Ciekawa sprawa. Kilka dni temu do Iławy przyjechał na wakacyjny urlop minister infrastruktury Andrzej Adamczyk (PiS). Powiedział, że Iława żyje w jego wspomnieniach z młodości. No to sobie porozmawialiśmy o królowej sportu i stadionie miejskim w Iławie.
Co ciekawego przeżył minister w Iławie, że tak często tu przyjeżdża? Domyślni już wiedzą, reszcie czytelników podpowiem, że minister do Iławy przyjechał z żoną i dlatego lato 1974 roku wspominał bardzo oszczędnie.
Pierwsza miłość ministra przyjechała z nim tym samym autokarem z Krakowa. Razem byli zawodnikami jednego z krakowskich klubów sportowych. Minister, wówczas niespełna 20-latek, biegał średnie dystanse.
Do Iławy przyjechali na obóz kondycyjny. Mieszkali na wyspie Wielka Żuława, codziennie trenowali na iławskim stadionie. We wspomnieniach Adamczyka stadion jest stadionem lekkoatletycznym. Czy minister się myli, czy faktycznie iławski stadion był kiedyś świątynią tej dyscypliny?
Starsi czytelnicy mogą pamiętać, że na stadionie naprawdę można było uprawiać lekkoatletykę. Było miejsce do rzutu kulą, skoku w dal, wyznaczone tory do biegania, itd.
Dziś stadion żyje tylko piłką nożną i to na jakim poziomie. A trzeba pamiętać, że to stadion nas wszystkich, a nie piłkarzy Jezioraka. Może inni sportowcy lepiej by go wykorzystali?
Wróćmy do wspomnień ministra. Dziś wszyscy są dla siebie mili, a przynajmniej starają się być. Jak mówią doświadczeni nauczyciele, bez łez nie ma sukcesów. Nieważne, czy chodzi o lekcje gry na pianinie, czy o wyniki w sporcie.
Jak nauczyć dziecko grać na pianinie bez łez? Jak skłonić zawodnika, by szedł citius, altius, fortius w sporcie? No jak...!?
Do wspomnień ministra wrócimy, ale zróbmy sobie mały przerywnik.
* * *
Do Iławy przyjechał w tym samym czasie nie tylko minister PiS, ale i Rober Biedroń. Podróżujący prezydent Słupska w Iławie promował swoją książkę. Poszedłem na to spotkanie z ciekawości.
Prezydent Słupska pochwalił program 500+. Jak podkreślił, dostrzegł znaczące zmniejszenie ubóstwa wśród dzieci. Skrytykował również rządy PO, które według niego nie oglądały się na człowieka żyjącego w małych miastach. Wspomniał o „zamachu na wolność” i kilka razy skrytykował Kościół katolicki, choć nie do końca zrozumiałem za co. Biedroń podczas spotkania wielokrotnie chwalił kobiety. I to wszystko. Jest to szalenie miły, uśmiechnięty i dobrze ubrany mężczyzna, który większość spotkania opowiada o sobie i tyle. Jak zastrzegł, nie zakłada partii.
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Robert Biedroń nie ma szans na kolejną kadencję w Słupsku, gdzie ma przeciwko sobie wszystkie partie. On sam mówi, że jego niezależność boli działaczy partyjnych. Można powiedzieć też, że Biedroń jest niezdolny do współpracy w ramach demokracji partyjnej. A to przecież codzienność na całym świecie. No chyba że wprowadzimy rządy autorytarne.
* * *
Wróćmy do Andrzeja Adamczyka, który wspominał, że ci, którzy mieli najsłabsze osiągnięcia, musieli biegać po schodach pod pomnikiem na iławskim stadionie w górę i w dół. Było jeszcze karne wiosłowanie pomiędzy brzegami Jezioraka.
Co by powiedział Robert Biedroń i jego wyznawcy na takie metody wychowawcze? Zapewne leniwi powinni być głaskani i proszeni, by ruszali się szybciej. Na zachętę powinni dostać pudełko z czekoladkami i samochód.
