Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2009-10-28

Żuchowski: Nigdy nie wychodzę po angielsku


Nie wiem, ilu jest takich Piotrów Żuchowskich w Polsce, ale w województwie warmińsko-mazurskim jestem tylko jeden... Może i była w tym wszystkim pewna doza przypadkowości, a nawet ślepego losu, ale większość kolejnych moich tzw. awansów stawała się tak naprawdę skutkiem tego, co sam planowałem, realizując z całą konsekwencją chyba jednak nie najgorzej przemyślane strategie.


Piotr Żuchowski


Kiedy gdzieś na początku tej dekady powiedziałem jednemu z moich kolegów, że w przyszłości będę jednym z ministrów kultury, ten spojrzał na mnie z pobłażaniem i puścił moje słowa mimo uszu. Spotkałem go jakiś rok temu i zaczął dopytywać: „Piotr, jak to się robi?”. Był niezwykle przejęty, więc mu odpowiedziałem: „Dąż do tego, by stać się najpokorniejszym z pokornych, wytyczaj przemyślane cele, pracuj uczciwie i rzetelnie, a reszta przyjdzie sama”.

A było to z grubsza tak.

W 1987 roku, po ukończeniu studiów na uniwersytecie w Poznaniu, wróciłem do mojego rodzinnego Szymbarka z pełnym przekonaniem, że do wieku emerytalnego pędził będę żywot wiejskiego nauczyciela – z dala od tzw. światowego nurtu życia. Gdyby ktoś wtedy powiedział mi, że zostanę politykiem, zaśmiałbym mu się w twarz. Ale nikt z nas nie wie, co Bóg nam zaplanował, co zapisano w naszych gwiazdach. Żywot stawia nas przed sytuacjami, których w żaden sposób nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Szukałem spokoju, wyciszenia, chciałem żyć z boku wszystkich sporów i przepychanek, a wtedy polityka przyszła do mnie sama. Musiałem stawać się politykiem albo się poddać, pozwolić, by poniewierano mną i moją rodziną. Początkowo wszystko działo się jakoś samo z siebie, ale szybko zrozumiałem, że polityka, również ta najmniejsza na poziomie gminy czy miasta, rządzi się prawidłami i mechanizmami...

Trzynaście lat przepracowałem w samorządach na różnych funkcjach (lata 1994-2007), kolejno hierarchicznie pokonując kolejne szczeble samorządów: gmina – powiat – województwo. W każdym z samorządów pracowałem około czterech lat, czyli wystarczająco długo, by poznać na wskroś jego specyfikę, kompetencje i obszary problemów życia obywatelskiego. To właśnie lata pracy w samorządzie, nieustanny kontakt z mieszkańcami, rozpoznawanie, definiowanie i rozwiązywanie problemów publicznych, absolutnie przeróżnego autoramentu, dawało mi możność stawania się politykiem.

Ale samorządy dały mi też coś, czego najczęściej nie posiadają tzw. politycy stricte partyjni – dały mi możność poznania mechanizmów rządzących administracją, urzędami, by nie powiedzieć: urzędnikami. Nie tylko poznałem właściwości urzędów jako swoistych struktur organizacyjnych, ale też przekonałem się niejednokrotnie, jaką wartością dla społeczeństwa jest dobry, kompetentny, uczciwy urzędnik, a jakim przekleństwem dla wszystkich jest urzędnik słaby, niedouczony i, co najgorsze, nieuczciwy.

Nie da się uprawiać skutecznej polityki bez znajomości praw rządzących administracją, gdyż na wszystkich szczeblach władzy publicznej, od gminy do centrum państwa, jednym z najistotniejszych instrumentów skutecznego działania są urzędy. Ale obyśmy z tymi urzędami nie zabrnęli za daleko, gdyż polityka sama w sobie jest fachem i, jak każde rzemiosło, wymaga nieustannego doskonalenia.

W pełni zgadzam się z Arystotelesem, który jako najznamienitszy nauczyciel Aleksandra Macedońskiego właśnie politykę, czyli zdolność rządzenia ludźmi i walkę o dobro tychże, uznawał za najtrudniejszą i najszlachetniejszą ze wszystkich umiejętności, przedkładając ją nawet przed umiejętnością filozofowania. Szanowni czytelnicy, polityka jest trudnym rzemiosłem, wymagającym bezwzględnego stosowania pewnych zasad, doświadczenia i wiedzy, a przede wszystkim odwagi i samodyscypliny.

Jestem tylko jeden w woj. warmińsko-mazurskim, który kolejno, krok po kroku, pokonywał stopnie polskich samorządów. Na pewno wśród 16 sekretarzy stanu, tj. pierwszych wiceministrów poszczególnych resortów rządu Donalda Tuska, też jestem jedyny z taką pełną, samorządową drogą zawodową.

Już niedługo rozpocznie się mój trzeci rok pracy w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wiele spraw uporządkowałem i chociaż wiem, że permanentny brak czasu będzie nieustannie poważnym problemem mojej codzienności, postanowiłem skorzystać z zaproszenia redakcji Kuriera i rozpocząć publikowanie dla Was, drodzy Czytelnicy, felietonów społeczno-politycznych.

Korzystając z gościnnych łamów Kuriera, będę próbował przekazać moje spojrzenia i oceny co do spraw, którymi nie tylko wy żyjecie, ale żyję również ja, tutaj w Warszawie. Bo pomimo tego, że dzisiaj moim obowiązkiem jest piecza nad sprawami całej Rzeczypospolitej, moja ojczyzna zaczyna się tam, gdzie mój Dom: nad błękitną wstęgą Jezioraka!

Kuriera czytam systematycznie od lat. Poleciłem zaprenumerować Kuriera na ministerstwo, a więc poszczególne numery docierają do mnie do Warszawy. Moi starzy, sprawdzeni przyjaciele z powiatu iławskiego co i rusz aktualizują moją wiedzę, co tam właśnie gada się na ulicy, pod remizą strażacką czy po urzędach... Bywam to na Ziemi Iławskiej, to na Ziemi Lubawskiej, a nawet na Ziemi Rudzienickiej (jakby mnie poprawił dziejopis Henryk Plis). Ludzie chcą ze mną rozmawiać…

Tę moją Małą Ojczyznę nad Jeziorakiem widzę poprzez perspektywę tego, czego doświadczyłem i doświadczam w mojej działalności publicznej. Dlatego zapewniam was, że w moich felietonach nie będę wam wmawiał, że Iława nasza jest pępkiem świata, a powiat nasz wyjątkowo wyjątkowy jest i w ogóle… Będę pisał dla was, moi drodzy czytelnicy Kuriera, ze szczerością lokalnego patrioty, ale też jako człowiek, który Was nie ma zamiaru czarować. „Złotoustych” ci u nas na Ziemi Iławskiej dostatek. W moim życiu doświadczałem nie raz, że aby być popieranym i szanowanym przez wielu, trzeba też mieć odwagę przeciwstawiać się wielu i konsekwentnie bronić swoich racji.

Zatem, drodzy Czytelnicy, do kolejnego spotkania, w którym chyba zajmę się problemem polskich powiatów, oczywiście na bazie rodzimego powiatu iławskiego. A wszystkim tym, którzy z radością zacierali ręce, bo „Piotr Żuchowski poszedł w górę, by nie wrócić”, mówię: I’m so sorry, entschuldigen Sie bitte, izwinitie pażałsta, przepraszam uniżenie – nigdy nie wychodzę po angielsku!

PIOTR ŻUCHOWSKI

  2009-10-28  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106618434



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.