Mocnym szarpnięciem Rada Miejska Iławy podniosła podatki od nieruchomości i budynków do maksymalnej dopuszczalnej ustawą wysokości. Aż 13 radnych poparło wniosek burmistrza Dawida Kopaczewskiego, 7 było przeciw, 1 się wstrzymał. Co z tego wynika?
Podnoszenie podatków jest codziennością. Niezwykle rzadko podatki są zmniejszane. W ostatnich latach jedynie rząd Mateusza Morawieckiego zdecydował się pójść pod prąd i zlikwidował w ogóle podatek np. dla młodzieży.
Burmistrz Dawid Kopaczewski poprosił radnych o poparcie podniesienia podatków w Iławie, podkreślając deficyt wynikający z reform finansów publicznych autorstwa rządu PiS. Burmistrz skarży się na „odgórnie narzucony” wzrost płacy minimalnej, a także (!) wzrost płac nauczycieli, a nawet na (!) obniżenie ogólnego podatku dochodowego!
Wydaje się, że decyzja radnych nie mogła być inna patrząc na kluby i ich zapatrywania. Nie tnąc wydatków i podnosząc deficyt niestety kosztem podatników stabilizują budżet miasta.
Tylko czy kierunek, w którym poszli radni jest właściwy? Burmistrz ma prawo proponować dowolne pomysły. Rolą radnych jest rozważenie tych propozycji. Uznaję argumenty radnych głosujących przeciw podniesieniu podatku. Zanim zacznie się szukać pieniędzy w kieszeniach mieszkańców, można poszukać oszczędności i zmiany polityki finansowej w ratuszu.
Czy wobec ryzykownego deficytu budżetowego, stać nas na Famę Rock czy Soundlake Festival? Czy może zrezygnować z kilku działań, projektów, zmniejszyć stałe obciążenia i nie przenosić kosztów na mieszkańców?
Jeśli mam problem z pieniędzmi to szukam oszczędności, tnę wydatki, a w ostateczności biorę pożyczkę. Ratusz i radni wzięli nie tyle pożyczkę, bo przecież tych pieniędzy nie zwrócą, ile wzięli z naszych kieszeni.
Nasze pieniądze będą wydane różnie, część trafi do nauczycieli, część zostanie wydana na inne cele. Kwota jest niewielka, jednak pokazuje, że ratusz w razie problemów z pieniędzmi znów łatwo sięgnie do kieszeni mieszkańców. I to mnie martwi najbardziej.
Dawid Kopaczewski wpadł w koleiny prostych recept i konwencjonalnych zachowań w samorządzie. Bardzo liczyłem na świeże spojrzenie nowego burmistrza na wiele spraw, również na budżet. Podniesienie podatków to rutynowe zachowanie starego samorządowca, które zaskakuje u Kopaczewskiego. Miało być inaczej. Podniesienie podatków to nie pragmatyzm. To słabość.
Każda decyzja samorządu powinna być nacechowana troską o mieszkańców, w tej sprawie trudno nie przyznać racji radnym głosującym przeciw podniesieniu podatków. To ci radni wyrazili troskę o kieszenie podatników. To radni klubu PiS, a także Ewa Jackowska i wstrzymujący się od głosu Tomasz Sławiński.
Uważam przy okazji, że głos Sławińskiego, choć niemy, zabrzmiał najsilniej i był przykładem dużej odwagi. Sławiński nie mógł głosować z PiS, ale też nie mógł głosować za podniesieniem podatków. Jak tę decyzję wyjaśniłby wyborcom?
Ja, jako mieszkaniec, zadaję sobie pytanie. Dlaczego burmistrz chciał tak łatwo wziąć od mnie pieniądze, nie analizując możliwości wprowadzenia oszczędności lub innego restrukturyzowania finansów miasta? Dlaczego nie pojawił się pomysł inny niż podniesienie podatków?
Wobec deficytu budżetowego nie ma mocnych. Ale on z czegoś wynika. Rząd PiS uszczelnia system podatkowy. Oczywiście na dole samorząd ma ograniczone możliwości. Ale mógłby choćby wymienić żarówki w jednostkach budżetowych na energooszczędne, mógłby zmniejszyć rachunki za prąd i ogrzewanie promując właściwe zachowania wśród pracowników.
Ja, na przykład, piorę w wodzie zaledwie 20 stopni Celsjusza. Staram się pilnować, by nie grzać mieszkania bez potrzeby itp. Każdy zna z własnego domu dziesiątki metod na oszczędności.
Nawet nie było dyskusji, czy stać nas na świąteczne oświetlenie ulic skoro budżet się nie spina? Może obciąć wydatki na promocję lotniczej majówki, może zachęcić jednostki budżetowe do samodzielności finansowej?
Dyskusji w zasadzie nie było żadnej, a szkoda. Nawet nie marzę o referendum w sprawie podniesienia podatków, ale z drugiej strony może warto by było zapytać mieszkańców o zdanie. Być może burmistrz i radni zyskali by poparcie społeczeństwa dla swoich działań...
Głosowanie pokazało, że burmistrz ma stabilną większość w radzie i może spokojnie realizować swoje pomysły. Głosują na niego radni kojarzeni z PO-PSL-SLD.
Równie spokojnie PiS może szukać kandydata na burmistrza w kolejnych wyborach, które odbędą się raczej w ustawowym terminie za 4 lata.
Radni związani z PO nie mają dziś żadnego interesu by blokować działania burmistrza ręka w rękę z PiS. Nie mają też kandydata na burmistrza ani w przyspieszonych ani w terminowych wyborach. To chyba jest największe zmartwienie rozdających karty po tej stronie lokalnego samorządu.
Jak ma się wyłonić konkurent Dawida Kopaczewskiego, skoro wszyscy potencjalni kandydaci zgadzają się z obecnym burmistrzem we wszystkim? Tylko PiS nie ma tego problemu.
Obecny burmistrz może ze spokojem patrzeć w przyszłość z opozycją, która ma za mało głosów i poparciem radnych, którzy nie mają innego lidera.
Tak zdecydowali wyborcy i na tym polega demokracja. Jak się komuś nie podoba to może próbować zorganizować referendum, które zresztą rzadko się udają w całym kraju.
Z ciekawością przyglądam się sytuacji w ostródzkim samorządzie. U naszych sąsiadów wszystko zmierza do odwołania burmistrza w drodze referendum. Radni i burmistrz nie mogą się ze sobą porozumieć, wojna idzie na całego. Pozostaje oddać decyzję mieszkańcom.
W Iławie sytuacja jest zupełnie inna i referendum nie będzie. Radni PO-PSL-SLD są w dobrych relacjach z burmistrzem, czego dowodem jest bezdyskusyjne podniesienie maksymalne podatków i szereg innych głosowań.
Burmistrz tyle obiecywał otwartości na dyskusję, a zobaczmy. Nie zapytał mieszkańców czy chcą podniesienia podatków, a jednak planuje zapytać czy chcą... powrotu Straży Miejskiej. Ja bym od razu wskazał: skąd mają być na to pieniądze? Skoro brakuje na tak dużo, to skąd nagle pieniądze na powrót strażników?
BARTOSZ GONZALEZ