Senator Bogusława Orzechowska ujawniła, że lekarze proszą ją o pomoc w konflikcie z dyrektor iławskiego szpitala. Jednocześnie w swoim niedawnym „liście oburzenia” lekarze zarzucili Kurierowi nagonkę. Kto tu więc naprawdę potrzebuje lekarza...?
Podczas konferencji prasowej senator ujawniła, że od miesięcy lekarze iławskiego szpitala skarżą się na złe warunki pracy i proszą o interwencję.
Również ratownicy medyczni zwracali się do senator PiS z prośbą o pomoc. Jak powiedziała senator, lekarze zwrócili m.in. uwagę na problemy z wypłatami i warunkami zatrudnienia.
Konferencja pokazała skalę problemów w szpitalu powiatowym. Z jednej strony lekarze w swoim liście bronią szpitala przed Kurierem, z drugiej, po cichu, skarżą się na swojego pracodawcę. Lekarze nie dostają wypłat? Czy to możliwe przy ogromnym zysku wypracowanym przez szpital pod okiem dyrektor Iwony Orkiszewskiej?
Senator wsypała swoich informatorów i nic nie osiągnęła.
Lekarze obudzili się z ręką w nocniku. Jeśli liczyli, że senator im pomoże, to się przeliczyli. Podobnie jak ja. Uwierzyłem, że senator jest po stronie pacjentów. Na konferencji prasowej w Iławie Bogusława Orzechowska podkreśliła, że nikogo nie oskarża, a mówienie o odszkodowaniu przed zakończeniem pracy prokuratury jest przedwczesne.
Chciałem tylko uświadomić pani senator, że każda instytucja publiczna w Polsce ma ubezpieczenie OC i już samo to upoważnia do wystąpienia o odszkodowanie. Jeśli dziecko w szkole złamie rękę, to dostanie odszkodowanie. Nie ma tu żadnej winy pacjentów, można też mówić o odszkodowaniu w ramach NNW (następstw nieszczęśliwych wypadków).
Podałem piłkę senator Orzechowskiej. Moim zdaniem było to piękne podanie. Nie spodziewałem się, że senator jest tak niedoświadczonym zawodnikiem. Myślę, że nie wie nawet, po której stronie gra. Piłka wróciła do mnie. Podałem ją więc szpitalowi. Pisałem, że warto przeprosić, podać rękę poszkodowanym rodzinom.
Lekarze i dyrektor przerażeni, przy pomocy niemądrego szkoleniowca, wybili piłkę w trybuny. Zamiast przyjąć piłkę i rozegrać mecz po swojemu, napisali (a może jedynie podpisali?) list w obronie szpitala przed mową nienawiści. Jak teraz wyglądacie? Szpital, według doniesień do senator Orzechowskiej, wam nie płaci, pracuje się ciężko, a wy napisaliście w liście, że jest pięknie.
Społeczeństwo przyjęło piłkę po podaniu lekarzy. Teraz mecz rozgrywa Ruch Narodowy, który przekazał sprawę szpitala posłowi Robertowi Winnickiemu. Chłopaki z bloków pokazali doświadczonym zawodnikom, jak się kopie piłkę. Jaki będzie wynik?
Jedno można na razie powiedzieć. Senator Orzechowska została ograna przez brydżystę Macieja Rygielskiego albo... gra w jego drużynie. I żałośnie fałszuje z całym zespołem.
* * *
Przenieśmy się na boisko w Kisielicach. Burmistrz Rafał Ryszczuk rządzi szokującymi metodami! Nie tylko ma konto na Facebooku, ale odpowiada na komentarze!
Zazwyczaj władza sekundę po wyborach zapomina o społeczeństwie. Ryszczuk w drugiej połowie kadencji ciągle rozmawia z ludźmi! Trudno uwierzyć. Może ulepiony jest z innego ciasta, może nie wie, że wyborcy są potrzebni tylko co cztery lata. W każdym razie rozmawia i jakie są to rozmowy! Polecam każdemu burmistrzowi poczytać profil Ryszczuka. Tym żyją ludzie, zero polityki, codzienne sprawy. Dziura w chodniku, dziura w ulicy, itd. Burmistrz Kisielic odpowiada na każde pytanie.
Do naszej redakcji przychodzą codziennie ludzie z takimi sprawami. Są oni porzuceni przez samorządowców i urzędników. Bezpośredni kontakt burmistrza Kisielic z mieszkańcami jest szokujący, nie znam innego, z którym można sobie pogadać przez internet i nie trzeba się umawiać z miesięcznym wyprzedzeniem.
