Obserwując naszych polityków, często trudno dostrzec w ich dyskusjach merytoryczne, rzeczowe argumenty na dany temat. Prawie nigdy jednak nie brakuje w ich wypowiedziach silnych emocji i obrażania przeciwników.
Dzisiejsza Polska kojarzy mi się z dużym wozem, który jest ciągnięty przez 38 mln silnych i mądrych (bo przecież każdy z nas taki) ludzi. Niestety, ciągniemy ten wóz w różnych kierunkach. Czy zastanawiamy się nad tym, do czego to prowadzi?
Z uporem godnym lepszej sprawy dyskutujemy (choć nieraz trudno to nazwać dyskusją), na wszystkim się znamy, a ulubione wyrażenia i zwroty to: musimy, trzeba, powinniśmy, itp. Często tylko na tym te wypowiedzi się kończą.
Tymczasem w życiu – jak w filmie: „Nic się nie zmienia od na d…e siedzenia”. To cytat z najlepszego (wg mnie) w ostatnim okresie serialu. Jego twórcy pokazują polską społeczność (w dużej mierze także naszą, iławską). Jest tam ławeczka, na której przesiadują nieroby, lenie, drobni pijaczkowie. Ale jest to jednocześnie prawdziwa loża szyderców. Bywalcy ławeczki, obnażają głupotę i słabości społeczeństwa, ale również wyrażają jej pragnienia.
W filmie pokazany jest powolny proces zmian w mentalności społeczeństwa, jego podejścia do tego procesu. Nie jest to łatwe, bo u nas: „50% Polaków próbuje coś zrobić, 50% podstawia im nogę”.
Już w dobie oświecenia wielki zwolennik reform państwa Hugo Kołłątaj pisał: „Gdyby naród umiał sobie samemu ufać, gdyby znał, jakich ma w łonie swoim ludzi, reforma Rzeczypospolitej byłaby u nas szczęściem dla odległych pokoleń, zadziwieniem i przykładem dla innych krajów. Ale my ambicji i próżności poświęciwszy losy narodu, nie umiemy uniżyć się przed światem i doświadczeniem”.
Jakże brutalnie ocenia nas Winston Churchill: „Historia Europy zna swoją tajemnicę, właśnie Polaków, którzy indywidualnie są zdolni do heroizmu i waleczności […], wspaniali w rewolcie i w czasie klęski, stają się nikczemni i nędzni w chwili zwycięstwa”.
Władza, układy, powiązania często zmieniają ludzi, obnażają ich słabości. Przestaje się liczyć to, co obiecywaliśmy. Pycha, zarozumialstwo, ignorancja dominują w postępowaniu rządzących.
Ogólnikowe hasło „Czas na zmiany” należałoby uzupełnić słowem „jakie?”. Nasza lokalna społeczność to przecież nie ludzie z serialowej ławeczki, ale ci, którzy chcą konkretnych działań. Nie zadowolą się pustymi obietnicami, ale oczekują R E A L N Y C H propozycji od nowych samorządowców. Nie wolno szukać ciągle wrogów z zewnątrz (Niemców, Rosjan, Azjatów). Najczęściej sami jesteśmy dla siebie wrogami!
I gdyby każdy uznał część swojej winy, to zawsze można się dogadać. Jak widać, obecna władza ma z tym problem (samokrytyka jest przecież dużym aktem odwagi). Chyba więc czas na „zasłużoną” emeryturę.
Warto, aby rządzący wzięli sobie do serca słowa prof. Bronisława Jastrzębskiego: „…aby nikt nigdy i nigdzie nie potrzebował wypierać się tego, kim był i kim aktualnie jest”.
TADEUSZ LOTZ