Pszczelarstwo to dziedzina rolnictwa z ogromnymi tradycjami. Pozyskiwanie miodu od pszczół trwa już tysiące lat. Również na naszych ziemiach bartnictwem zajmowano się od najdawniejszych lat, jeszcze przed tworzeniem zrębów Państwa Polskiego.
Kazimierz Kowalski
Pszczoły dostarczały bardzo pożywnego i zdrowego produktu, jakim jest miód. Jego produkcja to nie jedyny pożytek z pracy pszczół. Z pasiek uzyskujemy wosk – duże zainteresowanie nim wyrażają odbiorcy zagraniczni. Poza tym uzyskujemy drogocenne mleczko pszczele, pyłek kwiatowy – bardzo dobry lek na różne schorzenia oraz propolis – cenny specyfik.
Największą jednak korzyść, jaką mamy z pracy pszczół, ma otaczająca nas przyroda: lasy, pola uprawne, drzewa owocowe. Trudno wyobrazić sobie nasze życie bez tych małych, pracowitych stworzonek. Zdziwienie wywołuje fakt, że przeciętny Polak spożywa rocznie około 0,5 kg miodu pszczelego, gdy tymczasem obywatel Niemiec 5 razy więcej. Ostatnio nasze pszczelarstwo wspierane jest poprzez unijne dopłaty.
Tyle ogólnego wprowadzenia. Postanowiłem sprawdzić, jak „czują” się pszczoły i pszczelarze w naszym regionie – o informację poprosiłem prezesa Rejonowego Koła Pszczelarzy w Iławie pana Stefana Opalińskiego, który jest jednocześnie sekretarzem Zarządu Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy. Pan Opaliński jest w trzecim pokoleniu pszczelarzem, przed nim zajmował się tym jego dziadek i ojciec, a on sam przysposabia do tej działalności swojego syna, który ma już swoich 20 rodzin pszczelich. Myślę, że wybrałem właściwego człowieka do rozmowy.
Dowiedziałem się, że w województwie warmińsko-mazurskim jest zarejestrowanych 2.130 pszczelarzy, którzy posiadają 2.323 pasieki, gdzie znajduje się 100.527 rodzin pszczelich. Na jeden km2 gruntów przypada 2,32 rodziny pszczelej. Potrzeby rolnicze w naszym województwie wynoszą 347.520 rodzin pszczelich – widzimy więc, że w stosunku do potrzeb samego rolnictwa ilość ta wynosi 28,92%. W powiecie iławskim zarejestrowanych jest 111 pszczelarzy, a działa 5 rejonowych kół pszczelarzy: w Iławie – 28 osób, Kisielicach – 10, Lubawie – 27, Suszu – 38 oraz w Zalewie – 10. Łącznie w naszym regionie jest 119 pasiek, w których znajduje się 4.244 rodziny pszczele. Na jeden km2 gruntów przypada 3,35 rodzin pszczelich, jest to prawie o jedną rodzinę więcej niż w całym województwie. Potrzeby rolnicze to 25.518 rodzin pszczelich – tu jesteśmy znacznie poniżej średniej województwa, gdyż potrzeby rolnicze zaspokojone są tylko w 16,63%.
Dlaczego jest taka sytuacja? Według prezesa Opalińskiego pszczelarstwo to bardzo mało opłacalna działalność. Sytuację w pewnym stopniu ratują dopłaty unijne – bez nich byłaby już całkowita klapa. Cena, jaką pszczelarze uzyskują za miód w skupie, wynosi od 4,60 do 6,70 złotych za kilogram. Przeciętnie w ciągu roku uzyskuje się od jednej rodziny pszczelej 15-20 kilogramów miodu. Z jednego ula można również pozyskać 0,7 kg wosku, od 5 do 10 g mleczka pszczelego, 0,1 do 0,15 kg propolisu oraz pewne ilości pyłku kwiatowego. To są dodatkowe dochody.
