Szpital na granicy swojego terenu postawił ogrodzenie, nawet w poprzek chodnika. Tym sposobem mieszkańcy ulicy Asnyka w Iławie, by iść w kierunku centrum miasta, muszą nadrobić spory kawałek drogi. Dyrekcja lecznicy nie zgodziła się na montaż furtki w płocie. Ma to zapobiec blokowaniu szpitalnych parkingów i zaśmiecaniu terenu.
Mieszkańcy bloku przy ul. Asnyka 1A, są zbulwersowani faktem, że teren położonego w sąsiedztwie szpitala został ogrodzony.
– Nie możemy przejść w kierunku dawnej kostnicy – żali się czytelniczka. – By iść do centrum miasta, musimy wyjść na główną ulicę Asnyka i następnie przejść nią na Smolki. To absurdalne nadrabiać drogi.
SZPITAL NIE CHCE FURTKI
Zbigniew Stachurski, prezes spółdzielni „Praca”, która jest zarządcą bloku, nie wiedział nic o planach ogrodzenia szpitala.
– Niezwłocznie wystąpiliśmy do szpitala z wnioskiem o wyrażenie zgody na zamontowanie w płocie furtki – mówi. – Dla mieszkańców to ogrodzenie jest niewygodne, tym bardziej że w tym bloku mieszka wielu pracowników szpitala, więc idąc do pracy muszą nadrabiać drogi.
Dyrektor lecznicy Iwona Orkiszewska nie zgodziła się na montaż furtki. W swoim piśmie do spółdzielni podała podobne argumenty, jakie nam wyliczył rzecznik prasowy szpitala Tomasz Więcek.
– Postawienie ogrodzenia było koniecznością, do której zmusiło nas wiele czynników – czytamy w odpowiedzi Więcka. – Mieszkańcy bloku, który bezpośrednio graniczy z naszym terenem, wielokrotnie wykorzystywali go jako między innymi prywatny parking. Zresztą pisaliście państwo jakiś czas temu, że pacjenci i ich rodziny narzekają na brak dostatecznej liczby miejsc parkingowych. Już drugiego dnia po ogrodzeniu terenu szpitala okazało się, że pojawiły się wolne miejsca parkingowe, z których zniknęły prywatne auta mieszkańców bloku sąsiadującego z terenem szpitala. Dlatego też furtka, o której wspomniano w artykule, nie jest dla nas korzystnym rozwiązaniem. Zależy nam na tym, aby w pierwszej kolejności na naszych parkingach swoje auta zostawiali pacjenci i ich rodziny, a nie mieszkańcy sąsiednich bloków.
NIE SPRZĄTALI PO PSACH
Rzecznik Więcek dodał również, że na zielony teren szpitala mieszkańcy sąsiedniego bloku wyprowadzali psy.
– Niestety żaden z właścicieli ani razu nie sprzątnął po swoim psie, a na uwagi naszego personelu ludzie reagowali wulgaryzmami – dodaje rzecznik prasowy szpitala. – Nie możemy pozwolić sobie na to, aby teren szpitala był kojarzony z psimi odchodami. Ponadto mieszkańcy sąsiednich bloków często zaśmiecali teren szpitala choćby niedopałkami papierosów. Wystarczy tylko wspomnieć, że przed kilkoma laty przy budynku ośrodka rehabilitacji zainstalowaliśmy kilka nowych lamp ogrodowych, które w ciągu kilku dni zostały zdewastowane, a za budynkiem nasz personel niemal codziennie znajdował puste puszki po piwie i butelki po różnych „gatunkach” alkoholu.
Więcek dodał również, że dzieci często bawiły się na szpitalnym lądowisku dla śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, co jego zdaniem może świadczyć o braku wyobraźni rodziców.
ZDZIWIENIE RZECZNIKA
– Zupełnie nie rozumiem, skąd na łamach, które pani reprezentuje, takie poruszenie tematem ogrodzenia – dziwi się Więcek. – Rozumiem, że dla mieszkańców te kilkadziesiąt dodatkowych metrów stanowi problem, jednak proszę wziąć pod uwagę, że za każde zdarzenie, które potencjalnie może mieć miejsce na terenie szpitala, odpowiada jego dyrekcja. Szpital nie posiada całodobowej ochrony, więc jedynym racjonalnym i rozsądnym sposobem na wyeliminowanie niepożądanych zdarzeń jest ogrodzenie terenu.
Jak dodał Więcek, szpital będzie grodzony także z innych stron.
– Trwają prace przy budowie ogrodzenia od strony ulicy Smolki – informuje. – Jest to wynikiem realizacji planu zagospodarowania terenu szpitala. Wszystko to ma na celu poprawę bezpieczeństwa na jego terenie oraz usystematyzowanie i usprawnienie ruchu pieszych i samochodów.
Mieszkańcy muszą zatem przyzwyczaić się do nadrabiania drogi.
NATALIA ŻURALSKA
Szpital postawił ogrodzenie
w poprzek chodnika. Mieszkańcy ul. Asnyka
muszą się przyzwyczaić do nadrabiania drogi,
bo dyrekcja lecznicy nie zgodziła się
na wstawienie furtki
Wydeptana za blokiem Asnyka 1A ścieżka
pokazuje, że tym traktem wiele osób chodziło
w stronę głównego gmachu szpitala
i przychodni specjalistycznej
Tomasz Więcek,
rzecznik prasowy szpitala,
dziwi się, że Kurier
zainteresował się tematem
istotnym dla iławian
mieszkających
w sąsiedztwie lecznicy
Z przymrużeniem oka
Ktoś zdewastował ogrodzenie
Ktoś zdewastował fragment prywatnego płotu i szpitalnego ogrodzenia, by nadal móc przechodzić w kierunku kostnicy, po tym, jak szpital postawił ogrodzenie w poprzek chodnika przy bloku przy ul. Asnyka 1 A.
Przypomnijmy. Już dwukrotnie na łamach Kuriera poruszaliśmy temat szpitalnego ogrodzenia. Lecznica postawiła płot w poprzek chodnika. Tym sposobem mieszkańcy bloku przy ul. Asnyka 1A, by iść w kierunku centrum miasta, muszą nadrobić spory kawałek drogi.
Dyrekcja lecznicy nie zgodziła się, by spółdzielnia „Praca” zamontowała w płocie furtkę. Szpital twierdzi, że mieszkańcy bloku zaśmiecali teren placówki, wyprowadzali psy na trawnik i nie sprzątali po nich, pozwalali bawić się dzieciom na lądowisku dla śmigłowców oraz parkowali swoje samochody na szpitalnym parkingu.
Nie trzeba było długo czekać na reakcję mieszkańców. Miejski radny Tadeusz Lotz zadzwonił do nas, gdy zauważył, że ktoś zdewastował niewielki odcinek szpitalnego płotu oraz prywatnego ogrodzenia. Tym sposobem można przejść na skróty w kierunku kostnicy.
NATALIA ŻURALSKA
Szpital postawił ogrodzenie w poprzek chodnika,
uniemożliwiając mieszkańcom bloku przy ul. Asnyka 1A
przejście w kierunku dawnej kostnicy.
Na reakcję mieszkańców nie trzeba było długo czekać