Pomnik „XXX-lecia PRL” powoli zamienia się w pył. Na wiosnę zniknie całkiem. Pozostaną jednak ludzie, którzy go zbudowali i którzy żyli w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. A może też mają zniknąć? Pomniki spadają a nowych brak.
Przez miasta i wsie przetacza się dyskusja o PRL, jak wał (nie walec) miażdży pozostałości po Polsce ludowej. Rozjechał funkcjonariuszy UB i SB. I bardzo dobrze, bo ci zdradzili nie tyle Polskę, ile idee.
Ze zdrajcami nie ma co się obchodzić delikatnie. Kiedy PZPR upadła, kiedy polskie cukrownie, huty, stocznie i tysiące innych zakładów padało, ci funkcjonariusze robili na tym interesy. Utuczyli się na ludzkiej biedzie i krzywdzie. Na jaw wychodzi pajęczyna, którą opleciony jest polski biznes. Wszędzie tkwili dawni funkcjonariusze służb.
W tym samym czasie robotnicy popadali w alkoholizm i zdumieni patrzyli, jak wolna Polska nie ma im nic do zaoferowania. Solidarność okazała się iluzją, podobnie jak okrągły stół. Demokracja okazała się mitem. Skorzystali ci, którzy byli przygotowani, czyli mieli informacje.
Kiedy funkcjonariusze partii i szeregowi członkowie stali w kolejce po kuroniówkę, oficerowie SB robili interesy. Ilu oficerów SB i WSI zapisało się do SDRP i później SLD? Około zera. Uciekli z tonącego okrętu i cieszę się, że dziś przechodzą to, co 25 lat temu przechodzili działacze PZPR. Dlaczego tak późno? Kto się bał pierwszego sekretarza w 1992 roku? Nikt! Ludzie się cieszyli, że mogą napluć mu w twarz i otwarcie powiedzieć, co o nim myślą. Partia przestała być groźna. Natomiast oficerowie służb mieli wiedzę i długo jeszcze trzymali Polaków w garści.
Pisałem już o tym. Do partii mógł zapisać się niemal każdy. Do służb trafiali ludzie sprytni, inteligentni i groźni. Często solidnie wykształceni w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie i Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie oficerowie nie dali się podeptać przy okrągłym stole. Rozegrali mecz wzorowo, tak, by przegrać, ale wygrać. Naiwni bili brawo.
Wróćmy jednak na lokalne podwórko. Ilu oficerów SB znamy? Jak im się żyje? Znamy za to dobrze życiorysy działaczy partyjnych, ich często trudne życiorysy po upadku PRL. Zostali rzuceni na pożarcie przez oficerów SB, pozostawieni na podeptanie i skazani na margines. Często nie ustawili się w PRL i w nowej rzeczywistości nie dali rady albo już nie mogli. Za to oficerowie, dzięki kontaktom, wiedzy, wykształceniu, w nowej Polsce odnaleźli się bez problemu.
Pomnik XXX-lecia PRL przy ul. 1 Maja w Iławie to rozrywka dla naiwnych. Upadł i znowu naiwni biją brawo. Tak jak przy okrągłym stole naiwni ogłosili zwycięstwo, tak dziś publiczność dostała rozrywkę. Drodzy czytelnicy, za zburzenie tego pomnika spółdzielnia płaci z własnego budżetu! A więc pani płaci, pan płaci, wszyscy członkowie płacą! Nie będzie nowej ławki, nie będzie farby na pomalowanie klatki, bo budżet pochłonął pomnik.
Kto odczuje ulgę po zniknięciu pomnika? Kilka osób, ale zapłacą wszyscy spółdzielcy. Tyle energii, pracy, pieniędzy tylko po to, by zniknął kawałek betonu. A można by pomalować kilka klatek, wyremontować chodnik, postawić ławkę...
Decyzja spółdzielni jest zdumiewająca. Tyle wniosków spływa do spółdzielni „Praca”, tyle potrzeb. Wśród nich okazało się, że zburzenie pomnika PRL jest najważniejsze.
Czekam, aż pojawi się postulat, by zburzyć bloki. Powstały przecież w PRL i są największym pomnikiem PRL! Ten malutki kawałek betonu to nie był prawdziwy pomnik komunizmu! To bloki, całe osiedla są prawdziwym pomnikiem! Należy je wszystkie zburzyć! Każda cegła nasiąknięta partyjnym potem jest pomnikiem tamtej zniewolonej, sowieckiej, ubeckiej Polski! Ba! Każdy z nas urodzony w PRL jest takim pomnikiem! Zamiast walczyć z betonem pomników i bloków, należy całe pokolenia wyciąć!
