Gdy pada pytanie o dofinansowanie budowy zjazdu (ronda) przy markecie „Intermarche” w Iławie, to można z całą pewnością powiedzieć, że jest to inwestycja powiatu. A przecież kilka lat temu mówiło się o tym, że budowę ronda miał sfinansować właśnie market. Starostami na urzędzie byli wtedy
Aleksandra Skubij i
Ryszard Zabłotny.
Dziś władze uciekają od tematu, bełkocąc coś na odczepkę w stylu: „Rondo jest, więc o co chodzi?”. Kiepska to zasłona dymna. Rondo jest, tylko kto zapłacił za budowę? Przecież to sam market miał sfinansować budowę ronda, które jest ułatwieniem dla klienta zjazdu na zakupy. A przecież market nie dołożył ani złotówki. Rondo i cała ulica Dąbrowskiego nie leży na księżycu. Z tego choćby powodu to jest już nie tylko sprawa powiatu, ale również miasta... Ale jak tu negocjować finansowanie przy remoncie drogi, kiedy Iława to wielu znajomych...
* * *
Abstrahując od remontu ulicy Dąbrowskiego, wystarczy rozejrzeć się po Iławie i nieco dalej, i spojrzeć na kilkuletnią listę darczyńców wpłacających na komitet wyborczy danej partii (i skojarzyć różne nazwiska i nazwy). I stanie się jasność. A już o negocjacjach i ich finansowych skutkach wielu inwestycji najlepiej nic nie mówić. Czemu pytanie o dofinansowanie inwestycji jest niewygodne? Pozostaje jeszcze marny unik:
„To nie my”. Tego rodzaju manewr sprawdza się nie tylko w Iławie.
* * *
Gdy jednak inwestycja prowadzona jest przez instytucję spoza Iławy, to mieszkańcy bez jakichkolwiek problemów dowiadują się szczegółów. Dowiedzieliśmy się o najniższej (ok. 9 mln zł) i najwyższej (ok. 14 mln zł) ofercie na wykonanie
nowego mostu między Małym a Dużym Jeziorakiem. A zatem tu można jednak podać szczegóły przed rozstrzygnięciem? Może dlatego, że inwestycję tę organizuje GDDKiA (Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad).
A przecież w tym temacie mogą też powiedzieć w ratuszu: „To nie my”. Ba, ale sytuacja z mostem jest zupełnie inna, chciałoby się powiedzieć: wygodna. Bo to bardzo wygodne niejako podpisać się pod nieswoje zasługi. Warszawa (generalna dyrekcja dróg) leży daleko od Iławy... Nikt tam na górze nie będzie protestował, rozdrabniając się na detale. Działajcie, towarzysze, ogrzewajcie się w blasku kłamstwa.
* * *
Kolejne niewygodne pytanie od radnej
Anny Zakrzewskiej dotyczyło przejazdu kolejowego przy „białym” kościele. Temat niezręczny, bo kompromitująco prowadzony przez władze miasta Iławy.
„Niezręczne prowadzenie” kojarzy mi się z rozmowami na odległość, bez należytego, osobistego zaangażowania i, przede wszystkim, konkretnych efektów, czyli likwidacji szlabanów (tutaj, w centrum miasta, a także na rogatkach w kierunku na Kisielice). Można wysyłać miliony pism cierpliwego papieru, można dzwonić np. do Olsztyna, Warszawy. Ta Warszawa to skrót myślowy, co obce i dalekie.
Potrzebne jest elastyczne i bardzo pragmatyczne podejście do tematu szybkiej kolei jeżdżącej przez Iławę. Jest to temat zaistniały w Iławie od wielu lat. Byłoby nieszczęściem dla Iławy, gdyby w przyszłości (już niedalekiej) szybkie pociągi omijały Iławę albo zwalniały przez... Iławę. W wypowiedzi burmistrza Ptasznika słychać było znajomy optymizm. Czym jednak tłumaczony? „Wysyłane są pisma”. „Sprawa jest w toku”. To kpina z mieszkańców Iławy. Jest już pozamiatane. Nawet wioski takie jak Ząbrowo czy Redaki będą miały nowe wiadukty lub inne bezkolizyjne rozwiązania. Nawet takie Nejdyki czy Kamionka, gdzie prowadzi droga szutrowa, będą miały drogie inwestycje inżynieryjno-mostowe.