To jeszcze nic. Uważam, że zielona energia jest szkodliwą ideologią, przez którą tracą pracę miliony ludzi. Do tego jest to bardzo droga ideologia, której efekty jak na razie to niedogrzane mieszkania i pozorne oszczędności.
Weźmy takie żarówki niby energooszczędne. Powinniśmy płacić za prąd coraz mniej, a jednak płacimy coraz więcej. Jak to jest, że urządzenia zużywają coraz mniej prądu, a rachunki rosną?
Burmistrz Kisielic skończył z ideologią zielonej energii, którą jego poprzednik Tomasz Koprowiak narzucił mieszkańcom. Kisielice stały się atrakcją fotograficzną. Wiatraki w żółtym rzepaku stały się piękną wizualnie wizytówką miasta. Ryszczuk postawił jednak pytanie, którego przez lata nikt nie zadał. Co my z tego mamy? Okazało się, że nic. I jako nowy burmistrz podjął działania prawne, by wiatraki opodatkować. To skomplikowana sprawa, bo jak się okazuje, rząd Platformy Obywatelskiej kochał wiatraki, niestety miłością nieodwzajemnioną. Zachodnie firmy wybudowały je w Polsce i zarabiają spore pieniądze. My z tych wiatraków nie mamy praktycznie nic. Ryszczuk poszedł w tej sprawie pod prąd. Również w sprawie dróg postępuje inaczej niż wszyscy.
Jest w Iławie ulica Jagiełły, która może nazywać się piaskownicą. Latem nad ulicą fruwają tumany kurzu. Jeśli ktoś z mieszkańców idzie w niedzielę do kościoła w garniturze, to po kilku metrach garnitur wygląda jak wyciągnięty z dna szafy. Co roku ulica jest równana i co roku to nic nie daje.
Ryszczuk też ma takie drogi u siebie. Postanowił z tym coś zrobić. Nie wiem, skąd facet bierze pomysły, ale koncepcja wykładania dróg gumowymi pasami jest hitem na skalę kraju i chyba świata! Pasy są niezwykle tanie w układaniu i zbrojone stalową liną przetrwają lata. Dlaczego nikt wcześniej tego nie zrobił?
Takiego burmistrza życzę każdemu miastu. Władze są po to, by rozwiązywać codzienne problemy społeczności. Szkoda, że niewielu samorządowców to rozumie.
* * *
Wielki Tydzień jest najważniejszym czasem w życiu katolików. Chrystus umarł i zmartwychwstał dla nas. Ukrzyżowany przez imperium rzymskie, które upadło i już się nie podniosło. To zmusza do refleksji. Śmierć uczy, że nie ma takiej wielkości, która by nie przeminęła. Tylko Bóg jest wieczny. Nasze ludzkie sprawy, osiągnięcia i porażki prędzej czy później znikną, staną się mało ważną przeszłością.
Kto dziś boi się Stalina, Bieruta albo liczy się z Ronaldem Reaganem? Gdy żyli, byli ważni, dużo znaczyli, dziś są tylko hasłem w encyklopedii. Po poprzednich burmistrzach pozostają za to drogi, chodniki i szczęśliwi ludzie. Dlatego każdy samorządowiec powinien codziennie myśleć, ile dróg zbudował, ile dziur zasypał, ilu ludziom ułatwił życie. To sens władzy.
Przez ostatnie tygodnie byłem zajęty szpitalem. Po opublikowaniu listu Ruchu Narodowego z zaskoczeniem czytałem komentarze. Jeden z nich mi bardzo utkwił w pamięci. Ktoś napisał, że w końcu ktoś się za to zabrał. Czyżby? A skąd Ruch Narodowy zna szczegóły śmierci pacjentów?
Znalazłem w internecie komentarze, które zarzucają nam stronniczość. Tak, to prawda. Stoimy po stronie społeczeństwa. Ilu burmistrzów już przeżył Kurier? Dziennikarze Kuriera piszą o szpitalu wbrew oczekiwaniom lokalnych działaczy. Czytelnik może porównać rzeczywistość opisywaną przez nas i pokazywaną przez inne, kupione i ugłaskane media. Kto jest po stronie prawdy?
