Jako pracownik galerii handlowej doskonale znam temat galerianek. Pojęcie powszechnie znane, więc raczej tłumaczyć nie ma potrzeby. Powstał nawet film na ten temat, muszę przyznać ciekawy.
Przez lata zdążyłam zaobserwować, co potrafi wyczyniać nasza młodzież wszechpolska. Czasami zastanawiam się, co by było, gdyby galerie i różne centra handlowe nie istniały. Gdzie ta cała młodzież spędzałaby czas.
Zamiast siedzieć w szkole, grzeją ławki i tylko mizdrzą się do siebie albo obrzucają obelgami. Dłużej popatrzeć na coś takiego, to aż bierze na wymioty, dosłownie skręca od środka. No bo w końcu ile można patrzeć sobie w oczy? Czasami odnoszę wrażenie, że mogłoby na takiej ławce dojść do okazania dowodu miłości. Z publicznością w tle. To dopiero byłaby heca.
Rozumiem, że młodość ma swoje prawa, w końcu jak każdy przeżywałam pierwszą miłość. No ale proszę, przecież muszą być jakieś granice przyzwoitości.
Niestety, młodzież, oprócz ławek w galerii, potrafi miętolić się albo w ubikacjach, albo na parkingu. Wiele razy można było pośmiać się z par, zabawiających się w samochodzie, na parkingu, centralnie pod kamerą. Show na żywo i to za darmochę. Gdyby coś z takich nagrań przeciekło do netu, myślę, że wiele par mogłoby przeżyć kryzys, a nawet rozstanie.
Oprócz parkingu również toaleta jest ulubionym miejscem miłosnych uniesień. A że często bywają one łączone, więc nie trzeba kombinować, jakby tu wejść. Można więc było zostać świadkiem konsumowania miłości dwojga nastolatków, zresztą i nie tylko nastolatków.
Gdyby to jeszcze chodziło o samą młodzież, to ujdzie. Ale ile jest sytuacji, gdy dziewczyna za kawałek szmatki oferuje swoje usługi mężczyźnie. Żal patrzeć na coś takiego. I często nie są to wcale biedne dziewczątka czy pochodzące z patologicznych rodzin. Zazwyczaj są to dziewczyny z dobrych, bogatych domów.
Czasami zastanawiam się, co sobie tym rekompensują. Brak zainteresowania rodziców, niepowodzenia czy chęć bycia zauważoną? Ciężko określić. Co można powiedzieć o takiej osobie? Raczej nic pozytywnego, tylko jedno określenie ciśnie się na usta.
Czy mamy na to jakiś wpływ? Chyba nie bardzo. Czy jesteśmy w stanie ustrzec przed czymś takim nasze dzieci? Raczej też się nie uda. Tak naprawdę mało które z rodziców wie, co ich dziecko wyprawia po szkole. Wszyscy jesteśmy tak zaganiani, zabiegani, często nawet zagubieni we własnym życiu, że na potrzeby dzieci zapominamy zwrócić uwagę. A może ono właśnie w ten sposób chce coś przekazać, dać znać, że w dalszym ciągu istnieje? Ale są chyba na to lepsze sposoby.
Chociaż czasami dochodzę do wniosku, że mocny szok przynosi najlepsze efekty. Tragedia otwiera oczy. Pewne rzeczy zaczynamy widzieć w zupełnie innym świetle. Ale mogłoby się obejść i bez tego, wystarczy minimalnie poszerzyć swoje horyzonty. Przestać patrzeć jak koń z klapkami na oczach, bo wtedy pewnych spraw, sytuacji można nie dostrzec. I tragedia gotowa.
Temat galerianek nie jest nam obcy, tak samo jak temat samobójców. Ostatnio bardzo powszechny. Mam wrażenie, że jeszcze trochę, a samobójstwo będzie kolejną chorobą cywilizacyjną. Jakby nie było, ostatnio bardzo modne. Ale po co? Czy może mi ktoś wytłumaczyć?
I jeszcze to całe umieranie z miłości. No kto to słyszał takie rzeczy! Miłość się rozpadła, a tu nagle żyły podcięte, sucha gałąź i drzewo albo pasek na klamce. Ile pomysłów teraz podrzuciłam. Jeszcze będzie jakieś nieszczęście.
No jak można robić takie rzeczy? Czy taki idiota nie myśli o konsekwencjach swoich głupich decyzji? Co z rodziną, z tymi, którzy zostają i nas opłakują? Przecież to trzeba nie mieć serca, żeby wyprawiać takie rzeczy. Dla mnie sprawa niepojęta i niemieszcząca się w kanonie moich przekonań, a są bardzo elastyczne. Ale coś takiego nie mieści mi się w głowie. To trzeba być niezrównoważonym psychicznie, żeby odstawić taki numer. Niestabilnym emocjonalnie, jak ja to mówię.
Owszem, po rozstaniu można mieć doła, być załamanym, ale żeby zaraz się zabić. Niepojęte, jak dla mnie w dalszym ciągu. Przecież Romeo i Julia nie byli naprawdę, to tylko fikcja, więc nie ma potrzeby podążać ich śladem.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że na miłosne rozczarowanie najlepsza jest nowa miłość. Nie wiem, nie sprawdzałam, nie planuję.
Zamiast snuć się jak cienie po galeriach i szukać wrażeń za kasę albo zabijać się bez powodu, chyba lepiej znaleźć sobie przyjemniejszy sposób spędzania czasu i bezpieczniejszy przede wszystkim. W końcu nie wiadomo, jaki „klient” się trafi, a nóż jakiś zboczeniec i co wtedy? Kaplica. A co, jeśli nóż będzie za tępy albo gałąź za słaba? Jeszcze nas odratują i co wtedy? Warzywko albo psychiatryk. W końcu tam wysyłają samobójców.
Tak więc lepiej sobie w inny sposób organizować czas i poszukać lepszych i przyjemniejszych zajęć. A rodzicom w mniej drastyczny sposób dawać znać o sobie i swoich potrzebach.
KASIA GROSZ