Niemal 20 lat temu byłem jedną z osób, które powołały do życia Młodzieżową Radę Miasta Iławy. Jedną z najważniejszych osób, które przyczyniły się do jej powstania, był Tomasz Woźniak. Plany były bardzo ambitne, chcieliśmy mieć wpływ na nasze sprawy. Młodzieżowa rada istnieje do dziś, choć jej działania nie są, delikatnie mówiąc, spektakularne.
Tomasz Woźniak miał nieskończone pokłady energii do działania. Kursował między Warszawą a Iławą, przywożąc nowe idee, wracał do nas pełen nowych inicjatyw. Po kilku latach znalazł swoje miejsce w Iławskim Centrum Kultury, gdzie miał możliwość urzeczywistnić swoje pomysły. Zorganizował dziesiątki koncertów, które cieszyły się popularnością. Zawsze potrafił znaleźć wspólny język z młodzieżą być może dlatego, że sam był młody. Zawsze dobrze ubrany, zgodnie z obowiązującymi trendami, był dla młodych magnesem i potrafił wykorzystać ich energię do fajnych spraw.
Jego kariera nabrała tempa po objęciu stanowiska dyrektora ICK. Dzięki nowemu burmistrzowi, który dał Woźniakowi wolną rękę, dyrektor mógł rozwinąć skrzydła. Dostał potężny kredyt zaufania ze strony rządzącej miastem Platformy Obywatelskiej. Przez następne lata kultura w Iławie miała twarz Tomasza Woźniaka.
Całoroczna działalność Iławskiego Centrum Kultury sprowadzona została do kilku wydarzeń skierowanych do młodych mieszkańców miasta. Kultura w wydaniu ICK przez ostatnie lata oznaczała jednak też czasem zbiorowe chlanie. Przypomnijmy zamieszki, które ogarnęły centrum miasta po jednym z koncertów i problemy z imprezami muzycznymi na plaży. Wieczorami, po kolejnych imprezach młodzieżowych, okolice amfiteatru napełniały się półprzytomnymi, odurzonymi „kulturą”, młodymi ludźmi. Wszystkie te wydarzenia opisywał Kurier.
Kultura w tej wersji z pewnością odpowiada współczesnej młodzieży. Niczego od niej nie można oczekiwać, a pozwalać trzeba na wszystko. Miejska kultura została podporządkowana liberalnym koncepcjom Platformy Obywatelskiej. ICK z czasem przestało niemal zupełnie edukować, a przez lata nadskakiwało młodzieżowym trendom. Przestało być centrum kultury i stało się centrum popkultury.
Mówi się ostatnio o nieprawidłowościach finansowych w ICK, które mogły mieć miejsce w okresie, kiedy dyrektorem był Woźniak. Docierają do nas tylko pojedyncze słowa z komisji rewizyjnej Rady Miejskiej w Iławie.
Nie możemy wydawać pochopnych sądów. Jeśli takie nieprawidłowości się zdarzały, jestem przekonany, że komisja je ujawni i jeśli to konieczne, zawiadomi odpowiednie instytucje.
Warto jednak zauważyć, że przez minione lata komisja rewizyjna pod wodza tego samego radnego Jerzego Sochackiego nie zauważyła żadnych problemów. Nie widział ich również poprzedni burmistrz. Bycie radnym to nie tylko wirtualne sukcesy na portalach internetowych. Czasami trzeba się zmierzyć z poważnymi trudnościami. Sprawa ICK to test dla nowej rady, a szczególnie dla komisji rewizyjnej.
Dlaczego właściwie Woźniak przestał być dyrektorem, dlaczego nowy burmistrz poszedł na konflikt z częścią środowiska młodzieżowego w Iławie? Forum internetowe Kuriera pełne jest anonimowych listów w tej sprawie.
Nagle się okazało, że przez minione lata w Iławie działo się bardzo dużo, a bez Tomasza ICK na pewno upadnie. Czy przed jego powołaniem na stanowisko Iława była kulturalną dziurą? Szkoda, że pochowani za pseudonimami zwolennicy dyrektora nie napiszą pod własnymi nazwiskami.
Rozumiem burmistrza Adama Żylińskiego, że nie odpowiada na apele wirtualnych duchów. Inaczej jest powiedzieć coś i wziąć odpowiedzialność za słowa, zupełnie inaczej wyżyć się intelektualnie pod pseudonimem. Burmistrz nie ma tego komfortu, nie może się schować, jak mały chłopiec, który przez okno, zza firanki pluje na przechodniów.
Obrońcy Tomasza Woźniaka niestety schowali się za grubymi zasłonami. Po 25 latach od okrągłego stołu ciągle boimy się publicznie wyrażać swoje poglądy. Czy za każdym drzewem ciągle czai się z notatnikiem funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa?
Cofnijmy się w czasie. Sześć lat temu Tomasz Woźniak zwolnił Ewę Wiśniewską z pracy, dwa lata wcześniej zajął jej miejsce na stanowisku dyrektora. Wiśniewska pracowała w iławskiej kulturze od wielu lat. Po jej odejściu teatr młodzieżowy w zasadzie przestał istnieć. To wielka strata. Wysoki poziom zajęć przejawiał się m.in. w zdanych egzaminach do szkół teatralnych. Mało spektakularna, ciężka praca z młodzieżą nie odpowiadała nowemu dyrektorowi. Program Woźniaka był inny.
Po latach sytuacja niemal się odwróciła. Wiśniewska zastąpiła Woźniaka. Zanim to się stało, poprzedni burmistrz na ostatnią chwilę przed swoim odejściem podpisał z dyrektorem umowę na kilka lat. Taką umowę dostał Żyliński na biurko w pierwszym tygodniu swojej pracy. Okazało się, że wbrew decyzji wyborców dyrektor jednej z instytucji miejskich jest pod swoistą ochroną. Czemu służyła ta umowa, czy miała zapewnić Woźniakowi nietykalność? Może utrudnić Żylińskiemu wgląd w sprawy ICK? Wydaje się, iż Żyliński nie mógł postąpić inaczej, bo ta umowa przekreśliła szanse Woźniaka na dalszą pracę.
Jeśli ktoś popełnił błąd, to właśnie poprzedni burmistrz i sam Woźniak, godząc się na tę umowę. W dobrym zwyczaju jest oddanie się do dyspozycji nowych władz. W tej sytuacji próbowano kogoś obronić albo coś ukryć.
Najbliższe tygodnie pokażą, czy Tomasz Woźniak pilnował rachunków. Niezależnie od tego swoje niemal 20 lat działalności społeczno-kulturalnej przekreślił jednym podpisem.
Szkoda, bo poznałem go jako młodzieżowego demokratę, któremu niezwykle bliskie są idee społeczeństwa obywatelskiego.
BARTOSZ GONZALEZ