pana Więcka i nie podpisanych donosach. Obecnie obydwa wydania tej gazety znajdują się u naszych prawników, którzy jeżeli stwierdzą, że zostało złamane prawo, to zostanie przygotowany pozew do sądu przeciwko temu pismu.
Podobnie oceniam artykuły w „Gazecie Iławskiej”. Opieranie się na anonimowych listach i powoływanie się na rzekome informacje (donosy) bez podania nazwisk wydaje się być trochę śmieszne. Jeśli ktoś pisze list do redakcji, nie podpisując się pod nim, to znaczy, że ma coś do ukrycia i pisze nieprawdę.
Co zaś do opinii kilku liderów biznesu z powiatu iławskiego to chciałbym odesłać ich do marcowego numeru miesięcznika MANAGER MAGAZIN, by odrobili zadanie domowe i bardziej przygotowali się do wypowiedzi na zadany temat. Otóż w rzeczywistości wiele firm na poziomie rekrutacji i w trakcie zatrudnienia robi tego typu badania.
Co do wypowiedzi lubawskiego producenta mebli, który mówi: „Jak ktoś zechce, to rozmontuje nasz mebel i już wie, jak go wykonać” – to informuję, że konkurencja może ten mebel znać, zanim pan wyprodukuje pierwszą sztukę. Ale dalej nikt nie wie, na jakiej maszynie go wyprodukować, by wydajność była duża, ile kosztują materiały, gdzie je kupić oraz za ile mebel sprzedać i komu. To są właśnie tajemnice firmy!
Jeśli natomiast chodzi o wypowiedź adwokata Andrzeja Kozielskiego, który powiedział, że jest to zgodne z prawem, ale według niego upokarzające dla pracowników i niedopuszczalne, to chciałbym powiedzieć, że kradzież wyrobów oraz sprzedaż informacji z firmy przez pracownika jest nie tylko niedopuszczalna i upokarzająca dla pracodawcy, ale też niezgodna z prawem.
Oskarżając kogoś o mobbing, trzeba poznać sprawę. „Gazeta Iławska” zamieściła też wypowiedź Jacka Żerańskiego, rzecznika Państwowej Inspekcji Pracy w Olsztynie, który wyraźnie mówi:
„Istnieje pewna dowolność w doborze form kontroli w firmach. Jednak w kodeksie pracy jest zapis, który mówi o tym, że pracodawca ma prawo kontrolować pracownika, nie przekraczając granic przyzwoitości i przy zachowaniu jego godności. Stosowanie definicji mobbingu w tym przypadku może okazać się nie dość zasadne. Mobbing to dręczenie psychiczne pracownika, które ma charakter powtarzalny i długotrwały. Poszkodowany pracownik musiałby wykazać, że poprzez stosowanie przez pracodawcę pewnych przykrych praktyk poniósł szkodę na zdrowiu. A to bywa trudne”.
Wypowiedź ta jednak jest zamieszczona w tle, a nie na pierwszej stronie, co znaczy, że pani redaktor Magdalena Rogatty już wie, że nie odkryła żadnej sensacji swym pierwszym artykułem na nasz temat oraz potwierdza nieznajomość tematu, z jakim się spotkała i nienależycie przygotowała.
Jest w GI zamieszczone również zdanie: „Sprawą zainteresowały się także media ogólnopolskie”. Tak pani redaktor, tylko że media ogólnopolskie chcą wiedzieć, z jakiego powodu są robione badania i jaki mamy problem z pracownikami, a nie pisać, czy to jest zgodne z prawem lub czy to jest upokarzające!
Moim zdaniem, jako przedsiębiorcy, zamieszczanie anonimów lub zasłyszanych informacji oraz opieranie się na donosach świadczy o niskim poziomie „Gazety Iławskiej” oraz „Iławskiego Tygodnia”, które w walce o czytelnika przegrywają z „Kurierem Iławskim”.
Po drugie sądzę, że nieuczciwymi redaktorami kierowała chęć zepsucia wizerunku Beaty Piotrowskiej, mojej żony i współwłaściciela Bi-es, która z racji swojej działalności charytatywnej i społecznej skutecznie walczy o tytuł Człowieka Roku 2005 w plebiscycie czytelników „Kuriera”. Tymczasem moja żona w ogóle sprawą wariografu się nie zajmuje. Od początku prowadzę ją ja.
