CZEGO LUDZIE SZUKAJĄ?
Ktoś kiedyś zapytał mnie: czego ludzie szukają? Zacząłem więc pytać w szkole, w sklepie, przy ulicy. Odpowiedzi były różne: szukam pracy, mieszkania, przyjaźni, zrozumienia. Zaintrygowała mniej jednak odpowiedź maturzystki. Powiedziała ze łzami w oczach, że szuka Miłości.
Każdy z nas czegoś szuka. Zgodzicie się jednak ze mną, że każdy z nas szuka Miłości. Tylko pytanie: gdzie jej szukamy. Niestety wielu w alkoholu, narkotykach. I tu na pewno się jej nie znajdzie. A zatem kto może być nam pomocny w poszukiwaniu tego wzoru Miłości, jaką jest Jezus? Kościół. A Kościół to Ty i ja.
Jeśli już Ją znalazłeś, to się Nią dziel. Nie bądź egoistą. Takimi, którzy dzielą się Miłością, dobrocią, serdecznością a nade wszystko Jezusem, jest nasza młodzież z Iławy i okolic. Co piątek spotykamy się w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży przy czerwonym kościele, by poruszać jakiś problem, by się modlić... Chodzimy m.in. do szpitala i oddziału dziecięcego, do prywatnych domów, by pilnować dzieci. Wystawiamy sztuki. Jeździmy w góry. Chodzimy na pielgrzymki. Poznajemy Boga w przyrodzie, zabawie, dobrym filmie z przesłaniem.
Nie tak dawno padła propozycja, by pojechać na Ukrainę z młodzieżą m.in. z Katowic, z którą jesteśmy zaprzyjaźnieni. I doszło to do skutku. Trzy dziewczyny na prawie miesiąc w sierpniu wyjadą, by tam na Ukrainie pomagać szukać Miłości młodzieży ukraińskiej. Wiolka, Kaśka i Ewelina będą dawały świadectwo, że warto być dobrym.
Ktoś może powie, po co to? Odpowiem. Po to, aby każdy z nas zobaczył, że są inne wartości niż te, które proponuje świat. Wiolko, Kasiu i Ewelino! Jesteście wielkie. Na jesieni – daj Boże – wyjedzie inna ekipa, o ile znajdą się dobrzy ludzie i nas wesprą. Życzymy Wam odwagi, bo nie jest tam łatwo. I cała Iława mówi: JESTEŚMY Z WAS DUMNI.
Was zaś, którzy czytacie moje luźne rozważania, zachęcam, byście dołączyli do nas w tej wędrówce do Miłości, jaką jest Chrystus.
o. Damian Dybała (OMI)
Z OKNA WIDZIANE
Patrząc przez okno mojego mieszkania, które jest z widokiem na przedszkole nr 3 (w Iławie), denerwuje mnie parę spraw.
Koty bezdomne – jest ich mniej od pewnego czasu, ale zagrażają nam wszystkim, roznosząc różne choroby. Niedawno widziałem dwa koty z liszajami na uszach. Jeden z kotów wiosną leżał zdechły pod ogrodzeniem, parę dni temu na ul. Kościuszki drugi leżał przejechany przez pojazd. Najbardziej denerwuje mnie załatwianie potrzeb fizjologicznych zwierzaków w piaskownicach przedszkola, w których później bawią się dzieci. Ponadto pod płot jest przynoszone różne odpadowe jedzenie, które zwierzęta nie zawsze zjedzą, a które w dni upalne kiśnie i karmią się muchy.
Zauważyłem, że jest podawane im jedzenie dobre, ale niezjadane od razu, po paru godzinach rozkłada się.
Dobrze, że koty są dokarmiane, ale trzeba także zwrócić uwagę na higienę otoczenia, gdzie przechodzą ludzie oraz bawią się dzieci.
Pieski bez smyczy i na smyczy także pogarszają wizerunek naszego otoczenia przez „podlewanie” drzewek i krzaków, które po pewnym czasie usychają. Należy przyznać, że są właściciele psów, którzy nauczyli swoje czworonogi, że na trawniku nie zrobi „kupki” tylko w innym miejscu, a są tacy, co psie odchody zbierają do torebki. W ubiegłym roku była tabliczka, która po pewnym czasie zniknęła, żeby nie wprowadzać psów na trawnik, ale i tak na właścicielach nie robiła wrażenia.
Dobrze, że został zlikwidowany sklepik spożywczy pana K., który sprawiał nam trochę kłopotu przez klientów kupujących najtańsze wino i piwo. Jest teraz trochę ciszej i czyściej a ławka przydomowa luźniejsza, na której możemy swobodnie usiąść.
Wreszcie zostały obcięte drzewa na terenie IZNS, które w tym czasie co roku mocno pyliły.
