Ktoś może pomyśleć, że mam satysfakcję, iż w końcu doczekaliśmy się zasadniczych zmian w iławskiej Radzie Miejskiej. Otóż zapewniam państwa, że u mnie szampana nie było. Nie było, ponieważ żaden to powód do satysfakcji. Wręcz przeciwnie. Drażni mnie, że radni dopiero po roku doszli do takich wniosków. Żal straconego czasu, którego już nie będzie można odrobić. Nie będzie można, ponieważ zmiany są jedynie połowiczne.
Ja w poprawę stylu działania burmistrza Iławy po prostu już nie wierzę. Nie wierzą też ludzie z którymi rozmawiam na co dzień. Większość głosowała na Jarosława Maśkiewicza. Dziś przyznają, że mają moralnego kaca, dodając przy tym epitety, których tu wolę nie cytować bez potrzeby. Po prostu czują się nabici w butelkę.
Kolędnik bez kiecy, niejaki Stachu Żygadło, który też chodził po mieszkaniach i namawiał do głosowania na Maśkiewicza, okazał się być godnym giermkiem swojego guru. Teraz chyba przejdzie do opozycji! Tylko jakiej? Spokojnie, i tak będzie krytykował to, czego sam nie zrobił będąc przy sterze Rady Miejskiej. Trochę to głupie, ponieważ jego czerwone ugrupowanie dalej rządzi, burmistrz dalej uparcie udaje, że nie ma sprawy. Ale co tam, gadać trzeba. Mądrze, głupio – byle coś mówić, byle był jakiś powód do przytulania kasy co miesiąc (a czasem nawet częściej...).
Ciekawe, że weryfikacji przed radnymi nie poddał się pan wielki wice-mądrala: Benedykt Dutka. Czyżby myślał, że zarzuty nieróbstwa i głupstw jego nie dotyczą? A może już przyspawał się do stołka i trudno mu się odkleić? A taki był kiedyś w opozycji mądry...
Naczelny „Kuriera” Jarosław Synowiec żartobliwie zawnioskował na łamach o przyznanie nagrody Nobla wielkiemu ekonomiście Maśkiewiczowi, no bo tego jeszcze w naszym kinie nie grali, żeby organ podatkowy (burmistrz) karał swojego wyrobnika (prezesa spółki komunalnej) za to, że ten wypracował uczciwy zysk i chciał uczciwie odprowadzić należny podatek. Moim zdaniem Nobel to za mało. Temu geniuszowi należy się wielki pomnik.
Na stadionie przed wojną stal Hindenburg. Dziś stoi monument na chwałę zjednoczonej młodzieży. Ponieważ pomnik ten nie stoi na chwałę młodzieży NIE-zjednoczonej, to proponuję umieścić tam postać burmistrza Maśkiewicza, genialnego ekonomisty, który szlify zdobywał w pegeerze licząc przyrost ciągników Ursus na kwintal zapłodnionych krów.
No, ale skoro dziś trzeba jeszcze kilku kumplom załatwić jakieś fuchy, to należy pożreć to, co dobrze pracuje. No i mamy nowe pomysły „sprywatyzowania” stołówek szkolnych. Pewnie koleś, don sekretario Andreotti Dzieniszewski, chce wręczyć firmie żony kolejną fuchę do posprzątania (oczywiście odpowiednio „pilnując” w komisji przetargowej), więc trzeba do tego dorobić ideologię, np. troskę o dobro dzieci szkolnych itd. Trzeba się śpieszyć, bo a nuż Masa nagle przestanie się być burmistrzem...
A że np. ziemniaczanka nie może się doczekać odpowiedzi na swoje propozycje przekazania miastu gruntów, aby uniknąć płacenia podatków, to nie jest ważne. Tu pozwalam sobie zadedykować ten temat przewodniczącemu Rady Miejskiej Edwardowi Bojko. Niech załatwi sprawę, bo tamta lebioda co ruch, to szkoda. Tereny ziemniaczanki są bardzo atrakcyjne ze względu na projektowane obwodnice. A może jegomościa kumple już tam podzielili działki?
