– Halo?
– Coś ci się przypala, Grażynka.
– Roman, przestań flirtować. Jestem w pracy i usiłuję się skupić.
– Grażyna, ale jak Boga kocham – czuję swąd!
– Mam problemy z koncentracją. Mam też wrażenie, że pamięć mi szwankuje, a do tego jeszcze ty mi zawracasz gitarę – jaki swąd? Przecież ja w wodociągach robię od lat – nam tu się nigdy nic nie jarało!
– O, to, to. Zaczyna się – już bredzi ta moja poczwarka. Grażynka, mentalnie czuję swąd twojego mózgu. Odłóż telefon. Natychmiast!
– ...iii tam.
Tylko i wyłącznie w celu zaktualizowania kanałów multipleksu odpalam kłamliwy duet – dekoder z telewizorem. Standardowo, ale jeszcze silniej niż parę lat temu wylewają się na mnie spoty reklamowe. Nawet w serialach z pięć marek ulokują.
Najwięcej jak zwykle farmacji – hitem teraz są leki na popęd i te na żylaki w odbycie. Palce lizać, jak się na ten przykład je kolację... Pomijając, że specyfik na grypę w reklamie stawia na nogi nawet karatekę, który jest tuż przed życiowym turniejem, a przy tym i psu się zamerda ogonem, to zastanawiając się nad istotą reklamy, myślę, czy aby oni nie chcą mnie odepchnąć od zakupu.
Zabrzmiało, jakbym był za mądry na tę papkę. Nie jestem za mądry – po prostu nie jestem jej godzien, tak samo jak ty, ty i ty o tam. Jak już ta zgraja leków się doczłapie do końca, wchodzą równie zmasowane w swoim ataku sieci telefonii komórkowych. Tak naprawdę dochodzimy do sedna sprawy – tutaj chcę przycupnąć.
Chciałbym poruszyć kwestię dualności opinii na temat szkody, jaką może wyrządzać telefon komórkowy. Radą służy Internet, który w swojej cząstce niezależności pomaga nam wybrać między dobrym a mniej dobrym. To drugie znaczyłoby mniej więcej tyle, że mimo jasności osądu i jego wiarygodności człowiek prawdopodobnie nie może inaczej konsumować dobra komunikacji, jak rozmawiając przez telefon i korzystając z innych urządzeń bazujących na falach elektromagnetycznych.
W celu rozwiania wielu wątpliwości odsyłam do źródeł, które można wybierać sobie wedle siebie – karmiąc się tam cyframi, akronimami i jednostkami, które jednoznacznie MOGĄ przemawiać za ryzykiem zachorowań i szkodliwym wpływem na organizm człowieka. Móc nie znaczy chcieć. Chęci takich zapewne nie posiadają lobbyści, działacze, prezesi, konstruktorzy, wynalazcy i ludzie, którzy opierając swoje życia na zdalnej komunikacji, dorobili się majątku.
Fale elektromagnetyczne, za pośrednictwem których działają telefony komórkowe – to mikrofale. Generalizując, kojarzą się z jednym. Kiedyś mówiło się o szkodliwości napromieniowanego jedzenia z kuchenki mikrofalowej – w trakcie jej działania emituje ona promieniowanie 50 razy (!) mniejsze od smartfonu w trakcie rozmowy telefonicznej. Zarówno stanie, jak i jedzenie dań z tego „piekarnika” wydaje się nie być takie straszne w porównaniu do trzymania centrum dowodzenia życia ludzkiego przy samym mózgu. Taka informacja daje nam pewność, że nadmierne używanie komórki kompletnie dezaktywuje działanie naszej bariery krew-mózg.
W kwestii smażenia mózgu, bo i o tym warto wspomnieć, nieznaczącą wartością jest temperatura. W wypadku telefonu komórkowego przy uchu temperatura naszego mózgu rośnie średnio o 0,1 stopnia Celsjusza, co nie jest dla nas groźne. Jest to pewnego rodzaju mit, którego nie powinno się powtarzać. Ale jak wykazały badania na szczurach, będących od wieków prototypem badań nad człowiekiem, 2-godzinne napromieniowanie spowodowało zanik 2% komórek mózgowych gryzonia, a 6-godzinny „maraton ze słuchawką” doprowadził do zaburzeń pamięci i zmian genetycznych.
Nie tylko szczury, ale i przypadki ludzi mogą świadczyć o niebezpieczeństwie. Brytyjski program „The Truthseeker” ku przestrodze pokazuje ludzi, którzy nadmiernie używali telefonu komórkowego. Wypowiadają się osoby wyleczone z raka mózgu oraz piersi – jednocześnie przyznając do tego, w którym miejscu bardzo często trzymały telefon i gdzie następnie wystąpił guz, zapewniając, że nie ma w tym zbiegu okoliczności. Eksperci oraz lekarze ostrzegają również przed innymi dolegliwościami, takimi jak bóle głowy, nadciśnienie, wcześniejsze objawy Alzheimera.
Sam spotkałem się z opinią pewnego szanowanego iławskiego chirurga, który przy okazji wykonywania badań ostrzega swoich pacjentów przed niepożądanym działaniem komunikacji bezprzewodowej. Cenne rady i przestroga wychodzi wyłącznie z doświadczenia, uczestnictwa w sympozjach i ciągłej pracy w zawodzie, gdzie zwierzę takie jak rak nie ma zamiaru prędko wyginąć i lekarzom przychodzi walczyć z nim coraz częściej. Szacuje się, że rocznie pół miliona osób na świecie doświadcza zdrowotnej biedy przez bliskość z telefonem.
Coś z podwórka. Badania przeprowadzone w woj. warmińsko-mazurskim potwierdziły, że młodzież korzysta z komórek od kilkunastu minut do nawet 6 godzin dziennie. Młodzież w anonimowych ankietach przyznawała się do niewyłączania telefonu na noc, pisania wiadomości SMS w trakcie lekcji czy grania w gry albo nawet rozmów, co z drugiej strony rzutuje na poziom edukacji.
1G, czyli generacja śmierci. Dlaczego o tym piszę? Sam jestem więźniem tego urządzenia. Nie da się zaprzeczyć, że możliwość rozmowy, wiadomości, przydatne informacje to sprawy dla mnie istotne. Nie chcę jednak na to nawet patrzeć, jeśli miałbym przepłacić to zdrowiem. Istnieją jednak porady, z których warto skorzystać, jeśli chce się ograniczyć ryzyko niebezpieczeństwa.
Po pierwsze primo – korzystaj z telefonu w sytuacjach rzeczowych, niezbędnych. Po drugie primo – na dłuższe rozmowy podłączaj zestaw słuchawkowy. Po trzecie primo – nie trzymaj swojej cegły w kieszeni. Torba, plecak – najwyżej ci ukradną. Po czwarte primo – nie przykładaj telefonu w trakcie sygnału wybierania – wtedy jest największe promieniowanie. Po piąte primo ULTIMO – daj sobie odpocząć, gdy śpisz i odstaw telefon na drugi koniec sypialni. W to miejsce wystarczy zwykły budzik, nie łączący się z żadnym przekaźnikiem BTS, Wi-Fi, ONR, ZSRR, GPS ani nawet PO czy PiS!
KAROL CHOŁASZCZYŃSKI