TADZIO LISTEK:
Na radę miejską nie ma rady. Za to jest demokracja.
Pamiętacie państwo? W felietonie pt. „Wielka jest potęga polemiki. Dlaczego burmistrz Maśkiewicz nie ma wsparcia?”, pisałem: „SLD wygrał w Iławie stanowisko burmistrza. To fakt, jest sukces. Niestety pięciu radnych Sojuszu na 21 miejsc w Radzie Miejskiej to już nie jest sukces”.
Mijają miesiące, odbyło się dziesiątki posiedzeń komisji i sesji. Trudno zauważyć w działalności klubu radnych SLD, a także burmistrzów (Jarosława Maśkiewicza i Benedykta Dudki) coś, czym mogliby naprawdę się pochwalić. Myślę tutaj na przykład o nowych inwestycjach. Za to na łamach prasy lokalnej trwa festiwal krytycznych wypowiedzi i opinii, wskazujących na brak realizacji programu wyborczego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, programu burmistrza, a także programu koalicjanta „Iławianie Razem”. Wieść gminna niesie, że istnieją wręcz realne różnice zdań pomiędzy klubami SLD oraz IR.
Nie sposób pisać raz jeszcze o wszystkich projektach uchwał, które przepadały na sesjach. Przy omawianiu jednej z nich, dotyczącej wyspy Wielka Żuława, dyskutowano długo i namiętnie w komisjach, ale... także w wielu środowiskach społecznych Iławy. I tu mam konkretne pytanie (retoryczne – śmiem twierdzić). Czy ktoś z Czytelników słyszał może gdzieś jakikolwiek głos w stylu: „Tak, pan radny Jerzy Humięcki ma rację w sprawie naszej wyspy”? I jeszcze jedno. Czy klub „Iławianie Razem” popierał ten projekt?
Uczestniczyłem w posiedzeniu komisji rozwoju Iławy, na której stracono dużo czasu dyskutując o przyszłości wyspy Wielka Żuława. Notowałem wiele racjonalnych wypowiedzi, uzasadniających rezygnację z przedstawionej propozycji zagospodarowania części tego terenu. Nowy Kurier Iławski, między innymi głosami czytelników i felietonistów, bronił Wielką Żuławę przed niefortunnym pomysłem znanym już wszystkim czytelnikom w Iławie i całym powiecie. Dołączyłem się do tych głosów w felietonie pt. „Pamiętam o wpadce z półwyspem Czapla” (NKI nr 25).
W trakcie obrad komisji radny Zbigniew Rychlik powiedział, że inwestycje muszą być bardzo starannie przygotowywane. Nie tylko z myślą o inwestorach, ale... także o mieszkańcach. Nie może być zakazu poruszania się iławian po atrakcyjnych turystycznie obszarach Iławy. Wodniacy chcąc dobić do brzegu Wielkiej Żuławy nie mogą trafić na drut kolczasty (cytuję z pamięci).
Jak wiemy omawiany projekt odpadł. Niechaj jednak pozostanie i trwa w pamięci burmistrza oraz radnych koalicji jako nakaz przy tworzeniu nowych uchwał (w kwestii zagospodarowania turystycznego przez inwestorów spoza miasta): iławianie nie mogą wpadać na druty kolczaste w swoim własnym mieście!
Druty trafiają się wokół sanktuariów posiadaczy kapitału. No cóż, to jest signum temporis (znak czasu) epoki, w którą wkroczyliśmy. Euro na maszt, biedacy do przytułków. Kapitalista, dobry pan – żaden sekretarz go nie opierdoli – podrzuci co nieco mamony, odpisze sobie od podatku i, daj Panie Boże, za ten odpis zatrudni bezrobotnego. Stop. Wystarczy tego...
