Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2005-10-05

Roman Błyskotliwy


Lotem błyskawicy rozniosła się po Lubawie wieść niemalże renesansowa, iż opuszczone przez Artura Szymczyka lokum dyrektorskie w ośrodku kultury zapełnione zostało, decyzją mecenasa sztuki socrealistycznej Edmunda Standary, znanym radnym wiejskim, nauczycielem w stanie spoczynku, obszernym nad wyraz, bujno kędziornym, perlistą wymowę też posiadającym mężczyzną, czyli Romanem Krauze. Quo vadis lubawska kulturo?


Andrzej Kleina


Poznałem pana Romka trochę, a nawet ciut bliżej, trzy lata temu. Często słyszałem, jak w zapale krasomówczym mówił: „Zrobiłem to (czy tamto) zgodnie ze sztuką”. Zazdrościłem mu, nie powiem, pewności siebie i niezwykłego profesjonalizmu... w wypowiadaniu tej kwestii.

I kiedy dowiedziałem się, że mam z panem Romkiem wywiad uczynić, skonstatowałem, że muszę go zgodnie ze sztuką przeprowadzić. Przygotowałem się, nie powiem, zgodnie ze sztuką kabaretową. A i też trochę poczytałem Alfreda Adlera o dążeniu do mocy, o kompleksach, urazach, narcyźmie, megalomanii, kabotyniźmie, hiperkompensacji, dysleksji i temu podobnych. I co ? Na nic moje przygotowania. Pan Romek gustownie zażądał pytań na piśmie, pismem kaligraficznym uczynionych...

W ekspresowym tempie, z dnia na dzień, Romek Dociekliwy (zwany też Błyskotliwym) dyrektorem MOK-u został. Jakie zasługi pana Romka zadecydowały o tak błyskawicznej nominacji? Jakimi przymiotami ducha się wykazał? Jakie kryteria magistrat zastosował? Kto przez gąszcz niezwykle rozbudowanego CV pana Romka się przebił? Dlaczego magistrat konkursu nie ogłosił? Och, Edmundzie Chroniczny Standaro! Władza twa jest niebywała...

Z zawodu wyuczonego pan Romek jest nauczycielem, ale nie posiadającym wyższego wykształcenia. Tak więc animatorem i kreatorem miejskiej kultury w Lubawie będzie nie w pełni wykształcony nauczyciel wiejski, specjalista od robót ręcznych. Jestem przekonany niezbicie, iż panu Romkowi, człowiekowi niezwykle ambitnemu, będzie to mocno przeszkadzało. Niewykluczone, że wykształcenie zechce na jakimś kursie przyśpieszonym, bądź tajnych kompletach uzupełnić. Tym bardziej, że poprzednik, magister Artur Szymczyk jest już prawie doktorem.

Ale czy posiadając talenty rozliczne, istotne jest wykształcenie czy jego raczej brak? Słyszałem kiedyś wypowiedź Artura Szymczyka, który mówił o kulturze niskiej i wysokiej. Pan Romek zapewne zdaje sobie sprawę, że nie o wzrost dyrektora chodziło...

Zygmunt Freud (bliski mi facet) traktował kulturę jako źródło cierpień. Esej nawet pod tym samym tytułem popełnił. Oby pan Romek swojej nowej pracy w kategoriach cierpienia nie wykonywał, a tylko jako źródło dochodu znacznego, prestiżu i przyjemności niemałej.

Budynek po byłej parafii gotów już jest do przyjęcia szklanej windy, a atrakcję tę dla dzieci i emerytów w nowej bibliotece miejskiej gwarantował w publicznych deklaracjach burmistrz Edmund Standara. Mam nadzieję, że po ogłoszeniu przetargu na kierownika windy, pan Romek nepotycznie mnie potraktuje, chyba że sam burmistrz Standara chrapkę ma na tę robotę.