Przecież tak długo jak żyją ludzie pamiętający PRL, tak długo ta Polska będzie też żyła, niezależnie od pomników. Będą nosili w sobie te wspomnienia, pierwsze miłości, żniwa, wykopki, szkołę, smak truskawek, soku z saturatora, kino nocne w sobotę i filmy dla drugiej zmiany przed południem. PRL żyje i ma się bardzo dobrze tak długo, jak żyją pokolenia PRL.
Śmieszne to zburzenie pomnika, żałosne nawet. Szkoda pieniędzy. Jeszcze raz to napiszę, jeśli tzw. „dobra zmiana” ma polegać na burzeniu pomników, to jest to karykatura rewolucji na miarę okrągłego stołu. Oficerowie SB patrzą ze swoich superdrogich samochodów na tę zabawę i pukają się w głowę. Mają rację, znowu mają rację i znowu wygrywają. PRL to nie pomnik, PRL to pewien układ, którego nikt przez niemal trzydzieści lat nie miał odwagi ruszyć.
Nie jestem zwolennikiem Gomułki, jak napisał radny Burdyński, nie jestem nawet zwolennikiem PRL. Ale na pewno nie jestem zwolennikiem karykatury państwa, którym jest obecna Polska. Tak jak PRL fikcyjnie wprowadzał zasady komunizmu sowieckiego, tak prawica fikcyjnie walczy z komunizmem, burząc pomniki.
Tak jak w przypadku pomnika na stadionie wystarczyłaby tablica informująca, że PRL to był kraj zniewolony i zainstalowany przez NKWD. Taka tablica kosztuje może z 200 zł. Ile tysięcy kosztuje zburzenie pomnika? I za wszystko zapłaci nie prezes spółdzielni, ale mieszkańcy bloków, którzy biją brawo.
Jestem przekonany, że decyzja o zburzeniu pomnika to dowód, że komunizm ma się dobrze. Komunizm stalinowski dodajmy, ten najgorszy, ten, który łamał palce i sumienia Polaków. Bo czy ktoś zapytał spółdzielców, czy chcą zapłacić za zburzenie tego pomnika? Czy ktokolwiek zapytał spółdzielców o zdanie? Decyzję podjęto w wąskim gronie, czyli jak w PRL. Komitet centralny spółdzielni podjął decyzję, nie pytając o zdanie nikogo. Oczywiście wniosek wypłynął od społeczeństwa, tak jak w PRL.
Jak to możliwe, że obciąża się wszystkich kosztem zburzenia pomnika? Na jakiej podstawie w demokratycznym kraju jest możliwe? I to w imię demokracji! Pomnik totalitarnego PRL padł w niedemokratyczny sposób. A oficerowie SB się śmieją.
Społeczeństwo ma igrzyska, za które samo płaci. Tak jak autostrady, stadiony i całą masę słomianych inwestycji w wolnej Polsce. Podatnicy zbudowali stadiony i autostrady, ale muszą za nie płacić prywatnym firmom.
Oficerowie SB, którzy po 1989 r. zdjęli mundury i założyli drogie garnitury biznesmenów, szybko zrozumieli, że idee są dobre dla dzieci i naiwnych. Realnie liczy się kasa i władza, która pozwala tę kasę zarobić. Każdy, kto naruszy te interesy, zostanie pozytywnym bohaterem mojego felietonu. Przykro mi, ale autor pomysłu zburzenia pomnika i spółdzielnia „Praca” w Iławie pozytywnymi bohaterami nie są.
Zmarnowaliście cenne pieniądze na głupią zabawę. Można było zrobić patriotyczny mural na bloku obok, tymczasem stworzyliście pustkę przestrzenną i ideową. Pustka po pomniku będzie pomnikiem walczących o wolność w PRL? Pustka będzie dowodem sukcesu? Pustka w budżecie spółdzielni czego będzie dowodem?
Odpowiedź jest oczywista nie tylko dla inteligentnych oficerów SB. Pieniądze to nie wszystko, ale tu zostały wydane na zbędne fajerwerki, które niczego nie wniosły w codzienne życie. Zmowa „Okrągłego Stołu” trwa i ma się dobrze.
BARTOSZ GONZALEZ