Jeszcze jedna sprawa, którą chcę poruszyć. Co roku są kłopoty z koszeniem trawy przy naszym domu, o które dopominamy się kilkakrotnie, dzwoniąc do EKO. Tak wygląda, że w naszym rejonie mieszka inna kategoria ludzi nie musząca oglądać krótkiej trawy. Dwa tygodnie temu nie obyło się bez telefonu do odpowiedniego pracownika w Urzędzie Miasta w tej sprawie. Owszem, wreszcie skosili trawę, a teraz musimy dzwonić, żeby ją zagrabili i zabrali, chyba że ma pozostać do następnych „sianokosów”?
Osobna sprawa to samochody studentów Szkoły Wyższej im. P. Włodkowica, które w soboty i niedziele zajmują nam miejsca parkingowe. Mieszkańcy naszego osiedla przyjeżdżający po nocnej zmianie lub z rannych zakupów nie mają miejsca na postawienie swojego pojazdu. Dwa lata temu było spotkanie robocze, m.in. na ten temat z byłym burmistrzem, na którym proponowaliśmy, aby studenci tej szkoły w te dni korzystali z wolnego miejsca koło byłego młyna i po drugiej stronie ulicy, gdzie nieraz jest wesołe miasteczko.
Po tym obiecującym spotkaniu ustawiono tylko z dwóch stron ulicy przejazdowej (Kościuszki-Grunwaldzkiej) znaki drogowe, że to ulica osiedlowa, a samochody nadal zajmują wszystkie parkingi łącznie z miejscami przy śmietnikach i tam, gdzie są miejsca dla osób niepełnosprawnych, co utrudnia w soboty zabieranie pojemników ze śmieciami.
mieszkaniec ul. Kościuszki
(person. do wiad. red.)
NIE CHCEMY WRAKÓW I ŚMIECI
Szanowna redakcjo, chciałbym za Waszym pośrednictwem podziękować iławskiej Straży Miejskiej za szybką i skuteczną reakcję na mój sygnał. Mój, czyli zwykłego obywatela naszego miasta Iławy.
Sprawa dotyczyła zaparkowanego samochodu osobowego marki Alfa Romeo, który stał na felgach rok, a może i dłużej, nie budząc zainteresowania swojego właściciela. Stał tak sobie w samym centrum Iławy przy ul. Niepodległości obok dawnej restauracji „Hotelowa” (potem „Gallus”). W sytuacji, kiedy tak drastycznie brakuje miejsc do parkowania, zwłaszcza w centrum miasta, tolerować takiego stanu rzeczy nie można. Dlatego zainteresowałem tą sprawą Straż Miejską, która zareagowała natychmiast, ustalając właściciela auta i zmuszając go do usunięcia. W ten sposób inni właściciele pojazdów zyskali miejsce do zaparkowania. Myślę, że dobre i jedno miejsce, ale na pewno podobnych takich „wiecznych” parkowiczów jest więcej w naszym mieście.
Druga sprawa, którą chciałbym zainteresować redakcję Kuriera, to ogromna sterta śmieci wszelkiego rodzaju na trasie Iława-Zalewo. Otóż tuż za miejscowością Urowo jest mostek, za którym jest zjazd nad jezioro (zdaje się, że jest to Jeziorak). Leży tam, jak wspomniałem, rzucająca się w oczy ogromna sterta śmieci i aż dziw bierze, że nikt nie ma zamiaru tego sprzątnąć. Podejrzewam, że śmieci te to pozostałości po ubiegłym sezonie turystycznym. Zastanawia mnie, gdzie są gospodarze tego terenu, czy nikt tego nie widzi, czy nie chce widzieć.
W samej Iławie też nie jest najlepiej. Oto parę przykładów: ostatnia niedziela kwietnia, obok Poczty Polskiej, w samym sercu Iławy porozwalane śmieci. Widok fatalny, niestety przeleżały cały dzień. Na ulicy Wojska Polskiego niebieskie worki pełne śmieci – widocznie efekt akcji „Sprzątanie Świata”. Leżą i nikt tego nie zabiera. Skoro robimy taką akcję, to róbmy ją konsekwentnie, do samego końca, z zabraniem worków w miejsce do tego przeznaczone, bo inaczej efekt czyjejś pracy pójdzie na marne. Dlatego u progu sezonu turystycznego chciałbym zaapelować, aby ci, którzy powinni dbać o porządek z racji funkcji, jakie pełnią, wywiązywali się ze swoich obowiązków. A my, zwykli obywatele, będziemy wskazywać i sygnalizować o bulwersujących nas sprawach. Myślę, że Iława jest zbyt pięknym miastem, by psuć jej wizerunek przez zwykłe śmieci, które niestety, ale trzeba sprzątać.