Przy okazji piłkarzy reprezentacji Polski można się przekonać, że im więcej kasy na koncie, tym niekoniecznie lepsze wyniki na boisku. Czego brakuje Robertowi Lewandowskiemu i pozostałym chłopakom, by wygrywać mecze? Może gdyby za ich plecami stał pluton NKWD (jak za plecami żołnierzy radzieckich podczas II wojny światowej), to parę sukcesów by się udało osiągnąć.
To oczywiście przesada, ale niedawno rozmawiałem z byłym piłkarzem Jezioraka i on powiedział, że dawny zespół (w latach 70. i 80.) miał po prostu motywację, by wygrywać. To nie przyszło po prostu, każdego dnia zawodnicy trenowali po wiele godzin. Chciało im się, mimo że nie czekały na nich samochody za wyniki. Nie chodziło o pieniądze.
Jak celnie zauważył dawny zawodnik iławskiego klubu, można dać komuś milion za pobicie rekordu świata na setkę, ale i tak nic to nie da. Pieniądze nie zastąpią solidnego treningu, techniki, predyspozycji, itd. Czy za milion nauczą się Państwo jęz. japońskiego w godzinę? Na pewno wielu by próbowało z żadnym efektem. Motywacja jest, ale sukcesu brak.
Ciekawe, czy za sukcesem Chińczyków w lekkoatletyce kryje się głaskanie po głowie i miłe słowa od trenera, czy raczej pot i łzy. Czy za sukcesem amerykańskich żołnierzy sił specjalnych kryje się łagodny trening, czy może złamane ręce, spaczone psychiki i rozbite życiorysy? W końcu czy za jakimkolwiek sukcesem kryje się wstawanie po południu ze śniadaniem do łóżka i miłymi słowami od nauczycieli?
Adamczyk nie powiedział, czy musiał biegać po iławskich schodach, ale miasto pamięta dobrze i ciepło. Pierwszy raz w Iławie był z dziewczyną, potem nad Jeziorak przyjeżdżał już z żoną (którą poznał w Krakowie).
Co przywiózł minister mieszkańcom poza wspomnieniami? No cóż, największym problemem jest oczywiście brak wiaduktu przy „białym” kościele i na drodze na Kisielice. Do tego przejście przez tory w Suszu, którego powrót jest już zaklepany, ale brakuje jeszcze dopięcia szczegółów.
Wszystkie te sprawy minister zna, czy je ruszy, zobaczymy wkrótce.
Wróćmy jednak do sportu. Niedawno pisałem o iławskiej zawodniczce i trenerce Anecie Ostanek, która chce ruszyć lekkoatletykę z miejsca. Może gdyby zmodernizować stadion pod kątem lekkoatletyki i skończyć z panowaniem piłki nożnej, o sukcesy byłoby łatwiej? Wszyscy dookoła mają porządne bieżnie, Iława nie ma. Słabe wyniki Jezioraka są okazją do refleksji, czy pompować pieniądze w dziurawą dętkę, czy ją wymienić?
Lekkoatletyka może wrócić do Iławy, możemy chodzić na mecze nie piłki nożnej, ale drużyn lekkoatletycznych! Piłka nożna niech odpocznie, poleży trochę w trawie. Wróci z nowymi ludźmi i może będą znowu sukcesy.
Dziś obozów kondycyjnych w Iławie nie ma, nie ma infrastruktury do tego. Nawet tor kajakarski porasta kurzem (glonami). Pływałem tam niedawno i nie sądzę, by cokolwiek tam się działo. Na wyspie nie słychać już sportowej młodzieży, a nawet zwykłych turystów jak na lekarstwo.
Stadion lekkoatletyczny mógłby być początkiem pięknego okresu w iławskim sporcie. Tak jak basen pozwolił iławskiej młodzieży osiągać sukcesy w pływaniu, tak stadion mógłby dać sukcesy na bieżniach.
BARTOSZ GONZALEZ
Do Iławy na urlop przyjechał
minister infrastruktury Andrzej Adamczyk (PiS).
Nie omieszkał przy okazji
zapoznać się z bieżącym wydaniem Kuriera