Corocznie lustruję Iławę dwukrotnie – na wiosnę i we wrześniu. Ten równy półroczny dystans daje dobrą logikę wejrzenia, ukazuje postępy lub ich brak w jednym, przydaje szansę uwypuklić coś starego, zaśniedziałego a niedostrzeżonego wcześniej, co akurat rzuciło się w oczy… Zegar tu bije miarowo, przychodzi z wolna czas, to włączam optykę badacza osiedli i dróg, inwestycji i zapóźnień: coś obruszy, czemuś wypada przyklasnąć – tak będzie i tym razem. Zatem aktualnie, po wygaszonym sezonie, gdy łodzie już wywożone, a plaże schłodzone opustoszały – wygląda to na użytek naszej dyskusji wewnętrznej tak...
Ogólnie jest zastój, nie ma się z czego cieszyć. Chciałem pochwalić ideę budowy nowych parkingów, ale beneficjentami tych słów Spółdzielnia Mieszkaniowa „Praca” (ul. Kościuszki, koło „skarbówki”) i prywatny przedsiębiorca (sklep zabawkowy po dawnym meblowym k. szpitala). Miasto zastygło, o niczym się nie słyszy – szkoda. Trochę zatem podsunę, drobiazgi to zawsze coś, bo można się jakoś tam wykazać. Na początek alarm przed burzą, a w sumie to i po, choć były to mniejsze wyładowania. Prosi się mnie i to prawie że na kolanach, by wziąć na tapetę kwestię przejścia dla pieszych na wysokości Włodkowica, bez dwóch zdań w tej chwili najbardziej niebezpiecznej „zebry” w Iławie! Pozbawionej lamp i sygnalizacji w rodzaju migających pomarańczowych światełek, które tak pięknie się mienią na „zebrze” poniżej, przy młynie.
Naokoło Włodkowica bloki, mnóstwo seniorów, młodszych żyjątek również, ruch zatem w obie strony ulicy przeogromny – to przejście nr 1 do centrum i sklepów vis a vis. Ma ciężką charakterystykę: z obu stron prują bowiem na niej oszaleli kierowcy, dwie przeciwległe proste sprzyjają. I emeryci mają nie lada problem – poruszają się powoli, o lasce/kuli, nie przebiegną tamtędy, co ratuje często młodszych – w sile wieku. Widuje się tam rajdowców o prędkościach roboczych 75/80 km/h, wieczorami nawet większych, osobliwie w weekendy. A wieczór teraz to pojęcie względne, tylko patrzeć, jak ciemno zrobi się przed 18:00 i po 16:00. Bliźnich codzienność obcowania z tym przejściem paraliżuje – drżą nawet o swoje latorośle, te teraz roztargnione: przesilenie, rok szkolny, a prujący są w swych nagłych żywiołach!
Jak niedawno choćby, w pochmurny dzień, blond paniusia w ciemnych okularach z telefonem naturalnie przy uchu, która bez cienia hamulca pomknęła w dal, mimo zesztywniałej staruszki na środku i cudem powstrzymanego przez obcą osobę dziecka! Pan wykazał się nieziemskim refleksem, by dziewczynka nieopatrznie… nie weszła na pasy! Taka dziewięcioletnia gdzieś. Białe dwie lampy proszę zainstalować i najlepiej ostrzegające światła. Ta piesza arteria jest lekceważona, niedostrzegalna i kilka potrąceń corocznie przy Włodkowicu się odnotowuje. Policja i erki tu świadkami. Trupa dotąd brak, niemniej nie czekajmy na inauguracyjnego! Działaniem usprawniającym, zdejmującym odium z miejsca popisano się za to tego lata na ulicy Koralowej – i pewnie 92,7% z was nie wie, gdzie to? Jest to strużka wzdłuż torów na Olsztyn, tnąca ku Kałdunom jakby z rubieży ulicy Piaskowej, wewnętrzną stroną.
