Jeśli korzenie nasze nie są zanurzone w opowiadaniach rodziców, dziadków, wujków, w rodzinnych pamiątkach, a także w mogiłach naszych przodków, to tyle jesteśmy warci, co polny chwast, bez ducha i wiary.
Feliks Rochowicz
Ojczyzna jako najwyższa wartość głęboko tkwi w polskiej tradycji narodowej. Państwo, naród, historia i ziemia stanowiły od wieków filary, z którymi utożsamiano pojęcie zwane ojczyzną. Zmieniała się struktura państwa i jego losy, zmieniały się granice, narodem targały konflikty społeczne, ale w świadomości społecznej ziemia ojczysta stanowiła szczególną wartość. Wartością, do której Polacy odnosili się ze szczególnym pietyzmem, był patriotyzm. Współczesne pokolenie, nie wykluczając mojego, na równi z następcami i wnukami łącznie, zatraciło więź z ziemią ojczystą. Zadają oni pytanie: za co szanować mam matkę ojczyznę, skoro muszę ją opuszczać za chlebem? Takich i innych pytań jest wiele. Nawet choćby to: po co mi Polska, skoro mówią, że jestem częścią Europy. Czy nie zmierzamy na manowce naszego polskiego dziedzictwa kulturowego?
Obchody 11 listopada ponownie od 1989 roku zostały wpisane jako ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI. Zakazane przez 45 lat uroczystości nie puściły korzeni w kulturę Polaków. Stąd, prawdę mówiąc, obojętne nastawienie – Bóg raczy wiedzieć, dlaczego nie tylko do tej uroczystości. Może przez przymus do dawnych świąt państwowych, a może przez brak wyrazistej linii wychowania patriotycznego w domu rodzinnym. Rodzina bowiem stanowi pierwszoplanowe i naturalne środowisko wychowawcze osobowości dziecka i społecznej więzi. W domu rodzinnym rodzą się uczucia, postawy służby narodowi i miłości bliźniego. Tutaj kształtuje się szacunek dla rodziców, autorytetów, dla umiłowania ziemi. Jeśli nasze korzenie nie są zanurzone w opowiadaniach rodziców, dziadków, wujków, w rodzinnych pamiątkach a także w mogiłach naszych przodków, to tyle jesteśmy warci, co polny chwast, bez ducha i wiary.
Pytanie zasadnicze dotyczy zdefiniowania patriotyzmu. Może to, że kocham i mam szacunek do rodziców, rodziny i narodu? Że mam szacunek do wartości fundamentalnych, jak polski obyczaj, język i kultura, że gotów jestem do obrony dobra wspólnego – wszystko to jest źródłem budzenia w nas patriotyzmu. Z takich postaw bierze się poczucie więzi z ziemią ojczystą i jej namacalnymi atrybutami, jak rzeki, góry, bogactwo przyrodnicze, miasta, cmentarze, pomniki, dla których obrony gotowi jesteśmy poświecić życie.
Proces uspołecznienia człowieka rozpoczyna się już w łonie matki jako czynnik paragenetyczny, który – przez tryb i styl życia matki podczas prenatalnego życia płodu – wiąże nas z przodkami, z ich kulturą. Kiedy człowieka przyjmuje ziemskie „łono”, czyli społeczność rodzinna, gminna, narodowa i ogólnoludzka, następuje dalszy i ostateczny etap kształtowania jego więzi z bytem społecznym. Profesor O. Krąpiec o patriotycznym wychowaniu powiada tak: Właśnie „rodzinna ziemia”, wspólne z rodzicami pochodzenie, wspólny język, historia rodzinna i rodowa, sztuka w najrozmaitszej postaci, a nade wszystko religia tworzą w człowieku poczucie narodu. Tak rodzi się patriotyzm.
