Aż dziewięć marketów w Iławie to, według związków zawodowych, stanowczo zbyt wiele, a władze miasta Iławy, które pozwalają na otwieranie kolejnych dużych marketów sieciowych, nie dbają o lokalnych przedsiębiorców. Związki zawodowe mają wiele pretensji do iławskich włodarzy.
Wyniszczające lokalnych przedsiębiorców markety to kolejny wątek spotkania zorganizowanego przez powiatowe struktury Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (OPZZ). Między innymi na ten temat związkowcy rozmawiali z lokalnymi władzami samorządowymi.
Wcześniej na łamach Kuriera opisywaliśmy dyskusję dotyczącą warunków zatrudniania pracowników w 5-gwiazdkowym Grand Hotelu Tiffi.
ILE MARKETÓW JESZCZE POWSTANIE?
Obecnie w mieście jest dziewięć marketów: cztery Biedronki (przy ul. Smolki, Wyszyńskiego, Królowej Jadwigi i Ostródzkiej), Kaufland, Netto, Stokrotka, Lidl oraz Intermarche.
Dyskusję na ten temat rozpoczęła Ewa Jankowska, przewodnicząca związków zawodowych w PSS „Społem”.
– Dlaczego władze Iławy nie dbają o lokalnych przedsiębiorców i ile jeszcze marketów powstanie? – spytała burmistrza w imieniu pracowników firmy. – W swoim czasie Iława słynęła miejscami pracy, były fabryki mebli, a teraz słynie marketami. Na tak niewielkiej przestrzeni jest tyle marketów i dzięki temu, w cudzysłowie, nie dba się o lokalnych przedsiębiorców.
Jankowska dodała, że w Lidzbarku Warmińskim nie pozwolono na otwarcie tylu dużych sklepów, dzięki czemu „lokalni przedsiębiorcy nie bankrutują, a pracującym w handlu wiedzie się lepiej”.
Podkreślała też, że większość marketów zatrudnia pracowników na umowę zlecenie albo w niepełnym wymiarze czasu pracy, a lokalni przedsiębiorcy zatrudniają na umowę o pracę.
– Na dziś nic na ten temat nie wiem, z wyjątkiem miejsca po IZNS – odpowiedział Włodzimierz Ptasznik, burmistrz Iławy. – Tam prawdopodobnie będzie próba utworzenia marketu, co mnie bardzo zdziwiło, bo w okolicy jest Lidl. Dla mnie to też są niezrozumiałe ruchy.
NISKIE BEZROBOCIE TYLKO NA PAPIERZE
Odnosząc się do słów Jankowskiej o Lidzbarku Warmińskim, burmistrz stwierdził, że tam bezrobocie wynosi 26 proc., a w Iławie spadło poniżej 10 proc.
Ptasznik zastanawiał się też, czy w Lidzbarku bezrobocie byłoby niższe, gdyby tamte władze zmieniły swoją politykę wobec dużych sklepów, bo te też dają miejsca pracy.
– Pan chyba jest świadomy, że nasze bezrobocie na papierze jest nieadekwatne do rzeczywistości? – skomentowała Jankowska. – Prawie z co drugiej rodziny w Iławie jedna osoba pracuje za granicą i nie jest w wykazie bezrobotnych, natomiast gdyby nie wyjechała z kraju, bo została do tego zmuszona warunkami ekonomicznymi, to procenty byłyby dwukrotnie większe.
Burmistrz odparł, że gdy studiował i pracował, bardzo chciał wyjechać za granicę, ale nie było takich możliwości.
– Nie uważam tego za coś złego. Młody nauczy się języka, zarobi, wróci i otworzy firmę – mówił.
Wtedy Leszek Jankowski, organizator spotkania, zauważył, że Ptasznik przez wiele lat podróżował po świecie, zanim osiedlił się w Iławie.
WYGRZEBANE STATYSTYKI
Do rozmowy na temat lokalnego rynku pracy wrócono, gdy na pytania związkowców odpowiadała Bernadeta Hordejuk, doradca starosty iławskiego Macieja Rygielskiego i radna sejmiku województwa.
W tym czasie zaproszony na spotkanie Piotr Szumlewicz, dziennikarz telewizyjny i prasowy, przedstawiony jako ekspert związkowców, nie był zainteresowany dyskusją. Przez pewien czas wpatrzony był w telefon komórkowy, aż nagle zabrał głos. Okazało się, że szukał statystyk dotyczących przeciętnych zarobków w powiecie iławskim.
– Jak to jest, że przeciętne zarobki w powiecie iławskim wynoszą 2.432 zł brutto, w województwie warmińsko-mazurskim 2.850 zł, a w kraju 3,7 tys. złotych? – spytał zaskoczony. – Jest to jedna z najgorszych średnich w kraju, więc zarobki w Iławie są dramatycznie niskie. Czy lokalne władze podejmują jakiekolwiek wysiłki, żeby pracownicy zarabiali więcej?
Wtedy Jankowska wtrąciła, że wszystkiemu winne są markety.
– Cały czas dążę do tego, żeby przedsiębiorcy, którzy od wielu lat są na rynku, nie musieli ograniczać zatrudnienia. „Społem” coraz mniej ludzi zatrudnia między innymi przez politykę marketową w Iławie – mówiła.
– A jaka jest średnia płaca w PSS-ach? – spytała Jankowską Bernadeta Hordejuk.
– 2020 zł – usłyszała.
– A jaki wpływ macie na to, żeby była większa? (płaca - red.) – kontynuowała Hordejuk.
– Musiałyby się zwiększyć obroty. A skoro jest tyle marketów dookoła, to i tak chwała naszemu zarządowi, że do tej pory ta firma utrzymuje się na rynku iławskim – skwitowała Jankowska.
I na tym rozmowę o marketach zakończono.
KRYSTIAN KNOBELZDORF
Ewa Jankowska,
przewodnicząca
związków zawodowych
w iławskiej PSS „Społem”
zarzuciła
władzom Iławy, że
nie dbają
o lokalnych
przedsiębiorców
Doradca starosty Bernadeta Hordejuk
odpowiada na pytania związkowców.
Siedzący obok Piotr Szumlewicz szuka w internecie,
ile wynoszą przeciętne zarobki w powiecie iławskim
Burmistrz
Włodzimierz Ptasznik
poinformował, że
w Iławie
prawdopodobnie
powstanie
kolejny, dziesiąty
market
i wyraził...
zaskoczenie
z tego powodu