Głosowanie nad absolutorium dla burmistrza Iławy za 2011 rok. Jak rozstrzygnąć? Kto ma rację? Czy radny Roman Przybyła, który wstrzymał się dwukrotnie nad przyjęciem sprawozdania z wykonania budżetu i przy głosowaniu nad absolutorium dla burmistrza? Od radnego usłyszeliśmy o podwojeniu kwoty długu publicznego przez aktualnego burmistrza w porównaniu z długiem pozostawionym przez poprzednika. Burmistrz Włodzimierz Ptasznik zarzucił radnemu kłamstwo. Powiedział o 36 mln zł jako długu przejętym po poprzednim burmistrzu. Na koniec 2011 r. dług publiczny to ok. 50 mln zł.
Podwójne standardy przy posługiwaniu się nowym Statutem Miasta Iławy? W Iławie prawo i demokracja nie muszą kroczyć razem?
Spróbuję opisać doskonale widoczną manipulację. To brzydko brzmiące pojęcie doskonale oddaje stopień zaawansowania demokracji na sesjach Rady Miejskiej w Iławie. Wszystko możliwe jest za sprawą wielu radnych gotowych do głosowania wg określonego schematu: 1. Nad czym głosujemy? – To chyba nieważne. 2. Kto podaje propozycję uchwały pod głosowanie? – O, to najważniejsze. Jeśli jest to burmistrz… trzeba unieść łapkę i być „za”.
Ten sielski obrazek można było obserwować, gdy w początkowej części obrad, przy ustalaniu porządku sesji, burmistrz wprowadzał nowy punkt obrad – uchwałę dotyczącą cennika opłat za usługi na cmentarzu.
Radny Jerzy Ewertowski zauważył, że jest to niezgodne ze statutem Iławy. Radni powinni przecież otrzymać materiały sesyjne na 3 dni robocze przed sesją. Jest w statucie mowa też i o tym, że propozycje zmian porządku obrad mogą być zgłaszane w każdym momencie sesji. Czy to miałoby znaczyć, że radnych można pozbawiać materiałów sesyjnych? Czy cennik opłat za cmentarne usługi nie mógł „poczekać” do następnej sesji? Czy konieczne było złamanie zasady z niedawno przegłosowanego Statutu Miasta Iławy o dostarczaniu radnym projektów uchwał wraz z uzasadnieniem na 3 dni przed sesją?
Zupełnie inaczej potraktowano statut, gdy radny Roman Przybyła chciał odczytać na sesji wniosek mieszkańców ul. Brodnickiej. Tu już „baczność”! Czy ci aktywni mieszkańcy są PO naszej stronie? Nie wiadomo? To trzeba posłużyć się wymogami statutu miasta. Każdy sposób jest dobry. Już nie liczą się intencje (przy odrobinie dobrej woli można zauważyć we wniosku mieszkańców troskę o Iławę), nie można dowartościować aktywności (nieznanej?) grupy mieszkańców.
Rządzący miastem, zaskoczeni aktywnością obywateli, wykorzystali drobne niedopatrzenie ze strony może raczkujących w życiu społecznym iławian, którzy wniosek złożyli w biurze rady. A powinni byli złożyć w sekretariacie burmistrza. Drobne uchybienie? A czy ktoś w biurze, gdzie składali wniosek, nie mógł ich o tym doinformować?...
To nic, że wniosek był złożony w odpowiednim terminie. Do BIP-u, „niewykształciuchy”. Studiować nowy statut Iławy, jeśli chcecie brać udział w życiu społecznym Iławy!!! Nawet nie głosowano nad możliwością odczytania, w trakcie sesji, tego wniosku. Wniosek mieszkańców rozpatrzony zostanie w innym terminie – ludzie mogą poczekać…
TAKTY I NIETAKTY
Chciałbym trochę miejsca poświęcić wyjazdowi do Niemiec chóru „Camerata” z delegacją powiatu iławskiego do partnerskiego powiatu Hof. Byliśmy tam niespełna trzy dni – od piątku 17 maja do niedzieli 20 maja. Doznałem tam wiele serdeczności ze strony niemieckich gospodarzy. Nie pora jednak, by pisać o ich gościnności. Pewnie inni noszą w sercach podobne odczucia po tej wizycie.
Powitanie odbyło się w samo południe, około godz. 12. Piękna, słoneczna pogoda, jak na zamówienie. Starosta iławski Maciej Rygielski (przyjechał do Hof limuzyną powiatowego urzędu) zapomniał chyba zamienić T-shirt spod marynarki na bardziej wizytową koszulę (a może chodziło o tzw. luzik?). I nie sądzę, by zabrakło czasu na zamianę koszuli. Czegoś zabrakło...
Nie można podglądać wzorów zachowania z filmów amerykańskich (?). Czasami przemknie na filmie elegancki mężczyzna, ale z ręką w kieszeni, rozmawiający z kobietą. Na ile to prawdziwy obrazek?
Gospodarze niemieccy ubrani byli elegancko. Chyba nawet kierowca starosty z Hof był pod krawatem. Może nikt z gospodarzy nie zwrócił uwagi na koszulkę starosty iławskiego... Może brzmienie „Cameraty” przysłoniło tak maleńki nietakt starosty Macieja Rygielskiego w trakcie powitania...
W sobotę wieczorem mieliśmy chyba najważniejszy koncert. Był piękny, wespół z niemieckimi wykonawcami, ale i długi. Były też i oficjalne powitania, wystąpienia. Starosta z Iławy spóźnił się jednak. Prowadzący spotkanie potraktował to z uśmiechem. Był taktowny.
Wychodząc z widowni (musieliśmy zwyczajowo przed wejściem na scenę ustawić się w innym pomieszczeniu), zauważyłem również taktowną, uśmiechniętą panią wprowadzającą iławskich spóźnialskich do pierwszych rzędów na sali. Pewnie były też taktowne usprawiedliwienia ze strony starosty Rygielskiego. Nie słyszałem już tego. Staliśmy przed zamkniętymi drzwiami gotowi do występu przed sympatyczną niemiecką publicznością.
Zwykle bywam krytyczny wobec poczynań burmistrza Iławy. Dziś odstąpię od „reguły”. Nie widziałem jeszcze niestosownie ubranego burmistrza na oficjalnych spotkaniach. Starosta jest „figurą” ważniejszą w kształtowaniu wizerunku powiatu, Iławy. Tak powinno być i tak jest, choćby na przynależność do „wierchuszki” partii, która zawładnęła Iławą i nie tylko.
* * *
Jeszcze tylko o opozycji w Radzie Miejskiej. Ostatnia, absolutoryjna sesja była swego rodzaju dewiacją. Tylko troje radnych:
Anna Zakrzewska (SLD – choć już nie jest jej członkiem),
Eugeniusz Dembek (KWW „Wspólnota”) i Roman Przybyła (SLD) miało odwagę wyrazić zastrzeżenia wobec budżetu za zeszły rok, jak i absolutorium dla burmistrza. O roli opozycji trzeba chyba napisać następnym razem.
HENRYK WITKOWSKI