Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2011-03-02

Kurpiecki: Jesteśmy potęgą w konsumpcji leków


Na początku roku rumuńskie władze opodatkowały wróżki. Teraz na aprobatę niższej izby parlamentu czeka projekt karania ich za niespełnione przepowiednie. W Polsce już dawno są opodatkowane, a do rejestru działalności gospodarczej wpisują się jako „pozostała działalność usługowa, gdzie indziej niesklasyfikowana”, który to dział obejmuje działalność astrologiczną i spirytystyczną. Co do karania u nas za niesprawdzone przepowiednie to jeszcze na to nikt nie wpadł. Może jeśli pan Dominik ze Szczecina wygra w sądzie sprawę przeciwko Platformie Obywatelskiej, pozwanej za niespełnione obietnice wyborcze, niedługo zaczną pozywać i wróżki.


Krzysztof Kurpiecki


Zainteresowany tematem rozejrzałem się, jak wróżbiarstwo ma się w Iławie. No i niestety nie ma się wcale. Być może nie należę do wtajemniczonych kręgów, ale o żadnej wróżce w Iławie nikt, zdaje się, nie słyszał. W internecie na ten temat też cisza. Najbliżej dwie wróżki znalazłem w Suszu. O jednej z nich kilka lat temu był nawet artykuł w Kurierze. Ktoś też podobno wróży w Lubawie i Kisielicach. Dalej dopiero w Kwidzynie przyjmują już co najmniej trzy.

Być może były u nas jakieś wróżki przed wojną, ale pewnie wywróżywszy sobie, że przez następne prawie pół wieku będą pod okupacją sowietów i ich polskich kolaborantów, spakowały szklaną kulę, kota do worka i emigrowały na zachód.

Osobiście z wróżką miałem do czynienia tylko raz – w Olsztynie. Była pochodzenia romskiego. Zawołała „Pan da powróżyć”. Nieświadomy wyciągnąłem rękę do „Pan-dy” wróżącej, ale że zaproponowała, że powróży z jakiegoś banknotu z mojego portfela, to podziękowałem. W odpowiedzi zostałem ostro przeklęty, ale że było to z 15 lat temu, to nie pamiętam, na jaką okoliczność.

W Iławie też ze świecą szukać przedstawicieli nowoczesnej formy wróżbiarstwa, czyli analityków giełdowych. Ta forma wymaga już nie szklanej kuli i kart, ale komputera z oprogramowaniem generującym ciekawe wykresy – o co akurat nietrudno. Niestety specyfika zawodu wymaga też i ładnego biura, najlepiej w oszklonym wieżowcu, i dobrego samochodu. A i zasobnych klientów nad Jeziorakiem pewnie nie za wielu, więc tego rodzaju wróżbiarstwo trzyma się raczej większych miast.

A tak na poważnie to wróżbiarstwo naprawdę działa. Co prawda nie tak, jak wyobrażają to sobie klienci, czyli poprzez zaprzężenie do ziemskich spraw magicznych mocy. Wróżby, w które się wierzy, pomagają w skonkretyzowaniu swoich celów. Następnie automatycznie skupieniu uwagi na zdarzeniach powiązanych z tymi celami i w konsekwencji podejmowaniu szybkich i wiążących decyzji. Dzięki temu rozwiązujemy dany problem i możemy przejść spokojnie do następnych. Z punktu widzenia klienta, jego życiem kierują jakieś bliżej niezidentyfikowane moce i jak coś pójdzie nie tak, będzie na kogo zwalić.

Jedną z głównych cech liderów jest szybkość podejmowania decyzji i robienie tego z pełnym przekonaniem. Tylko za takim liderem pójdą ludzie. Dlatego w historii władcy często otaczali się wróżbitami. Jakie liderzy podejmują decyzje, to właściwie nie jest bardzo istotne. W razie podjęcia złej, zrzuca się to na czynniki zewnętrzne, a ludzie szybko zapominają.

A jeśli chodzi o zioła, to w Iławie na szczęście ostały się jeszcze sklepy zielarskie. Choć są mało widoczne na tle rozreklamowanych aptek, to wciąż się jakoś trzymają.

Polacy stali się europejską potęgą w konsumpcji leków. Pewnie dzięki agresywnej promocji koncernów farmaceutycznych. Przed nami jest tylko Francja. Ale tam monopol farmaceutyczny jest tak silny, że poza apteką nie można kupić nawet paracetamolu. U nas jest tylko nieznacznie lepiej. Pomimo tego, że większość skutecznych lekarstw pochodzi od roślin, a większość niegroźnych chorób można wyleczyć preparatami opartymi o rośliny, to ziołolecznictwo skazane jest na wymarcie. Z prostej przyczyny. Leczenie jest zajęciem objętym ostrymi regulacjami. Ktokolwiek podejmujący się tego zawodu bez certyfikacji zagrożony jest karą. Nieważna jest wiedza, skuteczność, renoma, itp. Ważny jest papier na wykonywanie zawodu uzyskany od organów państwa.

Jeżeli wywieszę sobie reklamę, że leczę odpłatnie infekcje dróg oddechowych, to nawet jeśli będę robił to skutecznie preparatami ziołowymi, jestem zagrożony karą pozbawienia wolności do 1 roku. Na przykład w Wielkiej Brytanii prawo do praktykowania medycyny bez statusu formalnego jest gwarantowane przez brytyjskie prawo zwyczajowe. W postkomunistycznej Polsce jest to zabronione.

Jest też druga strona medalu. Nowoczesna medycyna jest często niebywale skuteczna i niezastąpiona. A w przypadkach niektórych chorób proponowanie kuracji ziołami jest potencjalnie śmiercionośnym oszustwem. Tylko czemu nie pozostawić decyzji klientowi? W Polsce już nie ma analfabetyzmu, a dostęp do informacji jest nieograniczony. Może gdyby rynek był otwarty, pojawiłyby się nawet w takich miastach jak nasze nowoczesne zespoły łączące osiągnięcia medycyny z całego świata. Wyciągające to, co najlepsze z nowoczesnej diagnostyki, rozwoju nanomedycyny, chińskiego masażu, ziołolecznictwa i wielu, wielu innych.

O zaletach medycyny naturalnej przypomniałem sobie ostatnio, gdy jadłem kiszony czosnek przywieziony przez znajomego z Kaliningradu. Infekcja, która męczyła mi płuca i gardło, zniknęła sobie na drugi dzień.

Gdy byłem w wojsku, podupadłem chwilowo na zdrowiu. Po wyjściu od lekarza z garścią środków zdziwiony spojrzałem na to, co mi dał. Po analizie składu medykamentów, a wszystkie były oparte na ziołach, stwierdziłem, że ta kolekcja ma na celu po prostu pomóc mojemu organizmowi w walce z chorobą. Byłem pozytywnie zaskoczony tym podejściem, tym bardziej, że standardowo przepisywana terapia to chemia wyprodukowana przez międzynarodowy koncern. Odtąd wiem, że polskie wojsko co prawda nie nadaje się do obrony kraju, ale ma za to rozsądnych lekarzy.

KRZYSZTOF KURPIECKI

  2011-03-02  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106613640



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.