Powracamy do sprawy Karola Dempicha, który pisze m.in. o tym, że otrzymał odszkodowanie od zarządcy drogi w Montowie, na której wjechał w dziurę i uszkodził auto. Dziś mamy uzasadnienie decyzji sądu odrzucające wniosek kierowcy o uchylenie mandatu.
Przypomnijmy. Karol Dempich, jadąc w lutym drogą wojewódzką przez Montowo (gmina Grodziczno), wjechał samochodem w dziurę. W wyniku tego zdarzenia uszkodził przednie koło. Zadzwonił po policję, by ta sporządziła notatkę, ponieważ chciał ubiegać się o odszkodowanie od zarządcy drogi.
Na miejsce przyjechali nowomiejscy policjanci, którzy najpierw potwierdzili fatalny stan drogi, po czym... dali kierowcy mandat 100 zł. Tłumaczyli, że nie dostosował się do znaku stojącego 3 km wcześniej i nie zachował szczególnej ostrożności. Dempich mandat przyjął, ale potem sytuację zgłosił mediom i złożył wniosek o uchylenie kary.
Nieco później także szef nowomiejskiej policji Mieczysław Wójcik złożył wniosek o rozpatrzenie sprawy przez nowomiejski sąd, mając wątpliwości co do społecznej szkodliwości czynu. Na początku marca w sądzie w Nowym Mieście odbyła się rozprawa, na której sędzia Michał Lasota odrzucił wniosek kierowcy i podtrzymał ważność mandatu.
Początkowo Karol Dempich chciał zapłacić mandat 10 tys. jednogroszówek, jednak, jak napisał w liście opublikowanym w Kurierze, z przyczyn m.in. technicznych zrezygnował z tego pomysłu i zapłacił mandat tradycyjnym przelewem. Co ważne, w swoim liście Dempich zaznaczył, że otrzymał odszkodowanie od zarządcy drogi.
Sytuacja zdziwiła kierowcę, ponieważ zarządca, wypłacając odszkodowanie, przyznał się, że wina uszkodzenia samochodu leży po jego stronie. Tym bardziej więc, zdaniem Dempicha, dziwna jest decyzja sądu o podtrzymaniu ważności mandatu.
BO POKWITOWAŁ ODBIÓR
Sędzia Michał Lasota w uzasadnieniu swojej decyzji powoływał się na art. 98 § 3 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia (kpw), który mówi, że mandat karny kredytowany staje się prawomocny z chwilą pokwitowania jego odbioru przez ukaranego.
Przyjmując mandat, ukarany będąc pouczonym o prawie odmowy przyjęcia, potwierdził, że mimo znaków nie zachował ostrożności na drodze. Tym samym ukarany przyznał się do popełnienia wykroczenia i zaakceptował proponowaną mu karę.
Zdaniem sędziego, gdyby ukarany odmówił przyjęcia mandatu, wówczas sprawa mogłaby być rozstrzygnięta przez sąd i to sąd dokonałby koniecznych ustaleń faktycznych – rozważyłby zachowanie kierującego, prędkość pojazdu czy warunki drogowe.
WYKROCZENIE MIAŁO MIEJSCE
Sędzia powołał się również na inny artykuł kpw, który stwierdza, że prawomocny mandat podlega uchyleniu tylko wówczas, jeżeli grzywnę nałożono za czyn nie będący wykroczeniem.
Michał Lasota uznał, że mandat w rozważanej sprawie nałożono słusznie i powołał się na ustawę „Prawo o ruchu drogowym”, a także na rozporządzenia ministra infrastruktury oraz ministra spraw wewnętrznych i administracji. Wymienione akty prawne wskazują na to, że znaki ostrzegawcze zobowiązują uczestników ruchu do zachowania szczególnej ostrożności, a kierowcy mają obowiązek poruszać się z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem stanu drogi i natężenia ruchu.
Sędzia przyjął, że ukarany nie zachował szczególnej ostrożności i nie dostosował prędkości do warunków ruchu. Nowomiejski wymiar sprawiedliwości uznał więc wniosek ukaranego za bezzasadny i jako taki nie zasługujący na uwzględnienie.
ALEKSANDRA MALINOWSKA