Młody policjant chował akta spraw do służbowej szafki. Swojemu przełożonemu dawał do podpisu podrabiane dokumenty spraw. Inny policjant, z prawie 15-letnim stażem, sam zwalnia się ze służby w dzień przed zgłoszeniem przestępstwa z nim w roli głównej. Miał w szafce kuchennej w mieszkaniu, które wynajmował, ponad 30 sztuk służbowej amunicji!
Posterunkowy Michał R. niespełna rok czasu pracował w iławskiej komendzie. Po ukończonym kursie podstawowym w maju 2005 roku rozpoczął karierę „detektywa” w sekcji dochodzeniowo-śledczej. Podlegał bezpośrednio pod Piotra G.
AKTA TEŻ NA WOLNYM
Michał R. przebywa obecnie za granicą na urlopie: – Wnuczek jest za granicą – mówi babcia Michała R. z Iławy. – Będzie tam do 16 marca, bo wykorzystuje zeszłoroczny urlop. Ale on cały czas pracuje jeszcze w policji.
W momencie gdy posterunkowy wypoczywa sobie na urlopie, jego zwierzchnik zauważył, że zostawił on kilka nierozliczonych spraw, a w aktach panuje bałagan.
– W kilku sprawach Michał R. nie podjął w ogóle dochodzenia, przy niektórych napisał, że to zrobił, choć tak nie było. Część postępowań ukrył w szafie służbowej – wyjaśnia Anna Siwek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. – W siedemnastu sprawach nie podjął przewidzianych prawem czynności. Część z nich zakończył jedynie statystycznie.
Z Michałem R. rozmawiano już wcześniej kilka razy na temat jego pracy: – Miał zwiększony nadzór nad swoją pracą. Był bałaganiarzem – dodaje Siwek.
Niewyjaśnione sprawy to kradzieże telefonów komórkowych, pobicia i narkotyki. Strach przed swoim szefem był tak duży, że posterunkowy chował akta spraw w służbowej szafie albo... fałszował dokumenty zakończenia dochodzeń i dawał je do podpisu przełożonemu Piotrowi G.
KARA MUSI BYĆ
Janusz Araś, komendant iławskiej policji, wszczął postępowanie dyscyplinarne wobec niego i jego szefa, kierownika referatu sekcji dochodzeniowo-śledczej.
– Kierownik jest zobowiązany do szczególnego nadzorowania nad swoim pracownikiem – tłumaczy Anna Siwek. – Powinien mieć bardzo wnikliwy i dokładny nadzór nad jego codzienną pracą, by dobrze go wdrożyć i po trzyletnim okresie przygotowawczym zdecydować, czy się nadaje. Tu niestety nadzór był niewłaściwy.
Piotr G. został zdegradowany na niższe stanowisko: – Policjant ten będzie pracował nadal w iławskiej policji, ale już nie na stanowisku kierowniczym. Kierownik jest bezpośrednim przełożonym i to on, a nie komendant policji, odpowiada za pracę swego podopiecznego – dodaje Siwek.
Decyzją komendanta Arasia, Piotr G., który był wcześniej przez niego kilkakrotnie nagradzany za swoją pracę, będzie teraz wykonywał normalne zadania należące do pracownika referatu dochodzeniowo-śledczego. Obecnie policjant przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Michałowi R. zaś, prócz dyscyplinarnego zwolnienia ze służby grozi do 5 lat więzienia. Sprawa trafiła już do prokuratury.
AMUNICJA NA DZIEŃ KOBIET
Kolejny „okaz” to Marek S., długoletni policjant. Właśnie wyprowadził się z mieszkania, jakie wynajmował u jednej z iławianek. 8 marca owa kobieta zgłasza się na policję. Przynosi ze sobą kilkadziesiąt sztuk amunicji.
– Kobieta przyniosła 32 sztuki amunicji, które znalazła w szafce kuchennej tuż po wyprowadzeniu się policjanta – mówi Anna Siwek, oficer prasowy z Olsztyna.
NIE WIEM, SKĄD MAM
Przyjęto zawiadomienie o przestępstwie. Na komendę wezwano Marka S. i jego żonę.
– Policjant przyznał, że to jego amunicja, którą posiada, nielegalnie zresztą, od 10 lat – dodaje Siwek. – Nie był jednak w stanie określić, skąd ją ma. Czy pochodzi z policyjnej strzelnicy, czy też ze szkoleń, w jakich brał udział.
Tymczasem nie wystrzelana amunicja musi być zdana, taka jest procedura.