Duże są koszty utrzymania pasiek: na każdą rodzinę pszczelą należy przeznaczyć na zakarmienie zimowe 15 kg cukru. Do tego dochodzą koszty opieki weterynaryjnej, remonty uli, co roku trzeba wymienić 30% ramek ze świeżą węzą. Źle dzielone są dopłaty unijne, powinny być proporcjonalne do ilości posiadanych rodzin pszczelich. To wszystko wg pana Opalińskiego powoduje, że pszczelarstwo przestaje być zawodem, a staje się hobby. Ludzie zajmujący się pszczelarstwem starzeją się, a młodzież, ze względu na niską opłacalność, nie garnie się do tego zawodu.
Pszczelarstwo to dla ogromnej większości właścicieli pasiek działalność dodatkowa. Mój rozmówca na przykład jest na emeryturze. Zapytałem go, co zrobić, aby pszczelarstwo się rozwijało. Usłyszałem, że konieczny jest wzrost opłacalności, potrzebna jest tu interwencja władz centralnych, szczególnie odpowiedzialnego za tę sytuację ministerstwa rolnictwa, ograniczenie importu kiepskiego, ale taniego miodu, który trafia do wielkich sieci sprzedaży.
Chciałem się dowiedzieć, gdzie można kupić dobry jakościowo miód. Dowiedziałem się, że najlepiej kupić ten produkt bezpośrednio w pasiece u pszczelarza lub w sklepach firmowych Związku Pszczelarskiego. Przekazano mi, że władze samorządowe oraz ich szefowie są bardzo pozytywnie ustosunkowani do pszczelarzy, potrzebne są jednak rozwiązania ogólnokrajowe.
Zwróciłem się również do innego przedstawiciela pszczelarzy, prezesa suskiego koła, człowieka szczególnie zasłużonego dla pszczelarstwa w naszym regionie, pana Piotra Kozaka. Koło kierowane przez niego zajmuje ciągle wysokie lokaty we współzawodnictwie wojewódzkim i krajowym. Prezes Piotr Kozak za swoją działalność otrzymał wiele odznaczeń resortowych i państwowych, w tym Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Jest współtwórcą i kustoszem skansenu pszczelarskiego w Suszu. Przy wejściu do niego stoi pomnik najwybitniejszego polskiego pszczelarza w historii ks. dr. Jana Dzierżonia, twórcy nowoczesnego pszczelarstwa na ziemiach polskich. Mój rozmówca nazywa go bardzo ładnie „Kopernikiem pszczelarstwa”. Celem przypomnienia podaję, że ks. dr Dzierżoń działał w II połowie XIX wieku oraz w początkach wieku XX. Trzeba stwierdzić, że bez jego pracy nie byłoby nowoczesnych form hodowli pszczół w Polsce.
Zachęcam do zwiedzenia skansenu pszczelarskiego w Suszu – pan Kozak chętnie oprowadzi i opowie, a ja sam się przekonałem, że umie opowiadać o swojej pasji i historii pszczelarstwa. Bardzo to wszystko ciekawe i pouczające, szczególnie dla dzieci i młodzieży. Dowiedziałem się również, że w urządzeniu skansenu dobrym słowem i pomocą materialną pomagał szef miejscowego samorządu – burmistrz Susza. Oprócz wymienionych już panów Stefana Opalińskiego i Piotra Kozaka najbardziej zasłużeni pszczelarze w naszym powiecie to: Roman Cholewka z Kisielic, Jan Pawłowski z Lubawy, Benedykt Zabłocki z Iławy, Włodzimierz Waszczuk z Susza, Marian Walczak z Iławy, Anna Klonowska z Zalewa, Andrzej Cympel z Zalewa oraz hodowca matek pszczelich, wybitny znawca pszczelarstwa Józef Jabłoński z Iławy. Ze względu na objętość felietonu nie sposób wymienić wszystkich.
Kończę jak zwykle refleksją: sytuacja pszczelarstwa w Polsce i w naszym regionie jest mocno skomplikowana. Potrzebna jest pilnie interwencja rządzących. Potrzeba mądrych decyzji, aby uratować nasze pszczelarstwo przed dalszym regresem. Uratować to dla nas wszystkich i dla naszej przyrody. Mój felieton dedykuję parlamentarzystom z naszego okręgu wyborczego, aby zainteresowali problemem władze centralne.