Koncert Noworoczny z 30 grudnia 2013 roku powinien wszystkim mieszkańcom Iławy zapaść głęboko w pamięć. Z przyjemnością słuchałem piosenek w wykonaniu naszych lokalnych, utalentowanych, młodych wykonawców. Oddzielne brawa dla Pawła Wytrążka i jego kolegów ze sceny. Po przyjemnych chwilach były zdawkowe życzenia noworoczne starosty. Pojawiły się życzenia, a raczej komunikaty, burmistrza Iławy o tym, jak świetnie nasze miasto wypada pośród innych miast. Jak mawia znajomy: „Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle”.
Kojarzy mi się to trochę z życzeniami prezydenta Polski (tego od „bulu”) na Nowy Rok. Chyba prezydent wzorował się na iławskim burmistrzu. Jak w Iławie, tak i w Polsce (według prezydenta) zmierzamy w dobrym kierunku. Jest nawet myśl u prezydenta wybiegająca bardzo do przodu: autostradę biegnącą na zachód można nazwać autostradą wolności.
Moim skromnym zdaniem powinna to być autostrada ucieczki. Nie będę rozwijał argumentacji, bo nawet młodzi z Iławy zrozumieją pewnie moją poprawkę.
RACHITYCZNE PROGNOZY
Wracajmy na nasze podwórko. Jest coraz lepiej – tak się mówi. A pisze się już bez entuzjazmu. Jak jest źle, niech świadczy cytat z wieloletniej prognozy finansowej miasta Iławy na lata 2014-29: „Najtrudniejsza sytuacja może być w roku 2015. Wprawdzie od roku 2013 zakłada się zmniejszenie zadłużenia i utrzymanie nadwyżki budżetowej, niezbędne jest ograniczanie wydatków bieżących, maksymalizacja dochodów. Trudna sytuacja bowiem nie pozwoli mimo wszystko na realizację wielu zadań inwestycyjnych” – pisownia z dokumentu.
Co znaczą: 1/ ograniczanie wydatków bieżących. To jeszcze nie ograniczono ich do minimum? 2/ maksymalizacja dochodów. Tu też potrzebne byłyby jasne sformułowania a nie tylko ogólniki.
W tym samym dokumencie są jeszcze pokazane źródła optymizmu na następne lata. A jakie to wszystko kruche, proszę przeczytać: „Miasto posiada ograniczone możliwości co do sprzedaży nieruchomości i w związku z tym musi prowadzić racjonalną politykę w zakresie gospodarowania majątkiem komunalnym (a jak było do tej pory?). W oparciu o analizę stanu mienia komunalnego planuje się znacznie mniejsze wpływy z tego źródła, bowiem w dalszej perspektywie czasowej trudno jest przewidzieć kierunki kształtowania się rynku nieruchomości.
Z analizy posiadanych nieruchomości do ewentualnej sprzedaży wynika, że osiągnięcie zaplanowanych dochodów szczególnie w latach 2014-2015 będzie trudne, ale nie niemożliwe. Trzeba będzie dołożyć wielu starań, aby uzyskać zaplanowane wpływy, bowiem jest to jedno ze źródeł finansowania inwestycji oraz istotny element wpływający na wielkość zadłużania się miasta, obowiązujących od 2014 roku”.
Proponowane założenia są chore. Sprzedać mienie komunalne można, ale nie w tym celu, by likwidować zadłużenie, jak było do tej pory. Gdybym ja, Witkowski, wyskoczył z taką analizą, to nazwano by mnie malkontentem, pesymistą czy tym od tworzenia apokalipsy dla Iławy. Napisane przez burmistrza brzmi ładniej, bardziej elegancko?
TROCHĘ O HONORZE
I jeszcze jedno zdanie znaczące w analizie burmistrza: „Według prognozy nie przewiduje się zadłużania miasta na przestrzeni 2014-2029”. A co z następnym „rozdaniem” w Unii? Nie będzie unijnych pieniędzy na lata 2014-2020? Dalej przecież będą możliwości rozwoju, rozbudowy infrastruktury przy pomocy dotacji unijnych.
Już dziś mądrzy samorządowcy zastanawiają się: co będzie, jeśli nieudolne, zadłużone „po uszy” nasze państwo zostawi gminy samym sobie. A może tak być, bo przecież nabrali/śmy?/ tak wiele unijnych pieniędzy i jednocześnie wiszą nad nami ogromne długi. Długi w posagu czy spadku dla naszych prawnucząt...
Ale jak ma być, jeśli nasze autostrady chłoną większe koszty przy budowie niż niemieckie. Porównuję Polskę do Niemiec, bo jesteśmy biedniejsi. Wydaje się, że powinniśmy budować taniej. Zresztą, czy tylko autostrady są tak kosztotwórcze? Oj, gdyby te kredyty można było obarczyć odpowiedzialnością osobistą… Inaczej by to wyglądało. W innych czasach, nie z dzisiejszą „elytą”, zasugerowałbym jeszcze inne rozwiązanie – odwołanie się do honoru. Dziś jednak z miejsca zostałbym wyśmiany. Dla kogo teraz ta kategoria wiarygodności stanowi jakąkolwiek wartość...
Gdzie miejsce na honor, gdy człowiek przed wyborami podpowiada niepłacenie abonamentu za radio i telewizję, a po objęciu funkcji premiera zmienia zdanie o 180 stopni?
A może garnięcie unijnych dotacji jest kapitałotwórcze? Może to zakamuflowane wzmacnianie i budowanie klasy średniej w Polsce? Przecież te pieniądze są u kogoś w kieszeni. Będą wydane na naszym rynku?
Nie sądzę. Przez moment próbowałem z czytelnikami prowokacji, prawie kłamałem. No bo jak można wspomagać klasę średnią, oddając „śmietankę” z olbrzymich unijnych pieniędzy zagranicznym organizatorom budowy naszej infrastruktury? Polscy podwykonawcy często pozostawiani są z długami (brak zapłaty za wykonawstwo).
Czy w Iławie są ludzie interesu, którzy czują, że pieniądze mogące pozostać w mieście wypływają gdzie indziej? Pytajcie, a znajdziecie.
PRACOWICIE I Z ODWAGĄ
Czym Iława różni się od całej Polski? Nie różni się? A jednak... Gdy obserwuję posiedzenia miejskiej rady, brakuje mi opozycji – w stosunku do tego, co proponuje się w budżecie i wieloletniej prognozie finansowej.
Nic nie znaczą pojedyncze głosy radnych Anny Zakrzewskiej, Eugeniusza Dembka czy Romana Przytuły. Nawet współczuję tym radnym. Wiem, jak to ciężko przeciwstawiać się radzie zdominowanej przez jedną formację. Trzeba dobrze się napracować, by znaleźć argumenty dla swojej postawy. Rolą opozycji jest dbać o lepszy budżet, o inwestycje potrzebne na chodniku, osiedlu. I jeszcze trzeba odwagi, by sprzeciwiać się mega-inwestycjom, mega-wydatkom.
By w Iławie coś się zmieniło: 1/ trzeba się napracować, 2/ trzeba odwagi.
PS. Nigdy nie byłem jeszcze na posiedzeniu Rady Powiatu Iławskiego. Sikorki w moim ogródku śpiewają, że tam jeszcze bardziej (jak w PRL?) wszystko „poukładane”.
HENRYK WITKOWSKI