Jakie to były wybory? Dziwne i stojące pod wieloma znakami zapytania. O ile zawsze znajdą się po stronie przegranych ci, którzy będą kwestionować wszelkie odchylenia od normy, tak teraz ilość nieprawidłowości może zastanawiać i niepokoić. Zwłaszcza na poziomie głosowania do sejmików wojewódzkich.
Jeśli w zapisie jakiegoś działania matematycznego nie zachowa się staranności choćby w najmniejszej rzeczy, wynik tego działania z dużym prawdopodobieństwem nie będzie prawdziwy. Wierzę, że przy tych wyborach pracowało oddolnie wielu uczciwych ludzi, którzy odpowiedzialnie zliczali głosy i pilnowali przestrzegania procedur demokratycznych. Jednak nie mogę przemilczeć wielu doniesień medialnych o dodatkowych kartach wyborczych albo znikających nazwiskach z list, jak też i znikających głosach...
Wybory mają jedną cechę, która wprost wynika z samej istoty pojęcia wyboru. Samo życie. Jeśli droga jest jedna, nie mamy wyboru. Jeśli drogi są dwie, musimy zdecydować, czy w lewo, czy w prawo. Polskie wybory są, podobnie jak nasza natura, dużo bardziej złożone. Dróg jest o wiele więcej. Wiele z naszych dróg prowadzi na manowce, jeszcze inne to złudzenia, drogi pozorne, tylko niektóre dają możliwość osiągnięcia celu.
Moim zdaniem z taką sytuacją mamy do czynienia w naszym, iławskim powiecie. Jakie ma znaczenie samo głosowanie – dokładne albo niechlujne zliczanie pojedynczych głosów? Jakie znaczenie ma sprawne działanie komputerów wyborczych? Nie ma żadnego znaczenia wobec podeptania samej idei wyboru! Okazało się bowiem, że nasi lokalni politycy zbudowali przez lata wiele dróg – atrap, ścieżek – iluzji. Dróg, które tylko pozornie są wyborami! Drogi te okazały się prowadzić w to samo miejsce!
Niestety, dla wielu wyborców Prawa i Sprawiedliwości, którzy – jak przypuszczam – bardzo chcieli zmian w naszym regionie, lokalni liderzy tej partii Marek Polański i Stanisław Kastrau wyciągnęli rękę z ratunkiem krytycznym dla Platformy Obywatelskiej, tym samym przekreślając wszystkie nadzieje własnych zwolenników na odsunięcie PO.
Można powiedzieć, dobre zagranie, inaczej się nie dało, dzięki temu PiS ma starostę. Na ile się orientuję, PiS mógł wybrać szeroką koalicję z PSL i Adamem Żylińskim. W tej sytuacji nie da się ukryć, że wartości, o których mówi lider PiS, Jarosław Kaczyński, nie miały znaczenia dla lokalnych członków partii. Przypomnijmy, że chodzi o duże idee: Smoleńsk, spór kompetencyjny prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska, prywatyzację służby zdrowia i wiele innych. Okazuje się, że to wszystko to idee jedynie na papierze, a w rzeczywistości wygrywa pragmatyka polityczna albo zwykła małostkowość.
Cały proces głosowania i liczenia głosów nie ma większego znaczenia. Okazało się bowiem, że głosując na PiS, wyborcy wbrew swojej woli uratowali lokalną Platformę Obywatelską i przyczynili się do kontynuacji jej polityki! Był to pakiet, o którym nie było informacji na kartach wyborczych. Wyborcy PiS ulegli złudzeniu, że WYBIERAJĄ! W rzeczywistości jedynie głosowali. Zresztą to samo myślę o wyborcach Platformy Obywatelskiej, którzy oddali głos, by „nie dopuścić PiS do władzy”, a obudzili się ze starostą z PiS.
Rzeczywistość powyborcza okazała się szara i beznadziejna. Nie było żadnego wyboru, podział na PiS i PO okazał się jedynie dwoma twarzami jednego człowieka, Macieja Rygielskiego.
Nie można mówić nawet o koalicji, ponieważ za wszystkim stoi – jak słychać w kuluarach – jeden człowiek: Maciej Rygielski. Nowy starosta i dotychczasowy członek zarządu powiatu Marek Polański zapowiedział już politykę kontynuacji, również wobec szpitala w Iławie, czyli w instytucjach powiatowych nic się zmieni. Wyborcy PiS, zostaliście oszukani, ulegliście złudzeniom!
Na tym szarym i ponurym tle dostrzegam jednak prawdziwy wybór. Były członek Platformy Obywatelskiej. Obecnie, przez dramatyczne doświadczenia życiowe, wyleczony z miłości do Donalda Tuska. Stanął do wyborów, sam, pozbawiony partyjnych barw ochronnych. Adam Żyliński solo zderzył się z potężną kampanią wyborczą. Jego konkurentka Bernadeta Hordejuk z PO dostała wsparcie pani premier Kopacz, szeregu samorządowców i działaczy PO z województwa, a mimo to sama, chyba nie wierząc w możliwość wygranej, na wszelki wypadek startowała również do sejmiku wojewódzkiego. Adam Żyliński po wielu latach wrócił do ratusza, wyraźnie pokonując kandydatkę rządzącej partii.
Jaka to będzie kadencja? Zadam to pytanie inaczej: jakim człowiekiem jest dziś Adam Żyliński? Myślę, że jest człowiekiem bardziej doświadczonym życiowo. Myślę, że rozumie dzięki własnym i trudnym doświadczeniom różne życiorysy – również te, które nie są ilustracją sukcesu życiowego. Człowiek czasami się potyka i trzeba mu pomóc wstać. Platforma Obywatelska wyznaje zasadę, że człowiek leżący musi sam się podnieść.
Żyliński szedł do wyborów z hasłem walki z chwastami. Pierwsza sesja Rady Miejskiej w Iławie pokazała, że Żyliński na razie będzie raczej przesadzał stare chwasty niż wyrywał.
Czy wśród wielu swoich doświadczeń ma i te, że choć prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, to w polityce nie ma przyjaźni...? Czy swoimi działaniami stworzy nowych Rygielskich, Polańskich i Ptaszników? Również Bernadeta Hordejuk zawdzięcza swoje polityczne życie Adamowi Żylińskiemu. Za kilka lat dowiemy się, czy nowi współpracownicy burmistrza nie wbiją mu politycznego noża w plecy.
Mam nadzieję, że Adam Żyliński nie sięgnie więcej po żadne zgniłe jabłko, które tylko z pozoru jest słodkie i czerwone. Choć może znajdzie się jakaś Ewa, która takie jabłko mu podsunie...
BARTOSZ GONZALEZ