Warto jest mieć obok siebie takich, co nie obawiają się mówić o dostrzeżonych nieprawidłowościach… Po długiej przerwie zebrałem się, by znowu pisać o Iławie. Chcę wspomóc nowych radnych miejskich Iławy.
Iława jest po części odzwierciedleniem tego, co dzieje się w naszym kraju. Chciałbym jednak, będąc odpowiedzialnym za kampanię Andrzeja Dudy w Iławie i powiecie (bez Lubawy), by nasi mieszkańcy znaleźli się bardziej po „prawej” stronie Polski.
Dziś chciałbym wspomóc dwoje nowych radnych miejskich – Jerzego Płuciennika i Ewę Jackowską. Są mi bliscy. Nie wynika to z pokrewieństwa. Nie sugeruję się również politycznymi zapatrywaniami. Bliscy są mi poprzez swoją pasję w pracy rady miasta. Też byłem w takiej sytuacji przed kilkoma laty. Doskonale rozumiem ich „dyskomfort”. Jak ja, tak i oni w „nagrodę” już po części, na początku kadencji, zapracowali na takich, co to „chyba nic nie rozumieją”. Ich energia, pasja pracy społecznej komuś szkodzi? Czy ktoś poukładał „klocki” i czuje się zagrożony? Funkcja kontrolna 100-milionowego budżetu to nie zabawa w „klocki”. To wielka odpowiedzialność za społeczne, ogromne sumy złotówek.
Więcej takich radnych! Tak bym wołał bardzo głośno... gdybym mógł. Nasz miejski budżet nie wyekspediował na księżyc ogromnego zadłużenia z chwilą objęcia funkcji burmistrza przez pana Adama Żylińskiego. W dalszym ciągu potrzebni są radni, którym nie braknie sił do pracy przy ochronie czy kontroli iławskiego budżetu.
Potrzebna była rzetelna kontrola wydatków, funkcjonowania i zatrudnienia w centrum kultury za 2014 rok.
Czy trzeba przypominać o kontrolnej funkcji radnych, którzy szczególnie mogą ją wypełniać poprzez pracę w komisji rewizyjnej? A jeszcze może wspomnę o kontrolnej funkcji radnych wobec działań burmistrza. Nikt nie powinien obawiać się tak pojmowanej idei funkcjonowania rady miasta.
Najgorsze, co może się stać, to odwrócenie ról – rolę kontrolną nad radnymi przejmuje burmistrz, a wykonawcami woli burmistrza są radni. Wtedy rada staje się parodią, kpiną.
Nie dziwię się, jak ludzie pytają: po co taka rada? Przychodzili do mnie swego czasu ludzie z pytaniem: co ty tam robisz?
Poznałem niedawno Jurka Płuciennika. Jest pełen pomysłów. Byle mu sił starczyło. Znam Ewę Jackowską – zawsze czuć w niej pozytywną energię. I takich dwoje radnych ma się przedwcześnie zniechęcić do wrodzonej im aktywności, bo ktoś napisał o Jurku, że zatrudnia tylko (!) dwóch pracowników? A stwórz chłopie „tylko” sobie samodzielne stanowisko pracy! Zobaczysz, jaki to niepewny byt. A tych dwóch (tylko!) pracuje tam już wiele lat.
A może chodzi tu o szefa komisji rewizyjnej, radnego Jerzego Sochackiego? Jakaś układanka, która może się rozsypać? Osoba jest tu mało istotna. Liczą się efekty działalności szefa. Jeśli „wypalił się”, a znaleźli się „bardziej ogniści” w wykonywaniu swych obowiązków, to trzeba taki „ogień” podtrzymywać. A może rozpalą jeszcze na nowo radnego Sochackiego?
Za wiele układanek w społecznym bycie. Nie dotyczy to tylko Iławy.
By ustrzec się błędów, pomyłek, warto jest mieć obok siebie takich, co nie obawiają się mówić o dostrzeżonych nieprawidłowościach. Moim zdaniem, ustawowo w komisji rewizyjnej powinien być ktoś bezkompromisowy. Jak go wyłuskać spośród radnych? Najlepiej oddać tę działkę obozowi opozycji. Ale przecież radny Jerzy Sochacki jest z opozycyjnego obozu PO(?). Skąd u burmistrza chęć zatrzymania radnego z PO w funkcji przewodniczącego komisji rewizyjnej?
Dobrze, że zabawę w „klocki” skończyłem wieki temu. Moja nieumiejętność zabawy w klocki jest usprawiedliwiona.
HENRYK WITKOWSKI