Agencja – nie, nie towarzyska – artystyczna „Hermes”, własność pana Romka, będzie zapewne musiała zmienić status właścicielski. A nawet jak zmieni, to nadal czynić będzie to, co do tej pory, czyli od czasu do czasu syntonicznie współbrzmieć spróbuje z domem kultury. W większości zaś przypadków stanowić jego konkurencję będzie. Czy rzeczywiście magistrat, a i radni także, nie widzą konfliktu niezwykłego interesów? Nawet jak firma własnością żony pana Romka się nagle stanie...

Pan Romek, urodzony dżentelmen, wie też zapewne, iż kolejny konflikt interesów występować będzie, kiedy wypełniać będzie mandat radnego gminy wiejskiej Lubawa, będąc jednocześnie pracownikiem magistratu miejskiego. Komu przysięgi dotrzyma? Wóz czy koń będzie ważniejszy? Współczuję przy okazji wójtowi Tomaszowi Ewertowskiemu, kiedy źródło rozrywki sesyjnej, jakim jest od zawsze radny Roman Krauze, osieroci ich. Bo, niechybnie, nolens volens zechce to uczynić.

Artur Szymczyk, wymieniając najważniejsze lektury z młodości, niezmiennie „Małego księcia” cytował. Ciekaw jestem, jakie lektury kształtowały pana Romka (oby, nie jak mnie, tytuły z serii „Poczytaj mi mamo”). Ma zapewne pan Romek swoją wizję lubawskiej kultury. Oby poziom Agencji „Hermes” przynajmniej osiągnęła. A więc od lat kilku powtarzalna niezmiennie szansa na sukces, czyli Beata Wald, światowej sławy brzuchomówca, no i nieśmiertelny „Małpi gaj” dla dorosłych, fuj... co jo godom, dla najmłodszych przecie.

Z ogromnej masy zalet posiadanych przez pana Romka, nie można nie wymienić podwórkowego tytułu prasowego, którego jest wydawcą i właścicielem. Tytuł ten, w początkowej swej fazie istnienia, dość zdecydowanie atakował burmistrza Standarę. Miał burmistrz przeto alternatywę: walczyć z gazetą, czy też zneutralizować jej właściciela. Zagrał więc z sekretarzem Maciejem Radtke w orła i reszkę, i wypadło, że taniej będzie kupić pana Romka. No to dostał chłopak z Rumienicy na początek kilka robót reklamowych i zleconych (z kasy miasta) z fotką burmistrza na pierwszej stronie. I gazetka reklamowa pana Romka z animuszem dołączyła do gazetki obcojęzycznej pana Błażeja Urbańskiego. I ma pan burmistrz w garści dwie klakierskie gazetki.

Ukoronowaniem prostytucji pana Romka nie jest wcale jednak objęcie stanowiska dyrektora lubawskiej kultury. Wystąpił pan Romek nie tak dawno w sądzie przeciwko Kurierowi (nie jako Tajny Współpracownik, a raczej Kontakt Operacyjny). Intrygą „kiełbasianą”, jadem zatrutą, zaczął się parać, gdy jeszcze starego Kuriera chciał ratować padającego na pysk. Ale nawet fałszywych zeznań nie potrafił skutecznie przeprowadzić do końca. Wrodzone tchórzostwo, płaczliwość i skłonność do mataczenia, spowodowały, że niezwykle słabym świadkiem fałszywego oskarżenia przeciwko Kurierowi się okazał. I dzięki m.in. jego intelektowi, już wkrótce okaże się, kumu tak naprawdę łapy od szantażu capiły.

I nie ukrywam... Szkoda, niezwykła szkoda, że w rozmowie kontrolowanej, nie skonsumowanej, przyjemności z panem Romkiem przeżyć nie zdołałem... Bo mój felieton, w rzeczy samej, maestrii intelektualnej i obyczajowej pana Romka oddać nie jest w stanie.

Andrzej Kleina


  2005-10-05  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106610037



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.