Teraz do sedna. W naszej firmie są robione badania za pomocą wariografu. Powodem tego były kradzieże mienia oraz informacji. Prawdopodobnie dwaj iławscy przedsiębiorcy kupowali od naszych pracowników – sami lub przez pośredników – informacje, takie jak adresy, obroty, ceny i inne dane o naszych klientach; adresy, ceny, typy półproduktów i inne informacje o naszych dostawcach; receptury i technologie ich wykonania oraz rodzaje urządzeń u nas stosowanych. Na zewnątrz wypłynęło także wiele innych informacji, które stanowią ścisłą tajemnicę firmy. W wyniku tego poważnie zagrożona została kondycja zakładu, który jest dość dużym pracodawcą na rynku iławskim.
Od roku trwa zbieranie materiałów w tej sprawie. Wyjaśniamy, które z osób – co, komu, jak ujawniły i za ile, żeby niepotrzebnie nie oskarżać uczciwych ludzi. Chcemy wszystko wyjaśnić do końca.
Osobiście zapewniam osoby – które chcą pracować w nowoczesnej firmie i odnosić sukcesy zawodowe, a nie kraść produkty oraz informacje firmy dla innych – że nie mają się czego obawiać. Kieruje nami hasło „W najlepszej firmie jest miejsce dla najlepszych ludzi”.
Uważamy również, że jeden z przedsiębiorców, który zlecał naszym pracownikom wynoszenie informacji, sponsoruje artykuły w gazecie „Iławski Tydzień”, żeby nas przestraszyć, byśmy do końca nie wyjaśnili, kto i komu ujawniał informacje. Wiemy również, że przedsiębiorcę tego boli nasza popularność w mediach lokalnych i ogólnopolskich.
On też chce, żeby o nim pisano, tylko nie ma o czym... Ale my mu wkrótce pomożemy, opisując jego schemat kupowania informacji i robienia „biznesu”. Osoba ta już wcześniej od pracowników firm konkurencyjnych kupowała podobne informacje.
|
|
| SŁAWOMIR PIOTROWSKI, Bi-es Cosmetic Perfume |
| Kamień k. Iławy, Poniedziałek 27-03-2006 |
|
2033. | Panie Andrzeju Kleina. Do tego, o co już Pana prosiłem (patrz wpis 2027), proszę jeszcze napisać dlaczego Pana zdaniem „człowiek nie może cofnąć się w rozwoju”? Tak przecież Pan twierdzi w swoim wpisie (patrz 2026). Otwórz rozwój nie musi postępować tylko do przodu, medycyna zna wiele takich przypadków, gdzie niestety tak nie jest.
Niech Pan jeszcze z łaski swojej wytłumaczy czytelnikom, dlaczego pisze Pan, że „wszak w słowie „chyba”, zawiera się antycypacja”. O ile wiem, chyba to wyrażenie wątpliwości, a antycypacja to... Niech Pan nam to powiązanie też wytłumaczy. |
|
| Nowy |
| Sobota 25-03-2006 |
|
2032. | Jesteśmy grupą młodzieży z iławskiego LO. Chciałybyśmy opisać sytuację jak zostałyśmy potraktowane przez obsługę restauracji "Ryba Fryta".
Po lekcjach, we wtorek 21 marca, postanowiłyśmy wybrać się do restauracji, aby coś przekąsić. Na wstępie chciałybyśmy zaznaczyć, że zachowywałyśmy się kulturalnie. Jednakże pani "zza lady" potraktowała nas jak "gości niegodnych obsługi". Weszłyśmy do restauracji, zaczęłyśmy rozglądać się po sali w poszukiwaniu miejsc. Lecz pani sama konkretnie określiła nasze miejsce, sadzając nas w pierwszej Sali. W drugiej bowiem, jak sama stwierdziła, "przed chwilą zmieniłam obrusy, a wy tam pójdziecie i nachlapiecie". Z pokorą zajęłyśmy więc wyznaczone miejsca, nie chcąc wywoływać awantury. Jeśli chodzi o czas dostarczenia posiłków - nie możemy narzekać.
