Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2007-11-07

Bierzmy sprawdzone metody


Nie piszę, wspominając niekiedy o różnicach między Polską a Zachodem z pozycji takiej, by pokazać jaka tu jaskinia i wylęgarnia troglodytów, bo tak naturalnie nie jest. Czynię tak by zmusić w kilku sprawach siebie i czytelników do twórczej refleksji, a tych otwartym umysłom nigdy dość. Zgodnie z nader trafną maksymą mówiącą, że człowiek – za wyjątkiem lat szkolnych – uczy się przez całe życie.


Leszek Olszewski


Znalazłem w Internecie nader ciekawą stronę, składającą się z relacji polskich emigrantów rozrzuconych od Hiszpanii po Islandię. Opisów prozaicznych, tyczących refleksji nie na temat jak systemowo działa na co dzień Unia Europejska, ale dlaczego tak komfortowo się w niej bytuje. Ludziom i – jak zaraz zobaczycie – zwierzętom też. Zwykli ludzie bowiem przez „europejskość” rozumieją właśnie przede wszystkim styl i jakość życia, nie zaś zasobność czyjegoś portfela czy stan konta i utyskiwanie, że „Niemiec z Francuzem są bogatsi”.

Polscy „wychodźcy” a priori konstatują fakt, że poprzez setki praktykowanych tam – zwłaszcza lokalnie – mądrych i niedrogich rozwiązań po prostu dobrze się tam żyje. Szczęśliwiej, przyjemniej i łatwiej. Iławie też skapnęło już trochę z tej logistycznej pragmatyki.

Ktoś był we Włoszech, zdumiał się nad groszowym kosztem budowy i funkcjonalnością mini-ronda, po czym wrócił nad Jeziorak i na Radzie Miejskiej postawił projekt 2-dniowej krzątaniny przy szkole budowlance. Dzięki temu rozwiązaniu trakt na targ, szpital i wiadukt nie jest dziś tradycyjnie zakorkowany od rana do wieczora, a ruch na nim odbywa się w miarę płynnie, na co miasto wydało bodaj śmieszne 1500 złotych. E viva Italia, ale żeby zaoszczędzić kwot na dalsze eskapady, kilka kolejnych „strzałów w dziesiątkę”, dostaniecie za 1,80 zł, bo tyle bodaj kosztuje „Kurier”.

Ktoś donosi z duńskiego Aarhus, iż nie mógł się nadziwić czemu kamienice w tym mieście są tak ładne, czemu nie ma ani jednego graffiti na murach? Ludzie są lepiej wychowani niż w Polsce? Nic z tych rzeczy! Młodzież tu i tam jest bardzo podobna i zostawia swoje bazgroły regularnie gdzie popadnie, a mury i ściany to przyjmują. Tyle że właściciele budynków (prywatni albo odpowiedniki tamtejszych spółdzielni mieszkaniowych) co dwa tygodnie je zamalowują i szpetota znika. Proste? Nie na tyle, żeby w Polsce ktoś na to wpadł, czy może się mylę i np. Spółdzielnia Mieszkaniowa „Praca” w Iławie stanowi tu chlubny wyjątek?

W niemieckim Leverkusen, siedzibie koncernu Bayer ktoś banalnie spostrzegł, że nikt tam nie wiąże psów przed wejściem do sklepów. Właściciele spacerują tam ze swoimi czworonogami między półkami i to w najbardziej eleganckich domach handlowych. Nikt się przy tym nie obrusza – ani sprzedawcy, ani inni klienci. Ot, taki zastrzyk cywilizacji ludów cywilizowanych, nie wygrażających sobie na co drugim skrzyżowaniu i przejściu dla pieszych, by odreagować ogólną wysoką nerwowość życia. We francuskim Lyonie Urząd Miasta zatrudnił na stałe specjalistę od światła. Zadanie: rozświetlić miasto. To wieloletni projekt, który ma za zadanie ukryć to co brzydkie, a „ujawnić” co najpiękniejsze budynki, place i mosty.

