Po raz ostatni, po prawie dziewięciu latach, goszczę w Państwa domach. Długo bardzo zastanawiałam się, co mam napisać, jak ogarnąć te lata i jak Państwu podziękować za te wspólne cotygodniowe spotkania – zawsze w środę!
Joanna Majewska
W życiu człowieka przychodzi taka chwila, że czuje, iż potrzebuje zmiany, bo zaczyna popadać w rutynę i nie umie już cieszyć się tym, co ma. W moim życiu ta chwila zaczyna się właśnie nieubłaganie zbliżać. Czuję, że muszę w nim coś zmienić, a czas niestety bardzo goni do przodu i gdy ma się już skończone 40 lat, trzeba je chwytać z podwójną radością i siłą...
Za kilkanaście tygodni odbieram dyplom pedagoga i w tej roli chcę się spełniać. Niektórzy pewnie uśmiechnęli się w tej chwili i zakrzyknęli: „O matko! Ona ma uspołeczniać nasze dzieci?”. Tak, właśnie taki mam zamiar. Udało mi się wychować 21-latka i 16-latkę na całkiem niezłych młodych ludzi, więc – jak to mówią panowie policjanci – domniemywam, że z innymi także się uda.
Te wszystkie lata pracy w Kurierze były dla mnie niczym jedna wielka, niesamowita przygoda. Wspaniali ludzie wokół, którzy dodawali otuchy i siły w pracy. Zaś ci, którzy po publikacji moich artykułów dzwonili i dziękowali, a czasem wyzywali... dodawali jej najwięcej smaku. Dzięki ich uwagom, czasem strasznie krytycznym, nabierałam większej ochoty do pracy. Zaciskałam zęby, pięści i... z aparatem na ramieniu oraz dyktafonem w kieszeni ruszałam w teren, by pokazać, że potrafię więcej.
Niestety w większości pisywałam o ludzkich tragediach, ciemnych i złych stronach życia. Wytykałam błędy urzędnikom i je ujawniałam. Byłam czasem czepialska i upierdliwa do chyba największego stopnia, jaki można sobie wyobrazić. Ale cóż – jedni piszą o ptaszkach na gałęzi, a ja w większości o „ptaszkach” w klatkach.
Niejednokrotnie byłam też prawdziwym utrapieniem dla funkcjonariuszy policji, straży miejskiej, a także strażaków, prokuratorów, sędziów, dyrektorów szkół czy lekarzy. Wybaczcie Państwo, ale taka była moja rola w tej całej „kurierowskiej” układance. Taki był mój zawód i takie było zadanie do wykonania – monitoring Waszych poczynań w interesie i na życzenie szarego mieszkańca Iławy i okolic.
Dlatego teraz wszystkim Wam chcę gorąco podziękować za te wspólne lata pracy, które – mam tego pewność! – sprawiły, iż wszyscy, jako społeczeństwo, jesteśmy dojrzalsi.
Dziękuję komendantom i wicekomendantom: policji, straży pożarnej i straży miejskiej. Największe ukłony w stronę oficerów prasowych tych instytucji, bez których moje artykuły nie miałyby racji bytu. Wybaczcie za to zadręczanie i nieustanne pytania oraz miliony telefonów, jakie do Was wykonałam. Czasem słuchawka grzała się do czerwoności!
Dziękuję Sławkowi Nojmanowi, oficerowi prasowemu iławskiej policji, który nawet w godzinach wieczornych lub wolnych od pracy dniach musiał wysłuchiwać moich pytań i co najważniejsze – zawsze odpowiadał.
Dziękuję Robertowi Sawickiemu, oficerowi prasowemu straży pożarnej w Iławie, za pomoc w realizacji mojej pracy. On wręcz „dbał” o moją wierszówkę, budząc mnie nawet w nocy telefonem z informacją o tragedii na drodze czy groźnym pożarze.
Dziękuję także Rodzicom chorych dzieci, którzy mi zaufali i otwierali przede mną swe domy, gdzie mogłam zasiąść razem z nimi przy stole, by wysłuchać ich bolączek. To Wy pokazaliście mi tę inną stronę pracy w Kurierze. To dzięki Wam mogłam poczuć się czasem wyjątkowo, gdy napisany przeze mnie artykuł pomagał Wam w zebraniu pieniędzy na leczenie Waszych dzieci. Tej strony pracy chyba najbardziej będzie mi brakowało...
Tu wypada mi także podziękować paniom z iławskiego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Trzymajcie się dziewczyny i idźcie dalej, do przodu!
Dziękuję także kolegom i koleżankom z redakcji, którzy przez te lata znosili moje humory i uszczypliwości, którzy w najgorszych chwilach mojego życia podali pomocną dłoń. I choć bywało czasem różnie – jak to w pracy – to ta specyficzna atmosfera, jaka panuje w Kurierze, nigdy się pewnie już w mojej dalszej karierze zawodowej nie powtórzy.
Dziękuję swoim szefom, a w szczególności Radkowi Safianowskiemu, który był moim nauczycielem i dzięki któremu poznałam wszystkie strony dziennikarstwa, także jego tajniki. Radek... będzie mi brakowało tych naszych zawodowych „spięć”!
Nie ukrywam, że łzy w oku się kręcą, gdy sklejam te słowa do Was wszystkich. Jednak, jak napisałam na samym początku – chcę jeszcze zrobić coś innego w swoim życiu. DZIĘKUJĘ!
JOANNA MAJEWSKA