Pewne bardzo żenujące i niechlubne sprawy mają też swoje plusy. Jestem skłonny zaryzykować stwierdzenie, że byłemu ministrowi Nowakowi nie zależało na wzroście popularności zegarka w Polsce czy gorsze – wzroście sprzedaży zegarków danej firmy. Bądź co bądź, na tarczy premiera pan Sławomir się znalazł, będąc wskazówką dla kolejnych, że koperta nie popłaca. Ku uciesze, dla mnie to świetna okazja, żeby popisać o zegarku i ziemskim przemijaniu, po prostu!
Nie muszę posiłkować się danymi na temat sprzedaży zegarków w Polsce, żeby wiedzieć, że niezastąpionymi już nie są. Wraz z rozkwitem gałęzi elektronicznej, który miał mieć swój renesans w XX wieku, zegarek stał się nie tylko naręcznym informatorem pory dnia i nocy, ale elementem praktycznie każdego urządzenia elektronicznego. A renesans jest rokrocznie, bo to wyścig. O ile algorytm działania zegarka zawędrował do telewizorów, kuchenek gazowych i innych, niekiedy wymyślnych urządzeń, tak suwerenny czasomierz stracił na popularności z początkiem kolejnego stulecia. Znaczy się renesans minął czy po prostu wreszcie posiadacz zegarka nie jest w szarej masie, ogóle społeczeństwa?
Tak jest, bo faktycznie próba czasu i zmasowanego ataku telefonów oraz tabletów weryfikuje, czy ktoś nadal pokłada swoją nadzieję w zegarku i jaką ma dla niego wartość. Teraz to kwestia wieku człowieka i jego przyzwyczajeń, czy mając w kieszeni komórkę, godzinę sprawdzi, wyjmując to multinarzędzie, czy sprawdzi bliżej – z okolic nadgarstka. Niektórzy prędko połknęli haczyk nowoczesnych technologii, rezygnując z funkcji tego niepowtarzalnego urządzenia i już „oldschoolowego”, zapominając w okamgnieniu o czasach swojej młodości. Na chwilę obecną rezygnuje się z obdarowywania dzieci ich pierwszym zegarkiem, bo dostają je wcześniej w formie badziewia. Nie ma tego oczekiwania – od kiedy zacznę liczyć swoje godziny, które spędziłem na zabawie, nauce czy pomocy ojcu. Czasomierz swoje największe 5 minut miał zazwyczaj w dniu pierwszej komunii. „Przyjmanki” niejako wprowadzały dziecko w świat punktualności, liczenia kolejnych minut ich jeszcze beztroskiego żywota. Z perspektywy lat uważam, że taki podarunek to nie tylko martwy (de facto do martwych nie należy) prezent, ale symbol przemijania i oznaka troski. Nieważne, kto kupił ten zegarek, ale to, co chciał powiedzieć przez jego kupno. Według mnie otrzymać „tykadło”, znaczy stanąć jeszcze bliżej odpowiedzialności, liczenia, kalkulowania i organizowania cennych chwil oraz uczenia się punktualności. Ten prezent zanika, jak już nie umarł. Quad, laptop, konsola – tego oczekuje teraz dziecko. Nawet rowery nie są już tak atrakcyjne, skoro są pojazdy, w których nie trzeba pedałować, a jedzie – i to szybciej! Zatem warto się zastanowić, który z prezentów da lepszy owoc – wybór u zegarmistrzów jest z roku na rok bardziej urozmaicony. Jakoś muszą zachęcać do kupna. Tymczasem podobno zegarek już nie jest zegarkiem – prawda to?
Zdarza się. Dwurdzeniowy procesor, aparat cyfrowy, odtwarzacz muzyki, Bluetooth, wszystko oparte na systemie Android. W pełni kompatybilne urządzenie na rękę, które może działać w pojedynkę lub jako pilot do twojego telefonu. Oczywiste jest, że dostęp do Facebooka to ma – producent nie chciał się narażać na strajki paruset milionów użytkowników tego portalu. Bym zapomniał – czas pokazuje skubaniec. Tak się walczy o klientelę. Pozwolę zaprezentować podstawowe funkcje tradycyjnego czasomierza – zobaczycie, że niemało, a kiedyś starczało. Raz – godzina, data, zrozumiem stoper i pulsometr dla aktywnych. Jako dziecko miałem taki z kalkulatorem – cieszyłem się z niego, ale to nie jest funkcjonalne! Dwa – służy jako element biżuterii, szczególnie u kobiet, chociaż mężczyzna też może przepasać rękę ładną bransoletą. Trzy – prestiż, prestiż, prestiż. Mowa tu o szwajcarach rzecz jasna. Zegarki z kraju Helwetów to symbol bogactwa i rozpusty, o czym doskonale wiedział były pan minister. Cztery – znudzonym i starym zegarkiem można otworzyć piwo, polecam. Nie niszczy się tak jak kanty drewnianych komód i biurek. To wystarczające, by nosić go, tym samym nie wymagać od niego więcej. Czasami podświetlenie na tarczę bądź LCD by się przydało i wodoodporność potrzebna na 100 m głębi jeziora czy basenu, ale to już naprawdę wszystko.
Zastanów się nad sprezentowaniem komuś zegarka – niedługo ku temu okazja. Z roku na rok będzie w nim coraz więcej niepowtarzalności i magii – tak to widzę. Nie tyle zabytek, co może atrybut kogoś ogarniętego życiowo, niekiedy smakosza takich urządzeń. Dodam, że Polska to kraj opóźniony – nie mowa o tym, że po czasie bierzemy sobie rozwiązania gospodarcze i technologię na handel. Nasza kolej rocznie potrafi się spóźniać o kolejny rok, a w kolejkach do lekarza moglibyśmy przeanalizować połowę cyferblatu. PKP kiedyś reklamowało się, że z nimi jedziesz dwa razy dłużej za tę samą cenę – ukłony temu, kto to wymyślił, za dystans do firmy i dobry chwyt. Niech wymyślą jeszcze gry integracyjne na peronach między oburzonymi czekającymi. W takich wypadkach zegarek nie jest wskazany, bo mógłby doprowadzić do niejednego rozstroju emocjonalnego czy też innej nerwicy. Czas to pieniądz – powiedział magister politologii, zrywając kolejne płaty azbestu za 4 zł/h. Nie, faktycznie, dość przykładów. W Polsce zegarek może dołować. Kupujcie na własną odpowiedzialność.
KAROL CHOŁASZCZYŃSKI