O tyle to ciekawe w kontekście iławskim, że tutaj miasto, o ile wiem, nie zatrudnia nawet tak kluczowej gdzie indziej postaci jak miejski architekt. Gość odpowiedzialny za to, że przy willi nie stanie hipermarket, obok nich – blok, a po drugiej stronie ulicy sąsiadować będą plac zabaw i Izba Wytrzeźwień. O tyle to ciekawe, że pomysł „podświetlenia” miast nocą wdarł się już przebojem do Polski. Wrocław zdaje się tu przoduje, ale – o ile wiem – i Gniezno z Sandomierzem nie zasypiają gruszek w popiołach. Iławie jak do tej pory udało się, i za to brawa, iluminować nocnie Czerwony Kościół. I na tym wyobraźnia radnych się wyczerpała.

Ma prawo tak się zdarzyć, że wyobraźnie strajkuje. Dlatego rozwiązanie Francuzów zatrudnienia fachowca z profesjonalną percepcją zdejmuje z urzędników przykry obowiązek główkowania w tematyce, do której się nie urodzili. Hitów na potrzeby listy przebojów „Billboardu” też im nikt nie każe pisać, to może taką optykę należy rozwojowo przyjąć. Jak się na czymś nie wyznaję, to w szranki dedukcyjne danej dziedziny nie staję. Sprawy przyziemniejszego kalibru można za to monitorować na bieżąco.

W Norymberdze oceny uczniów w szkołach są non stop analizowane przez władze lokalne, a najwięcej pieniędzy od miasta dostają placówki z... najsłabszymi wynikami. Bada się nawet, co dzieci robią z wolnym czasem. Jeśli mają go za dużo, miasto opłaca dodatkowe zajęcia aż do godziny 17:00.

W Iławie młodzież ma do wyboru (spójrzmy na weekendy) siedzenie w domu albo szorowanie bruków. I potem dziwić się, że z tej beznadziei temu i owemu odbija, i wpada albo w alkohol, albo w narkotyki. Miasto ma bowiem tę część populacji gdzieś, bo jak inaczej to nazwać? Niech piją, palą trawkę – są rodzice, jest policja, a jak coś – pałami doprowadzi krnąbrnych do porządku.

To jest tragizm Polski prowincjonalnej, drodzy państwo! Ja profetycznie postulowałem kiedyś, by komórki municypalne refundowały młodzieży szkolnej wejściówki do kina, skoro te jest otwarte od środy do niedzieli, a i tak świeci pustkami. Dzieciak daje 5 zł i w cieple ogląda nawet byle-amerykańskie-co, ale ma taką sobotę, a nie wśród frustratów kolegów przy drzwiach klatki schodowej. Naturalnie odzewu się nie doczekałem. Typowe.

Na koniec człowiek z Malmö depeszuje: „Byłem dziś w Studiu Wspierania Inicjatyw. Wystarczy, że zbierze się minimum trzech miłośników np. lokomotyw parowych czy zbieraczy plastikowych słoników, a przestają być bezdomni. Studio wpisze ich do grafiku i odda do dyspozycji salę na spotkania przynajmniej raz w tygodniu. Nieodpłatnie”. Ja mimo wszystko głęboko wierzę, że gros tych rozwiązań za jakiś czas trafi do nas. Tylko po co czekać na Złote Runo, skoro gotowe matryce są za darmo do skopiowania od bliższych i dalszych sąsiadów.

Przyszły rząd też zamierza przejąć „żywcem” ustawę o policji finansowej z Hong-Kongu, bo jest merytorycznie świetna. A jak coś się sprawdza, to po co czczo główkować nad rozwiązaniem alternatywnym, byle „naszym”? Drenaż energii, chyba że ktoś się nudzi, ale iławskich ratuszowców nie sposób o to posądzać!

LESZEK OLSZEWSKI
opinie@kurier-ilawski.pl


  2007-11-07  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106613639



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.