„Minęło wiele lat od tych zdarzeń, które chcę opisać, ale wciąż jest mi przykro i wciąż nie mogę się z nikim zaprzyjaźnić. Byłam wtedy młodą mężatką i młodą matką dwójki maluszków: 4-miesięcznego i półtorarocznego. Moje małżeństwo było totalnym nieporozumieniem, a ja męczyłam się wiele lat z człowiekiem, który nie był tego wart, bo oszukiwał mnie, ograniczał na każdym kroku, niszczył po prostu.
Katarzyna Echt: Psycholog radzi
Zostawiał mnie na całe dnie, a kiedy już łaskawie wracał to tylko po to, aby coś wytknąć, czegoś zażądać lub skrytykować. W tamtym czasie jedynym jasnym promykiem były długie odwiedziny koleżanki Joli, która dotrzymywała mi towarzystwa, opowiadała o ludziach i zdarzeniach ze świata zewnętrznego. Każda matka, która miała lub ma takie jak ja małe dzieci, to wie, że bez wsparcia rodziny można naprawdę zwariować przez nieustający „ostry dyżur” przy dzieciach. Ja nie miałam nawet matki, bo pojechałam za mężem na drugi koniec Polski. Na dodatek teściowa od początku mnie nie znosiła. Przyjaciółka Jola z dnia na dzień stawała się dla mnie kimś bardzo ważnym. Zwykle zostawała u mnie tak długo, aż wrócił do domu mój mąż. Wtedy żegnała się, a że było najczęściej już późno, więc mąż odprowadzał ją do domu. I tak to trwało miesiącami. Po jakimś czasie przeprowadziliśmy się, a Jola przestała mnie odwiedzać. Dopiero po kilku latach dowiedziałam się dlaczego. Spotkałam Jolę i zapytałam wprost, co się stało. Odpowiedziała patrząc mi w oczy, że przychodziła nie do mnie, tylko do mojego męża, a teraz jest mężatką, więc nie może tego robić nadal. Minęło tyle czasu, a ja wciąż pamiętam swoje osłupienie i... sama nie wiem jak nazwać to, co czułam i czuję do dziś, bo wierzyłam, że mam przyjaciółkę!” – żali się Magdalena.
Najboleśniej ranią ci, którzy są bliscy, ważni i zdobyli zaufanie ofiary. Wybacz, że nazwałam Cię ofiarą, ale to, co Ci zrobiła Jola, jest rzadkim świństwem. I nie dlatego, że przychodziła dla Twojego męża a nie dla Ciebie, ale dlatego, że Ci o tym powiedziała. Ta prawda nie była Tobie należna, a Jolka nie miała prawa Ci o tym mówić.
Zastanawiam się Magda czasami, skąd w ludziach bierze się tyle okrucieństwa. No bo po co właściwie powiedziała Ci o swoich zakusach na Twojego męża? Przypuszczam, że chciała się na Tobie odegrać za swoją porażkę, ponieważ Twój mąż Cię nie zdradził. Paradoksalnie swoją frustrację wylała słodka Joleczka na Ciebie, bo okazałaś się „lepsza” od niej. I w tym miejscu możemy się z Jolą zgodzić, prawda? Wyciągam powyższe wnioski ku pokrzepieniu serca, a opieram na solidnych podstawach. Myślę, że szkoda naszego czasu na Jolę, więc zajmijmy się Tobą i spustoszeniem, jakie zrobiła w Twoim sercu.
Zakończyłaś swój list stwierdzeniem, że z nikim nie możesz się zaprzyjaźnić. Dopowiedziałam sobie, że nikomu nie chcesz zaufać. Zapewne masz teraz ochotę poprawić „nie chcesz” na „nie możesz”, ale ja będę się upierać przy Twojej woli jako sile sprawczej. Dopóki piszesz, że nie Możesz, to tak, jakbyś oddawała komuś władzę nad Twoim życiem.
Myślę, że nie chcesz oddawać swojego życie w ręce nikomu, zwłaszcza tamtej wrednej babie. Co więc możesz zrobić, żeby odzyskać wiarę w ludzką dobroć, życzliwość, a nade wszystko w ludzką lojalność?
Najpierw rozejrzyj się dookoła. Minęło wiele lat od tamtych wypadków, a Ty wciąż widzisz Jolkę w każdej osobie, która próbuje się do Ciebie zbliżyć. Podejrzewam więc, że sama stwarzasz bariery między tobą i ludźmi. Nie dopuszczasz do prawdziwej zażyłości – Ty, a nie inni ludzie. To tak, jakbyś miała wypisane na czole: „Nie zbliżać się, wysokie napięcie, grozi śmiercią lub kalectwem”. No i ludzie omijają Cię z daleka. Czy właśnie tego chcesz?
W tamtym czasie ktoś nadużył Twojego zaufania, więc bronisz się przed ponownym zranieniem na wszelki wypadek nie ufając nikomu. A Twoja samotność jest Twoim wyborem, a nie koniecznością. Dopóki samodzielnie chodzisz i myślisz, możesz odwrócić tamtą krzywdę i zamienić ją w pouczającą lekcję zamiast jakiegoś fatum. Zastanów się Magda, czego nauczyłaś się przez tamto doświadczenie? Bo ja wyciągam następujące wnioski:
1. Nie jesteś w stanie „prześwietlić” ludzkich motywów. Nie jesteś wróżką, więc nie wiesz na pewno dlaczego ktoś lubi przebywać w Twoim towarzystwie. Czy to znaczy, że wszyscy ludzie są pokrętni i nieuczciwi?
2. Czy uważasz, że nie jesteś nic warta, więc nikt nie polubi Ciebie dla Ciebie samej?
3. Na jakiej podstawie sądzisz, że dzisiaj jest równie łatwo Cię zranić jak wtedy? Jestem pewna, że dzisiaj potrafisz się skutecznie obronić. Jesteś przecież mądrzejsza i silniejsza.
4. Nie zgadzam się w Twoim imieniu na krzywdę, której skutki mają trwać przez całe życie. Od Ciebie zależy, czy zdołasz wybaczyć Jolce, czy zechcesz pielęgnować swoją ranę przez kolejne lata. Będzie Ci łatwiej, jeśli znajdziesz i nazwiesz to coś, czego Jolce zabrakło w tamtym czasie, a czym Ty możesz się podzielić, bo to masz. I nie mam na myśli męża, tylko wartości duchowe, np. zasady typu „nie pożądaj żony/męża bliźniego swego”.
Od zawsze trwają emocjonujące spory na lekcjach języka polskiego, kiedy młodzi ludzie czytają o Konradzie Wallenrodzie. Dwuznaczna sytuacja szpiega zawsze rodzi pytanie: czy cel uświęca środki? Czy zdobywanie zaufania wroga po to, by go następnie zdradzić, jest uzasadnione moralnie czy nie? A w tamtym przypadku chodziło o wielki cel – o Ojczyznę. Tymczasem Ty doświadczyłaś zdrady, której moralna ocena nie budzi żadnych wątpliwości. I chociaż Jolka zdradziła i zasłużyła na potępienie, to czas, który minął, daje Tobie szansę na wybaczenie, tym samym pozbycie się poczucia krzywdy, a Jolce – szansę na skruchę i zadośćuczynienie.
Czy któraś z was z tego skorzysta? Czy Ty Magda, dasz sobie szansę? Tego życzę w Nowym Roku z całego serca każdemu, kto skrzywdził i każdemu, kto krzywdy doświadczył.
Katarzyna Echt
kom. 501 24-26-91
k.echt@neostrada.pl