Krzysztof Zięba
(list nadesłano w maju)
IŁAWA OKIEM STUDENTA
NIEPEŁNOSPRAWNEGO
W Iławie żyję już 23 lata, bo tyle mam na liczniku, jak się nieraz odnoszę do swojego wieku. Stosunek do swojego miasta zmieniał się u mnie wraz z wiekiem i – co tu dużo mówić – potrzebami, które nie zawsze i niekoniecznie sprowadzają się do tzw. czystej empirii.
Jak wiadomo z wiekiem nasze potrzeby i spojrzenie na szereg różnych spraw ulega pewnym metamorfozom, które niejednokrotnie przybierają postać – co tu dużo mówić – bardzo radykalną. To, co było dla nas do tej pory atrakcyjne zbiegiem czasu przestaje takie być, bądź też zaczynamy od tego czegoś (a bardzo często także kogoś) wymagać znacznie więcej. Oczekujemy po prostu pewnych pozytywnych zmian, a nawet, rzekłbym, szeroko przeze mnie rozumianych innowacji.
Podejmując się analizy i oceny jakiekolwiek zagadnienia należy – chociażby dla zasady obiektywizmu – przedstawić jego pozytywne i negatywne strony. Jako osoba niepełnosprawna pozytywy odnośnie Iławy widzę – proszę w tym miejscu o wybaczenie – tylko w niskich chodnikach. Pomijam tutaj oczywiście klimat i osobistą urodę naszego miasta, bo aby zauważyć tego typu aspekty nie trzeba mieć orzeczonego żadnego ze stopni niepełnosprawności.
Negatywy? Niestety, ale ich w moim odczuciu jest znacznie więcej. To, czego mi brakuje w Iławie, to brak przemyślanej organizacji. W naszym powiecie mamy stowarzyszenia na rzecz osób niepełnosprawnych, ale, według mojej oceny, mijają się one trochę z celem, gdyż bardziej faworyzują osoby z upośledzeniami umysłowymi na niekorzyść osób, które są niepełnosprawne ruchowo, a chcą się indywidualnie rozwijać chociażby poprzez kontynuowanie swojej edukacji i zdobywanie wyższego wykształcenia.
Istotą takich stowarzyszeń nie powinno być tylko organizowanie spotkań o charakterze wyłącznie zabawowym, choć zabawa jest oczywiście dość istotnym elementem integracji. Właśnie. Integracja – co ona właściwie powinna oznaczać? Wydaje mi się, że ma ona w naszym regionie charakter podwójnie zamknięty. Po pierwsze: sprowadza się ona do zabawy, w której biorą udział tylko sami niepełnosprawni, a po drugie: każde takie spotkanie niepotrzebnie krępowane jest obecnością elity, która i tak „integruje się” w osobnych pomieszczeniach – chyba, że są robione wspólne zdjęcia do prasy i trzeba się koniecznie pokazać.
A przecież nie o to chodzi. Sama integracja nie powinna spełniać kryterium podmiotowego, a przede wszystkim przedmiotowe. Integrować powinni się wszyscy – niepełnosprawni i pełnosprawni – wokół jakiegoś konkretnego zjawiska, zagadnienia czy problemu. Powinny być organizowane spotkania tematyczne, różnego typu akcje, fora dyskusyjne etc. – gdzie wszyscy biorą aktywny udział. Jestem przekonany, że gdyby taki model integracji zaczął funkcjonować, to z pewnością podniosłoby się morale, a nawet jakość egzystencji wszystkich jej uczestników.
Iława ma jeden podstawowy atut, który władze miejskie powinny wykorzystać w polityce dotyczącej osób niepełnosprawnych i ich społecznej integracji. Tym atutem jest oczywiście turystyka. Okolice Iławy położone nad Dużym Jeziorkiem mogłyby być wykorzystane do stworzenia ośrodków rehabilitacyjno-wypoczynkowych.
Aby jednak mogły być realizowane tak górnolotne działania potrzebne jest spełnienie kilku podstawowych warunków na szczeblu gminnym i powiatowym. Osoba niepełnosprawna chcąc zacząć funkcjonować społecznie musi wyjść z domu, a to – wbrew pozorom – bywa najtrudniejsze. Mnie samemu i moim rodzicom udało się po trzech latach starań i walk na pisma udało się wywalczyć windę – o ile podnośnik hydrauliczny, którego sam nie dam rady uruchomić, można nazwać windą dla osoby niepełnosprawnej.
Problemem jest więc brak aktywnej i głęboko przemyślanej polityki władz samorządowych w stosunku do osób niepełnosprawnych. Polityka ta powinna stanowić pewien system, którego podstawowymi filarami powinny być takie zagadnienia społeczne, jak edukacja, rehabilitacja, praca, opieka społeczna, a nawet życie kulturalno-rozrywkowe. Szukając informacji dotyczących powyższych aspektów nie znalazłem praktycznie nic szczególnego. Szkoda, gdyż w bardzo wielu kwestiach wystarczy tylko chcieć.
Wojciech Kaniuka