Odebranie sobie życia, stanowi szczególny sposób rozwiązywania konfliktów osobowości, zdeterminowany często okolicznościami pochodzenia środowiskowego (rodzinnego) i społecznego. Samobójstwo jest bezwzględnie najbardziej tragicznym przejawem destrukcyjności względem siebie.
Andrzej Kleina: W objęciach Tanatosa
Koncepcje psychoanalityczne (Zygmunt Freud) upatrują genezę samobójstw w obecności instynktu śmierci (Tanatos), inaczej mówiąc autodestrukcji, tkwiącej obok instynktu życia (Eros) rzekomo w każdym z nas.
Z drugiej strony popędy śmierci wyrażają nie tylko neurotyczną potrzebę zniszczenia, wyrażają również potrzebę spokoju i ciszy, niwelowania napięć, utrzymania określonego stanu w bezruchu. Jeśli natura popędów jest konserwatywna i regresywna, to właśnie popęd śmierci naturę tę wyraża najlepiej. I wbrew nazwie, którą nosi, jest on w pewnym sensie triumfem życia nad cierpieniem i brakami, ponieważ jest triumfem niezmiennego trwania, do którego właśnie życie zmierza w swym niespokojnym rytmie potrzeb i zaspokojeń.
Czy Małgorzata D. – młoda kobieta, popełniając samobójstwo (o czym doniosła w połowie ubiegłego roku lokalna prasa), podwójnie być może symboliczne: bo to i w Dzień Dziecka i z broni myśliwskiej męża, chciała w ten sposób coś powiedzieć, a jeśli tak, to komu?
Czy Małgorzata popełniając samobójstwo, odniosła triumf nad własnymi cierpieniami i brakami, jak chce tego w kategoriach modelowych powyżej prof. Bogdan Suchodolski (wcale nie psycholog)? Czy rzeczywiście jej myślami, w konsekwencji zaś czynem, kierował bóg Tanatos?
A może, znajdowała się w stanie depresji, gdzie w języku potocznym, słowem tym opisuje się poczucie smutku lub żalu, jako reakcji na jakieś zdarzenie życiowe. I w tym kontekście słowo to, używane jest do opisania uczucia lub objawu, a nie choroby. Można je porównać do słowa „kaszel”, ponieważ ono także opisuje konkretny stan, a nie jego przyczynę lub określone rozpoznanie.
A może, znajdowała się w tym szczególnym stanie emocjonalnym, będącym w istocie stanem reaktywnym z depresją, z przekonaniem o istnieniu sytuacji bez wyjścia i niemożności uzyskania pomocy innych, czyli najbliższych? U niektórych, słabszych psychicznie osób, depresja może być reakcją na silny stres, może towarzyszyć innym chorobom, może pojawić się po operacji, wskutek zaburzeń elektrolitowych oraz jako efekt uboczny przyjmowania leków.
Kobiety najczęściej używają do celów samobójczych leków nasennych, przeciwbólowych i narkotyków. Małgorzata była śliczną kobietą. Wybrała rodzaj śmierci, o którym doskonale wiedziała, że ją oszpeci. Dlaczego?
Dlaczego kilka godzin przed śmiercią ufarbowała sobie włosy? Czy Małgorzata, młoda, urodziwa kobieta cierpiała na depresję?
Określenie bowiem ryzyka samobójstwa u chorych z depresją pozwala często na uchronienie ich przed grożącym niebezpieczeństwem. Osoba cierpiąca na depresję robi w dniach poprzedzający czyn pewne aluzje do zamierzonego kroku. Liczni autorzy podkreślają, że pojawienie się złowieszczego chłodu lub spokoju, jest często bezpośrednią zapowiedzią zamachu samobójczego. Kupując farbę do włosów i je farbując, musiała być bardzo spokojna. Do sprzedawczyni, zwracającej jej uwagę, iż farba jest średniej jakości, odpowiedziała, że „to tylko na jeden raz”.
Wielu autorów wyodrębnia pojęcie próby samobójczej od samobójstwa, gdzie próba samobójcza jest zazwyczaj przejawem wołania o pomoc, podczas gdy samobójstwo jest zwykle następstwem utraty wiary w pomoc innych. Motywem podejmowania prób samobójczych bywa również dążenie do zmiany postaw osób bliskich, chęć zwrócenia uwagi innych na własne problemy.
Niewykluczone, że Małgorzata wcześniej podejmowała już próby samobójcze. A jeśli tak, to dlaczego nikt z bliskich jej osób, nie udzielił jej pomocy? Prawdziwej! Poza odratowaniem od fizycznej śmierci. Krótkotrwałym!
Dlaczego lekceważono jej demonstracje z krótką bronią i jej wypowiedzi, że popełni samobójstwo? Ona jeszcze wówczas niezwykle intensywnie prosiła o litość i pomoc dla siebie. Dlaczego miała dostęp do broni? Dlaczego broń myśliwska, znajdująca się w domu, nie była zabezpieczona? Od zawsze!
Babiker w „Mowie zranionego ciała” powiada: „Osoba podejmująca decyzję samobójczą, zna zasadniczo konsekwencje dokonania zamachu na własne życie”. Mówi też, iż tak rozumiana autodestruktywność może być pragnieniem unicestwienia znienawidzonego ja, poczuciem winy, pragnieniem ucieczki od samego siebie.
Małgorzata, młoda, śliczna kobieta wybrała samozniszczenie. Małgorzata podejmując decyzję samobójczą, znała konsekwencje dokonania zamachu na własne życie. Wiedziała, że ten krok, jest bezwzględnie nieodwracalny, w odróżnieniu od próby samobójczej, która w jej przypadku, hipotetycznie, mogła być wcześniej formą psychicznego szantażu dokonaną na najbliższych...
Śmierć Małgorzaty, w moim przekonaniu, jest również specyficznym dowodem na to, że świat nie skurczył się do rozmiarów globalnej wioski, jak życzył tego sobie Marshal McLuhan. Śmierć ta, jest dowodem na to, że bliscy sobie niegdyś ludzie, oddalają się od siebie na krańce świata, nie do końca nawet to zauważając...
Czy Małgorzata chciała uciec od samej siebie? A jeśli nie od siebie, to od kogo? I dlaczego?
Od wielu już lat, niezwykłe wrażenie robi na mnie identyfikacja zasady zła z popędem destrukcji w stworzonej przez Goethego postaci Mefistofelesa: „Bo wszystko, co powstaje, słusznie się pastwą zatracenia staje”. Czy śmierć Małgorzaty można rozpatrywać w kategoriach „słusznej pastwy zatracenia?” Nie wiem, po prostu nie wiem...
Andrzej Kleina