Sposoby są różne. Znajomy planuje domową produkcję sera. Inny sam zrobił kapustę kiszoną, sporo osób piecze chleb. Ale w czasie deszczu nudzą się tylko ludzie nudni. Jak słyszę, że ktoś się nudzi to prawdę mówiąc nie wiem co to znaczy.
Kolega nie ma pojęcia o produkcji serów, ale jest ambitny i wierzę, że ma szanse na pewien sukces. Z niecierpliwością oczekuję rezultatów. Domowa kapusta kiszona jest bardzo prosta. Wystarczy sól, woda i główka kapusty. Można dodać przypraw, marchewki. Zalewamy kapustę i przyciskamy by nie wystawała. Po dwóch, trzech tygodniach otrzymujemy polski przysmak. Kosztuje tyle co składniki, czyli niewiele.
Mam również znajomego, który ma nieco większy talent. Sam produkuje wędliny. Taka kiełbasa napełnia lodówkę wspaniałym zapachem, nie to co sklepowa, która prawie w ogóle nie pachnie.
Każde hobby jest wspaniałym uzupełnieniem naszego życia zawodowego, czasami idzie z nim w parze. Pewien kolejarz z iławskiego węzła zbierał zegary, miał ich piękną kolekcję. Zaraziłem się tym nieco, choć nie mam miejsca. Nie potrafię przejść obojętnie obok żadnego zegara mechanicznego. Posiadam piękny zegar francuskiej firmy Reuge, który ma zabudowaną pozytywkę. Mam również kilka innych zegarów, nieco mniej ciekawych, choć dość rzadkich. Jednak moim największym marzeniem zegarkowym jest popularna kiedyś kukułka. W PRL wisiała na wielu ścianach, również u mojej babci kukała co jakiś czas. Niestety, nie mam kawałka ściany na której mogłaby sobie kukułka spokojnie kukać do woli. Sympatyczny ptaszek wielu irytuje. Współczesnego człowieka nawet samo tykanie mechanicznych zegarków może denerwować, podobnie jak kościelne dzwony.
Ja uwielbiam dzwony kościelne, które zdają się wołać i przypominać memento mori! Siedzimy sobie przy kawie nad jeziorem a tu z oddali słychać wołanie. I ty umrzesz człowieku! Pamiętaj, nie zawsze będziesz młody i zdrowy! Mam nadzieję, że dzwony w polskich kościołach nie zamilkną pokonane niechęcią tzw. demokratów.
Ci protestowali niedawno pod iławskim sądem, przeciwko łamaniu prawa. Zdumiewające, że milczeli kiedy sędziowie oddawali lekką ręką warszawskie, krakowskie i łódzkie kamienice razem z mieszkańcami. Dziwne, że nie było protestów, kiedy sąd uniewinniał generałów PRL, oficerów bezpieki a skazywał z całą surowością złodziei czekoladek w supermarketach. Gdzie byli obrońcy demokracji i sprawiedliwości?
Nie dajmy się wprowadzić w błąd, przeżywamy powtórkę z nocy czerwcowej, kiedy przewrócono rząd Jana Olszewskiego. Układ się broni, pociąga za sznurki swoich funkcjonariuszy i miesza w umysłach ludziom uczciwym.
Przecież wśród protestujących są ludzie, którzy ulegli iluzji, że dzieje się źle. Tę iluzję rozpowszechniały zagraniczne media w Polsce. Po raz kolejny nasze, polskie sprawy są rozgrywane przez sąsiadów z Niemiec i Rosji. A przecież najważniejsze byśmy nasze sprawy załatwiali sami, bez donoszenia do Brukseli i Berlina. Każdy kto kala własne gniazdo nie zasługuje by w nim być. Podział nie przebiega linią prostą pomiędzy PRL a tzw. prawicą. Dzieli nas to czy kłócimy się w naszych, polskich czterech ścianach, czy wzywamy na pomoc Berlin i Moskwę.
