Wygląd zewnętrzny jest bardzo ważny dla każdego człowieka. Inny od oczekiwanego staje się przyczyną różnych problemów. Badania naukowe mówią, że zarówno niski wzrost, jak i bardzo wysoki mogą być przyczyną różnych zaburzeń.
Odbieganie wysokością od innych może powodować różne kompleksy, zaniżanie samooceny, brak pewności siebie czy poczucie odrzucenia. Także podejrzliwość, manię wielkości oraz myślenie urojone.
Inne badania wskazują, że „w polityce trudno spotkać wysokich mężczyzn. Niewysokim mężczyznom przypisuje się takie cechy jak chorobliwa ambicja, zazdrość, wrażliwość na pochlebstwa. W polityce to cechy niezmiernie ważne”. Stwierdzono, że niski wzrost jest też przeszkodą w karierze. Niscy nie budzą zaufania i trudniej im obejmować funkcje kierownicze.
Po dłuższym zastanowieniu, obserwacji i analizie cech fizycznych, charakterów, zachowań naszej „elity” politycznej (także tej lokalnej) dochodzę do wniosku, że coś w tym jest. Niski wzrost może być przyczyną frustracji a także agresji w stosunku do całkiem niewinnych ludzi. W przypadku „kompleksu Napoleona” (przerost rozmiarów ducha nad rozmiarami ciała) mamy do czynienia z zaciętością, zaczepnością. To jak gdyby daje większe szanse na sukces, dotyka głównie mężczyzn sprawujących urzędy państwowe.
Kilka przykładów: Napoleon Bonaparte (168 cm), uważany z jednej strony za wybitnego przywódcę, a z drugiej – za tyrana, agresora i egotystę, człowieka przesadnie zajmującego się własną osobą. Nicolas Sarkozy (165) postrzegany jako prezydent bogatych, epatował swoim życiem prywatnym, krytykowany za upodobania do blichtru. Josif Wissarionowicz Dżugaszwili (Soso), czyli Stalin (162) – ospowata twarz, niesprawna lewa ręka, nosił wkładki w butach. Nie uznawał ludzi wyższych od siebie. Za drwiny można było trafić do gułagu. Największy ludobójca świata – zagłodził, wymordował kilkadziesiąt milionów ludzi, nie omijając swojej rodziny. Przed wybuchem II wojny światowej uśmiercił kilkudziesięciu swoich generałów.
Jeszcze inni: Francisco Franco (163), Benito Mussolini (169), Władimir Putin (170) i nieco wyższy Adolf Hitler (173). Przykładów wystarczy, choć można je mnożyć. W tym miejscu zastanawiam się, jak to się stało, że trafili na najwyższe urzędy państwowe. Pewno znaleźli się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Do „stołków” dochodzili różnymi drogami, często bardzo krętymi. Do tego ktoś ich musiał przecież wybrać. Właśnie za kilka dni możemy W Y B R A Ć!
Apeluję zatem do wyborców z Iławy – idziemy glosować na burmistrza! Na najbliższą niedzielę proponuję taki oto scenariusz. Zaplanuj sobie chwilę czasu dla siebie, wybierz się na spacer, do znajomych czy kościoła. W tym planie niech będzie przede wszystkim twój lokal wyborczy. Tam zagłosuj na swojego faworyta – tego, który chce coś zrobić dla ciebie.
Przypominają mi się wybory prezydenckie w 1990 r. Profesor Geremek powiedział wtedy we „Wprost”, że ludzie nie dorośli do demokracji. No jasne, że nie. A ktoś im pomógł? – zapytał ktoś inny. Pokażmy zatem, że jednak do tej demokracji dorośliśmy! Jak już wrócisz z głosowania, siądź (z rodziną, sąsiadem) w wygodnym fotelu, kubkiem gorącej kawy, a być może lampką koniaku i pomyśl: „Wykonałem dziś kawał dobrej roboty. Dokonałem wyboru, podjąłem decyzję o swoim losie”.
Zakończę dygresją. Pewien włoski urzędnik walczący z cosa nostrą powiedział:
– W Palermo mamy trzy rzeczy: kit, miód i g…o. W g…e tkwimy, a miodu nigdy nie zaznaliśmy.
Odpowiedz zatem na pytanie: Czy chcesz mieć ciągle wciskany kit i tkwić dalej w g…e?
TADEUSZ LOTZ