Co ciekawe wszystkie inwentaryzacje przeprowadzane w Iławie, a ostatnia odbyła się w iławskiej komendzie w czerwcu 2005 roku, nie wykazały niedoboru amunicji w policyjnym magazynie.
– Ciężko jest teraz sprawdzić, skąd tę amunicję wziął Marek S. – tłumaczy oficer prasowy. – Dokumentacja z lat 90-tych niestety nie jest już czytelna albo została zniszczona. Obecnie są kontrolowane wszelkie dokumenty inwentaryzacyjne dotyczące ilości i przechowywania amunicji.
Z CZARNEGO RYNKU?
Amunicja, którą kobieta przyniosła na komendę, nie miała oznaczeń: – Może ona pochodzić z czarnego rynku, ale to wyjaśnia teraz prokuratura – wyjaśnia Siwek.
W prokuraturze złożono doniesienie o popełnionym przestępstwie nielegalnego posiadania broni i amunicji, za co grozi do 8 lat więzienia.
Doniesienie złożono przeciwko Markowi S., a nie policjantowi młodszemu aspirantowi Markowi S., ponieważ w dzień przed przyniesieniem przez kobietę amunicji ów policjant... złożył wymówienie z pracy!
KOMENDANT POSZEDŁ NA RĘKĘ
7 marca, dzień przed przyjściem na komendę kobiety, Janusz Araś przyjmuje zwolnienie ze służby Marka S. i tego samego dnia komendant policji przychyla się do jego prośby – podpisuje jego dobrowolne odejście z policji.
W sierpniu tego roku minęłoby 15 lat pracy owego policjanta, a co za tym idzie, sporo finansowych dodatków do pensji.
– Gdyby 7 marca nie było tego raportu, czyli prośby o zwolnienie ze służby, wobec policjanta zostałoby wszczęte postępowanie dyscyplinarne zmierzające do zwolnienia go ze służby – tłumaczy Siwek z komendy wojewódzkiej. – Jednak gdy w tym samym dniu (7 marca - przyp. red.) komendant przychylił się do prośby policjanta i podpisał rozkaz o zwolnieniu go ze służby, to w tym przypadku jest już on osobą cywilną i nie ma odwrotu. Gdyby było to 8 marca, inaczej by się sprawy miały. Teraz nie ma już podstaw prawnych, by wszcząć postępowanie dyscyplinarne.
Marek S., odchodząc ze służby na własne życzenie, przejął wszystkie dodatki, jakie po tylu latach pracy mu się należały.
JOANNA MAJEWSKA
Podjąłem słuszną decyzję
i nie ma odwołania
Janusz Araś, komendant KPP w Iławie: – Wobec policjanta Michała R. jest obecnie prowadzone postępowanie dyscyplinarne i karne. W dniu 6 marca przekazaliśmy materiały do prokuratury z wnioskiem o wszczęcie śledztwa. Są to dwa odrębne postępowania. Incydent związany z Michałem R. ukrócił jego zwierzchnik, który wcześniej informował o nieprawidłowościach związanych z prowadzeniem przez tego posterunkowego spraw, dlatego też był on pod specjalnym nadzorem w trwającym obecnie okresie służby przygotowawczej w referacie dochodzeniowo-śledczym. Ukrywał te akta przede wszystkim dlatego, by uniknąć odpowiedzialności dyscyplinarnej. Szef referatu dochodzeniowo-śledczego, zwierzchnik posterunkowego, od 7 marca pełni obowiązki służbowe na innym, niższym stanowisku. Od tej decyzji – powierzenia obowiązków – nie przysługuje odwołanie. Podjąłem kroki, które na czas obecny były słuszne. Postępowanie dyscyplinarne wobec Piotra G. ma wyjaśnić, czy sprawował właściwy nadzór nad swoim pracownikiem i w zależności od ich ustaleń zostaną podjęte decyzje personalne.
Nosił z honorem,
teraz na zwolnieniu
Mówi Piotr G., były już kierownik referatu dochodzeniowo-śledczego: – Do końca marca będę na zwolnieniu lekarskim i prawdopodobnie potem podejmę jeszcze dalsze leczenie. Ta sprawa znacznie wpłynęła na moje zdrowie. Już pod koniec zeszłego roku wnioskowałem do komendanta policji, by przeniesiono tego policjanta z mojej sekcji do innej. On się po prostu nie nadawał. Popełniał wiele poważnych błędów, które nie powinny mieć w ogóle miejsca. W dochodzeniówce trzeba trzeźwo myśleć. Poproszono mnie jednak bym dał mu szansę. Po wypłynięciu sprawy na światło dzienne posterunkowy przyznał się do tego, że sam chował akta i robił to celowo. Noszę z honorem mundur już od 19 lat.