Mnóstwo domków jednorodzinnych się tam buduje i współczułem im – dojazd do Iławy równał się gehennie. Jest taki przejazd przez tory na ulicę Diamentową – ich okno na świat. Bo ta Koralowa to były mega kocie łby i uskoki wodne na trzech kilometrach, że dosłownie roweru serce nie pozwalało angażować! Auta już w ogóle, a oni musieli rwać zawieszenia świątek-piątek, uroki pobudowania się „nigdzie”. I czarodziejska różdżka po dekadzie, kiedy kojarzę urwisko – wystrzeliła! Czarna równa nawierzchnia, aromatyczny asfalt, do tego palące się jupitery – jak w filmie obraz się odmienił… Na co nikt nie liczył, pytałem mieszkających – też ich to niepomiernie zdziwiło. Nadzieję nie to, że stracili, bo jej nie mieli – „nigdzie” to „nigdzie”! Odkryjcie Koralową, piękne domy, zacisze – 92,7% z was, stawiam, nie zna tego krajobrazu. Niezwykłego, a właśnie godnego peryferii grodzkich, nie zagubionych chat wuja Toma.
Tak, kwestie drożności transportu, połączeń, by te nitki nie miały przerw, to winna być misja determinacyjna władz i tu drugi raz nagłośnię vox populi. Wylot ulicy Wiejskiej na Wikielec, ulica Kwidzyńska. Domki jednorodzinne po stronie położonych w dolinie działek. Kilka cali za ostatnim urywa się chodnik, zaczyna samozwańczy zieleniec, gdy 300 metrów na wprost bloki mieszkalne, a dalej centrum handlowe „manhattan” na Podleśnym. Posadzone drzewa spychają na jezdnię, ścieżka wąska, trudno się minąć, trawnik nierówny, dziki, z zapaściami. Mimo to wszyscy tamtędy chadzają: ludzie z klatek z psami, działkowicze, interesanci na pocztę, dzieciaki z LO po lekcjach. Są godziny szczytu jak wszędzie, nie daj Bóg rowerzyści jeszcze w tym! Przyjrzałem się – dziwny brak w uzębieniu, Kwidzyńskiej to nie na rękę, sąsiadom z Wiejskiej też.
Dzieci na drugą stronę nie przechodzą, bo dom po tej – lubimy chodzić najprościej, siedzi to we krwi. Ów trotuar pora dopiąć, lata zaniechania miejsca wystarczającym obciążeniem! Stare ekipy nie widziały, to zobaczmy my – ku uldze, ku wygodzie, kompaktowości pozbywania się stref bez pomysłu, zagłuszonych, nijakich.
Bieżący wrzesień zaznaczę też niegasnącą katastrofą – „Kormoran” wciąż nieruszony. Teren, na którym go rozebrano, wygląda jak powojenne pobojowisko. Ciekawe, czy w marcu 2020 r., gdy kolejny raport, coś drgnie? Sierpień miał dać na 125% początek robotom, może tym tekstem sprowadzę tam dobre fale – oby! Wszystko jakoś wznosi się nad Jeziorakami sprawnie, a na Plażowej jakby klątwa. Odczyńcie ją, moce dobra, sąsiedztwo wyspy zasługuje na perłę – nie wrak, gruzowisko – odczyńcie!
W marcu już dworzec będzie na oddaniu, ostatnią zmianę czasu odbębnimy, inny świat. Ten z dziś taki do errat, schłodzony, raz tylko miły. Ale zastój można ściąć – od ręki w wielu wypadkach wręcz! Plan i realizacja – tak to ma na imię…
LESZEK OLSZEWSKI
Iława. Najbardziej niebezpieczne
przejście dla pieszych w mieście, z dwu stron
narażone na ostrzał pędzących ulicą Kościuszki.
Po zmroku czarne – wolno chodzący emeryci
mają zawsze strach w oczach. Kilka wypadków
ja sam tam pamiętam. Trzeba to doświetlić!
Już, nie ociągajcie się!
Utwardzona ziarnem asfaltowym droga
od Piaskowej z Iławy do Kałdun, czyli ulica Koralowa
przeżywa swój przyspieszony boom budowlany.
Latami nierówna i grząska, zimą zaśnieżona,
wiosną roztopiona. To już historia – najlepsza
modyfikacja tego roku. Pomyślał ktoś wybornie!
Iława. Ruiny hotelu „Kormoran” to od dwóch lat
wojenny widok uchybiający miastu. Nic się nie dzieje.
Prace miały ruszyć w sierpniu, jest wrzesień – cisza.
Butwieją już nawet powywieszane makiety, jak będzie.
Inwestorowi widać się nie pali – oto dno Iławy 2019…
Iława, ulica Kwidzyńska.
Chodnik do położenia na wczoraj: z prawej
zejście do działek, ludzie z bloków spacerują
z psami, potykają się o trawę piechurzy, drzewa
spychają na jezdnię! Potężne niedopatrzenie na
mapie grodu. Ten łącznik prosi się o pomoc!