W PRL też były różne opcje. Jedni mówili, że Wojciech Jaruzelski obronił kraj przed radziecką interwencją wojskową wprowadzając stan wojenny. Inni mówią, że zrobił to właśnie na polecenie Moskwy. O ile Jaruzelski, jako szlachcic i po wojnie prawdopodobny agent radzieckiego wywiadu wojskowego jest postacią tragiczną, to Władysław Gomułka jednoznacznie przybrał linię nacjonalizmu w wąskich ramach socjalizmu. I to mu trzeba oddać, że o polskie sprawy walczył, że ściągnął do ojczyzny niemal trzydzieści tysięcy Polaków! Dzięki umowie z Nikitą Chruszczowem, być może na fali odwilży, Moskwa pozwoliła wyjechać do kraju tysiącom Polskich obywateli, którzy po wojnie zostali w domu, tyle, że, ze względu na zmianę granic, nie była to już Polska. W tamtych latach do nowej Polski przyjechał m.in. Czesław Niemen i Władysław Kozakiewicz.
Platforma Obywatelska, KOD i cała reszta „demokratów” prosi Brukselę o interwencję. Gdybyśmy żyli w PRL, prawdopodobnie ci sami ludzie pisali by listy do Stalina z prośbą również o interwencję. Jak Moskwa pomagała to dobrze wiemy z doświadczeń czeskich i węgierskich. Dziś Bruksela nie wiedzie czołgami do Warszawy, ale może nas próbować pozbawić dotacji. Czy działanie demokratów jest patriotyczne, czy chcą naszego dobra?
Inna sprawa, że liderzy iławskich protestów przed sądem to te same osoby, które niedawno domagały się wolności zabijania dzieci. Dziwna zbieżność. Protestuje mniejszość, która domaga się by większość uznała ich poglądy za jedynie słuszne. No więc PiS jest zły, 500 + jest złe i kościół też jest zły. Imigrancji są dobrzy i fajni, małżeństwa mężczyzn są fajne i zabijanie chorych i niechcianych też jest dobre. A jeśli nie zgadzasz się z demokratami to jesteś ciemnogród i zacofanie, bo przecież demokraci są wykształceni i lepiej wiedzą co jest dobre. Tacy to demokraci i wolnościowcy.
Lepiej zająć się kiszeniem kapusty, tu nie ma polityki. Na deszcz zawsze dobra jest książka. Czytam ostatnio książkę Pawła Reszki „Mali bogowie”. Przytoczę tylko fragmencik. Według książki Reszki najmniej zarabiają lekarze interniści, około 6 tys. Anestezjolog ma miesięcznie z samego etatu do 20 tys. Neurochirurg ma co miesiąc do kieszeni … 50 tysięcy. Można żyć? Nerwowym nie polecam tej książki, zarobki i środowisko lekarzy opisane w książce są obrazem magla w prowincjonalnym miasteczku gdzieś na końcu świata. Nic tam z pięknych, mądrych i wykształconych ludzi, którzy każdego dnia myślą tylko o tym jak zbawić świat. Serialowa Doktor Ewa nie istnieje. Lekarzy interesują tylko samochody... Czy tak jak w książce jest naprawdę? Każdy może sobie odpowiedzieć patrząc na parking pod pierwszą przychodnią albo szpitalem. Reszka pisze, że choć lekarze bez problemu mogą jeździć Porsche to jednak z obawy przed ludźmi kupują jedynie najnowsze Audi. Ja tylko przypomnę, że lekarze kończą studia na bezpłatnych, finansowanych z podatków uniwersytetach i często pracują również na utrzymywanych z podatków stanowiskach.
Jaki z tego wniosek? Rodzicu! Już dziś pracuj nad edukacją swojego dziecka by w przyszłości mogło zostać lekarzem!
Dobrze jest też wżenić się w rodzinę lekarską, to inwestycja na pokolenia. Przecież dzieci lekarzy nie pracują w stolarniach z tysiąc złotych! W najgorszym przypadku skończą stomatologię albo protetykę, to też dobre i co najważniejsze stałe pieniądze. Bo przecież niby cukier szkodzi ale kto sobie odmówi czekolady? Czekolada dwa złote, jedno wypełnienie 130 zł.
Zostawmy jednak lekarzy, niech też mają wakacje od opinii publicznej. Bo jednak mimo tak znacznych pieniędzy, oni też mają problemy. No więc niech sobie odpoczną, wrócimy do nich przy innej okazji.
