Paweł Nerowski o starych sprawach, ale i nowych nadziejach rozmawia z ANDRZEJEM SOBIECHEM – starym i nowym prezesem Klubu Sportowego „Jeziorak Iława”.
– Co skłoniło pana do ponownego kierowania klubem, mimo wcześniejszych zapowiedzi o niepodejmowaniu się roli prezesa po raz kolejny?
– Mówiąc „nie”, chciałem się bronić przed taką sytuacją, że jeżeli zostanę wybrany bezpośrednio, a sytuacja zawodowa zmusi mnie do rezygnacji z tej funkcji, to powstaną spore kłopoty zarówno formalne, jak i finansowe w związku z moim odejściem. Został wybrany zarząd, do którego wszedłem i członkowie zaproponowali mi jednogłośnie, żebym dalej kierował klubem. Zgodziłem się, bo w takiej sytuacji nie będzie większych kłopotów, gdy złożę rezygnację. Jestem bardzo zawiedziony wtorkowym zebraniem, a to z tego powodu, że przybyła na nie tylko garstka członków. Gdy 20 lat temu podobne zebranie odbywało się w „budowlance”, tam sala pękała w szwach, a tutaj takie rozczarowanie. Można wysnuć z tego krótki wniosek, który mówi, że w Iławie jest tylko mała grupa ludzi, którzy oddani są iławskiemu klubowi.
– Jak ocenia pan minioną kadencję?
– Była radość i smutek. Bardzo się cieszyliśmy, gdy drużyna powróciła do III ligi. Wiązaliśmy z tym wiele nadziei. Chcieliśmy zadomowić się tam na dłużej. Niestety po roku musieliśmy tę ligę opuścić. Przyczyny były dwie. Po pierwsze mieliśmy zbyt mały budżet, który nie pozwolił nam na sprowadzenie 2-3 ogranych zawodników z wyższych lig, którzy mogliby wziąć ciężar gry na siebie. Podczas naszych wyjazdów na mecze do innych miast, a także gdy inne kluby przyjeżdżały do nas, rozmawiało się wiele razy o budżetach rywali, ich finansach i współpracy z władzami miasta. I okazało się, że nie jesteśmy daleko, ale bardzo daleko za pozostałymi ekipami, z którymi przyszło nam grać. Sport to kosztowna zabawa. Jeżeli chcemy zmów powalczyć o III ligę, to nasza sytuacja finansowa w IV lidze musi się definitywnie zmienić. Bo jeżeli iławską piłkę ma pchać do przodu tylko mała grupa sympatyków, to w taki sposób daleko nie zajedziemy. Chciałbym doczekać się jeszcze takiej chwili, gdy do klubu przyjdzie biznesmen i powie: „Oferuję pewną kwotę pieniędzy dla klubu w zamian za reklamę swojej firmy”. Drugą przyczyną samego spadku jest czysty zbieg okoliczności, gdyż z naszej grupy III ligi spadło aż sześć zespołów. Dwunaste miejsce, które zajęliśmy na koniec sezonu, zwykle dałoby nam utrzymanie, a co za tym idzie szansę na dalszą grę w III lidze.
– Jakie ma pan plany na nadchodzącą kadencję?
– Przede wszystkim chcę poukładać finanse w klubie i mieć minimum budżetowe, które pozwoli nam na walkę o wyższą ligę. Potrzebujemy obecnie kilku zawodników, którzy wzmocnią, ustabilizują kadrę. Jeżeli do końca stycznia nie znajdziemy odpowiednich środków, to będziemy grali tymi piłkarzami, którzy są aktualnie w klubie, a także juniorami. Również i wtedy będziemy walczyli o najwyższe cele, bo sportowo na pewno się nie położymy.
rozmawiał:
PAWEŁ NEROWSKI
Andrzej Sobiech, stary-nowy prezes iławskiego KS Jeziorak