Od kiedy Fenicjanie wynaleźli pieniądze, stały się one obiektem pożądania nr 1 gatunku ludzkiego. To dla nich wybuchło niemal 100% wojen w historii – wyprawy krzyżowe niemal oficjalnie mamiły mirażem grabieży bogactw Wschodu, które potem istotnie przywożono tonami na statkach. To dzięki nim założyciel „Playboya”, 85-letni dziś Hugh Hefner, wziął niedawno ślub z 24-letnią modelką… Trudno nie docenić możliwości, jakie się przed tobą otwierają, jeśli masz kasy pod dostatkiem!
Leszek Olszewski
Nie pozwolę sobie przylepić etykiety antyklerykała, bo chociażby na swoich kontach w internecie mam wielu super księży wśród znajomych: z Warszawy, Szczecina czy Krakowa. Bardzo lubię też księdza Jerzego Żochowskiego z białego kościoła w Iławie, którego pozdrawiam z nowym rokiem. Ale zdarzają się i przypadki skrajne. Mam tu drodzy państwo przed sobą list podpisany na końcu lakonicznym „Wasz Proboszcz”. List, który – jak mi donoszą – dostali mieszkańcy wsi Rudzienice.
To frapująca lektura, głównie pod kątem przekazu jaki „Wasz Proboszcz” na dwóch stronach zamieścił. Podstawą wywodu stał się fakt, że zaczyna się czas kolędy i dobry obyczaj nakazuje wiernemu przyjąć duszpasterza w swoich progach. I to jeszcze nie jest kuriozalne. W następnym zdaniu proboszcz stwierdza jednak, że coraz to kolejne drzwi domów zamykają się rokrocznie przed pasterzem, co świadczy o tym, że ów dobry obyczaj w Rudzienicach może kuleć. Dalej przechodzi do meritum, bo ile można pisać tra-ta-ta-ta. Generalnie list jest przekładańcem: w połowie składa się z wyrzutów, w połowie z roszczeń, słowem – najpierw próbuje wzbudzić u adresatów poczucie winy, by przez nie nakierować ich na głębsze sięgnięcie do swoich portfeli.
Może najpierw wzbudzimy w ludziach z Rudzienic zbiorowe wyznanie „mea culpa”. Okazuje się, że tylko 16% z nich bierze udział w niedzielnej mszy – co wy tam, sekty po nocach zakładacie? Nawet jeśli tak, to zdaniem księdza nie macie wyboru – płacić na kościół musicie, albowiem „Czy chcesz czy nie to należysz do rodziny parafialnej, bo jesteś ochrzczony i w sumie przyznajesz się, że jesteś chrześcijaninem”. Życie niestety pokazuje, że mieszkańcy Rudzienic nie podzielają dedukcji księdza, nihiliści. Za moment kapłan zadaje pytanie: „Czy zdajesz sobie sprawę, że cały ciężar opłat bieżących, energii, ubezpieczenia i podatku, remontów itd. spoczywa na tej grupie parafian, która regularnie uczęszcza do kościoła?”.
Na logikę każdy z niechodzących powinien sobie z tego jasno zdawać sprawę. Podobnie jak ludzie nie bywający w teatrach powinni mieć świadomość, że nie dokładają się do ich dobrobytu – czy trzeba ich o to w ogóle pytać? Wykład księdza z czasem wykracza poza ramy kolędy, w pewnej chwili daje np. dobitnie do zrozumienia, że sama sucha modlitwa za zmarłych 1 listopada to zaczynek działania, podstawą zaś jest ofiarowanie za nich intencji mszalnych. Wtedy pokazujesz się duchownemu z najjaśniejszej strony. Dalej ma pretensje o brak szerszego odzewu na zbierane comiesięczne datki, nawet rozeźlony cytuje piąte jakieś przykazanie, że „Wierni mają również obowiązek – każdy według swoich możliwości dbać o materialne potrzeby kościoła” i tu niechcący wpada w pułapkę.
Przykazanie owo nie ma nic wspólnego z wiarą w Chrystusa, jest manipulacją na ludziach wierzących i zostało po prostu wymyślone na potrzeby ciemnego ludu. Dwa zaś, otwiera ono generalnie furtkę dla niepłacących, bo raz: dopuszcza istnienie wiernych dla których łożenie na kościół w ogóle jest ponad ich możliwości, a ponadto umiejscawia wszystkich niepłacących de gremio na pozycji neutralnej: „nie płacę, to albo mnie nie stać, albo nie czuję się wiernym”. Mimo chrztu, bierzmowania, ślubu kościelnego etc. Słowem nie poczuwam się, to proszę nie drążyć powodów, jak się poczuję – dam znać.
Prawdziwym autorem i dramaturgiem tego listu jest moi drodzy bezsilność. Ksiądz z Rudzienic dobrze wie, że tak naprawdę nie ma żadnej realnej możliwości by ludzi przymusić do łożenia na parafię, na jej (i swój) dobrobyt i to musiało spowodować nerwowość, zachowanie irracjonalne, inaczej tego listu, tak jawnie demaskującego intencje kapłana odebrać nie można. Takie jest życie, trafił mu się ciężki teren, na ścianie wschodniej pewnie by żył jak król, tu ma te 16% w kościele i pustawą sakwę – najserdeczniej współczuję! Burmistrz za to nie musiał listów pisać, a podwyżkę mu Rada Miasta kornie przyklepała, sam zainteresowany ponoć podczas głosowania wyszedł z sali – i powiem wam – dobrze zrobił!
Gdyby zagłosował przeciw podwyżce i pozostał wierny swym obietnicom z kampanii, radni znaleźliby się w głupiej sytuacji, że dają mu ją wbrew woli. Gdyby się wstrzymał, praktycznie opowiedziałby się „za”, a gdyby zagłosował „za” pokazałby jasno jak rozumie hasło kiełbasy wyborczej: „najpierw dużo obiecuj, a jak cię wybiorą zapomnij”. Najbardziej z klasą byłoby zabrać głos i napleść trochę farmazonów o randze urzędu i, że wzrost apanaży jest także grantem dla jego następców, wtedy można się w głosowaniu wstrzymać, a podwyżkę przyjąć ale widać burmistrz nie ma dobrego doradcy, więc wziął i wyszedł.
Niech ma te 1800 zł ekstra, byle dobrze się przysłużył miastu i trochę się otworzył na media, ukazywał w wywiadach swoje pomysły i idee, a tu koniec starego roku, początek nowej dekady, rozmowy na luzie z premierem, posłami, prezydenci miast na łamach lokalnych gazet, a burmistrz Iławy tradycyjnie cichy, nieobecny, wirtualny jakiś byt dla tysięcy mieszkańców miasta. Liczę, że się przemoże – nowy rok, nowe nadzieje.
Póki co wkraczamy w niego z żywą gotówką w tle, kiedyś znajomy lekarz wybrany do Sejmiku Województwa mówił mi, że pierwsze sesje to był bój o funkcje gwarantujące dodatkowe dochody, na te honorowe brakowało chętnych. Nie miejmy złudzeń, że tak było, jest i będzie – ale jasno widzicie, że co człowiek to pomysł i za to bądźmy im wdzięczni, nie jest przynajmniej nudno!
LESZEK OLSZEWSKI