Podczas konsumpcji przypatrywałyśmy się ciekawej scenie. Mały chłopiec, chcąc dołączyć do swoich kolegów, których zauważył w barze, wszedł do środka trzymając w ręku jedzenie niezakupione w tym miejscu. Chłopiec ten, po przekroczeniu progu, został wyrzucony, wręcz wypchany z lokalu. Byłyśmy poruszone zaistniałą sytuacją, gdyż pani z obsługi mogła wyprosić go o wiele kulturalniej.
Po zjedzeniu posiłków postanowiłyśmy spędzić jeszcze kilka minut na rozmowie. Obsłudze to się nie spodobało. Pani wyraziła swoje niezadowolenie takimi słowami: "Co to ma być? To nie jest dworzec! Zjadłyście?! To wyjdźcie!". Zaczęłyśmy się ubierać, sugerując, że nie jesteśmy traktowane jak normalni klienci. Z całej tej wizyty dowiedziałyśmy się, że jesteśmy bardzo niekulturalne (chyba dlatego, że w ogóle tam przyszłyśmy) i musimy nauczyć się dobrego wychowania (od dziś wiemy, że posiłki najlepiej brać na wynos, aby nie sprawiać kłopotu obsłudze).
Wykład o kulturze skierowany do nas był nie na miejscu, gdyż to zachowanie tej pani dawało wiele do życzenia, a nie nasze.
Nie życzymy nikomu, aby został potraktowany w sposób, w jaki nas potraktowano w tym lokalu. Ostrzegamy wszystkich, którzy zamierzają odwiedzić lokal "Ryba Fryta", aby zaniechali tego zamiaru, gdyż mogą być potraktowani tak jak my. |
|
| uczennice z LO |
| Sobota 25-03-2006 |
|
2030. | Co tydzień kupuję Kuriera i czytam kronikę kryminalną. Zapewne te wiadomości macie z samej policji.
I tylko mnie jedno dziwi, że nie ma w „NIETRZEŹWI KIEROWCY” opisanego iławiaka, który jadąc samochodem został zatrzymany przez policję w stanie nietrzeźwym na ulicy Ostródzkiej. Czyżby policja „zapomniała” wam to podać? A może ten pan ma jakieś znajomości, żeby tego nie opublikować?
|
|
| czytelniczka |
| Sobota 25-03-2006 |
|
Odp. | Droga Czytelniczko. Czasem zdarza się, że przy przekazywaniu informacji „niektóre” są przez policjantów niestety skrywane. Bardzo nie lubimy takich brzydkich zachowań (manipulacji). Dlatego proszę o podanie e-mailem nie tylko ulicy, ale przed wszystkim daty i choćby zbliżonej godziny - może personaliów? Sprawdzimy to. |
|
| red. nacz. Jarosław Synowiec
jarek@nki.pl |
| Iława, Sobota 25-03-2006 |
|
Odp. | Dziękuję, że moja wiadomość Was zainteresowała.
Te zdarzenie wydarzyło się we wtorek 14 marca pomiędzy godz. 13:00 a 14:00 na ulicy Ostródzkiej, a dokładnie za blokiem 46C, a tym kierowcą nietrzeźwym (pijanym) był pan Andrzej M.[...] – właściciel sklepu. |
|
| czytelniczka |
| Niedziela 26-03-2006 |
|
2029. | Cholernie nudno się tutaj zrobiło... Panowie, może lepiej wysyłajcie do siebie e-maile, albo może Pan, lubiący dużo pisać, napisałby książkę...? |
|
| Ewka |
| Sobota 25-03-2006 |
|
2027. | Cytuję to, co Pan napisał („stoję w miejscu, a nawet cofam się w rozwoju”. Czyli reprezentuję rozwój wsteczny, czyli wszeteczny). Jeszcze raz powtarzam: „wsteczny, czyli wszeteczny”. Czy te dwa wyrazy może połączyć „czyli”? Niech Pan w swojej mądrości wytłumaczy to na forum. Te wyrazy znaczą zupełnie coś innego. Ale tak, jak napisałem, Pan nie bardzo rozumie co znaczą poszczególne wyrazy.
