Jak przystało na przyszłego eurodeputowanego, zajmować się muszę sprawami tyczącymi najważniejszych spraw europejskich – nie tylko życiem w Iławie, w ratuszu. Bardzo ważne ciągle, co dzieje się na Ukrainie i wokół niej. Ciekawe jest jednocześnie, jak źle musi być u ruskich, jeśli Putin tak bardzo ma ochotę na wojenkę – choćby z całym światem.
Oczywiście, jeśli posłuchać Ławrowa, to tylko Ukraina prowokuje spokojnego i rozważnego Putina. A ten, jak przystało na przyszłego cara, gra na nosie wszystkich możnych świata. A to pofigluje sobie z ruskim wojskiem przy granicy z Ukrainą, a to poszpieguje, latając nad Polską, a to sprawdzi, ilu Estończyków zechciałoby być Rosjanami. Czy mieszkańcy Iławy oczekują innego obywatelstwa niż polskie? Pytam – może czas zacząć się bać...
Aha – i jeszcze Putin nic sobie nie robi z ustaleń genewskich, tak jakby grał na nosie Niemcom i Amerykanom. Deeskalacja napięć ma być wskazaniem tylko dla Ukraińców? No może jeszcze dotyczyć Amerykanów i Unii Europejskiej. Czy Rosjanie w Genewie podpisywali porozumienia tyczące zaprzestania ruchów separatystycznych we wschodniej i południowej Ukrainie? E tam! Toż przecież nikt nie złapał za rękę żadnego ruskiego żołnierza biegającego z karabinem i destabilizującego Ukrainę. Ładna bajka, prawda?
Na domiar wszystkiego, Ukraińcy okazali się niewdzięcznikami. W Genewie postanawiano o Ukraińcach, rozmawiając z samymi Ukraińcami. Do Jałty nie zaproszono Polaków, by rozmawiać o Polsce. Poniżanie Polski ruski ma we krwi. Stąd chyba można doszukiwać się usprawiedliwienia dla Rosjan (tych od Putina) na bezczelne zachowanie wobec Polski. Objawiło się ono m.in. przy propozycji przeniesienia pomnika ruskiego sołdata z Polski do Obwodu Kaliningradzkiego. Ten ruski z pomnika ścigał i mordował żołnierzy AK na Wileńszczyźnie. Dlaczego ciągle jeszcze ma stać w Polsce? Rosja nie rozumie powodów „niewdzięcznego” zachowania strony polskiej. Nie zgadza się na przeniesienie pomnika! Pięknie... Iława jest lepsza od innych, pojedynczych miast w Polsce. Okazuje wdzięczność, stoi u nas ruski pomnik, pomnik upamiętniający 22 lipca 1944 r.
Tyle odnośnie ruska. Teraz a propos Tuska. Przez niego namaszczeni sprawują władzę również w Iławie. Przykro mi, gdy nawet wśród moich znajomych słyszę o „głupotach” Macierewicza. Z jego strony głupotą miało być wskazywanie na wybuch w salonce samolotu 10 kwietnia 2010 roku... Przykro mi, bo nikt nie chce zauważyć, że największe głupoty posypały się dużo wcześniej po stronie PO-lskiego rządu. Oddać śledztwo stronie ruskiej? To dopiero głupota!
Jeśli masz wybór między ruską prawdą a jakąkolwiek inną, to wybieraj tę inną. Z pewnością będzie bliżej prawdy. Ruski bardzo grają sobie „poliaczkami”. Kłamstwa i prawdy(?) podsyłają nam wedle uznania. Wszystko „możet byt” – byle nie wyszło, „szto eto my”. Prawda ruska kojarzy mi się niestety z prawdami Tuska. Można wymieniać „na pęczki”. Szkoda czasu.
Teraz tylko podwórko iławskie. Od dawna nie mogłem wpaść na trop, dlaczego sesje rady miasta trwają długo, po kilka godzin.
W marcu dotarło do mnie w końcu, że w części uchwałodawczej sesji przewodniczący rady Roman Groszkowski przy każdej nowej uchwale prosi uprzejmie burmistrza Włodzimierza Ptasznika o uzupełnienie materiałów przedstawianych na komisjach – czy pan burmistrz chciałby coś dopowiedzieć? Zwykle burmistrz nie ma nic nowego do dopowiedzenia. Bez kłopotu powtarza jednak treści przedstawiane na komisjach. To się chyba kwalifikuje jako parcie na szkło. Radni zwykle grzecznie udają, że są zasłuchani. Do czasu. Czasami przewodniczący jest w niezręcznej sytuacji. Musi uspokajać nieuważnych, rozmawiających ze sobą. Mądrzy mówią, że milczenie złotem.
W końcowej części sesji radny Wojciech Szymański opowiedział o szefowej straży miejskiej jeżdżącej służbowym autem bez zapiętych pasów. Jazda z zapiętymi pasami bezpieczeństwa jest obowiązkiem. Rozmowa z telefonem komórkowym przy uchu w czasie jazdy jest zabroniona, o czym też radny przypomniał pani komendant. Dwa zachowania nie spodobały mi się przy tej okazji:
1. Burmistrz niepotrzebnie pozostawił panią komendant samą sobie. Niedobrze, gdy szef nie umie sam przeprowadzić rozmowy z pracownikiem o niedopełnianiu obowiązków. Nie chciałbym mieć nad sobą takiego szefa.
2. Pani komendant krótkim stwierdzeniem mogła skończyć ten niezręczny temat. Wystarczyło, by obiecała, że tego rodzaju nieprzestrzeganie prawa już nie będzie się powtarzać. Z pewnością nie trzeba było sprawdzać radnego W. Szymańskiego i pytania w stylu – a skąd pan o tym wie, że nie miałam zapiętych pasów? Było to bardzo niezdarne.
Wspominałem we wcześniejszym felietonie o oddaniu powiatowi za darmo sali gimnastycznej przy ul. Asnyka w Iławie. W tej chwili mogę uspokoić mieszkańców, że starostwo dzierżawi salę i wpływów z tego tytułu nie ma. Wszystkich podejrzliwych zapewniam, iż rzecznikiem prasowym starostwa nie jestem, jak do tej pory.
Według burmistrza mamy być w przyszłości zadowoleni z sali rehabilitacyjnej, sali z prawdziwego zdarzenia. Wszyscy zainteresowani pamiętają, jak burmistrz zapewniał o piłce w grze? Gra toczyć się miała wokół tematu przejazdu samochodami przy „białym” kościele. Oj, źle wypada drużyna Tuska, ta iławska również, w grze o Polskę. W zasadzie to powinienem pisać o grze Polską. Z przejazdu samochodem przy „białym” kościele nici! Tylko ja i podobni do mnie będą mogli przejechać… rowerem, korzystając z przejścia dla pieszych. Gramy z tą drużyną dalej?... Już nie warto!
Dzięki Bogu znam ludzi z Iławy będących na uroczystościach kanonizacyjnych naszego, bo z Polski, papieża Jana Pawła II. To powinno być pewnie najważniejszym tematem tego felietonu. Może przy innej okazji... Wybieram się też do Rzymu, ale jak będzie cieplej. Podróż odbędę rowerem już niedługo, pewnie w czerwcu. Bardzo cieszę się, że będę mógł modlić się nie za papieża Polaka, ale już do świętego Jana Pawła II.
HENRYK WITKOWSKI