Na początku sprawy szpitala było słowo. Bez naszych tekstów nie byłoby (bezowocnego) spotkania senator z władzami powiatu i szpitala. Bez Kuriera nie byłoby (trafnego) protestu narodowców.
W całej sprawie chodzi o odpowiedź na pytanie: po co jest władza? Dla siebie, statystyk, nagród, bezpłodnych spotkań? Społeczeństwo pokazuje, że jest problem, władza mówi, że problemu nie ma. Za kilkanaście miesięcy społeczeństwo odsunie obecne władze od korytek, bo straciły słuch.
Uczcie się od najmłodszego burmistrza Ryszczuka, poczytajcie, co o was piszą zwykli ludzie, posłuchajcie rozmów w sklepach.
* * *
Po moich tekstach o warunkach zatrudnienia Ukraińców do redakcji napisali lokalni przedsiębiorcy. Pokazali, że u nich jest dobrze, Ukraińcy są zadowoleni.
Tymczasem Straż Graniczna ujawniła ostatnio kolejne obozy pracy w naszej okolicy. Pozornie zwykłe firmy nielegalnie wykorzystywały robotników ze Wschodu. Są wyjątki, ale wyjątek potwierdza regułę.
Cieszę się, że nie wszędzie jest źle, że są biznesmeni, którzy w Ukraińcach widzą ludzi a nie tylko pieniądze. Szacunek wobec innych jest miarą nas samych.
* * *
Wielkanoc to jeden z najtrudniejszych okresów dla policji. Ile kłótni wybucha przy świątecznym stole, również szpital będzie miał co robić. Przejedzeni, przepici pacjenci wsiądą w taksówki i pojadą szukać ratunku na szpitalnych korytarzach. Medal zawsze ma dwie strony.
Jestem największym przyjacielem lekarzy. Proszę czytelników o niezgłaszanie się do szpitala ze wzdęciem, kacem, przejedzeniem mazurkiem i babką. Proszę, nie obciążajmy nocnych lekarzy błahostkami. Może jakaś pani skaleczy się, krojąc sałatkę ziemniaczaną, może jakiś mąż zatruje się piątą butelką. Nie warto wzywać pogotowia, prześpijmy się, pospacerujmy, a przede wszystkim zapobiegajmy.
Sam nie umiem się oprzeć makowcom, kutii, rybom i ciastu drożdżowemu. Jajka w majonezie (albo sam majonez bez jajek) to moi przyjaciele. Ale trzeba pamiętać, że żołądek człowieka ma przeciętnie pojemność jego dwóch pięści. Znam oczywiście wyjątki, jednak przeciętny człowiek nie musi zjeść pół tony sałatki w dwa dni świąt!
Zabawne są te wszystkie diety, programy, celebryci odchudzania. A przecież najczęściej wystarczy mniej jeść! Ile energii potrzebuje pracownik biurowy, a ile dostarcza organizmowi? Nadmiar idzie w uda, brzuch. Gdyby tak od jedzenia rosły nam mózgi zamiast brzuchów...
Tak więc nie wzywajmy pogotowia do przejedzenia, nie zajmujmy lekarzy swoją beztroską przy stole. A lekarzom życzę spokoju. Ja też bym chciał przestać się wami zajmować. Mam inne sprawy do opisania. Ciągle czeka poradnik wakacyjny, w którym opiszę Wenezuelę, Japonię, Ukrainę i kilka krajów europejskich. Dlatego proszę, nie dawajcie nam powodu do pisania o was.
Jeszcze raz to powtórzę. Gdy jest wypadek, to kulturalni kierowcy dogadują się na miejscu. Mówią „przepraszam”, jeden sięga do kieszeni i podają sobie ręce. Niekulturalni wzywają policję, która ma inne sprawy na głowie.
Pijani kierowcy ciągle zabijają na naszych drogach. Święta to niestety okazja, kilka dni wolnego, rodzina. Najczęściej wsiada się za kierownicę, bo alkohol się skończył i trzeba skoczyć do sklepu. Pijąc, planuj! Kup więcej od razu! Naucz żonę nie pić, daj jej pieniądze na prawo jazdy i kup jej samochód. To profilaktyka. Jednak jeśli ktoś bardzo chce prowadzić na podwójnym gazie, to jest to okazja dla prawdziwych przyjaciół. Zabierzcie kluczyki i uratujcie życie!
Wesołych i spokojnych świąt!
BARTOSZ GONZALEZ