Nie ma nikczemniejszej rzeczy niż nikczemna skala wartości. Wyczytałem to przed wielu laty w książce „Kłopot z istnieniem” aksjologa (filozofa wartości) Henryka Elzenberga. Przyszło mi to do głowy, kiedy „Burmistrzowski Tydzień” ostatnio wertowałem.
Andrzej Kleina
Pierwsze co zauważyłem przy winiecie, to zmiana wyznacznika filozoficznego, bo „Naga Prawda” się nam objawiła zamiast, jak do tej pory: „Patrz pozytywnie”. I muszę pewnego wtrętu teraz dokonać. I pozornie tylko od tematu odbiegam.
Słowa Horacego „non omnis moriar” (nie wszystek umrę) nad wyraz często spotkać można na cmentarnych nagrobkach. Rodziny zmarłych próbują przekonać (przede wszystkim siebie), że pamięć o zmarłym będzie trwała.
W moim przekonaniu, słowa te, można w zasadzie odnieść do każdego człowieka, który realizując siebie, tworzy świat otaczający. I to, co tworzy, jako dostępne naszej obserwacji, stanowi podstawę, na bazie której można określić jego charakter czy osobowość. I dlatego być może, cechy charakteru czy osobowości wydają się nam kategorią constans (stałą), mimo, że człowiek jest w rzeczywistości zmienny i niestały. Niezmienny jest natomiast ślad, jaki w otaczającej rzeczywistości zostawia.
I po raz kolejny, moim skromnym zdaniem, w sposób wręcz kulminacyjny twórcy „Burmistrzowskiego Tygodnia” – Przemysław Kaperzyński, Rafał Jarnutowski i Arkadiusz Dzierżawski – pozostawili ślad psychopatologicznej osobowości o wyraźnej tendencji perwersyjnej.
Ciekaw tylko jestem, czy rodzice tej nagiej dziewczyny, której fotki łobuzy w swojej podwórkowej gadzinówce powielili (i udawali obłudnie, że śledztwo robią kto za tym stoi...), sprawę im sądową wytoczą. Gdyby na mnie trafili, to dodatkowo obiłbym im jeszcze mordy.
Jeśli jesteście tacy „mocni” i tacy „pomysłowi” (za jakich się przy piwku uważacie), to dlaczego nie znaleźliście dobrowolnego obiektu z rozkrokiem na wierzchu, bo w tej sytuacji jesteście padalcami, którzy publicznie zgwałcili dziewczynę, rodziców i rodzinę.
I jeszcze słowo na marginesie.
Tomasz Więcek, mój pupil ostatnio, w swojej „Boskiej bryce dziekana” stwierdził ze znawstwem australijskiego macho, iż wiele dałby (nie będę się czepiał użytej przez niego liczby mnogiej), żeby się „przejechać BMW serii 5” nowego w Iławie księdza dziekana. Nic prostszego być może. Wystarczy, by pan Tomek na księdza nam się wyuczył...
A póki co, zapraszam na przejażdżkę (w imieniu Stacha, który będzie powoził) podczas Orkiestry Owsiaka w Iławie, tu uwaga: 340-konnym BMW M5 Power. Nie trzeba wiele! Wystarczy tysiak na orkiestrę! Powinniście, chłopcy, w tej swojej podwórkowej kanciapie choćby tyle uciułać...
Andrzej Kleina