Burmistrz grzeje ławę dla oskarżonych, więc powinien zaniechać jakichkolwiek działań w imieniu majątku miasta, bo to wszystko okrutnie śmierdzi. Wiem, że kolesie partyjni obruszą się, ale niech te klakiery pamiętają, że ludzie mają pamięć i też ich rozliczą. Czy słyszą mnie: Henryk Dzierzęcki, Leszek Stuhldreer, Anna Zakrzewska, Piotr Przybyszewski, Stanisław Żygadło i Paweł Sitkowski? (same autorytety, jasna cholera!).
Moczycie tyłki panie i panowie...
Notowania SLD w Iławie są pochodną notowań tej partii w całym kraju. To nie wina uczciwych ludzi, którzy się w niej znajdują. I tam, i tu jest to wina garstki cwaniaków. Ci czują się bezkarni, ale to wszystko do czasu. Póki co mam propozycję, abyście państwo zechcieli zadzwonić do redakcji i pokazać co jeszcze w Iławie można dokładnie spieprzyć. Burmistrz ma do tego wyjątkowy talent. Jak już coś wymyśli, to tylko usiąść i płakać.
Pytają mnie niektórzy, dlaczego użyłem niedawno niecenzuralnych słów w ostrym tytule felietonu pt. „SMS do SLD” itd. Już wyjaśniam. Ja tylko powtórzyłem słowa, których użył wysoki urzędnik państwowy, reprezentujący majestat najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Był to SLD-owski dygnitarz. Skoro wolno używać takich słów człowiekowi tak wysoko postawionemu, to tym bardziej uchodzi używanie ich mnie, prostemu wędkarzowi.
Żyjemy podobno w demokracji, ale z tą demokratyczną zasadą bywa różnie. Odnoszę wrażenie, że szczególnie w SLD panuje linia wyznawana przez Kargula z filmu „Sami swoi”. Przypomnę: „Demokracja demokracją, a sprawiedliwość po naszej musi być stronie”. Chyba tylko dlatego w myśl tej demokratycznej zasady tak zaciekle „swoi” z SLD bronią „swoich”.
Czekałem aż drgnie spławik... No i trochę drgnęło w lokalnej polityce.
Nareszcie znaleźli się ludzie, którzy wykazali się inicjatywą i wzięli sprawy w swoje ręce. Powstały nowe koalicje: w starostwie oraz w mieście. Są jednak w tym względzie pewne różnice. Starosta i burmistrz – dwaj ludzie z SLD, a jak różni... Jeden chce czegoś dla całego powiatu, a drugi patrzy, jakby tu nabić sobie i swoim kolesiom kabzę. Chyba mu się zdaje, że okłamywać i mataczyć można bez końca.
Odczuwam pewien niedosyt... W ratuszu miejskim zapachniało mi zakładem kosmetycznym. Nie można wyleczyć wrzodu posypując go pudrem lub skraplając wodą kolońską. Tu jest konieczne radykalne cięcie. Mam w tym względzie doświadczenie. Mnie kiedyś też leczono zachowawczo, ale w końcu okazało się, że konieczny jest skalpel. Same zmiany w kierownictwie Rady Miejskiej to stanowczo za mało! Ale na razie dobre i to. Może będą sygnałem, a zarazem i ostrzeżeniem, że tu nikt nie będzie się cackał.
Zdziwiły mnie słowa przewodniczącego Edwarda Bojko, że brak mu było doświadczenia w kierowaniu pracami Rady Miejskiej. No przecież nie jest to jego pierwsza funkcja publiczna. Chociaż... Dawniej było łatwiej. Z kaplicy (komitet miejski PZPR) otrzymywało się różnego rodzaju dyrektywy i wytyczne. Wystarczyło tylko tego się trzymać. Teraz jest pokracznie, bo burmistrz, który powinien słuchać Rady jak pies smyczy, a uchwały powinny być dla niego świętością – pozwala sobie oszukiwać radnych, i to nawet na sesjach.
Oprócz kompromitacji w procesie karnym przed sądem, co takiego mamy w Iławie po roku poczynań burmistrza? Jest w mieście kilka ulic zbudowanych na gotowe i jeszcze wiele niezabudowanych. A może burmistrz pozamienia tabliczki z nazwami i sobie przypisze ich zbudowanie. Czemu nie... No przecież obowiązuje zasada domniemania niewinności...
ZYGMUNT WYSZYŃSKI