Byli piłkarze Jezioraka Iława nie podpisali z klubem ugód, a proponowane warunki nazywają „żenującymi”. Podobnie rozmowy z zawodnikami komentuje prezes klubu. Czy Jeziorak odzyska licencję i zagra w okręgówce? Decyzja zapadnie w dniu ukazania się tego wydania „Kuriera”.
Przypomnijmy. Kilka tygodni temu piłkarscy działacze z Olsztyna odebrali Jeziorakowi Iława licencję na grę w V lidze z powodu zaległości finansowych klubu wobec Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN) oraz byłych piłkarzy i trenera z czasów II ligi. Iławscy działacze dostali dwa tygodnie na porozumienie się z wierzycielami i podpisanie z nimi ugód. Termin minął w piątek, jednak komplet dokumentów dostarczono dopiero w tym tygodniu, ponieważ do próby podpisania jednej z ugód doszło dopiero w sobotę.
ZAWODNICY
POWIEDZIELI „NIE”
Na podpisanie ugody zgodził się Polski Związek Piłki Nożnej (umorzył połowę długu, a resztę rozłożył na raty, które mają być spłacane od października) oraz trener Piotr Zajączkowski.
Ugody nie zgodzili się za to podpisać zawodnicy, czyli Dawid Kowalski, Wojciech Figurski i Arkadiusz Kuciński, z kolei z Remigiuszem Sobocińskim i Piotrem Dymowskim nikt nie rozmawiał, ponieważ ich pieniądze próbuje wyegzekwować komornik.
– Zaproponowano mi taką miesięczną kwotę, że byłbym spłacany ponad pięć lat – mówi Kowalski. – Drugi wariant był taki, że jednorazowo otrzymałbym 15 procent moich pieniędzy, ale pod warunkiem, że zrzekłbym się reszty. Nie mogłem się na to zgodzić.
– Otrzymałem żenującą propozycję – dodaje Figurski. – Byłbym spłacany przez ponad 4 lata. Byłem gotowy zrzec się 20-30 procent pod warunkiem, że resztę otrzymałbym do końca tego roku. W pewnym momencie pan prezes powiedział mi, że jeżeli Jeziorak nie przystąpi do rozgrywek, to mogę nie dostać nic. Właściwie z tej rozmowy wyszło, że to on nam robi przysługę.
– Szanujmy się trochę – dodaje Kuciński. – Przez półtora roku, jak odszedłem z Jezioraka, nikt nie wykonał do mnie telefonu. Teraz nagle dzwonią i tylko dlatego, że mam kontuzję i jestem w Iławie mogłem się spotkać. Spłacany miałbym być jakieś trzy lata. W pewnym momencie pan prezes powiedział, że jak nie chcę tych pieniędzy, to on sobie za nie kupi nowego mercedesa. Żenada.
PREZES LICZY
NA POZYTYWNY FINAŁ
O skomentowanie próby porozumienia się z zawodnikami poprosiliśmy też Mirosława Mazura, prezesa Jezioraka.
– Żenadą jest rozmawiać z takimi ludźmi – powiedział. – Trener, któremu zalegamy potężne pieniądze, zgodził się na ugodę właściwie po jednej rozmowie telefonicznej. A oni nie chcieli, bo nie. I faktycznie powiedziałem, że jeżeli nie wezmą pieniędzy, to ja sobie za nie kupię nowego mercedesa. Bo pieniądze dla nich miały pochodzić z mojej prywatnej kieszeni, więc to ja będę decydował, na co je przeznaczę. Nie chcą pieniędzy, to nie będę ich prosił.
A jak prezes ocenia szanse na odzyskanie licencji.
– Nie widzę, żadnej innej możliwości, jak jej odzyskanie – mówi. – Warunkiem nie było samo podpisanie ugód, a podjęcie rozmów. W Olsztynie powiedziano nam, że jeżeli ktoś nie zgodzi się z nami porozumieć, to mamy to udokumentować i również dostarczyć.
Do tematu wrócimy.
KRYSTIAN KNOBELZDORF
Prezesowi Jezioraka Mirosławowi Mazurowi nie udało się przekonać piłkarzy do podpisania z klubem ugód. Jednak jak mówi, udokumentowane próby porozumienia powinny wystarczyć do odzyskania licencji. Decyzja zapadnie w dniu ukazania się tego wydania „Kuriera”