JAKIE OPONY NA KTÓRĄ OŚ?
W kontekście sezonowej wymiany opon często pada pytanie: na którą oś zakładać mniej zużyte opony? Dobrej, a ściślej ujmując: uniwersalnej odpowiedzi tutaj niestety nie ma. Jeśli po pewnym okresie użytkowania mamy w lepszej kondycji dwie opony, a wymieniamy zimówki na letnie, to kosztem gorszej przyczepności podczas hamowania rozsądniejszym rozwiązaniem będzie założenie mniej zużytych opon na tył. Co prawda zwiększa się wówczas ryzyko aquaplaningu, ale takie rozwiązanie jest bezpieczniejsze niż gdybyśmy mieli lepsze opony z przodu. Kierowca czuje przednie koła przez układ kierowniczy i może na bieżąco korygować występującą podsterowność związaną z gorszym ogumieniem z przodu. W przypadku, kiedy mamy mniejszy bieżnik z tyłu, zachodzi ryzyko wystąpienia niekontrolowanej nadsterowności, z którą już mało który kierowca potrafi sobie poradzić. Podobna sytuacja (jak nie częstsza) ma miejsce również w warunkach zimowych. Tutaj jednak jeszcze dochodzi uślizg kół napędowych w trudnych zimowych warunkach, które w większości samochodów są z przodu. Dlatego większość kierowców podejmuje ryzyko i zakłada opony z wyższym bieżnikiem do przodu. Niestety, jak już wspomnieliśmy, jest to obarczone ryzykiem bocznego poślizgu, o który w zimie nietrudno. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest sezonowa zamiana pozycji kół, aby nie dopuścić do nadmiernej różnicy w bieżnikach pomiędzy osiami. Co roku należy więc przenosić opony z osi tylnej do przedniej. W szczególności istotne, w samochodach z napędem 4x4. Przy różnej wysokości bieżnika szaleć będzie układ napędowy.
MANDAT ZA LENISTWO
Za nieodśnieżony samochód dostaniesz 6 punktów karnych i mandat. Jego wysokość zależy od subiektywnej oceny policjanta i zakresu zagrożenia, które pojazd stanowi dla współkierujących. Zgodnie z prawem o ruchu drogowym (art. 66 ust.1 pkt 1 i 5) każdy pojazd uczestniczący w ruchu drogowym ma być tak wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących lub innych uczestników ruchu, nie naruszało porządku ruchu na drodze i nie narażało kogokolwiek na szkodę. Dlatego oprócz odśnieżenia szyb należy oczyścić: światła, lusterka, tablice rejestracyjne oraz zmieść śnieg z dachu, maski i bagażnika. Oczywiście najlepiej zrobić to w sposób zgodny z przepisami, czyli bez uruchamiania samochodu przed odśnieżaniem, co niestety jest rzadkością. Za pozostawienie samochodu z włączonym silnikiem również grozi kara.
ZIMNE I GORĄCE MITY
Odśnieżam i mam włączony silnik, żeby olej się rozgrzał i mam w nosie ekologów i policjantów! Taką opinię często słyszymy w dyskusjach kierowców. Kierowcy nie zgadzają się z przepisem sankcjonującym włączony silnik na postoju. Wielu tłumaczy to sobie tak: grzanie jest potrzebne, bo olej, który odpowiada za smarowanie, rozprowadza się po silniku i musi nabrać odpowiedniej temperatury. Poniekąd ma rację, ale na to wystarczy kilkanaście sekund, a odśnieżamy kilka minut. Kierowcy najczęściej utożsamiają wskaźnik temperatury płynu chłodniczego z temperaturą oleju, a te parametry potrafią się na wskroś różnić – do tego stopnia, że nierzadko aby osiągnąć optymalną temperaturę silnika trzeba pokonać dystans 3x dłuższy niż dla wskazania płynu chłodniczego. Właściciel współczesnego silnika benzynowego podróżującego po mieście w temperaturze około -5 stopni C roboczą temperaturę osiągnie dopiero po 30 minutach. Dalej to nie będzie jednak temperatura 90 stopni, która pozwalałby na mocniejsze wciśnięcie gazu, a cały czas mówimy o samochodzie będącym w ruchu. Grzejąc w podobnych warunkach samochód na postoju, prędzej wypalimy bak niż zbliżymy się do optymalnej temperatury silnika. Podsumowując. Praca silnika na zimno jest dla niego szkodliwa i im szybciej się rozgrzeje, tym lepiej. Na postoju jednak długo nie osiągnie optymalnej temperatury. Po odpaleniu należy odczekać klika sekund aż olej rozprowadzi się po magistrali, a następnie powoli ruszamy w drogę. Powoli tzn. pilnujemy średnich zakresów obrotów silnika i jeśli nie ma takiej potrzeby, nie wchodzimy na wysokie aż do osiągnięcia 90 stopni. Jeśli mamy wyjątkowo daleko do pracy – może nam się uda osiągnąć taką temperaturę przed dotarciem na miejsce.
SKROBANIE REFLEKTORÓW
Prawie żaden kierowca tego nie robi oprócz grupy, która wymieniła popularne żarówki halogenowe na LED-y. To jeden z poważnych zimowych minusów takiej operacji. W przeciwieństwie do zwykłej żarówki halogenowej, ciepło w retrofitach LED odprowadzane jest do tyłu i nie rozpuszcza lodu z reflektora, jak ma to miejsce w przypadku lamp halogenowych. Drugi minus to ten, że produkt nie ma homologacji i jest przeznaczony do użytku poza drogami publicznymi. Dlaczego o tym mowa? Ponieważ część kierowców wymienia swoje halogenowe żarówki na lampy LED-owe, narażając się tym samym na sankcje. Różnice na drodze poznać można gołym okiem. Część reflektorów poprawnie rozprowadza światło, część niewystarczająco, a część oślepia innych kierujących. Na rynku pojawiły się również bardziej przyjazne retrofity LED markowych producentów. Te świecą już dużo lepiej! Dalej jednak nie rozwiązano problemu homologacji, choć wg przeprowadzanych badań markowe LED-y spełniałyby wymogi do jej uzyskania. W tej chwili wg norm europejskich w kloszu zamontowana może być wyłącznie żarówka, która fabrycznie zaprojektowana została pod określone źródło światła. Zakładając LED-y ryzykujemy zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego, mandatem i problemami w trakcie przeglądu diagnostycznego.
Macie inne przemyślenia? O czymś zapomnieliśmy?
O czym warto pogadać? Podpowiadajcie, zaglądajcie.
Porozmawiamy, pomożemy: Auto-Części-Woźnicki w Iławie.
dla ProfiAuto opracowanie:
JAROSŁAW SYNOWIEC