Urządził w domu rzeź. Z zimną krwią bestialsko zamordował ojca zadając mu około 20 ciosów nożem i ciężko ranił matkę. Trzy dni wcześniej mieszkańcy Szałkowa alarmowali Kuriera, że Łukasz D. jest niebezpieczny, a interweniujący policjanci nawet z nim nie porozmawiali.
Do zbrodni doszło w poniedziałek rano w podiławskim Szałkowie. O godz. 6 na policję zadzwoniła matka 31-letniego Łukasza D. prosząc o pomoc. Powiedziała, że syn zabił ojca nożem, a ją ranił.
Gdy przyjechali policjanci, Stanisław D. (64 l.) już nie żył. Przeprowadzona we wtorek sekcja zwłok wykazała, że wykrwawił się na skutek licznych ran ciętych i kłutych zadanych nożem. Na ciele ofiary naliczono ich około 20. Nieoficjalnie mówi się, że 64-latek miał też poderżnięte gardło. Matka zabójcy trafiła do iławskiego szpitala w stanie ciężkim, ale stabilnym.
Zabójca został zatrzymany na terenie Szałkowa godzinę po zgłoszeniu.
POTWIERDZIŁY SIĘ
OBAWY LUDZI
W piątek z naszą redakcją skontaktowali się mieszkańcy Szałkowa, którzy powiedzieli, że coraz bardziej obawiają się Łukasza D. 31-latek bez powodu z dużą siła uderzył w twarz wypoczywającego nad Jeziorakiem turystę. Rozciął mu policzek. Turysta wezwał policję.
– Przyjechali, zapisali coś w notatniku i odjechali – powiedziała nam osoba, która widziała całe zajście. – Jedna osoba od nas pojechała za radiowozem. Ten wariat spacerował po chodniku, jak zwykle zresztą, a patrol przejechał koło niego bez jakiejkolwiek reakcji. Nawet z nim nie porozmawiali. A dobrze wiedzieli, że to on, bo bywali w jego domu bardzo często. Mówiliśmy im, żeby coś z nim zrobili, bo dojdzie do tragedii.
W sprawie opisywanej interwencji skierowaliśmy do policji szereg pytań, jednak do momentu oddania Kuriera do druku na żadne nie otrzymaliśmy odpowiedzi – dlatego do tematu wrócimy.
Mieszkańcy Szałkowa powiedzieli nam też, że w ubiegłym tygodniu było więcej incydentów z udziałem zabójcy, ale nikt nie zdecydował się wezwać policji.
– Moja znajoma codziennie spaceruje z psem – opowiada sąsiad Łukasza D. – Chodzi drogą w kierunku Jażdżówek. Ostatnio wracając spotkała Łukasza na chodniku. Ponieważ się go bała, przeszła na drugą stronę drogi. On w tym czasie zrobił to samo. Gdy wystraszona z wróciła na chodnik, on znów poszedł w jej kierunku. Wtedy przerażona uciekła do domu polami.
D. wystraszył też pracowników miejscowej piekarni. Nocą wszedł na teren zakładu i został zauważony przez pracownicę, która powiadomiła o tym swojego brygadzistę. Gdy pomiędzy mężczyznami doszło do wymiany zdań, 31-latek wyciągnął nóż. Po chwili jednak odszedł.
NIE ZDĄŻYLI GO
UBEZWŁASNOWOLNIĆ
Rodzice zabójcy to emerytowani policjanci. Mają też drugiego syna pracującego w policji. Do Szałkowa przeprowadzili się około 10 lat temu. Sąsiedzi opisują ich jako spokojne i miłe małżeństwo.
Łukasz przez pewien czas mieszkał w Anglii. Mieszkańcy twierdzą, że miał tam problemy z narkotykami, co wpłynęło na jego zdrowie psychiczne. Gdy wrócił do Polski, z wyboru stał się bezdomnym. Często widywany był w Iławie, nocował po klatkach schodowych i piwnicach. Wreszcie trafił do szpitala na oddział psychiatryczny, a po wyjściu zamieszkał z rodzicami.
– Kiedyś bywał tu sporadycznie, ale jak tylko się pojawił, zawsze były z nim problemy – mówi kolejny sąsiad. – W ostatnich miesiącach policja bywała tu regularnie. I co z tego, skoro interwencje kończyły się na niczym.
Jego rodzice chodzili po wsi i radzili, że jak Łukasz tylko u kogoś się pojawi, należy natychmiast wezwać policję.
– Bali się go, w nocy nie mogli spać – dodaje sąsiadka. – Bogusia (matka Łukasza - red.) mówiła, że długo czekała na jakieś dokumenty z Anglii. Była szczęśliwa, że wreszcie je dostała. W środę (dzień ukazania się tego wydania Kuriera - red.) miała złożyć do sądu wniosek o ubezwłasnowolnienie tego bandyty.
JEDNAK JEST
NIEBEZPIECZNY
Jak poinformował nas Grzegorz Motyka-Radłowski, zastępca prokuratora rejonowego w Iławie, we wtorek Łukaszowi D. przedstawiono dwa zarzuty.
– Są to zarzuty zabójstwa oraz usiłowania zabójstwa ze spowodowaniem ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – mówi prokurator. – Złożyliśmy już do sądu wniosek o aresztowanie podejrzanego oraz wyznaczenie dla niego adwokata z urzędu.
Zabójca to wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Z uwagi na to, że ciągle, pomimo aresztowania, wydawał się niebezpieczny, wtorkowe przesłuchanie z udziałem prokuratora odbyło się nie w prokuraturze, tylko w komendzie policji.
Przy tego typu przestępstwach śledczy najczęściej wysyłają podejrzanych na kilkutygodniowe obserwacje sądowo-psychiatryczne, aby potwierdzić, czy w chwili popełniania czynu byli poczytalni. W tym przypadku zapewne prędzej czy później też zapadnie taka decyzja. Do tematu wrócimy.
KRYSTIAN KNOBELZDORF
Łukasz D. ze względów bezpieczeństwa
nie został doprowadzony do prokuratury
– przesłuchano go w komendzie policji.
Szałkowo gmina Iława.
Dom, w którym doszło do zbrodni. Śledczy zabezpieczają
ślady przestępstwa. Ich pracę nadzorowali wicekomendant
iławskiej policji Waldemar Jackowski oraz Rafał Żubertowski,
naczelnik wydziału kryminalnego policji w Iławie.
Firma pogrzebowa zabiera ciało
zamordowanego Stanisława D. (64 l.)
w celu wykonania sekcji zwłok.