Rozmawiam codziennie z wieloma ludźmi reprezentującymi różne poglądy polityczne, a także różne spojrzenia na pracę samorządu. Czują, że jest jakaś przyczyna odrzucania uchwał przedstawianych na sesjach przez burmistrza. Dość często słyszę osobiście, że część radnych prowadzi podczas posiedzeń sesyjnych „obstrukcję”. Zajrzyjmy do słownika. „Obstrukcja, hamowanie, utrudnianie przebiegu jakiejś sprawy, metoda walki parlamentarnej polegająca na wykorzystywaniu wszystkich legalnych środków w celu niedopuszczenia do jakiejś uchwały”.
Obstrukcja wydaje się czymś negatywnym. Czy na pewno? A jeżeli projekt uchwały w sposób niedostateczny uwzględnia interes społeczny, to czy wtedy rzeczona obstrukcja godzi w dobro mieszkańców? Szanowni Czytelnicy sami na ten temat podyskutują. Osobiście sądzę, że iławska rada miejska nie stosuje obstrukcji negatywnej. Po prostu głosuje – w zgodzie z sumieniem i logiką wspólnego, dobrze pojętego interesu.
Czuję się zobowiązany oświadczyć, że od pewnego czasu wielu moich rozmówców wyraża dezaprobatę i żal, że zbyt długo trwa tzw. sprawa lubawska burmistrza Jarosława Maśkiewicza. Przedłużanie się jej załatwienia nie pomaga wizerunkowi iławskiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Wprowadza nerwowość wśród mieszkańców.
Nie do mnie należy ferowanie wyroków.
Zastanawiające jest, że dzisiaj – w okresie zastoju rozwoju naszego miasta – prawie wcale nie słyszymy głosów partii politycznych oraz innych organizacji społecznych. Część z nich posiada swoich przedstawicieli w samorządzie. Czy Sojusz Lewicy Demokratycznej, Platforma Obywatelska, Solidarność, OPZZ, Liga Polskich Rodzin omawiały oficjalnie sytuację w Iławie? Czy oceniały swoich radnych za ich aktywność?
Nie słyszałem o czym rozmawiają radni w klubach partyjnych i koalicyjnych. Może o niczym. A jeżeli nawet nie mają ochoty, to przecież jest to obowiązek informować wyborców (mieszkańców miasta) o swoim stanowisku, o zaistniałej niemal patowej sytuacji w iławskim samorządzie. Na co czekają aktywni, ale tylko w akcji przed wyborami, politycy? Najgorsze w samorządzie jest kunktatorstwo (asekuracja). Czyli: poczekajmy, samo się rozwiąże, a my się nie umoczymy. Ewentualne łupy personalne, a może niekoniecznie personalne – czekają...
Czy panowie radni rozmawiają ze swoimi wyborcami? Słyszą głosy ludzi? Z ratusza głosu nie słychać, chyba, że uparty dziennikarz sam tam dotrze. Można by przypuszczać, że nie macie panowie radni żadnej władzy. O, przepraszam, coś jednak posiadacie... Diety.
„Źle się dzieje w państwie duńskim”. Nie, nie. Proszę się nie obawiać, nikt nie zostanie otruty. Ofiarą może zostać tylko nasze piękne miasto IŁAWA. Ale bądźcie uprzejmi, szanowni Czytelnicy, odpowiedzieć i odgadnąć: kto jeszcze przetrwa? Oczywiście, oczywiście. Wiemy. Fotogeniczni radni, burmistrzowie, bawiący na przeróżnych fetach, otwarciach, zamknięciach itp.
Wiem. Wiem, że denerwujecie się ostrymi słowami felietonów i komentatorów NKI. Błagam was, spróbujcie doprowadzić do szewskiej pasji naczelnego redaktora i piszcie, piszcie, piszcie... O tym, kto ma rację, sądzić będą mieszkańcy Iławy. Wszystkim nam potrzebna jest wymiana poglądów, bez względu na styl.
Na koniec jeszcze jedno trudne (łatwe!) pytanie. Czy prawdą jest, że wkrótce koalicja SLD-IR rozleci się?
TADEUSZ LISTKOWSKI-NIKT
PS. Dziękuję tajemniczej pani Marii K. za interesujący list i uprzejmie proszę o bezpośredni kontakt. Poruszona tematyka warta jest zachodu. Wie pani gdzie mnie szukać.