A Iława? Nie dała rady wyrwać od PKP i UE relatywnie drobnych sum na przebudowanie i likwidację szlabanu koło „białego” kościoła (zmora miasta od wielu lat), a nawet nie mniej ważnego przejazdu w lesie (trasa krajowa nr 16 na Grudziądz). Skąd taka indolencja? Przecież rządząca Iławą wszechkrajowa Platforma trzyma wszystko, poza rozsądkiem i pragmatycznym działaniem.
* * *
Przypomina mi się niedawna sytuacja z przeniesieniem wydziału sądu pracy z Iławy do Ostródy. Też słychać było znajome, że
„jeszcze nic nie jest postanowione”. Wybory minęły i co? Już nie ma sądu pracy w Iławie...
Aby podtrzymać optymizm w Iławie, można by napisać powieść o kolejach żelaznych, a nawet o samolotach latających przez Iławę w ramach promocji miasta... Wtedy, być może, kłopoty z przejazdem przez ulicę Wyszyńskiego trochę by odjechały (odleciały...).
* * *
Padło też pytanie do władzy wykonawczej w iławskim ratuszu o nieaktualny (albo aktualny) plan zagospodarowania przestrzennego Iławy. Jest to bardzo szeroki temat. Pytania te są o tyle zasadnicze, że przez moment była mowa o nowym planie. Obowiązuje, póki co, stary. Widać, że nie wszystko idzie tak gładko, jak czasami brzmi to w optymistycznych relacjach burmistrza i jego zastępców.
Z pewnością kłopoty z planem przestrzennym wynikają nie tylko z „niedochowania terminu wyłożenia do publicznej wiadomości”. Inaczej było to ujęte w wyroku sądu administracyjnego. Jedna z najbardziej cytowanych ogólnopolskich gazet nazwała to w krzyczącym tytule „kompromitacją samorządu w Iławie”.
Można by tu snuć domysły na podstawie zaistniałych faktów, ale powstrzymam się. Nie chcę dodawać zajęć i tak obciążonym już nadmiernie sądom w rozstrzyganiu o prawdzie… A może też już czas na to, bym został poddany badaniom psychiatrycznym... Wiele z pokracznej rzeczywistości kreuje się dziś „w majestacie prawa”. Wiele dziś (jak kiedyś, za PRL-u) można...
I znowu – by być obiektywnym – takie pojmowanie „majestatu prawa” dotyczy nie tylko Iławy. Tylko czy dzisiejszych kanonów pojmowania „majestatu prawa” nie można wykorzystywać również w Iławie? Pożyjemy, zobaczymy...
* * *
Były też bardziej napawające optymizmem fragmenty sesji Rady Miejskiej, gdy odrzucono likwidację ulg za przejazdy miejskimi autobusami. Ci biedniejsi i poszkodowani w rozmaity sposób mieszkańcy Iławy pozostają w starym systemie ulgowych przejazdów. Była to żenująca próba sięgnięcia do płytkich kieszeni, próba poprawy kondycji iławskiego Zakładu Komunikacji Miejskiej przez okrojenie ulg. Przy głosowaniu głosy „za” i „przeciw” rozłożyły się równo i propozycję uchwały odrzucono (bo idą wybory parlamentarne i towarzystwo z PO wstrzymało się na chwilę...?). Burmistrz Ptasznik, mimo to, już wspominał o ponownej próbie zlikwidowania ulg w przyszłości.
Podrożały jednak ceny biletów autobusowych. Myślę, że ludzie tylko do czasu będą godzić się na podwyżki o te „przynajmniej 10 procent”. Tu już radni nie dostrzegli powodu do odstąpienia od podwyżek. Byli też tacy radni, którzy wspominali o biedniejszych mieszkańcach Iławy, bo ci przede wszystkim jeżdżą autobusami. Nie dało to już jednak równowagi w głosach i uchwała o podwyżce cen biletów wchodzi w życie.
* * *
Dziś, przy drożyźnie paliwa i całej gamy innych artykułów potrzebnych do utrzymania się przy życiu, wymagać należy od siebie i innych więcej pomysłowości, kreatywności w funkcjonowaniu zarówno miasta, jak i każdej rodziny. Drożyzna nie ułatwia życia rządzącym samorządowcom. Nie może być też usprawiedliwieniem typu:
„To nie nasza wina, że wszystko drożeje. To nie my”.
Proponuję władzom Iławy, by nie zajmowały się zbyt gorliwie złotówkami w kieszeniach osób biednych, starszych i schorowanych. A zanim zaczną odbierać resztki, niech odejmą najpierw sobie. Nie, nie trochę, lecz liniowo.
HENRYK WITKOWSKI