Porządny facet musi się napić. Jak nie pije i nie zapali papierosa, to w ogóle nic nie jest wart. Takie przekonanie towarzyszy niektórym ludziom, ale są też osoby, które boją się wódki jak diabeł święconej wody. Alkohol można pić, ale z umiarem. Wszystko jest przecież dla ludzi. Choć tak naprawdę to człowiek sam sobie wymyślił najwięcej pokus, które zdarza się, że niszczą go kompletnie.
Tomasz Reich
Pierwszy samochód podjechał pod dom Lipnickich kwadrans przed dwudziestą trzecią. To nie wzbudziło żadnych podejrzeń sąsiadów, którzy powoli kładli się spać. Kilka minut później przyjechała policja, pogotowie na sygnale oraz granatowy samochód pogrzebowy z firmy Styks – Włącz emocje! Wtedy też z łóżka zerwała się Nowicka i odsłoniła aż rolety, żeby zobaczyć, co się dzieje na zewnątrz.
– Janek, chodź no tu. Szybko, dawaj do okna, u Lipnickich chyba jakieś nieszczęście musiało się stać. Słyszysz! – krzyknęła Anka do męża.
– Daj mi spokój, babo, spać mi się chce, a ty tylko jakieś fanaberie zmyślasz – parsknął Nowicki.
Nowicka nie mogła jednak opanować ciekawości oraz coraz bardziej narastającego w niej zdenerwowania. Do kobiety dotarło, że u sąsiadów musiał ktoś po prostu umrzeć albo nawet zginąć.
– Janek, a może oni wszyscy się powybijali. O Jezu, może on ją zabił? Co to będzie? – wrzeszczała przerażona kobieta.
– Zamknij się, babo. Co ty znowu wymyśliłaś? Kto i czemu miał kogoś zabić?
W oknach domu Lipnickich paliły się światła, a w podwórzu kręcili się ludzie. Choć Nowicka nie mogła przez okno nic zobaczyć, to wiedziała, że z pewnością w domu jej sąsiadów musiało się wydarzyć coś niedobrego. W końcu nikt bez powodu nie wzywałby Styksu.
– Tam musi być trup albo i więcej – powiedziała Nowicka. – Co to tam się stało?
Ale o tym, co działo się w domu Lipnickich, nie wiedział nikt poza jego mieszkańcami i sztabem ludzi, którzy pojawili się w jego progu kilka kwadransów przed północą.
Ale kilka godzin wcześniej Stefan Lipnicki wyszedł z domu do sklepu, żeby zrobić zakupy na weekend, bo żona Basia wyjechała wraz z córką Anitą i jej chłopakiem już o bladym świcie do Gdańska na otwarcie nowej galerii handlowej. Jak twierdzą sąsiedzi, Lipnicka zawsze trzymała męża krótko, dlatego nawet, gdy wyjeżdżała z Iławy na kilka godzin, to Stefan miał całą listę obowiązków, które musiał wypełnić. Tego dnia jak zwykle zadzwoniła do męża na komórkę, żeby mieć pewność, że wszystko jest pod jej kontrolą.
– Cześć, no jesteśmy już na miejscu – powiedziała Lipnicka. – A ty co robisz? Podlałeś już może kwiaty w salonie, bo zapomniałam o tym, a nie może to tak długo czekać do mojego powrotu.
– Tak, tak, podlałem. Tylko szkoda, że pojechaliście, skoro dziś mam imieniny – powiedział z żalem Stefan. – Wszyscy mnie zostawiliście samego, nawet nie mam z kim obchodzić mojego święta.
– Oj, już nie narzekaj. Wrócimy wieczorem, to zjemy ciasto, które przywiozę z Gdańska i dostaniesz coś jeszcze w prezencie. Pamiętaj tylko, żebyś przypadkiem nic do pyska nie brał. Rozumiesz? Nie wolno ci.
– Wolno czy nie wolno. Co za różnica i tak nie miałbym nawet z kim się napić – powiedział Stefan do słuchawki i rozłączył rozmowę.
Lipnicka nie przypuszczała nawet, że wtedy usłyszała męża po raz ostatni. Stefan wrócił do domu z zakupami i już nie wyszedł z niego przez cały dzień i potem wieczór.
Ludzie w Iławie dobrze znali Lipnickiego. Praktycznie wszyscy wiedzieli, że Stefan zakochał się w wódce jakoś po ogólniaku. Wtedy to nie był jeszcze dla niego problem, tylko ludzka i towarzyska przyjemność. Ponoć alkohol pozwalał mu przełamać nieśmiałość i po głębszym potrafił nawet zagadać do dziewczyny. Tak też poznał swoją Basię na dancingu pod Iławą. Oboje ponoć pokochali się od pierwszego wejrzenia. Co prawda, Lipnicki miał już jedną „miłość” i to ogromną, ale wtedy Basia nie wiedziała, że mąż będzie ją zdradzał codziennie.
Dla Lipnickiej nie było to przynajmniej na początku kłopotem – tym bardziej, że oboje zamieszkali w domu teściów i Basia szybko uwierzyła, że rodzice Stefana będą mieli na niego dobry wpływ. Rzeczywiście przez kilka miesięcy Lipnicki nie pił, po ślubie szybko dowiedział się, że Basia spodziewa się dziecka i ta wiadomość chyba najmocniej go zaskoczyła, skoro przez długie miesiące nie myślał o niczym innym, jak o tym, że zostanie ojcem. Po kilkunastu miesiącach przyszła na świat ich pierwsza córka Anita, a trzy lata później syn Łukasz. Ale tego, że Stefan wtedy nie pił, już nikt nie pamiętał, bo przez prawie 20 kolejnych lat prawdziwym wyjątkiem były dni, kiedy widywano go trzeźwego.
Dwa lata temu Lipnicki podjął ostateczną walkę z nałogiem. Ponoć zarzekał się sam sobie, że nie chce pić i chce patrzeć na własne życie na trzeźwo. We wszystkim wspierała go Baśka, która przecież przez ponad dwadzieścia lat małżeństwa przeżyła ze Stefanem praktycznie wszystko. Sąsiedzi byli pod wielkim wrażeniem, bo Lipnicki nie pił już chyba ze trzy lata. Tylko bliska rodzina wiedziała, że mężczyzna był pod stałą kontrolą lekarzy, którzy zdecydowali się na wszycie esperalu. Inaczej nie udałoby się powstrzymać Stefana przed wypiciem nawet jednego piwa. Lipnicki w końcu miał już swoje lata i musiał jak większość 50-latków uważać na serce.
Ale tego dnia Stefan miał imieniny i było mu naprawdę smutno, że został kompletnie sam. Być może z tego powodu postanowił zrobić drobny wyjątek i czekać na żonę w znanym sobie towarzystwie. Co dokładnie się działo w domu Lipnickich w ciągu całego dnia, tego nikt nie wie, poza Stefanem. Basia wróciła do domu z dziećmi tuż przed północą, wszędzie paliły się światła, a Lipnicki leżał na schodach. Nie oddychał i nie przywitał się z nikim.
Basia nie próbowała nawet zrozumieć, co stało się z jej mężem. Choć ludzie w Iławie twierdzą, że Stefan może by tyle nie pił, gdyby żona potrafiła z nim rozmawiać. Ludzie ciągle wspominają Lipnickiego. To był dobry i poczciwy człowiek. Zniszczył go alkohol, a może raczej słabość, którą miał w sobie do nałogów. Wszystko jest ponoć dla ludzi, ale najtrudniej jest zmierzyć się samemu ze sobą.
TOMASZ GÜNTHER REICH