Mamy w Iławie triumwirat. Ratuszowy nieudacznik, jego protegowani (od sprzątania, wody i pokrzykiwania), a także służalcza gazetka na usługach. Całością zawiaduje właśnie tenże ratuszowy kierownik, niczym poborca od placowego (bez obrazy dla pań i panów pracujących na targowisku czy giełdzie).
Zygmunt Wyszyński
Dziwi mnie pobłażliwe zachowanie radnych i przewodniczącego Rady Miasta Edwarda Bojko.
Od początku wodny spec Andrzej Kolasiński dobitnie twierdził (nawet publicznie), że nie było żadnej awarii, a sanepid ot tak sobie – ni z gruszki ni z pietruszki – zarządził chlorowanie wody.
Przecież należy w końcu to wyjaśnić, czy ta woda rzeczywiście jest skażona czy nie. Wodny spec powołuje się na przeróżne ekspertyzy, a to sanepidu wojewódzkiego, a to szpitalnego laboratorium, zamiast szukać rzeczywistej przyczyny skażenia wody. No, ale skoro nie było awarii, to nie ma sensu szukanie przyczyn skażenia...
Ten wredny sanepid i redakcja Kuriera są winne całemu zamieszaniu. Tęgie głowy zaczęły myśleć i wymyśliły. Oskarżymy redaktorów Kuriera o szantaż. Już taki jeden przypadek był, kiedy to w kiełbasie znaleziono okrwawiony bandaż, a Kurier podniósł temat. Myśl genialna wydumana przez głupca (ale już trzeba być kompletnym idiotą, aby w to uwierzyć). Próbować trzeba, może ktoś uwierzy.
W każdym normalnym mieście wodny spec za swoje postępowanie wyleciałby z hukiem, ale nie w Iławie, tu broni go szef. Ci dwaj ludzie mają w swoim postępowaniu coś wspólnego. Zaprzeczać faktom oczywistym i twierdzić, że czarne jest białe i odwrotnie.
Pamiętacie uchwałę podjętą przez radnych dotyczącą poręczenia kredytu dla ciepłowni. Burmistrz Jarosław Maśkiewicz, który rzekomo dba o interes społeczny, stanowczo się temu sprzeciwiał. Radni jednak takie poręczenie uchwalili, ale! Strażnik Maśkiewicz nie dał za wygraną. Ubrał białe rękawiczki i powołał ratuszowy zespół, który ma wycenić na nowo majątek miasta dzierżawiony przez energetykę cieplną.
Ciekawe jacy specjaliści będą ten majątek wyceniać? Rzeczoznawcy po kumpelsku? Ci, którzy wyceniali wyspę przy próbie jej sprzedaży? Rozumując logicznie przy wyższej (dowolnej) wycenie, wzrosną opłaty dzierżawne, co w konsekwencji może doprowadzić w mieście do podwyżki opłat za ogrzewanie.
Tu widać całą perfidię postępowania burmistrza. „Chłopcy, postąpiliście nie tak jak ja chciałem, to ja was uderzę z drugiej strony”, a w konsekwencji ucierpią mieszkańcy, ale kto by się tym przejmował...
Burmistrz Maśkiewicz ma jeszcze jedną „zaletę”, jest mianowicie mistrzem niedokończonych dzieł. Przykłady.
Przedłużenie ulicy Grunwaldzkiej poza rondo. Miała być połączona z ulicą Narutowicza i co? A no nic, chyba bolało go, że inwestycja powstała dzięki kasie załatwionej jeszcze za poprzednika.
Budowa obwodnicy na odcinku od Ostródzkiej do Lubawskiej bez przedłużenia jej do ulicy Dąbrowskiego – niemal nic nie da. Ciężkie tiry, jadące od Lubawskiej w stronę Grudziądza czy Susza, i tak będą jechały przez centrum miasta. Ominą co najwyżej przejazd kolejowy, ale w centrum miasta nic się nie zmieni. Ot rozumne planowanie i prawidłowe w czasie przygotowanie kolejnych inwestycji.
Ale jak się siedzi bez przerwy w sądach, to ma się niewiele czasu na pracę na rzecz miasta. Ach nie, już wiem: tu też go bolało, że szmal załatwiła ekipa poprzednika, więc po co się nadwyrężać teraz...
Teraz tematem zaprzątającym uwagę ratuszowego geniusza jest sprawa wodociągów. Trzeba dumać jak wyciągnąć z tarapatów swego pupila, wodnego speca.
Słyszałem już kilkakrotnie, że sprawa wody w Iławie jest sprawą rzekomo... polityczną. Czyżby głosiciele tej teorii zapatrzyli się i zapamiętali wodza rewolucji Lenina, który twierdził, że chleb jest sprawą polityczną – nie pierwszą potrzebą człowieka, ale polityczną; ponieważ dzięki pajdzie można sterować ludźmi. Czyżby ratuszowy geniusz też do tego zmierzał przy pomocy wody?
A może to rzeczywiście... spisek producentów wody mineralnej i marketów, jak krzyczał nasz geniusz – ustami swojego naśladowcy – na którejś z sesji... Jasne, każdą bzdurę można wykrzyczeć.
Zygmunt Wyszyński