Rozczaruję Pana. „Nowy” to nie Radtke. Jako jasnowidz, niech lepiej Pan nie próbuje zarabiać. |
|
| Nowy |
| Sobota 25-03-2006 |
|
2026. | Odnośnie wpisu 2012.
Na początku grudnia na forum internetowym Kuriera znalazł się zapis poświęcony mojej osobie. Stwierdził Pumpernikiel, którego jako Macieja Radtke z lubawskiego magistratu zidentyfikowałem: „To jakaś schizofreniczna gonitwa myśli...Czy pan Kleina nie jest w stanie raz jeden jedyny zbudować w sposób logiczny wątku i wywodu myślowego, żebym zrozumiał o co mu chodzi? Bo na razie dopatruję się tylko natręctwa, jakiejś maniakalnej psychozy za sprawą której zapalony i ewidentnie nudzący się felietonista za każdym rogiem widzi czającego się demonicznego burmistrza Lubawy”.
Rzeczy niebywałej wymagał ode mnie ów młody człowiek. Żądał bowiem tego, czego dać mu niestety nie mogłem. Oczekiwał ode mnie tekstu takiego, który by zrozumiał w całości. Jaki ja mogę mieć wpływ jednak na jego genotyp, percepcję, instrumentarium intelektualne i zrozumienie w końcu? Ja teksty swoje dla tych przede wszystkim piszę, którzy ajkiu powyżej 90 pkt. posiadają. Czyli nie dla Pumpernikla, jak sam w konkluzji stwierdza.
Aktualnie Radtke – jako „Nowy” – powiada, że „stoję w miejscu, a nawet cofam się w rozwoju”. Czyli reprezentuję rozwój wsteczny, czyli wszeteczny. Szanuję tezę Nowego, niemniej, jako błąd ją postrzegam, ponieważ człowiek może postępować różnie, bo różne mogą być jego postępki, natomiast rozwój może postępować tylko do przodu.
Powiada też Nowy, że próbuję „zawsze być dowcipny”. Kolejny błąd logiczny popełnia, decydując się na wyjaśnianie „idem per idem”, co „to samo przez to samo” oznacza. Wszak w słowie „chyba”, zawiera się antycypacja, co innymi słowy zawarte jest w słowie „próbuje”. Jestem przekonany, że Nowy, zdecydowanie intelektualnie mnie przerastający, niski poziom mojego wyjaśniania zrozumie. Bez podpierania się słowem „chyba”.
Jest rzeczą naturalną i oczywistą, że jako „ewidentnie nudzący się felietonista” odpowiedziałem Pumperniklowi. Odpowiedziałem w taki sposób, ażeby logiczny wątek i mój wywód myślowy dotarł do jego umysłu, zważywszy też fakt, iż nadpobudliwość emocjonalna którą się wykazał, na pewno jego percepcji, jak i też zrozumienia tekstu nie ułatwiła. Podobnie i teraz...
Rozumiem też, iż do obowiązków Nowego czytanie gazet należy. I opowiadanie ich burmistrzowi Standarze. Tak, żeby zrozumiał! Skoro więc moje teksty są tak żenujące, poziom intelektualny poniżej przeciętnej (czego przeciętnej?), to niezwykłą karę zaordynował mu burmistrz Standara. Normalny czytelnik, zirytowany żenującym poziomem moich tekstów, ich mizerią intelektualną, uruchamia swój dżojstik mózgowy i teksty te pomija. A Radtke jednak, czytać musi. Teksty moje wewnętrznie brzydkie, próżnią intelektualną naznaczone, gdzie ich podstawowym wyznacznikiem jest niezwykle pusta formuła. I czytać je Radtke musi, bo w zakresie obowiązków mu się ukonstytuowały i czasami musi, nie tylko opowiadać, ale i odpowiadać. Że regres w magistracie panujący, to postęp znormalizowany. Co to takiego? To tajemnica. Ale nie wojskowa, tylko magistracka...
Przypominam, gdybyś zapomniał – Twój pech nieustający, to... |
|
| Andrzej Franciszek Kleina
nki@nki.pl |
| Lubawa - Iława, Piątek 24-03-2006 |
|
|
|