Leszek Olszewski: A oto Polska właśnie...
Po śmierci Karola Wojtyły dokonam lekkiego rozliczenia z tym faktem w kontekście na ile i jak przeprogramował mózgi nadwiślańskich ludzi. Niektórych znacząc umiarem, zadumą, rozbudzeniem duchowości, a innych modelując miałko i żałośnie. Uprzedzam, proporcje są niekorzystne.
Jak mówi stary truizm „Co się stało, to się nie odstanie”. Odejście Jana Pawła II datujemy 2 kwietnia 2005. Potem Polska i świat pochodziły trochę w żałobie i – jak to bywa – kto jest normalny, wrócił post factum do normalności, nienormalni zaś do swoich stanów egzystowania. Większość – w wyciszeniu. Nie wszyscy to fanatycy bicia piany i swego kapitału publicznego przy każdej okazji.
Dawna i dzisiejsza ojczyzna Chopina i Leppera ponieważ produkuje w dużej ilości jednostki „normalne inaczej” (rącze i sprytne), sypnęła momentalnie dziesiątkami pomysłów „ku czci”. Stawiania pomników, nazywania ulic, skwerów, które nawet strona kościelna nie zawahała się po kilku dniach ostro napiętnować – wzywając do opamiętania i schłodzenia dymiących, zwłaszcza urzędniczych głów.
Apelowali mądrzy panowie w komżach o autorefleksję i wynoszenie ze schedy po Ojcu Świętym czegokolwiek kreatywnego duchowo i społecznie, nie zaś typowo polskiego demonstrowania, że się „frunie z wiatrem” i nawet gminna mieścina z dwoma sklepami i jednym skrzyżowaniem (z krową luzem chodzącą po parkanie) będzie miała w nazwie coś z JPII. Fałszywej pobożności i afiszowania się nią nie brakuje w tym kraju po 1989 roku (papa wielokrotnie za to ganił), a pieniądze na kolejne jej przejawy były, są i będą. Podatnicy to przecież zdyscyplinowana rzesza płatników.
Metropolita lubelski abp Józef Życiński wydał dekret, w którym pisze: „Piękniej i lepiej uczcimy pamięć papieża, tworząc kuchnie dla ubogich, świetlice dla dzieci, hospicja, czy młodzieżowe ośrodki kultury, niż przez zwykłą zmianę nazw ulic”. Po czym dodaje: „Zrezygnujmy z chorych ambicji”.
No i moglibyśmy tak przyznać mu rację, pukając się w głowę nad chociażby pomysłem radnych w Katowicach, by za 200 tys. stanął tam pomnik naszego bohatera, czy Torunia, gdzie już pomnik stoi, ale chcą zbudować drugi – większy, gdyby z Iławy prądy ludzkie nie doniosły o dołączeniu lokalnego kwiatka do tego ogólnopolskiego bukietu bigoterii i absurdu. Tym dziwniejszego, że „Bulwar im. Jana Pawła II” lat temu kilka zastąpił wyświechtaną i, widać, sucho brzmiącą „Aleję Pojednania” (relikt sowieckiego bełkotu). Cześć Jemu więc należną oddano i to już za życia! Odpowiednio! Z wyczuciem! Bez pysznych fanfar! Uczciwie! W sam raz!
Bazując więc na zdroworozsądkowych przesłankach, wydawać by się mogło, że pośmiertny szał nazewniczo-zmieniający ominie akurat ten gród szerokim kołem, naznaczając sobą co najwyżej inne „świętsze od papieża” okolice. Nic bardziej mylnego! Mało, mamy wręcz, drodzy Państwo – dzięki pewnemu wizjonerskiemu pomysłowi – szansę na wytyczenie szlaku reszcie kraju! Niedorosłego, widać, na tym etapie, kultu jednostki do perspektyw, jakie ów rysuje. I to wbrew woli „kultodawcy”, ale co to obchodzi jajogłowych?...
Iława być może stanie się niedługo jedynym w kraju miastem, gdzie to Bulwar Jana Pawła II skrzyżuje się w pewnym momencie prawie z ulicą... Jana Pawła II, bo na taką ma się przemianować 1-go Maja (o ile, oczywiście, szaleństwo zatriumfuje). Ludzi ten drobny zabieg wpędzi we wcale niedrobne koszta – wymiana dowodów osobistych, praw jazdy, dowodów rejestracyjnych, książeczek, zaświadczeń, legitymacji szkolnych, legitymacji studenckich, kart płatniczych, deklaracji podatkowych, danych firmowych, pieczątek, wszelkich umów itp. etc. Za to oczywiście koszty poniosą OBYWATELE, a pseudo-splendor spłynie na tych, co przetną wstążki (z wyuczoną powagą chwili) i potem pójdą gdzieś na bankiet, uprzednio nagłaśniając news medialnie.
Ja jeszcze proponuję rzecz kolumnową. Na ulicy Jana Pawła II nie może stać sobie, jakby nigdy nic, osiedle XXX-lecia PRL. Przemianujmy je może – za jednym zamachem! – na osiedle Jana Pawła II. No i rondo na ul. Kopernika też zmieńmy na papieskie, żeby astronom nie czuł się jakimś większym szpanerem na swojej ulicy. Miejsce w szeregu musi znać. Na jego pogrzebie nie było 12 przywódców państw, koronowanych głów, ani prezydenta USA. Nawet byle kardynał się nie pofatygował...
Przy okazji jakoś nikt nie wspomniał, że sam bulwar papieski (otaczający Mały Jeziorak) jest wciąż niedokończony i wygląda już któryś rok trochę jak odnowiony hotel z obskurnymi toaletami. Całkowite oddanie bulwaru do użytku jakoś przerasta kolejny sezon decydentów, może więc pora nie sięgać surrealizmu, a zabrać się z pozytywistyczną werwą za pracę u podstaw?! (co poddaję pod życzliwą rozwagę niedoszłym oby grabarzom malowniczego traktu z datą Święta Pracy w godle).
Na scenie ogólnokrajowej ostro został zdezawuowany inny apel podobnego kalibru, mianowicie, by dzień wyboru Karola Wojtyły na papieża, czyli 16 października, zrobić kolejnym świętem narodowym. Tam, o dziwo, też pierwsi zareagowali na harmider duchowni (abp Michalik), wyjaśniając, że nauki papieskie nie dotyczyły leżenia do góry brzuchem przed telewizorem, po uprzednim wywieszeniu flag, a traktowały o ciężkiej pracy, także duchowej, nakierowanej na dobro ogółu i drugiego człowieka.
Kto dostrzega li tylko potrzebę obnoszenia się z kultem papieża w jakikolwiek sposób – dodali przy tym – ten daje jedynie dowód instrumentalnego wykorzystania Jego osoby. To zaś najczęściej wypływa z najniższych, bo populistycznych pobudek – zakończyli purpuraci swoje memento. Memento, które kolokwialnie można zawrzeć chyba w zdaniu: „Nie dajcie się zwariować ani ogłupić tanim efekciarzom”.
Może o to w tym iławskim wodewilu chodzi? Nie wiem kto za tym stoi. Może wy wiecie? Spójrzcie uczciwie i trzeźwo. Azali chcą zrobić kolejny interes? Jeśli tak, to nie dawajcie na to przyzwolenia. Papież z góry patrzy rozeźlony na te targi. Nic nie może zrobić. Cała nadzieja w nas!
Leszek Olszewski