Snując myśl, chcę powiedzieć, iż sensem wychowania patriotycznego musi być zapoznanie się ze zwierciadłem ducha narodu, czyli z jego dorobkiem kulturowym, a więc z poezją, literaturą, muzyką, architekturą, malarstwem – dziedzinami życia artystycznego, które stanowią wymiar wielopokoleniowego dziedzictwa narodu. Ludzie nierozumiejący polskości, czyli polskiego ducha, usiłują zaciemnić oczy młodym pokoleniom Polaków przed poznawaniem dzieł literackich, serwując im filmidła, czytadła wątpliwej jakości, seriale o relatywnej treści moralnej, pełne agresji i brzydoty obyczajowej, w których seks nie splata się z miłością, zaś zmiany mężów i żon dla wzmocnienia psychiki stają się „społeczną normą”.
Poznawanie dzieł – naszych wieszczów: Juliusza Słowackiego, Adama Mickiewicza, Cypriana Kamila Norwida, Henryka Sienkiewicza, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Stanisława Wyspiańskiego; wielkich malarzy: Jana Matejki, Artura Grottgera, Józefa Chełmońskiego; muzyki Stanisława Moniuszki i innych polskich kompozytorów – pozwala kształtować duszę Polaka. Nigdy w swej historii Polacy nie wydali takich luminarzy sztuki i literatury, jak w XIX wieku, kiedy patriotyzm tępiony był przez zaborców. Niezłomny duch narodu, wsparty dziełami kultury z wieków poprzednich dał narodowi wielką siłę, jakże niezbędną do odzyskania niepodległości.
Człowiek bez świadomości narodowo-patriotycznej pozbawiony jest motywacji do działania; cechuje go kulturowa pustka, uniemożliwiająca przedsięwzięcia, których dzieła mogłyby pozostać wiecznie. Czymże będą dzieła współcześnie wychowanych bez wartości Polaków? Poeta powiada: „Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy…”. Czyż nie jest szkieletem człowiek bez wsparcia w rodzinie, bez wsparcia w ojczyźnie, bez wsparcia w innym człowieku? Czy taki człowiek może być źródłem patriotyzmu?
W nowej Polsce nie trzeba udowadniać miłości do ojczyzny z karabinem w rękach. Dziś rysuje się potrzeba budowy patriotyzmu, który harmonizuje z wymogami współczesnych czasów i wynikających z nich potrzeb. Nie oznacza to, że powinniśmy zrezygnować z upowszechniania pewnych trwałych wartości tkwiących w chlubnej tradycji naszej ojczyzny, czy też z popularyzowania sylwetek bohaterów narodowych. Ale jak manifestować i być patriotą, skoro liczy się kariera, pieniądze, układy, kiedy brak perspektyw nie tylko na zdobycie pracy, a nawet na kształcenie się? Co zatem powinno stanowić istotę patriotyzmu?
Patriotyzm należy do wartości ponadczasowych i uniwersalnych, a więc ten, w którym wyraża się nasza postawa pronarodowa, czyli szacunek do Polski, do pracy na rzecz jej i drugiego człowieka, dobra, piękna regionu i tradycji. Bo „Ojczyzna” – jak pisała Maria Konopnicka – „to ta ziemia droga, gdziem ujrzał słońce i gdziem poznał Boga. Gdzie ojciec, bracia i gdzie matka miła, w polskiej mnie mowie pacierza uczyła. Ojczyzna moja – to wioski i miasta, wśród pól lechickich sadzone od Piasta. To rzeki, lasy i niwy, i łąki, gdzie pieśń nadziei śpiewają skowronki.”
Ranek 11 listopada, środa, 2009 r. Kiedy wyjdziesz rankiem, patrz i myśl. Miasto udekorowane – owszem, lecz ze służbowego i urzędniczego obowiązku. Jeśli mylę się i zbyt surowo oceniam – proszę sprawdzić, czy wiszą flagi na domach naszych włodarzy. Dawniej różnie bywało, czasem chorągiewki niewyprasowane i zestarzałe. Prywatnie my, POLACY, jakbyśmy zapomnieli o narodowym święcie. Chorągiewki, symbole narodowe, na prywatnych posesjach i balkonach są rzadkością. Czasem w przydomowych ogródkach praca wre…
FELIKS ROCHOWICZ