Wczoraj na strychu natknąłem się na małe niebieskie pudełko. Jestem przekonany, że nie było go tu nigdy wcześniej. W środku kilka zapisanych kartek o dziwnie plastikowej fakturze. Daty przy wpisach wskazywały, że jest to dziennik. Wszystkie wpisy pochodziły z roku… 2012! Pomyślałem, że to pomyłka lub ktoś zastosował jakiś nieznany mi kalendarz. Myliłem się. Przeczytajcie zresztą sami:
Krzysztof Kurpiecki
12 GRUDNIA 2012
Dryńńńńńń.
– Oficer dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Iławie Marcław Doliczny, słucham.
– Proszę przyjechać! Tu jest potwór. Krzyczał, chyba się udusił i nie żyje. Boję się, proszę przyjechać. Koło małej stacji. Znaczy Iława Miasto.
– Czy spożywała pani alkohol?
– Nie, przyjedźcie.
– Środki halucynogenne, odurzające?
– Nie, proszę...
Coś przekonującego było w jej głosie. Marcław wywołał radiowóz.
– Jedźcie pod dworzec Iława Miasto. Jakaś dziwna sprawa. Podobno potwór. Kobieta, która dzwoni, jest roztrzęsiona, ale chyba trzeźwa i nie psychiczna. Sprawdźcie, o co chodzi.
– He, he, pewnie znowu jakiś bałwan wypuścił na mróz aligatora czy inne bydlę. Ok, jedziemy.
Radiowóz podjechał do drżącej kobiety.
– Gdzie?
Palcem wskazała miejsce oddalone o 30 metrów. Patrol podszedł bliżej. Na śniegu leżało coś masywnego i zwiniętego. Na oko miało jakieś 3 metry.
– O kuuuuuuur... chyba trzeba kogoś jeszcze wezwać.
Policjant wyciągnął radio.
– Marcław, słuchaj, faktycznie to coś dziwnego. Wygląda jak skrzyżowanie wielkiego goryla z waranem z Komodo i pyskiem ryby głębinowej. To chyba jakiś dowcip, nic takiego nie istnieje. Możesz podesłać tu kogoś ze schroniska dla zwierząt? Może to jakaś wściekła mutacja i stanowi zagrożenie epidemiologiczne?
– Skąd to się wzięło?
– Poczekaj. Widziała pani, skąd on przyszedł?
– Nie przyszedł. On się pojawił. Najpierw pojawiła się taka złota klatka, jakby z lasera. Potem on w środku, a klatka zniknęła z trzaskiem. Wtedy on złapał się za gardło, jakby się dusił. Charczał, potem padł, a po chwili przestał się zupełnie ruszać.
– No pięknie.
Pół godziny później potwór otoczony był policyjną taśmą i tłumem ludzi – większość z osłupiałym wzrokiem i opadniętymi szczękami. Specjalista ze schroniska nie potrafił zidentyfikować istoty. Sądził, iż może to być organizm wodny. Zwrócił się więc o pomoc do ichtiologów. Poprosili, żeby to im przywieźć.
Dwa dni później, gdy sprawa stała się znana w całej Polsce, wszyscy zaproszeni eksperci zgodnie orzekli, że to istota pozaziemska, ufoludek, obcy, alien. Pojawiając się znikąd i trafiając tu na powietrze o składzie nieprzystosowanym do jego układu oddechowego, dusił się i umierał.
W kolejnym tygodniu w Iławie pojawiło się w ten sam sposób kolejnych 9 potworów. Im dalej, tym gorzej. Gdy zaczęło przybywać ich już kilka na dzień, jakiś naukowiec wpadł na pomysł, żeby urządzić pogotowie dla alienów. Wystarczył duży namiot z powietrzną mieszanką przystosowaną do płuc obcego i 3 samochody patrolowe z maskami i butlami. W razie pojawienia się stworzenia patrol podjeżdżał w 3 minuty, nakładał mu maskę i puszczał z butli mieszankę. W ten sposób pod namiotem zaroiło się od żywych alienów. Mieszkańcy nazwali to Alienarium.
Z przybyszami nijak nie można się było dogadać, więc traktowano je po prostu jak niezwykłe okazy zwierząt. Iława stała się największą atrakcją turystyczną świata. Na eksporcie alienów do światowych zoo i naprędce tworzonych alienariów miasto zarobiło krocie. Miejscowi notable powoli zaczęli przymierzać się do postawienia na Wielkiej Żuławie największego budynku świata – gigantycznego alienarium.
Było ciekawie...
* * *
W tym samym czasie w odległej galaktyce...
– Wszechsędzio Groghx, czy to naprawdę dobry pomysł ze zsyłaniem ukaranych śmiercią w jeden przypadkowy i nieznany nam punkt kosmosu? Może trafią tam akurat na świetne warunki do życia i zaawansowaną cywilizację? Wrócą uzbrojeni po zęby i nas zniszczą.
– Ha! Prawdopodobieństwo jest prawie żadne. Na 100% trafią na ekstremalne warunki i od razu zdechną. To najgorsze bandziory zabijające dla zabawy wszystko, co się rusza. A my dzięki takiej procedurze pozbywamy się kłopotu. Ten teleporter międzygalaktyczny to naprawdę cudo.
– To co, zsyłamy dalej? Zostało jeszcze pięciuset.
– Zsyłamy!
26 kwietnia 2013
Politechnika Gdańska wspólnie z naukowcami z Chińskiej Narodowej Agencji Kosmicznej opracowała zestaw oddechowy dla alienów, pozwalający im poruszać się swobodnie po Ziemi. Taki zestaw działa 10 lat bez potrzeby wymiany.
W ciągu kilku dni wszyscy obcy powychodzili z Alienarium. Dziś, miesiąc po tym, siedzę w opuszczonym radzieckim bunkrze i piszę te słowa. Na zewnątrz wciąż trwa rzeź. Gdyby ktoś znalazł mój dziennik w przyszłości i znał sposób na przetransportowanie go w przeszłość, proszę przesłać mój dziennik do Iławy w roku 2011.
z oryginału przepisał:
KRZYSZTOF KURPIECKI