Niedawno w Siemianach odbył się kolejny festiwal „Nad Jeziorakiem”. To osobisty sukces dyrektor Grażyny Piękos i wójta Krzysztofa Harmacińskiego. Po cichu, bez politycznych obszczekiwań, zaszczepili kulturę nad jeziorem i przez 12 edycji impreza pięknie się rozrosła. Występ Alicji Majewskiej z mężem Włodzimierzem Korczem przy fortepianie i mikrofonie był po prostu wspaniały! I nikt nie będzie się pytał ile osób przyszło i rozliczał dyrektor z każdej złotówki. Jednak w gminie panuje większa kultura niż w mieście. Wszyscy radni widzą, że festiwal jest po prostu strzałem w dziesiątkę i publiczność co roku jest zachwycona.
Za to w Iławie trudno wszystkim dogodzić. W zeszłym roku po udanym koncercie Maleńczuka mówiono, że scena w złym miejscu. Co w tym roku powiedzą etatowi narzekacze i oficerowie śledczy w radzie? Może sukienka Kukulskiej za krótka, albo słońce świeciło ze złej strony? Zamiast przyklasnąć, cieszyć się ze wspólnego sukcesu wielu ludzi, pewnie znajdą jakiś szczegół, do którego można się przyczepić. Bo przecież dyrektor Ewy Wiśniewskiej nie można po prostu pochwalić. No więc, koncert na iławskiej plaży był tak samo udany jak ten w Siemianach, wszystko grało, publiczność dostała rozrywkę na najwyższym poziomie. Czego więcej wymagać od ICK? Blaszanych zegarków, pierzastych kogucików, baloników na druciku motyli drewnianych, koników bujanych, cukrowej waty i jeszcze z piernika chaty?
Z zaciekawieniem czekam na tegoroczną Złotą Tarkę pod nowym kierownictwem, czy będzie sukcesem czy może gwoździem do trumny tego zasłużonego festiwalu? Mam nadzieję, że nie będzie to impreza dla samych swoich, ale raczej dla mieszkańców, którzy mają różne zainteresowania muzyczne i nie zawsze czas i pieniądze by jeździć po kraju w poszukiwaniu jazzu. Już niedługo zobaczymy co nam przyniesie tarka w tym roku.
W zeszłym roku próbowałem nawiązać rozmowę z kilkoma muzykami i dziennikarzami za pomocą poczęstować Popularnych, które akurat miałem w kieszeni. Jagodziński rzucił papierosy kilka lat temu bo śmierdziały, Sztompke nieco się wahał, bo dopiero niedawno rzucił. Wojciech Karolak miał własne papierosy, zresztą Popularne, jak powiedział są dla niego za mocne. Z tego wyciągnąłem jeden wniosek. Papierosy znoszą granice, ale nie koniecznie Popularne, które są nieco wulgarne.
Z Jagodzińskim dłużej porozmawiałem o rzucaniu palenia, a gdybym nie zaproponował mu papierosa to nie miałbym żadnego punktu zaczepienia. Bo o czym rozmawiać, o muzyce? Nic nie wiem o muzyce poza tym, że nic nie wiem. Nie można przecież napadać na ludzi i prosić o wywiad, trzeba łagodnie wejść w ich przestrzeń z wyciągnięta ręką.
Pogoda jest zmienna, nie każdy ma zdolności kulinarne, nie każdego interesuje produkcja sera. Proponuję więc rozrywkę na miarę Pana Samochodzika. Wielka tajemnica do rozwiązania tuż pod nosem. Dziesięć lat temu przedwojenny łańcuch burmistrza Deutsch Eylau został uzupełniony o medal. Jak się wydawało, łańcuch jest kompletny. Czekając któregoś dnia pod drzwiami burmistrza Żylińskiego, rzuciłem okiem na ten skarb. Nie jestem jubilerem, ale moim zdaniem medal nie pasuje do łańcucha! Brakuje jakiejś części, być może kółeczek na których medal wisiał, może jakiejś większej części?
Zagadkę pozostawiam do rozwiązania mieszkańcom i turystom. Powodzenia!
BARTOSZ GONZALEZ
Wojciech Karolak wolał swoje papierosy.
„Popularne”, jak powiedział, są za mocne
W roku 2007 do łańcucha burmistrza Iławy
dodano odnaleziony medal. Przewiercono
otwory i zamocowano do ogniw łańcucha