Wiara pomaga człowiekowi w funkcjonowaniu w świecie hipokryzji, cynizmu i ciągłym mierzeniu się z dylematami, które przynoszą codzienne problemy. Wiara w Boga, wiara w bliźnich, wiara w porządek świata oparty na uczciwości, lojalności czy solidarności to stan emocjonalny czysty i bezinteresowny.
Maciej Rygielski: Radny jest bezradny
Jest jednak wiara naiwna, wiara lenistwa i kalkulacji (interesowności). To wiara tych, którzy decydują. Władze miasta, dokonując wyborów za jakimś rozwiązaniem lub przeciw niemu, bardzo często wpisują się w system przedwyborczej kalkulacji.
Przez prawie 4 lata w Iławie niewiele się działo. Nie powstawały nowe miejsca pracy, nie korzystano skutecznie z funduszy unijnych, nie zrobiono nic, co mogłoby stanowić o przełomie. Czas stagnacji dla miasta to 7/8 czasu danego tej władzy, pozostała już tylko 1/8.
I o dziwo, na pół roku przed chwilą prawdy, wyborami samorządowymi, nagle coś „szarpnęło” w działaniu polityków. Radni dowiedzieli się przed miesiącem, że powinni uwierzyć, iż istnieje dopiero szansa na powstanie nowego zakładu IKEA w naszym mieście, ale wiara ta ma być poparta czynem, a więc decyzją o sprzedaży ziemi na potrzeby budowy przedsiębiorstwa. Jak jeden mąż wszyscy radni podnieśli dłonie, dając burmistrzowi prawo zbycia 8,5 ha ziemi (ziemia kupowana przez burmistrza po 12-13 zł za m2, będzie odsprzedawana inwestorowi po 2,5 zł za m2). Jeden z radnych cichutko mruknął: „Wodzu, prowadź na Kowno, na Brukselę, na Warszawę, byle tylko skutecznie”.
Procedury urzędnicze są długie i niewiele je można przyspieszyć. O tym, czy powstanie IKEA, dowiemy się długo po wyborach, ale jeszcze przed wyborami może być zbyte 8,5 ha ziemi (niedaleko IKEA od roku jest właścicielem dwóch działek przemysłowych, na których do dnia dzisiejszego nie rozpoczęto żadnej inwestycji). Nie mam i nie miałem dylematu, podnosząc rękę za zbyciem, chociaż do inwestycji miasto może dopłacić aż 2 mln zł. Nawet jeśli istnieje ryzyko, musimy wierzyć, że nadzieja powstania jest większa niż fiasko inwestycji (tu wykazuję się wiarą bliższą naiwności i kalkulacji).
Na początku maja br. radni podejmowali jeszcze jedną wiążącą decyzję o zmianach w budżecie: przesunięcie środków pod projekt budowy basenu. Przed dwoma laty z racji funkcji, którą sprawuję w radzie – przewodniczącego Komisji Oświaty, Kultury, Sportu i Turystyki – brałem udział w lustrowaniu podobnych obiektów w kilku miastach w kraju. Burmistrz mówił wtedy na komisjach o inwestycji do 10 mln zł, taki miał być realny koszt przedsięwzięcia. Dzisiaj przedłożony projekt przekracza 22 mln zł, co nie jest „drobnym” przeszacowaniem kosztów, lecz chyba świadomym i celowym działaniem.
Chcemy wszyscy, aby w Iławie powstał basen. Dylematem jest tylko, jak kosztowna ma być to inwestycja i jakimi środkami ma zostać wybudowana. Koncepcji jest kilka. Najgłupsza jest ta, że miasto samo z własnych środków wybuduje basen i będzie go utrzymywać. Najbardziej żałosne jest to, że przez prawie 4 lata burmistrz nie pozyskał na ten cel ani centa z UE.
Mrzonką jest twierdzenie, że koszty eksploatacji basenu będą się bilansowały z dochodami. Tak nie ma nigdzie. I tak nie będzie w Iławie. Coroczne dopłacanie musimy skromnie liczyć na 1 mln zł (niestety). Decyzja nie może być pochopna, lecz oparta na rachunku ekonomicznym. Nie może być ona również podyktowana zbliżającymi się wyborami i egoistyczną kalkulacją.
Na wniosek burmistrza, rada miejska zgodziła się na sprzedaż 52 działek pod budownictwo jednorodzinne. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, wprost przeciwnie, miasto winno w jak najszerszym zakresie współtworzyć warunki pod zabudowę. Wszyscy wiemy jednak, że podjęliśmy uchwałę, która jest knotem przedwyborczym (ciągły szantaż burmistrza w kierunku radnym, iż rzekomo jesteśmy „hamulcowymi”). Działki nie są uzbrojone, a więc nie tylko są tam niedoprowadzone media, ale również nie wytyczono dróg osiedlowych. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby rozpocząć procedury i za kilka miesięcy chętni mogliby nabyć kompletnie przygotowane działki pod budowę, ale byłoby to już po wyborach, a po nich na odczucia społeczne nikt nie będzie zwracał uwagi. Właśnie...
Do wyborów w listopadzie jest jeszcze na tyle dużo czasu, iż można w tym okresie poczynić wiele rozwiązań tragicznie nieodwracalnych dla przyszłości Iławy.
Ciągle tkwi mi w pamięci wyspa „Wielka Żuława”, którą udało się nam – radnym! – uratować przed zakusami cwanych biznesmenów, kolegów burmistrza. Próba transakcji z wyspą to klasyczny przykład „interesu” burmistrza, czyli rabunek skarbca Iławy pomyślany w ten sposób, iż urząd miał sprzedać ostrów za kwotę mniejszą niż ta, którą miasto miało zainwestować w przygotowanie wyspy do sprzedaży (budowa mostu z infrastrukturą i wykup ośrodków wypoczynkowych). Znaleźli się wówczas odważni radni, którzy zablokowali ten swojski biznes burmistrza i „Iławian Razem”.
Zastanawiam się, czy dzisiaj na pół roku przed wyborami byłoby tylu odważnych, aby przeciwstawić się presji i czy dziś szantaż spowodowałby nieodwracalne konsekwencje na przyszłość. Kalkulacja, naiwność i lenistwo w ostatnim etapie kadencji mogą zebrać obfite żniwo.
Jako radny Rady Miejskiej w Iławie jestem chronicznie niedoinformowany. Burmistrz z premedytacją nie odpowiada na interpelacje (pytania radnych na sesjach) lub odpowiada zdawkowo i nie jest to tylko efekt ograniczeń w erudycji, ale świadoma polityka despotycznego oligarchy, który nie znosi żadnej krytyki czy różnicy zdań. Dlatego nie dopuszcza i unika merytorycznych dyskusji.
O przetargach, kwotach i inwestorach – iławski radny dowiaduje się od znajomych, z gazet lub informacje czerpie z tzw. „ulicy”. Na przykład wiedzieliśmy, że burmistrz chce sprzedać 8 ha ziemi po byłych zakładach drobiarskich, ale kompletnie nie wiemy, ilu jest zainteresowanych, kto to jest i za jaką cenę kupi.
Z wiary rodzi się nadzieja, która bywa matką głupich. Wiara, nadzieja i brak miłości oraz brak zaufania radnych do burmistrza to uczucie, które wzbudza coraz większe emocje. Oby do jesiennych wyborów. Czas przeciąć tę pępowinę niezgody. Wybrać ludzi kompetentnych, działających w rzeczywisty sposób na rzecz rozwoju miasta. Nikt za nas nie rozwiąże tego problemu.
Maciej Rygielski