Kto tak pyta? Nie podam odpowiedzi, bo mogłaby zostać potraktowana jako obraza (majestatu). Komu sprzedać elegancką limuzynę w cenie starego fiata.
A teraz parę zdań o wrześniowej sesji iławskiej rady, gdzie POklepywano informację z wykonania budżetu za I półrocze tego roku. Na sesji nikt nie wspomniał o jakichkolwiek zagrożeniach... Ale po cóż mówić o zadłużeniu miasta z tytułu kredytów na sumę ponad 50 mln zł, kiedy burmistrz na sesji wspomina o zmniejszeniu wskaźnika zadłużenia do 48% na koniec roku. A przecież w pisemnej informacji dla radnych wskaźnik ten jest opisany na 50,16% i to jeszcze pod warunkiem osiągnięcia zaplanowanych wpływów.
A po jakie licho taki warunek, jeśli optymizm burmistrza od wielu lat rozlewa się po wszelkiej maści pomunistach (ja tego określenia nie wymyśliłem, choć bardzo mi się ono spodobało) ulokowanych w miejskiej radzie. Będzie dobrze. Zawiodą najwyżej właściciele psów. Planuje się „psi” dochód na 65 tys. zł, a tu w kasie niespełna 28 tys. zł. By ratować twarz burmistrza-optymisty, wspomnę też o celowych dotacjach unijnych, które nie spływają należycie. W całym roku ma ich być ponad 2,5 mln zł, a w I półroczu było niecałe 0,5 mln zł. Z końcem roku znajdzie się jeszcze więcej argumentów na słuszność optymizmu włodarzy. Zawiodą i podatnicy, a nawet państwo (polskie?).
W ten sposób można stale udawać, że wszystko zaplanowane, wszystko idzie w dobrym kierunku. Tak jest na małym POdwórku – w Iławie. W całym kraju – POdobnie.
Młodzi patrzą na to mataczenie i nie będą pewnie chodzić już na żadne głosowania. I to nie dlatego, że organizuje się darmowy wyjazd na grzybobranie w Warszawie... Młodzi już permanentnie „głosują nogami” – uciekają z POlski. Sam też chyba wybiorę się (rowerem?) do Hiszpanii, by osobiście sprawdzić idiotyczną informację z niszowej gazety o 400 euro wsparcia dla niepracującego tam. Tam przecież kryzys. Tu w Polsce ktoś chyba mnie okrada. Nie mam przecież nawet tych 400 euro!
A może znalazłyby się mechanizmy okradania takich malutkich, jak ja... Co za insynuacje... Z pewnooością nic tak nie dziaaała...
Jednym z punktów wrześniowej sesji była propozycja kosztownego ukłonu burmistrza w stronę iławskiego starosty. Miasto (?) wymyśliło znakomity sposób na pozbycie się sali gimnastycznej w sąsiedztwie szpitala. A pozbyć się chce tylko dlatego, że jest kłopot ze znalezieniem pieniędzy na jej remont.
Kołem ratunkowym dla kłopotów burmistrza i pomunistów z miejskiej rady okazuje się iławski starosta. Jest chętny przejąć ten majątek… za darmo. I zrobi z tego salę rehabilitacji na miarę XXI wieku... A ta sala rehabilitacji będzie w części szpitala sprywatyzowanego? Po jakim czasie wyremontowaną salę „będzie trzeba” sprywatyzować?
W trakcie sesji próbowano zalegalizować zamianę gruntów pod budowę hotelu z terenami (pierwotnie) przeznaczonymi pod – w skrócie nazywając – rekreację. Można mieć wiele wyrozumiałości dla zmieniających się warunków w biznesie hotelarskim. Przepchnięto swego czasu zamianę części terenu pod budowę apartamentowców. Teraz ma się tam stawiać budynki mieszkalno-usługowe.
Na przestrzeni kilku lat (dwie kadencje pana burmistrza Włodzimierza Ptasznika) zmieniła się wartość gruntów po Ekodrobach. Jak bardzo się zmieniła? By policzyć, trzeba fachowców. Ile warte jest 7 ha pod hotel i rekreację, a ile jest warta ta sama ziemia, na której postawi się hotel i (na części gruntu) bloki mieszkalno-usługowe?
Różnica z takich obliczeń jest stratą dla miasta – brak wpływów. A może emerytowany nauczyciel muzyki wyolbrzymił tylko niepotrzebnie ten „szczególik” przy zmianie w studium, a później – w planie miasta?
Jedna niesforna radna, pani Anna Zakrzewska, miała czelność spytać burmistrza o opłatę planistyczną za zmianę w planie dotyczącą terenu po Ekodrobach. Burmistrz jeszcze nic nie wie. Będzie o tym rozmawiać z właścicielem 7 ha. Podpowiem burmistrzowi propozycję, która nie będzie wcale kłopotliwa: za symboliczną złotówkę. Tak trzeba rozmawiać z inwestorem – żeby nie przepłoszyć znakomicie rozwijającej się koncepcji zagospodarowania pięknych terenów w centrum Iławy. W to miejsce (zamiast symbolicznej złotówki) można by nadrobić „psim” podatkiem – 100 zł od psa każdego roku. Pasuje?
Podobnie jest po drugiej stronie Iławki. Tam też jest propozycja właściciela, by dokonać zmiany na zabudowę (w części) mieszkalno-usługową. Jest jednak ważny szczegół. Panu Piotrowi Szostakowi gruntów nie sprzedawało miasto. Wiele lat temu ziemię nietrafnie sprzedaną pan Szostak odkupił z rąk prywatnych – to jest zasadnicza zmiana dla opisu sytuacji.
Szostak tuż obok wybudował już bezpretensjonalny i gustowny hotel „Port 110”. W Grudziądzu prowadzi fabrykę butów. Z Iławą jest związany emocjonalnie, rodzinnie, towarzysko. Mieszka na obrzeżach naszego miasta. Ma przy sobie projektanta rodem z Iławy. Ich wizja powinna współgrać z klimatem, nastrojem naszego miasta. Byle tylko nie zmienił się już po raz kolejny właściciel terenów po dawnym Mazur-Turist, gdy dokona się zmiany warunków w planie.
I na koniec jeszcze dwa zdania.
1. Wg wiadomości przekazanych przez burmistrza, niesamowite Pendolino będzie zatrzymywało się 3-4 razy dziennie w Iławie.
2. Przepraszam za błędy ortograficzne. Ktoś w komputerze wstawił opcję, by ignorować POmyłki.
HENRYK WITKOWSKI