Rosyjskie porzekadło – cisze budziesz, dalsze zajdziesz – ważne w życiu przesłanie, kierunek naszych zachowań, gwarantuje spokojną i daleką podróż w życiu. Nie zawsze jednak się weryfikuje. Bowiem w świecie dzisiejszym, zawładniętym mediami, nie można być człowiekiem cichym, niekontaktowym z otoczeniem. Nawet szary pracownik oświaty, administracji czy ksiądz muszą dbać o kształtowanie wizerunku na zewnątrz. Czyżby bez tzw. pi-aru ani rusz? Nikt cię nie zauważy, pominie, nie doceni, machnie ręką, a ty zgnuśniejesz?
Ostatecznie coś jest na rzeczy w tym, że kiedy masz naturę spokojnego, wyciszonego, niehałaśliwego człowieka, wyżej sięgniesz w zawodzie, wyżej siądziesz na urzędzie, w awansie zawodowym, większe osiągniesz uznanie społeczne. Czy jednak cichy i pokorny w obecnej rzeczywistości dojdzie daleko? Przesadna cisza ludzkiej natury może okazać się nieskuteczną przesłanką ku dalekiej drodze życia i karierze. Nie darmo mówią, że pazernemu i hałaśliwemu lepiej w życiu się układa.
Co innego ciszej wokół pewnych spraw – zgoda! Ciszej i bez rozgłosu robić swoje – zgoda! Co począć, kiedy człek dojrzawszy do samooceny, wie, że jego dokonania są widoczne i rzetelne, a nikt tego nie zauważa? Nie podziękuje, czy miłym słowem pogłaszcze. Nie postrzega z wielu względów. A że masz sukcesy i zazdroszczą ci, że jesteś zbyt młody i masz czekać w szeregu, bo awans lub nagroda należy się starszym; że jeździsz lepszym samochodem, itd. itp. Co więc robić? Odezwać się… Pomyślą może, że sam się doprasza i przed szereg wychodzi? Położyć uszy potulnie po karku?
Wielu z nas, wprost przeciwnie, nie uzna postawy na cicho, czyniąc wokół siebie sztuczny rozgłos i szum – też źle. Są więc dylematy, co począć, by cię dostrzegli, ale bez zbytniego rozgłosu i echa z twej strony, bez ukrytej ingerencji czy niezasłużonej protekcji.
Mój były mistrz, Antoni, powiadał: kiedy czujesz, że robota dobrze ci wychodzi, należy ostrożnie, acz nienachalnie pukać do odpowiednich drzwi. Racja. Akurat mnie pukać nie było w smak. Człek w partii nie był, trunków za wiele nie ciągnął, tylko w sam raz i w zaciszu domowym; w brydża nie grywał, nie było więc do kogo zapukać. Kiedy zaś nowe czasy nastały, a ludzie kanapy partyjne często zmieniali, z pukaniem był i jest kłopot, gdyż zmiana na kanapie, to zmiana rządów i ze stanowiskami różnie może być.
Najlepiej swoje robić dobrze i w cichości czekać cierpliwie. Osobiście postawa cichości dała mi wiele satysfakcji i możliwości awansu, lecz pozostawałem przy swoim, trenerskiej misji. Zawsze to misja i pasja była przewodniczką mej łodzi, czyli drogi życiowej. Kiedyś w rozmowie znany profesor uniwersytecki powiedział mi: trwaj przy swoim, bo każdemu napisane jest, co ma robić w życiu oraz gdzie i komu jest potrzebny. Święta prawda z perspektywy czasu. Nic w życiu nie dzieje się przypadkiem – powiadam wam. Największe dzieła ludzkie rodzą się z pasji. Co nie oznacza, że człowiek bez pasji pozbawiony jest możliwości działania. On robi swoje i to jest uczciwe.
Jacy jesteśmy? Trudna odpowiedź, która pewno leży gdzieś w głębi człowieka. Chodzi tu o cichość serca, wnętrza duszy, czyli o postawę powstrzymania się przed osądzaniem drugiego człowieka. Nasza skaza, która czyni nas takim, ma źródło w osądzaniu i w negacji. Ludzie cisi zwykle pozbawieni są gwałtowności (należę do wyjątków), a cechuje ich uprzejmość i serdeczność. Lecz nade wszystko osobnik cichy nie powinien oczekiwać i widzieć owoców pracy zbyt wcześnie i nie dążyć do nich na skróty, jak częstokroć obserwujemy w życiu.
Czym kończą się awanse tych, którym na skróty było dane iść, wstrzymam się od komentarzy. Zbyt wiele znam sytuacji bliskich memu środowisku, a państwu w Iławie. Zarówno w pracy, jak w polityce lokalnej. Niech oni sami nad sobą pochylą się w zadumie.
Cichość (bycie cichym) według mnie to wyżyny życiowego postępowania, z równoczesną umiejętnością ustępowania; cichość wymaga dojrzałości duchowej i osobowej. „Bez serc, bez ducha to szkieletów ludy” – czytamy u Mickiewicza. Człowiek pozbawiony duchowości jest bezradny i zagrożony, jak zwierz pozbawiony samozachowawczych instynktów.
Dylemat cichości nie omija nas, iławian. Szczególnie w polityce. Czymże jest dla nas brak umiejętności ustępowania, jak nie niskością w życiowym postępowaniu. Bywamy pozbawieni cichości.
Klincz w lokalnej polityce jest efektem niedojrzałości duchowej naszych polityków (konieczny rachunek sumienia), który zakleszczy ich na trwałe, bez szans na pójście do przodu. Zakleszczy rozwój Iławy, która bez niego zadłużeniem przykuta.
Pamiętajmy, że: „Miarą dojrzałości i wielkości jest stawianie się „maluczkim” i uznanie siebie za sługę wszystkich” – Jan Paweł II.
Powyższe przemyślenia, piórem pisane, polecam wszystkim; i młodym, i starym; tym z przeszłością i przyszłością w nadziei, by w głębinie własnego sumienia myśli zanurzyli, zanim podejmą się zadań wielkich dla małych ludzi.
Polecam też młodemu pokoleniu iławian. Trzeba wierzyć w tych spośród was, którzy nawigują mądrym szlakiem. Którzy próbują rozumieć, że drogą do właściwej państwowości jest praworządność i uczciwość w działaniu; spokój ducha, a nade wszystko cichość i pasja w działaniu oraz postawienie tamy złym nawykom, zachowaniom i postawom.
Dlatego musicie organizować nowe szyki i legiony z ludzi prawych, nie z następnych oszołomów, by wziąć udział w wyborczej potyczce. Ale też nie odżegnywać się od wartości, które wnieśli i wnosi jeszcze starsze i doświadczone pokolenie ludzi niezbrukanych, byście tworzyli razem nową wartość widzenia i obrony tego, co polskie.
FELIKS ROCHOWICZ