Czyżby zmieniono tylko pierwszego sekretarza. W iławskiej bibliotece miało miejsce interesujące spotkanie z aktorką Joanną Szczepkowską znaną m.in. ze słów o końcu komunizmu wypowiedzianych w pamiętnym „Dzienniku Telewizyjnym” roku 1989. Pośród wielu pytań Szczepkowską zapytano również o to, czy dzisiaj swoje słowa by powtórzyła. Nie padła jednoznaczna odpowiedź.
Minęło ponad 25 lat od zmiany ustrojowej, pamięć zaciera większość wspomnień. Jak się żyło w Polsce ludowej? Szare i smutne historie o occie na półkach to bajki, codzienna indoktrynacja socjalistyczna również. Życie w PRL opisuje czasami w Kurierze Leszek Olszewski, wspominając swoich rodziców. W ludowej rzeczywistości Jeziorak strzelał gole, balkony na Starym Mieście w Iławie mieniły się wszystkimi kolorami kwiatów, a stały etat był obowiązkiem, nie przywilejem. Te czasy się skończyły. Joanna Szczepkowska trafnie powiedziała, że komunizm się skończył. Nie powiedziała tylko, co się zaczęło.
Nowe czasy to wolność. Wolno nam nie pracować, nie uczyć się, nie leczyć. Nikt już nikogo nie zmusza do rozwoju i awansu społecznego. Ze szkół zniknęły gabinety dentystyczne, ze wsi znikają malutkie szkoły, z miast znikają księgarnie. Choć czytelnictwo utrzymuje się na wysokim poziomie, sprzedaż książek spada. Książki nie są już dotowane, a rządu nie interesuje walka z analfabetyzmem. W ustroju kapitalistycznym wykształcenie stało się takim samym towarem jak pasta do zębów. Również na zdrowiu można zarabiać pieniądze. Praca lekarza to już nie misja. Zmieniać świat na lepsze chcą już chyba tylko nauczyciele. Niektórzy.
Szpital Powiatowy w Iławie to świetna ilustracja zmian ustrojowych. Szary i zawilgocony budynek co roku wygląda lepiej. Otwierane są nowe oddziały, podobno jest ich już czternaście. Lekarze zarabiają znacznie więcej niż kiedyś, mogą sobie pozwolić na piękne samochody i drogie mieszkania. W PRL nawet jeśli zarabiali dużo, mogli co najwyżej upić się zagranicznym alkoholem z Pewexu.
Kiedy patrzymy na telewizję, na nas samych, naszych znajomych, widzimy ogromny postęp. Niemal każdy ma telefon, komputer, każdego niemal stać na samochód i nie trzeba na niego czekać w społecznej kolejce. Niepotrzebne są kartki na mięso czy cukier. Paszport leży w każdym domu i niepotrzebna jest już zgoda Milicji Obywatelskiej na zagraniczny wyjazd. Co prawda na balkonach spółdzielczych mieszkań nie ma już Tylu kwiatów, nie ma również uśmiechów na robotniczych twarzach w pochodzie z okazji Święta Pracy. Jednak plusy całkowicie przesłaniają minusy nowej rzeczywistości. Czyżby?...
Dostępność do lekarza to był jeden z wielkich sukcesów PRL. Z wielkim trudem budowano nowe szpitale i wiejskie przychodnie. Dziś równie pracowicie system ten się demontuje. Wróćmy do naszego, iławskiego szpitala. Kilka dni temu jedna z czytelniczek Kuriera odwiedziła gabinet onkologiczny w tymże szpitalu. Sympatyczna pani doktor szczegółowo zbadała pacjentkę. Pod koniec wizyty okazało się jednak, że poza uprzejmością chora nie może liczyć na nic więcej. Onkolog w szpitalu nie może wystawić recepty! Na stronie Narodowego Funduszu Zdrowia nie ma poradni onkologicznej w Iławie. Jak więc funkcjonuje onkolog w iławskim szpitalu? To pytanie wpisuję na listę pytań do władz naszego powiatu. Gabinet jest czynny jedynie w środy.
