Władze Iławy usilnie starają się ominąć wstydliwy problem przespania problemu szlabanu kolejowego przy białym kościele. Życie dopisało kolejny skecz. Nie będzie kolei dużych prędkości, choć wydano już dziesiątki milionów złotych na plany. Nowy minister infrastruktury Sławomir Nowak powiedział, że taka kolej to tylko marzenia... kolejarzy.
Dobry skecz? Szlaban w Iławie pozostanie, bo pociągi nie będą tutaj jeździły na tyle szybko, żeby dróżnik nie zdążył opuścić rogatek, tak! Nie tylko w Iławie winny jest kolejny osobnik: tym razem kolejarz z marzeniami... No i na całą PO-lskę poszły wici: „Mamy winnego!”
W temacie kolei żelaznych można przypomnieć dziś kolejny lokalny kabaret: co z obiecaną kolejową drezyną śmigającą między Iławą a Lubawą? Marzenia o tak wygodnej formie komunikacji między dwoma miastami regionu zafundowała nam Platforma Obojętności. To było przed wyborami. Był wilki szum, obietnice, wizje nowoczesności i rozwoju komunikacji, były wielkie głowy z Partii POstępu, była nawet dęta orkiestra. I tyle wystarczyło kiełbasy wyborczej, żeby naród klęknął i bił czołem z zachwytu.
W grudniu 2011 roku radni miejscy Iławy obradowali dwukrotnie. Jedna sesja miała koncentrować się wokół budżetu na 2012 rok, a następna – wokół statutu Iławy. I jedna i druga, takie można odnieść wrażenie, była zbędna. Przewodniczący rady Roman Groszkowski, jako słynny intelektualista, filozof i bojownik o demokrację dawał do zrozumienia, że dyskusja o budżecie już była (na komisjach), więc w „papierowym” porządku obrad o budżecie wpisano tylko dla porządku punkt „dyskusja”. Cóż warta sesja budżetowa bez dyskusji? Dyskusja wpisana na papier? A rzeczywistość...? Wszystko POustawiane?
Ryba psuje się od góry. Głośno było o stenogramie z obrad sejmu, w którym po fakcie przeredagowano wypowiedź ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz o „należytej staranności” przy poszukiwaniu szczątków ofiar tragedii smoleńskiej. Stenogram napisano tak, by na papierze nie zostawić nawet cienia podejrzeń co do kłamliwości wypowiedzi obecnej Pani marszałek. Stare nawyki, papier wszystko przyjmie. Tylko ten strach przed odpowiedzialnością prawną... A nie łatwiej jest po prostu nie kłamać?
Dyskusję o budżecie Iławy na sesji próbowała prowadzić radna Anna Zakrzewska. Kilkanaście bardzo ważnych problemów miasta. Jednak POprawnie myśląca większość zareagowała bardzo nerwowo, atmosfera stała się napięta. Pani skarbnik Janina Okołowska nie wytrzymała ciśnienia i próbowała uchylić się od odpowiedzi na trudne pytania twierdząc, że „są na sali radni bez umiejętności czytania budżetu”. Takie uwagi świetnie mobilizują do aktywności w foteliku radnego niePOprawnie głosującego. A rządząca większość radnych była tak zdemobilizowana, że chyba nawet nie miała przed sobą budżetu. Bo po co... I tak wszystko POustawiane.
Radna Anna Zakrzewska zapytała np. o kolejne planowane wydatki na prace związane ze sporządzeniem nowego planu zagospodarowania przestrzennego, który POległ po kilku kompromitacjach przed sądami. Wszelkie poprawki miały być wprowadzane, wg burmistrza Włodzimierza Ptasznika, nieodpłatnie.
Kłopoty z tym planem przeciągają się. Byle tylko nie próbowano winy za to przerzucić na projektanta. Jest nim architekt dr Mieczysław Hoffmann. Nie chciałbym, by projektanta postawiono pod murem i jedynym jego wyjściem byłoby zrezygnowanie z prac nad planem Iławy, z którą związany jest emocjonalnie. Związek emocjonalny postrzegany jest tu przeze mnie bardzo pozytywnie. Chodzi mi o znajomość „duszy” naszego miasta. Pan Hoffmann jest przede wszystkim wykonawcą wniosków burmistrza i jego pracowników. Projektant „rysuje i pilnuje”. Natomiast rolą burmistrza jest, by plan był zgodny z oczekiwaniami mieszkańców.
Jednym z tematów „mniejszego formatu”, bo tyczącego „tylko” kilku osób tracących pracę, była dyskusja o szansie uratowania Biura Obsługi Klienta „ENERGA” (przeniesionego niedawno z Iławy do Ostródy). O szansie uratowania tych miejsc pracy dowiedział się radny Edward Bojko. Burmistrz Iławy wysilił się – zaproponował Bojce, by ten zorganizował spotkanie. Łaskawy burmistrz łaskawie weźmie udział w takim spotkaniu. No comments.
Radny Wojciech Szymański przypomniał o zbliżającej się drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Taktownie zaproponował burmistrzowi rozpoczęcie prac nad sposobem upamiętnienia katastrofy. Na nic tu dyplomacja, czy „bon ton”. Odbierane będzie to jako objaw słabości, uległości. Niczego to nie zmieni – ewentualnie jakaś dodatkowo płatna funkcyjka w szeregach rady miasta.
Ze strony burmistrza już wcześniej była propozycja uczczenia tej tragedii. Wydeptana polna dróżka (na skróty) na obrzeżach Lipowego Dworu miała godnie upamiętnić katastrofę z 10 kwietnia 2010 roku. Nic się nie zmieni z POlską godnością (póki co). Za to aż w szkockim Edynburgu postawiono pomnik szeregowemu „Wojtkowi”. Szeregowy to (!) niedźwiedź. Niedźwiedź, którego żołnierze gen. Andersa kupili w Persji, przeszedł z walczącymi cały bojowy szlak. Pod Monte Cassino nosił artylerzystom amunicję. Żył do 1963 roku w szkockim ZOO.
Nie tylko w Iławie, w całej POlsce łatwiej pewnie o coś ruskiego. Najłatwiej czekać „ruski miesiąc”... A może pomnik jakiego ruskiego niedźwiedzia w Iławie... Szeregowy „Wojtek” mógł być AK-owcem. Po wojnie było nie do pomyślenia, żeby uhonorować patriotę spoza kremlowskich popleczników. Takie dziwne dziś analogie z tamtymi ponurymi czasami...
W trakcie obrad nad Statutem Miasta Iławy nie było zaskoczenia, wszystko też POustawiane. Przewodniczący komisji statutowej wymieniał powody powołania komisji. Wśród wielu, na końcu, wspomniał też o poprawkach nad punktami dotyczącymi wysokości diet radnych.
Przewodniczący rady Roman Groszkowski już nie był tak taktowny. Głosowania rozpoczął od propozycji zmian punktów odnoszących się do diet radnych (czytaj: podwyżek). Nie było ani jednej osoby, która zaproponowałaby obniżenie stawek diet do symbolu. Pamiętam, że zaszczytną funkcję wiceprzewodniczącego rady pełniłem bez jakichkolwiek funkcyjnych dodatków.
O Statucie Miasta Iławy może jeszcze usłyszymy, może wojewoda go uchyli. Uchyliłbym choćby dlatego, że głosowano nad przyjęciem nie mając przed sobą jednobrzmiącej treści. A tyle zmian wprowadzono w innych miejscach, niegłosowanych poprawkach. Ale 17. radnym zupełnie to nie przeszkadzało.
Tyle bólu po śmierci Kim Zong Ila...
HENRYK WITKOWSKI