W zeszłym roku przed wyborami samorządowymi Iławę odwiedziła premier Ewa Kopacz. Spotkała się m.in. z iławskimi Amazonkami. Zapewniła je o zrozumieniu i współczuciu. Spotkanie dobrze wypadło w relacjach medialnych.
Jednym z symboli PRL jest propaganda, która pokazywała wyższość socjalizmu nad krajami zachodnimi. Wyśmiewano to wtedy dość powszechnie. Jak dziś się czujemy, oglądając telewizję? Czy współczesne media są po stronie ludzi, czy dalej służą władzy? Może żyjemy w iluzji, że komunizm się skończył? Może tak naprawdę to jedynie kolejna faza PRL, zmieniono tylko pierwszego sekretarza i tabliczki na urzędach? Skąd pewność, że po raz kolejny nas nie oszukano? Mamy wolność, paszport, można się upić przed godziną trzynastą, ale np. do onkologa już nie można pójść codziennie.
Często słychać głosy, że w samorządach nie ma miejsca na politykę. Skąd więc biorą pomysły na zarządzanie służbą zdrowia władze powiatu? Prywatne jest lepsze od państwowego, mówią eksperci różnych instytucji. Ciągle czekam, aż ta teoria zostanie zastosowana do naszego parlamentu i rządu. Premier na umowie śmieciowej będzie pracował z pewnością równie wydajnie co tysiące pracowników prywatnych przedsiębiorstw. Bez urlopu, trzynastek i służbowego samochodu.
Jakiś czas temu iławska rada dyskutowała o płynności finansowej Zakładu Komunikacji Miejskiej w Iławie. Nie da się uciec od polityki nawet w takich sprawach. Jaka koncepcja wygra w przyszłości? Czy należy komunikację sprywatyzować, a usługi kupować w przetargu? Takie rozwiązanie zastosowano w Warszawie. Może dalej dotować miejskie autobusy ze względów społecznych? Tu mentalność księgowego się nie przyda. Nie można oceniać tej sprawy przez pryzmat dochodowości. Idąc tym śladem, powinniśmy wymagać również od szkół, kina, hali sportowej i basenu, by zarabiały, a co najmniej nie przynosiły strat. Ile przetrwa kino bez dotacji z miejskiego budżetu? Czy dzieci będą mogły pluskać się przez cały rok w podgrzewanej wodzie iławskiego basenu bez pieniędzy podatników?
W sprawie miejskich autobusów pojawiają się głosy, że ta deficytowa usługa mocno obciąża budżet i trzeba się z niej wycofać. Kolejne osiągnięcie Polski ludowej wrzucimy na śmietnik historii i co dalej? Uczniowie szkół będą musieli iść na piechotę, osoby starsze będą dreptać na zakupy przez pół miasta, za to budżet będzie się zamykał! Już dziś cena biletu odstrasza od transportu publicznego – to efekt dogmatu ekonomicznego nad społecznym. Koniec miejskiej komunikacji to odległa sprawa, ale głosy niezadowolenia pokazują, że topór już wisi nad ZKM. Czy burmistrz zdecyduje się na cięcie? Ta sprawa pokaże, czy Adam Żyliński naprawdę wypisał się z PO, czy może jedynie zrezygnował z legitymacji, zachowując liberalne spojrzenie na świat.
W ciągu kilku dni poznamy rozstrzygnięcie w innej sprawie dotyczącej iławskiego ratusza. W ringu stanęli burmistrz Żyliński i zwolniony dyrektor centrum kultury Tomasz Woźniak, sędziuje zaś sąd pracy. Czy zwolnienie szefa ICK zostanie uznane za niezgodne z prawem? Jeśli jednak sąd orzeknie zgodność z prawem decyzji burmistrza, będzie to kolejny akt smutnego finału pięknej kariery. Napiszę o tym szerzej w kolejnym wydaniu Kuriera.
BARTOSZ GONZALEZ